Co Alma zrobiła dla Faceta i Kuchni?

Otóż (jak dotąd):

zignorowała każdy z krytycznych komentarzy (postów) pozostawionych przez FiKa na fanpage’u Alma24 Delikatesy internetowe (warto dodać: pozostawionych w dobrej wierze – czyt. w celu uświadomienia almowym decydentom, że nie wszystko jest u nich takie cool, jak by być mogło albo jak konsument mógłby oczekiwać od – było nie było – delikatesów),

– niektóre z tych nieprawomyślnych komentarzy usunęła, a po paru notkach w tym temacie pozostawionych pod innymi (nie-FiKowymi) wpisami na wallu tej sieci…

– …pewnego dnia całkiem zablokowała Facetowi i Kuchni dostęp do fanpage’a, który to stan trwa po dziś dzień.

Teraz FiK może sobie co najwyżej na fejsie Alma24 to czy tamto przeczytać, ale skomentować cokolwiek… niech go mroczny szatan broni!

OK – tyle w temacie „co Alma dla FiKa”. A co Facet i Kuchnia zrobił dotąd dla Almy? Prócz tego, że chciał (daremnie) pomóc usprawnić jej serwis i zasady działania, wciąż od czasu do czasu robi tam zakupy (choć bez bicia przyznaje, że z różnych przyczyn zdecydowanie woli konkurencyjny PiP), a nawet – w przypływie szaleństwa – postanowił przeprowadzić mały zakupowy test i opisać wrażenia na blogu. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że kiedy wspomnieliśmy na naszym FANPAGE, że Alma zbanowała FiKa (fakt, FiK bywa upierdliwy, ale na pewno nie na tyle groźny, żeby go od razu blokować), wielu z Was dodało pod rzeczonym postem wpisy nt. licznych rozczarowań wynikłych z zaopatrywania się w owej sieci, zarówno stacjonarnie, jak i online.

Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. W przedostatni weekend marca br. zamówiliśmy w Alma24 kilkanaście produktów z dostawą bezpośrednio do domu. Wybraliśmy najzwyklejsze w świecie artykuły spożywcze. Raz, żeby nie narażać się na ryzyko strat w razie błędów w dostawie albo z uwagi na nieodpowiednią jakość towarów, a dwa, że wybór produktów online, także w delikatesach typu Alma czy PiP, jest znacznie skromniejszy niż ten w klasycznych, stacjonarnych sklepach tych sieci.

Na liście zakupów znalazły się: jabłka, jogurty naturalne, paczka cykorii, pęczek rzodkiewek, masło, ziarna słonecznika, suszone figi, ser żółty krojony niepaczkowany, chleb razowy z pestkami dyni, zgrzewka mleka i kilka dodatkowych artykułów niespożywczych*.

Alma_02

Wrażenia?

Po pierwsze, jakość serwisu:

Zakupy zostały przywiezione i dostarczone pod same drzwi (do domu) w ustalonym przedziale czasowym, a nawet nieco wcześniej – przy składaniu zamówienia można bowiem zaznaczyć opcję wcześniejszej dostawy, z czego skorzystaliśmy. W praktyce wygląda to tak, że dostawca dzwoni i pyta, czy zamawiający może odebrać paczkę przed wybraną godziną pod podanym adresem. Jeśli tak, zakupy przyjeżdżają przed czasem.

Dostawca (sympatyczny i uprzejmy) jest wyposażony w wózek, na który wypakowuje z auta dostawczego zakupy i podjeżdża z nimi pod dom. Ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku takich produktów, jak np. zgrzewka mleka (standardowo: 12 kartonów).

Po drugie, produkty:

Mleko (Łaciate 2%)

Alma_01

OK. Kartony całe, mleko z odpowiednio długim terminem przydatności (UHT). Co ciekawe, mleko tej marki jest w Almie tańsze o ok. 80 gr na litrze niż np. w Carrefourze (Warszawa).

Jabłka (ligole)

Alma_07

W dniu dostawy nie były piękne ani dorodne, ale wyglądały całkiem dobrze i nadawały się do jedzenia (sprawdziliśmy – były chrupkie i dość soczyste). Po dwóch dniach znaczna powierzchnia almowych ligoli pokryła się jednak jasnobrązowymi ciapkami, które szybko przekształciły się w plamy. Można było je wykroić i zjeść to, co pozostało, ale w przypadku jabłek kupowanych w kilku zaprzyjaźnionych małych warzywniakach, zarówno w Wawie, jak i pod miastem, jabłka w niezmienionym (bardzo dobrym stanie) leżakują nawet 2 tygodnie i nic złego się z nimi nie dzieje. Generalnie, bez zaskoczenia. Działy warzywne w niejednej Almie stacjonarnej już wiele razy nas rozczarowały, dlaczego więc w centrum dystrybucyjnym e-sklepu tej marki miałoby być lepiej?

Rzodkiewki

Alma_08

Ładne, świeże, chrupkie, niesparciałe. I tanie. Pęczek – 1 zł.

Cykoria

Alma_05

Przeciętnej urody, ale generalnie OK. Szkoda tylko, że nie krajowa, a belgijska. Nie dość, że polskiej w asortymencie nie było, to jeszcze ta z Belgii kosztuje mniej niż polska cykoria dostępna w innych marketach.

Jogurty

Alma_03

Dotarły całe, w stanie bez zarzutu, z odpowiednio długim terminem przydatności do spożycia (zamówiliśmy właśnie po to, żeby sprawdzić, z jaką datą ważności je otrzymamy).

Masło

Alma_04

Termin ważności OK, stan też.

Chleb

Alma_06

Pieczywo wymaga nieco bardziej rozbudowanego komentarza. Zamówiliśmy w Almie znany nam (z pozoru) chleb, który kiedyś kupowaliśmy częściej. Ostatnim razem nabyliśmy go ok. 1,5 roku, może 2 lata temu. Wyglądał (kiedyś) identycznie jak ten widoczny na zdjęciu powyżej, kosztował też tyle samo (5,99 za 500 g), ale… okazało się, że coś jednak jest z nim nie tak. Bochenek, który nam dostarczono, był ewidentnie świeży, chrupki i apetyczny. Do czasu, a konkretnie do podjęcia pierwszej próby podzielenia go na kromki. Chleb cały się rozleciał, w ogóle nie trzymał formy, poszczególne „kromki” z miejsca rozpadały się na kawałki, a z całego bochenka udało się ocalić dosłownie – tylko 2 kromki nierozpadające się na części pierwsze. Dwie kromki z małego chleba za 6 zł? Marny wynik. Reszta nie nadawała się do niczego, a miały z tego powstać kanapki do pracy. Skończyło się na waflach ryżowych…

Nasiona słonecznika i suszone figi

Wszystko jak trzeba, towar zgodny z zamówieniem i w stanie bez zastrzeżeń.

Ser żółty (na wagę)

Alma_02

Sery na wagę można zamawiać jako wielokrotność 100 g, z dwiema opcjami do wyboru: krojony albo w kawałku. Waga naszego sera zgadzała się z zamówieniem, pokrojony został jak należy (plastry były grubości w sam raz).

Podsumowując, jest w miarę dobrze, ale mogłoby być lepiej. Jakość obsługi zamówienia w naszym przypadku była w porządku – szybko, sprawnie, terminowo i zgodnie z listą zakupów. Jakość towarów przedstawiała się już nieco gorzej. Wnioski? Jeszcze trochę i jadalny chleb będzie można zjeść tylko wtedy, kiedy upiecze się go samodzielnie w domu (o ile już tak nie jest…?), w tzw. zieleninę czyli owoce i warzywa lepiej zaopatrywać się w innych miejscach, a w Almie… bez stresu można na pewno kupić mleko czy inny nabiał oraz produkty o przedłużonym terminie przydatności do spożycia.

Wartość rachunku wyniosła nieco ponad 100 zł, a zakupy zostały dostarczone bez dopłaty za transport – 100 zł wystarczyło do darmowej dostawy (limity dostaw free of charge są różne w zależności od dnia i pory dostawy – z harmonogramem i kosztami można zapoznać się na stronie).

*Dodatkowy plus za staranne pakowanie zakupów – artykuły z kategorii kosmetyki/chemia zapakowane zostały w oddzielną torbę; to samo dotyczy owoców i warzyw. Pieczywo – tak jak w stacjonarnej Almie – zapakowano w kartonową torbę.

Alma_09