Firma Chocolate Company założona została przez dwoje Holendrów – Mirjam Schroeder i Toussant Claessens’a.

Bazą dla wszystkich produktów CHCO jest czekolada od Valrhony, uchodzącej za jedną z najlepszych na świecie. Korzenie Valrhony sięgają roku 1922, kiedy to w Dolinie Rodanu (Rhone) powstała Pracownia Czekolady Guironnet. W 1938 r. przemianowano ją na Pracownię Czekolady Gonnet, która w roku 1947 przyjęła istniejącą do dziś nazwę Valrhona. Valrhona, obecna w ok. 60 krajach, jest jednym ze światowych liderów wśród wytwórców wysokiej jakości czekolady.

Jak informuje CHCO Poland na swej stronie internetowej, do dziś, na bazie czekolady białej, mlecznej i ciemnej, powstało ok. 75 smaków produktów Chocolate Company. Wszystkie wyroby tworzone są ręcznie w manufakturze w Kerkrade, przy granicy belgijskiej, z wykorzystaniem naturalnych składników.

Pierwszy polski sklep-kawiarnię pod szyldem CHCO otwarto w styczniu 2011 r. w stołecznej Galerii Mokotów. Dziś punkt ten już nie funkcjonuje; obecnie CHCO można znaleźć w warszawskich Złotych Tarasach, oraz w kilku innych lokalizacjach w Polsce.

CHCO zachwala hotchocspoons jako flagowy produkt marki Chocolate Company. Ważąca 50 g kostka czekolady na drewnianej łyżeczce przeznaczona jest do samodzielnego rozpuszczania, najlepiej w kubku gorącego mleka. Hotchocspoons dostępne są w kilkudziesięciu wersjach smakowych na bazie ciemnej, mlecznej lub białej czekolady.

Każdy hotchocspoon wyposażony jest w krótką instrukcję obsługi dla niewtajemniczonych. Wynika z niej, że można całkowicie rozpuścić go w mleku, otrzymując gorącą czekoladę, lub zanurzać w gorącym mleku i zlizywać „roztapiającą się rozkosz” (cytat ze strony). Tyle tytułem wstępu, jak hotchocspoona ugryźć (albo oblizać).

Pierwsza przeszkoda, to sugerowane gorące, w dodatku tłuste mleko. Taki „smakołyk” nie każdemu łatwo przełknąć. Nam przez gardło nie przechodzi, wybraliśmy więc opcję topienia hotchocspoona w kawie z mlekiem. Później okazało się, że trzeba było poprzestać na solidnej porcji czarnego jak smoła, czystego, gorzkiego espresso…

Zanurzanie i rozpuszczanie hotchocspoona w kubku z gorącym napojem, a następnie oblizywanie raz po raz kawałka rozpuszczającej się pod wpływem ciepła czekolady, nie jest ani zabawne, ani przyjemne, ani wygodne, a przede wszystkim zupełnie nie sprzyja delektowaniu się czekoladą. Rozkoszy, choćby jej cienia, niestety brak. Czekoladowe kostki są zbyt duże, a zanurzanie i wyjmowanie czekolady z kubka pełnego gorącej kawy (czy mleka) może skończyć się katastrofą i, przy okazji, małym bałaganem. W naszym przypadku, po 3 zanurzeniu jednego z hotchocspoonów w kawie, pół kostki odpadło od drewnianej łyżki i z impetem chlupnęło do kubka. Kubek był duży, a kawy w środku sporo, w związku z czym rozmiar strat – również niemały.

Sam pomysł rozpuszczania czekolady w mleku jest co najmniej zastanawiający. Nie sposób docenić wtedy w pełni jakości czekolady, której aromat i smak całkiem się gdzieś (czyt. w kubku) rozpływa. Poza tym, czekolada wcale nie rozpuszcza się tak dobrze i dokładnie, jak można by tego oczekiwać, a jeden hotchocspoon, tj. 50 g czekolady na szklankę mleka to za mało, by uzyskać pitną czekoladę. Może z tego powstać, i powstaje, przesłodzone, zabarwione czekoladą mleko. Jeżeli komuś „zabawa” z hotchocspoonem może sprawić frajdę, to chyba tylko dzieciom (a zwłaszcza maluchom). Można upaćkać się po same uszy, wysmarować sobie facjatę czekoladą, a może przy okazji ochlapać się czymś gorącym. My dziećmi nie jesteśmy, więc zupełnie nie poczuliśmy klimatu.

Hotchocspoon jako forma podania czekolady rozczarowuje na całej linii, a co ze smakiem?

CHCO przesłało nam 2, wybrane przez siebie, wersje hotchocspoonów z mlecznej czekolady, tj.: Caramel Bourbon Vanilla oraz Praline Nougat.

Obydwa okazały się, przede wszystkim, zaskakująco nieznośnie słodkie. Napisać, że w smaku dominował cukier, to zdecydowanie za mało. Można odnieść wrażenie, że produkt składa się wyłącznie z cukru, zmieszanego z karmelem i polanego lukrem. To nie czekolada, ale trudny do zniesienia w intensywności ulepek. Za Słownikiem Języka Polskiego, „ulepek” to potoczne określenie czegoś bardzo słodkiego, wręcz przesłodzonego, i tutaj pasuje ono, niestety, jak ulał. W żadnym z recenzowanych hotchocspoonów nie dało się wyczuć dodatkowych nut smakowych. Nawet jeśli tam były, zalał je ocean trudnej do zniesienia słodyczy.

Jakość kakao jest tu bez znaczenia. Co z tego, że czekolada w hotchocspoonach pochodzi od Valrhony, skoro podanie jej w takiej formie sprawia, że jedyne, co się przeżywa (i zapamiętuje), to cukrowa inwazja przyprawiająca o mdłości? Równie dobrze można byłoby użyć całkiem przeciętnych składników, zatuszować ich ewentualne niedomagania smakowe toną cukru, i gotowe. Mamy dokładnie to samo, i nikt się nie spostrzeże.

Podsumowując:

1. hotchocspoon jako taki, to pomysł zupełnie nietrafiony. Po pierwsze, próbując czekolady w takiej postaci nie można docenić jej walorów; po drugie, w takiej formie trudno czerpać z jej spożycia jakąkolwiek przyjemność, natomiast

2. hotchocspoons z mlecznej czekolady, przynajmniej w tych wariantach smakowych, które Chocolate Company Poland – co warto podkreślić – z własnej inicjatywy, dostarczyło nam do recenzji, to pomyłka, której nie warto dawać drugiej szansy. 

Faktem jest, że nie można całkiem wykluczyć, iż trafiły do nas najmniej zjadliwe spośród przeszło 40 wersji hotchocspoon’ów dostępnych w polskim sklepie internetowym CHCO. Termin przydatności nie budził zastrzeżeń (wynosił ok. 8-10 miesięcy), więc nie przysłano nam towaru, który za chwilę miał się przeterminować, ale może np. właśnie te dwa smaki zalegały w magazynie, bo sprzedawały się najsłabiej? Może tak, a może nie. Byłby to zadziwiająco niekorzystny zbieg okoliczności.

Tak czy owak, hotchocspoony z czekolady mlecznej (i, na wszelki wypadek, białej) na 100% będziemy omijać szerokim łukiem. Jeśli ktoś lubi rozpuszczać w mleku cukier w kostkach na patyku, który próbuje udawać czekoladę, życzymy smacznego ;-) Pozostali niech mają się na baczności.

W kolejce czekają dwie 100-gramowe czekolady CHCO. Po mocnych wrażeniach z hotchocspoons, będą zmuszone zaczekać na zatarcie złego wrażenia.

Ocena? Kłopotliwa. Gdzie umiejscowić coś, co zupełnie nam nie smakowało?
Dla Praline Nougat 28/100, dla Caramel Bourbon Vanilla 25/100.

Opakowanie: folia
Waga każdego hotchocspoona: 50 g

Skład Praline Nougat: cukier, mleko w proszku pełnotłuste, masło kakaowe, miazga kakaowa, orzechy laskowe 10%, migdały 10%, wanilia, lecytyna sojowa. Kakao min. 35%. Może zawierać śladowe ilości orzechów, mleka, żółtka jaj, sezamu, glutenu.

Skład Caramel Bourbon Vanilla: cukier, mleko w proszku pełnotłuste, masło kakaowe, miazga kakaowa, karmel 3%, wanilia 1%, lecytyna sojowa. Kakao min. 35%. Może zawierać śladowe ilości orzechów, mleka, żółtka jaj, sezamu, glutenu.

Gdzie kupić: SKLEP Chocolate Company Poland
Producent: Chocolate Company
Dystrybucja: Chocolate Company Poland, polska strona TUTAJ

Cena: 14,50 zł