Kontynuujemy subiektywny przegląd zawartości sklepowych półek. Dzisiejszym faworytem zestawienia jest produkt z asortymentu sieci Kuchnie Świata, w której sklepach sprzedaje się niestety sporo spożywczego badziewia.
Prażynki ziemniaczane
Skład mówi sam za siebie – to klasyk wśród przekąsek, których wartość odżywcza wynosi ZERO.
Może nawet „mniej niż zero”? ;-) Nijakie i bezwartościowe chrupki, którym najlepiej od razu powiedzieć po prostu „nie”.
Ciasto francuskie mrożone (Fine Food / Makro)
Produkt marki własnej Makro Cash & Carry. Ciasto francuskie tylko z nazwy. Zamiast masła mamy tu margarynę, a do tego emulgatory, barwnik, konserwant i przeciwutleniacz. Właśnie dlatego nie kupuję produktów tzw. tanich marek czy innych marketowych „marek własnych”.
Allevo – zupy i koktajle, sprzedawane w drogeriach i aptekach
Dieta bardzo niskokaloryczna. I bardzo w proszku. Produkty – do wyboru, do koloru. Kilka wariantów zup i koktajli owocowych. Nie wiem, czy da się na tym schudnąć, ale zastępując normalne posiłki wynalazkami tego rodzaju z pewnością skutecznie można pozbawić organizm składników odżywczych. Polityka lansowania tego typu gotowych posiłków bazuje na demonizowaniu kalorii i forsowaniu teorii, zgodnie z którą wszystko jedno, co zjesz, byle było „light” czyli niskokaloryczne. Jakim kosztem – to już nieistotne. A przecież w skutecznej diecie chodzi tak naprawdę tylko o jedno – o trwałą zmianę nawyków żywieniowych i świadomość tego, co się je, nie zaś o uzależnienie się od zupy, której porcja z kartonu ma precyzyjnie obliczoną wartość kaloryczną na poziomie 100/150 czy 200 kcal. Sprzedaż w aptekach – porażka.
Mrożona pizza „domowa” (Dr. Oetker)
Domowa pizza wygląda np. TAK albo TAK (plus wersja dla osobników o otwartych umysłach ;-) TUTAJ).
Skład tej ze zdjęcia – szkoda słów. Mrożone pizze są wstrętne, ale rynek zdołał już zaoferować coś jeszcze gorszego – pizzę w proszku od Knorra. Póki co, na zdjęcie tego „cuda” trafiłem w sieci; kiedy znajdę w realu, nie omieszkam umieścić w niniejszym cyklu.
Latte Macchiato (Nescafe / Nestle)
Latte Macchiato według Nestle. Gratulacje dla autorów receptury – syrop glukozowy w proszku i nie w proszku, trzy stabilizatory, olej roślinny, a do tego kawa rozpuszczalna w oszałamiającej ilości 8%. Jest ktoś, komu nie zebrało się na wymioty?
Komentarz do Nescafe w proszku 3 w 1 znajdziecie TUTAJ.
Mokate Cappuccino
O produktach Mokate można by stworzyć odrębny post. Jakiś czas temu pojawił się tu już YogoCrunch, a na tym z pewnością nie koniec. W Mokate Cappuccino mamy wszystko poza kawą, o czym świadczy już sam opis na tylnej części opakowania. Napój kawowy w proszku „o smaku” to nie cappuccino; warto o tym pamiętać, kiedy przyjdzie Wam do głowy sięgnąć po to w markecie.
Ketchup ze słynnym „M” na froncie
Kiedyś do ketchupów, tak jak do wielu innych produktów, jako substancję słodzącą dodawano cukier. Dziś króluje syrop glukozowo-fruktozowy, czyli tańszy zamiennik cukru, który wyróżnia między innymi to, że znacznie łatwiej niż cukier przekształca się w tłuszcz. Wciąż są na rynku ketchupy bez tego dodatku, ale ich dostępność regularnie maleje. Co zrobić? FiK już dawno przestawił się na dobrej jakości musztardy (te marne też zawierają syrop).
Grzanki „domowe” (Mamut)
Wysoka zawartość błonnika z utwardzonym tłuszczem, olejem i serwatką w proszku. Wafle ryżowe też zawierają błonnik, a składają się tylko z ryżu, ewentualnie z domieszką mieszanek zbóż.
Frucio – mus z owoców
Design opakowania i nazwa produktu nie pozostawia wątpliwości co do tego, że targetem Frucia są małoletni konsumenci. Owoce i syrop glukozowo-fruktozowy. Wniosek? Dzieciom (i sobie) najlepiej serwować owoce. Saute.
Otręby granulowane smakowe (tu: śliwkowe / Sante)
Producent zaleca spożywać granulowane otręby m.in. z dodatkiem odtłuszczonych produktów mlecznych. Moim zdaniem, lepiej łączyć otręby z mlecznymi produktami pełnotłustymi, ale zamiast granulowanych wybierać te zwykłe, do których nie dodaje się syropu glukozowo-fruktozowego i oleju. Śliwki to w praktyce koncentrat owocowy, dodany w ilości poniżej 2%.
Gotowy kremowy lukier – waniliowy i czekoladowy
Kraj pochodzenia: USA. I wszystko jasne ;-)
Lektura składu prowadzi do jednego wniosku – argumentów za spożyciem kremów brak. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak smakują.
Faworyt zestawienia: pudding truskawkowy (Cocon)
Warto zwrócić uwagę nie tylko na skład (który jest tyleż interesujący, co odpychający), ale też na sam opis. W pierwszym zdaniu czytamy, że produkt, z którym mamy do czynienia to „zdrowy i niskokaloryczny deser”, w ostatnim natomiast, że zawarte w nim składniki „mogą wywierać szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci”.
Tak, czepiam się. Dorosłym przecież nie szkodzi ;-)
cdn.
Recenzja bardzo ciekawa.
Dziękuje za nią już wiem czego unikać. Zawsze czytam etykiety :)
Ufff, jak to dobrze, że nie kupuję tych gotowców, wyjątek robię tylko dla ciasta francuskiego. Pizzę robię sama, wynalazków u mnie nie ma, pomyślę jeszcze nad własnym ketchupem. Trują nas na każdym kroku.
smacznego….kiedy ludzie się obudzą i nie będą wspierali tych pseudo-producentów?
Widzę, że zakupy zajmują Tobie tyle samo czasu co mi :). Od bardzo dawna czytam etykiety i będę miała niedługo wyłupiaste oczy od zdziwienia. Dziwi mnie tez lansowanie tych otrębów Sante ( m.in. przez różne blogi ) jako zdrowych…
Bardzo lubię i cenię Twoje wpisy:)
sama nie wiem od czego zacząć.. ale to naprawdę straszne, że tak to wszystko wygląda i jemy takie syfy. A to całe Alevo.. to po prostu kpina. :)
najlepsze są te grzanki – bo przecież pokrojenie czerstwego chleba w kostkę i posypanie go ziołami do smaku to taka ogromna strata czasu…
W sumie nic nowego, co facecie? ;)
Zastanawia mnie tylko, czy istnieje gdzieś w tym kraju prawdziwe ciasto francuskie? Takie na maśle? Do tej pory nie znalazłam, może źle szukam.
Istnieje… widziałam kiedyś w carrefourze (w sensie, że w składzie miało masło a nie tłuszcze roślinne). Cena ok 15 zł za rolkę, ale wiadomo, prawdziwe ciasto francuskie z masłem musi kosztować
Blikle
ehhh a ja wlasnie wybieralem sie po dokladnie ta pizze :(
:-)
To nawet nie są imitacje prawdziwych produktów żywnościowych tylko jakieś ohydne mieszanki chemiczne. Nie rozumiem dlaczego nie wystarczy ludziom zwykły chleb z mąki, jogurt z mleka czy zupa z warzyw i wybierają produkty wypełnione po prostu truciznami. Może kupujący te produkty myślą, że dzięki temu mają urozmaiconą dietę, bogatą w różne składniki…
Warto pamiętać, że to my decydujemy co włożymy do garnka lub do ust, możemy swoimi wyborami zmusić producentów do wytwarzania lepszej żywności.
Byłoby mniej ludzi chorych na nowotwory, gdyby wcześniej się skapnęli, że to żarcie uzależnia i powoduje szereg chorób! Szkoda, że tak późno i tak wielu jeszcze nie chce się uwolnić od tego gówna i dalej gniją w Matrixie żywnościowym – mówiąc, że raz się żyję. Kochani uwierzcie że jakość życia jest zupełnie inna tak jak jakość lepszych, bardziej naturalnych produktów… im więcej takich stron tym lepiej dla wszystkich :) Pozdrawiam
bookmarked!!, I love your blog!
Muszę przyznać, że gdyby mnie „sparło” na jakieś muesli lub coś w tym typie, to otręby Sante wzięłabym w ciemno, sądząc, że wszystko z nimi ok… zaufałabym marce…. bardzo mnie rozczarowali. Pozostałe produkty to rzeczywiście totalna porażka, dlatego lubię zaglądać na blog, bo utwierdza mnie w słuszności podejmowanych decyzji. Pozdrawiam i dziękuję.
Hehehe, podoba mi się ta koncepcja. zakupy spożywcze półhurtowe… a na koniec Allevo na odchudzanie :) przecież najłatwiej, najprościej by było od razu Allevo i po sprawie. A to fajne produkty, pożywne i szybkie w przygotowaniu, tak szybkie jak pizza i prazynki :) :) ale zdrowsze na pewno. Dla utrzymania idealnej sylwetki niezastąpione.
Gdyby cala rodzina chciala jeść Allevo, miałabym duzo wolnego czasu. jeżeli chodzi o mnie to podoba mi sie koncepcja nie gotowania, nie sprzątania i nie znoszenia siat do domu, zamiast tego saszetka :) i to całkiem dobra :)
Masakra, smacznego…
Creating cool blog is not harder than creating wonderful information. But you know that you do both pretty well. Thanks man.