Tyle wydać! –> KONKURS i bezcenne pamiątki z Madrytu.

Za sprawą Mastercard wesoły tydzień w Madrycie upłynął nam w dużej mierze pod znakiem zakupów :-)

Calle Mayor_03

Z urlopów zawsze przywozimy dużo dobrego – nie tylko wina ;-) – ale czas spędzany na zakupach staramy się ograniczać. Zbyt wiele jest do zobaczenia! Tym razem cel był jednak inny: poznać lokalne zwyczaje płatnicze.

Zjesc Madryt_59

IMG_0628

Z tego punktu widzenia lokalizację mieliśmy wręcz wymarzoną – wygodne mieszkanie (Aspasios) przy Calle Mayor (tuż przy Plaza Mayor) z widokiem na tętniącą życiem ulicę, samo serce miasta, rzut beretem od Mercado de San Miguel, mniej niż kilometr do największego madryckiego targu staroci El Rastro (organizowanego co niedzielę), a do tego kilka alei handlowych pełnych rozmaitych butików w najbliższej i nieco dalszej okolicy, centra handlowe El Corte d’Ingles i tak dalej. Nic, tylko kupować! Tak dużo, że aż niezbędna okazała się nowa walizka! ;-)

IMG_0594

O tym, co zdaniem FiKa warto kupić i przywieźć z Madrytu, gdzie zjeść, jak targować się na El Rastro i o innych ciekawostkach będzie już za chwilę w kolejnych wpisach, a na początek rzecz najważniejsza – jak najwygodniej tam płacić?

Madryckie doświadczenia zakupowe prowadzą do jednego kluczowego wniosku – Polska pod względem popularności nowoczesnych metod płatności jest zdecydowanie bardziej zaawansowana aniżeli Hiszpania. Różnice w tym obszarze rzucają się w oczy od razu.

Madryt używa kart, ale wcale nie stroni od gotówki. W stolicy Hiszpanii nikogo nie dziwi płatność w gotówce za mieszkanie czy hotel, czy nawet gotówkowa wpłata kaucji za ewentualne zniszczenia lokum zamiast preautoryzacji karty kredytowej przy wynajmie mieszkania. To dość ciekawe, mając na uwadze, że np. we Francji kaucja w gotówce za cokolwiek to wyjątek, na który można liczyć na prowincji, w niesieciowych punktach, ale raczej nie w Paryżu. W małym miasteczku w Pays de La Loire udało nam się kiedyś wynająć auto bez karty kredytowej. Przy najmie na ok. 10 dni wymagało to wpłaty 1500 EUR kaucji i gwarancji rzetelności udzielonej przez Francuzkę, u której kolejny rok z rzędu wynajmowaliśmy mieszkanie w ramach Gites en France, dzięki czemu była skłonna za nas poręczyć. Bez tego o samochodzie moglibyśmy zapomnieć.

Wracając do Madrytu, po tygodniu licznych zakupów, zarówno w sklepach, jak i na targu, oraz odwiedzinach różnych restauracji, kawiarni i targowych barów, odnieśliśmy wrażenie, że kartą można zapłacić właściwie wszędzie. Inna rzecz, jak taka płatność przebiega. Terminale przyjmujące płatności zbliżeniowe wciąż są tu w mniejszości, a przy kasach – szczególnie w sklepach wielkich sieci, takich jak butiki w El Corte Ingles, Gourmet Experience, technologiczny Fnac (to bardziej zaawansowany odpowiednik naszego polskiego empiku zmiksowanego z elektromarketem) czy np. oficjalne salony Real Madrid królują sporych rozmiarów sprzęty, które nawet jeśli są wyposażone w odpowiednią funkcjonalność – akceptują płatności zbliżeniowo tylko przy niewielkich kwotach.

IMG_0584

Maksymalne akceptowane w ten sposób sumy różnią się w zależności od miejsca i brak w tym zakresie jakichś jednolitych regulacji dla całej Hiszpanii, ale zwykle nie przekraczają one 20 EUR. Powyżej tego poziomu terminale najczęściej odrzucają zbliżeniową transakcję i standardowo wymagają włożenia karty do czytnika. A wydawałoby się, że właśnie w sieciowych sklepach dużych i znanych marek, które bez problemu mogą zainwestować w wymianę terminali na nowocześniejsze, będzie całkiem inaczej.

IMG_0671

Podobnie wyglądała płatność kartą np. w Yakitoro (restauracja). Managerem jest tam nasza polska Ewa, mieszkająca w Madrycie od 15 lat → poznajcie się :-) Przed zapłatą rachunku ustaliliśmy, że zapłacimy zbliżeniowo. Można, a jakże! A gdy chwilę później przyszło do płacenia, karta z miejsca wylądowała w czytniku. Automat :-) (VIDEO).

Zjesc Madryt_43

Z drugiej strony zdarzają się miejsca, w których minimalny próg dopuszczający w ogóle płatność kartą jest ustawiony dość wysoko, jeśli wziąć pod uwagę nasze krajowe standardy. Nie mówiąc już o tym, że takie limity (niezależnie od kraju) generalnie nie powinny się zdarzać, ponieważ są niezgodne z regulacjami organizacji płatniczych.

Mastercard 2

Przykładowo, w kawiarni, w której ceny espresso (1,50 EUR) czy americano (2,20 EUR) do wysokich nie należą, minimalną kwotę dla płatności kartą na poziomie 10 EUR można odczytać jako dość jednoznaczny komunikat: bardziej lubimy gotówkę :-) Tak czy owak, dzięki temu, że do każdej kawy i tak zamawialiśmy 2 x porto, zawsze przebijaliśmy 10, więc płatność kartą i tak sprawdziliśmy, ale – jak zwykle – zbliżeniową trzeba było lekko wymusić.

IMG_0186

Najpierw padło sakramentalne Oh no, I’m sorry, you know, it’s broken, a kiedy poprosiliśmy o próbę płatności w ten sposób mimo wszystko (a nuż zadziała!), transakcja zgodnie z oczekiwaniami przeszła, a dwóch sprzedawców za ladą nie kryło zdziwienia, że oto – wow – udało się. Takie czary ;-)

Mastercard 4

Pytanie, skąd to nieufne podejście i jak się ono przekłada na korzystanie z płatności zbliżeniowych na co dzień przez samych Hiszpanów – jako konsumentów. Czy postrzegają je jako szybszą i wygodniejszą formę płatności czy raczej – jak zbędną ekstrawagancję i zawracanie głowy?

Generalnie, niezależnie od wyraźnie mniejszej niż w Polsce dostępności w Hiszpanii terminali obsługujących płatności zbliżeniowe, skłonność do takiego sposobu przyjmowania zapłaty za towary i usługi w sklepach wydaje się ograniczona. Zbliżeniowe płatności gdzieś tam sobie są, niby dostępne, ale jakby trochę niechciane. Prawie w każdym miejscu, w którym robiliśmy zakupy pytanie, czy możemy zapłacić kartą – zbliżeniowo – spotykało się z podobną reakcją: zafrasowana mina + zapewnienia, że ta funkcja akurat nie działa, wypowiadane z nadzieją, że może to wystarczy i zapłacimy jak ludzie (karta -> pyk -> do czytnika), a nie jacyś kosmici. Taka była reguła, ale przecież nie ma reguły bez wyjątków, więc zdarzyły się i one.

Pierwszy w butiku z puszkowanymi rybkami Frisca, gdzie kupiliśmy jeden z elementów trzeciej wybranej przez Was nagrody (ZOBACZ), tuż przy Mercado de San Miguel. Dziewczyna stojąca za ladą była pierwszym sprzedawcą, który wreszcie na hasło contactless payment zareagował normalnie, a gdy usłyszała o naszych dotychczasowych płatniczych perypetiach wyglądała na szczerze ubawioną. Tu płatność zbliżeniowa przeszła bez problemu przy kwocie ponad 40 EUR i nie objawił się żaden magiczny limit blokujący transakcję z uwagi na jej wartość (VIDEO).

Drugi – najbardziej chyba zaskakujacy – przypadek to stoisko z przyprawami na Mercado de San Miguel, gdzie kupowaliśmy szafran i inne dobre rzeczy – m.in. do zestawu, który jest do wygrania w konkursie poniżej. Tu na pytanie, czy można zapłacić kartą zbliżeniowo, pani za ladą z miejsca odpowiedziała, że oczywiście tak, a jeśli chcemy – możemy też zapłacić telefonem (!). Nie dość, że sprawiała wrażenie w pełni oswojonej z alternatywnymi dla gotówki metodami płatności (karta czy telefon – co za różnica?), to jeszcze sama wyszła z taką propozycją. Miała mały terminal, taki – jakie dominują w PL – i nie dała się niczym zaskoczyć :-) Może przez ilość obsługiwanych zagranicznych klientów, a może po prostu z technologią jest jej po drodze :-). Transakcja na kwotę ok. 60 EUR przeszła bez przeszkód.

IMG_0673

Trzeci – w Prado, zarówno w muzealnym butiku, jak i w restauracji, w której można zamówić także bezglutenowy lunch. Płatności zbliżeniowe są tu standardem, po wielkich terminalach jak w El Corte Ingles nie ma śladu, ale trudno się dziwić, biorąc pod uwagę ogólny poziom zaawansowania technologicznego tego miejsca.

IMG_0675

A skoro jesteśmy przy Prado, jeszcze słowo o zakupie biletów. Bilety do muzeum najlepiej, najprościej i najszybciej jest kupić online. Nie trzeba tego robić z wielkim wyprzedzeniem, nam udało się nabyć je nawet z dnia na dzień, będąc już w Madrycie. Powód? Prozaiczny: przez ok. 2 tygodnie przed naszym wylotem strona Prado była w wiosennej przebudowie, przez co opcja zakupu biletów przez Internet została wyłączona. Uprzedni zakup wejściówek do Prado to spora wygoda – dzięki temu można uniknąć bezczynnego oczekiwania w kolejce na wejście. Cała transakcja zajmuje dosłownie 3 minuty, bilet kosztuje tylko o 1 EUR więcej niż w kasie (cena online: 15 EUR + 1 EUR opłaty manipulacyjnej), a płatności można dokonać kartą lub Masterpassem, o którym pisaliśmy TUTAJ.

IMG_0042

IMG_0043

IMG_0044

Płacąc kartą warto mieć na uwadze, że transakcja jest dodatkowo zabezpieczona 3D-Secure – system po wklepaniu danych karty wysyła dodatkowe hasło na nr telefonu komórkowego, podany w formularzu zakupu biletów. Chwila przed ekranem tabletu czy smartfona i gotowe – droga do zwiedzania otwarta!

Jeśli chodzi o Dynamic Currency Conversion, czyli DCC, nie będziemy Was przed tym ostrzegać z wykrzyknikami ;-), ponieważ jesteśmy innego zdania niż większość blogów o finansach. Korzystaliśmy z DCC w Madrycie w różnych miejscach właśnie po to, by dokładnie sprawdzić warunki przewalutowań.

DCC zupełnie niepotrzebnie jest demonizowane. To usługa rozliczania operacji kartowych bezpośrednio w walucie karty (kraju jej wydawcy) – transakcja jest od razu (w sklepie) przewalutowana na naszą walutę. W praktyce wygląda to tak, że np. kupując cokolwiek w strefie EURO lub gdziekolwiek indziej, płacisz za towar lub usługę nie w walucie kraju, w którym robisz zakupy, ale w swojej walucie, tj. w tym przypadku w złotówkach.

Kurs DCC oferuje operator terminala. Regulaminy banku czy konkretnej karty są tu bez znaczenia. DCC ma jeden zasadniczy plus – od razu wiemy, jaka kwota w naszej walucie zostanie pobrana nam z konta. Korzystamy z tej opcji dość często, a koszt przewalutowania kwoty transakcji nigdy nie przekroczył 3%, czasem 4%. Poza tym, przeważnie nawet z owym +3% finalna cena produktu (np. odzieży, zegarków, okularów przeciwsłonecznych czy butów) i tak okazuje się o określony % (zwykle wyraźnie więcej niż 3%) niższa niż ten sam przedmiot tej samej marki dostępny w PL. To kwestia podejścia, ale naszym zdaniem taki poziom kosztów korzystania z automatycznego przewalutowania nie uzasadnia siania paniki i obwiniania tej opcji o wszelkie plagi świata. DCC – jak wszystko – jest dla ludzi, a w miarę upowszechniania się tej opcji koszty przewalutowań stają się coraz bardziej akceptowalne.

IMG_0672

Podsumowując, na podstawie tygodnia zakupów w Madrycie z całą pewnością możemy stwierdzić jedno: kartą spokojnie można tu płacić za wszystko, koszty takich transakcji są w porządku, ale jak zawsze – i wszędzie – warto mieć przy sobie również nieco gotówki. Choćby dlatego, że część automatów biletowych (starych) w metrze nie obsługuje płatności kartą wcale albo moduł takich płatności akurat ma uszkodzony. Osobiście nie trafiliśmy w Madrycie na automat biletowy z funkcją płatności zbliżeniowych. Wszystkie, w których kupowaliśmy bilety, wyglądały tak jak ten: ZOBACZ.

Największą maszyną przyjmującą płatności za złożone zamówienia, z jaką mieliśmy w Madrycie do czynienia, był z kolei samoobsługowy automat wielkości bankomatu w jednej z sieciówkowych kawiarni Rodilla (to hiszpańska wersja Costa Coffee, tyle że trochę gorsza) na lotnisku Barajas. Tłok panował okrutny, dlatego nie ma zdjęcia, ale kto będzie miał okazję, niech sobie tę maszynerię obejrzy.

Madryt to miasto pełne przyjaznych, uprzejmych ludzi, których widok turysty szczerze cieszy, a nie wyraźnie drażni, jak np. w Rydze ;-), tym bardziej warto więc odpłacić im tym samym i zaakceptować fakt, że w dziedzinie nowoczesnych płatności nie są zaawansowani w takim stopniu jak Polska i póki co jest im z tym dobrze. Jeśli pani na targu zaskoczy Was propozycją płatności telefonem, płaćcie – trzeba doceniać postęp i promować to, co nowe i dobre, ale poza tym na czas pobytu można odpuścić sobie radosne muskanie terminala kartą. To niczego nie przyspieszy ;-)

IMG_0275

Przy okazji, polecamy Wam lekturę wyników nowego badania rynku usług płatniczych realizowanego przez Mastercard – Masterindex (2017). Raport zawiera sporo ciekawych danych na temat Polski, która jest europejskim liderem pod względem popularności płatności zbliżeniowych. Z Masterindex wynika, że co 4 polski konsument dokonuje takich płatności codziennie lub prawie codziennie – a to o przeszło 3x więcej niż wynosi średnia europejska. Kolejne 40% naszych rodaków ankietowanych przez Mastercard płaci zbliżeniowo co najmniej raz w tygodniu (to 2x więcej niż w innych krajach UE). Polacy są też – bardziej niż inne europejskie nacje – zadowoleni z opcji płacenia kartami zbliżeniowymi, rzadziej obawiają się o bezpieczeństwo transakcji typu contactless czy o brak kontroli nad wydatkami. I teraz pytanie: jesteśmy tacy nowocześni, czy… może trochę niefrasobliwi? :-)

Całe to fikowe kupowanie w Madrycie zmierzało do jednego :-) –> poniżej super KONKURS, w którym macie okazję powalczyć o bezcenne madryckie pamiątki. Kupione przez FiKa, ale wybrane przez Was. O szczegółach zakupów i Waszych głosowań, które miały miejsce między 18 a 26 marca możecie poczytać w TYM WPISIE i na FiKowym fanpage. Kto przeoczył i np. teraz życzyłby sobie powalczyć o inny zestaw niż ten, który został wybrany przez większość, ma czego żałować :P

Z przedstawianych przez nas w Madrycie alternatywnych propozycji zestawów super nagród wyłoniły się 3 następujące:

I. Zestaw piłkarski z oficjalnego salonu sportowego Real Madrid przy Estadio Santiago Bernabéu (VIDEO):
– wypasiona mega ciepła bluza z kapturem,
– czapka z daszkiem,
– szalik kibica,
– budzik na stolik nocny, oraz dodatkowo
– puszka pikantnego pimentonu (wartość nagrody – ok. 160 EUR)

IMG_0144

Mastercard nagrody_03

Mastercard nagrody_04

II. Zestaw zielony to ręcznie szyty set wiosenny:
– kobieca skórzana torba na ramię Taller Puntera,
– portfel tej samej marki, oraz dodatkowo
– zestaw barwnych podstawek pod kubki z motywami z obrazów Hieronima Boscha (z Prado)
– i hiszpańskie produkty na bazie oliwy z butiku Oleoteca La Chinata, czyli: czekolada z oliwą, mydło oliwne w kształcie oliwki-giganta i peeling do ciała z dodatkiem oliwy (wartość nagrody – ok. 160 EUR)

Mastercard nagrody_02

Mastercard nagrody_01

IMG_0462

III. Zestaw smakosza to z kolei zebrane poniżej wytrawne produkty spożywcze wysokiej jakości:
– oliwa aromatyzowana rozmarynem,
– kawior z oliwy,
– marmolada z mango (75% mango, 22% cukru, 3% skórki z cytryny),
– czerwona sól z Hawajów (ale dystrybuowana przez hiszpańską markę ;-) – La Chinata),
– salsa truflowa,
– pasztet z langusty,
– pasta z hiszpańskiego sera,
– zestaw 4 pimentonów (wędzonych pikantnych i słodkich),
– duże opakowanie szafranu, oraz
– 7-elementowy zestaw puszkowanych rybek i owoców morza (w tym doskonałe boquerones),
– a dodatkowo – na osłodę – dwie nietuzinkowe czekolady – jedna z oliwą i solą morską, druga z oliwą i imbirem (wartość nagrody – ok. 160 EUR).

Mastercard nagrody_05

Mastercard nagrody_06

Przy tej nagrodzie zakładaliśmy, że mimo wszystko zwycięży słodkie, a tu niespodzianka… Zaskoczyliście nas, i dobrze. U FiKa wytrawne zawsze wygra ze słodkim. Świetnie, że myślicie tak samo :-)

Zadanie konkursowe jest bardzo proste:

W komentarzu pod tym postem napisz kilka słów o swojej najbardziej bezcennej pamiątce z podróży – skąd pochodzi i dlaczego jest dla Ciebie wyjątkowo… bezcenna, śmieszna, kuriozalna… :-) A może masz jakieś zakupowe sekrety, np. zawsze przywozisz z zagranicy coś codziennego użytku (z uwagi na lepszą jakość), do czego nigdy się nie przyznajesz? Tu możesz zrobić coming out pod pseudonimem ;-) My mamy taki tajemniczy produkt :-)

Możesz dodać tyle odpowiedzi, ile chcesz, ale pamiętaj o jednym – w komentarzu konkursowym koniecznie wskaż, którą nagrodę wybierasz w razie wygranej: jedną z trzech możliwych -> PIŁKAWIOSNASMAKOSZ.

Spośród autorów dodanych odpowiedzi połączone siły Mastercarda oraz Faceta i Kuchni wybiorą trzech laureatów. Nagrody zostaną wysłane kurierem.

Zanim weźmiesz udział w konkursie, przeczytaj: REGULAMIN

Konkurs trwa od dziś, tj. od 4 kwietnia do 9 kwietnia br. do północy. Wyniki opublikujemy 11 kwietnia. Do dzieła i dobrej zabawy!!!

WYNIKI KONKURSU

Dziękujemy wszystkim za liczny udział i niesamowite zaangażowanie, za każde konkursowe zgłoszenie i każdą wyjątkową opowieść.

Wybór ledwie 3 laureatów spośród tylu kandydatów nie był rzeczą łatwą. Ocena odpowiedzi przez FiKa i Mastercard wyglądała następująco: w każdej z kategorii FiK wskazał 3 autorów konkursowych wpisów, spośród których Mastercard wytypował zwycięzców.

W rezultacie nagrody otrzymują:

Tomasz – zestaw PIŁKA (komentarz z 9 kwietnia)
Ela (aka Oliwka) – zestaw WIOSNA (komentarz z 6 kwietnia)
Piotr – zestaw SMAKOSZ (komentarz z 5 kwietnia)

Dodatkowo, osoby, które znalazły się na krótkiej liście FiKa, ale nie zwyciężyły w żadnej z kategorii, otrzymają od Mastercard upominki – niespodzianki :-)

Niespodzianki dostaną:

Marek (komentarz z 5 kwietnia)
Oliver (komentarz z 9 kwietnia)
Kaśka (komentarz z 7 kwietnia)
Tatiana (komentarz z 9 kwietnia)
kry kry (komentarz z 8 kwietnia)
Paweł (komentarz z 4 kwietnia)

Gratulacje! Nagrody i niespodzianki zostaną wysłane do Was kurierem tuż po świętach.

IMG_0172