Wśród górskich potoków z białej, malinowo-kokosowej czekolady, pływa… niedościgniony pstrąg?
Sporo danych, zatem po kolei. Potok, owszem, jest, ale próżno w nim szukać malin czy kokosa. Z samym pstrągiem też słabo; może schował się gdzieś na dnie między kamieniami? Skoro ma być niedościgniony, chcąc nie chcąc, musi wyprzedzać nas o kilka długości, pomykać sobie pod taflą tyleż radośnie, co niepostrzeżenie. Tak, jakby nie było go wcale.
Dziwny to jest Zotter, zgadza się bowiem właściwie tylko jedno – jest biały. A raczej barwy kości słoniowej, zarówno jeśli chodzi o czekoladową polewę, jak i samo nadzienie (to ostatnie występuje w różnych odcieniach – w zależności od warstwy). Pralinkowe wypełnienie jest wyraźnie wielowarstwowe, poszczególne „poziomy” dają się łatwo wyodrębnić.
W smaku dominuje cukrowo-mleczna słodycz typowa dla białych czekolad, ze swej istoty cierpiących na niedobór kakao ;-)
Smaków, które wskazywałyby na rybę, maliny lub kokos – brak. Jest delikatna kwaskowatość, która może wynikać z dodatku owoców, ale zaskakuje nieobecność choćby bladego posmaku kokosa. Zwykle wystarczy nawet niewielki dodatek wiórków kokosowych, by temu, co zawiera je w składzie, nadać wyraźny kokosowy akcent (tu zaś mamy jeszcze mleko kokosowe oraz kokosowy proszek). W czekoladowej pokrywie oraz nadzieniu wyczuwalny jest delikatny, trudno identyfikowalny posmak – sprawia, że czekolada smakuje dość specyficznie, choć niełatwo wyjaśnić, co to właściwie oznacza. Może to właśnie jest „fisch gummi”? Tajemnicze akcenty są jednak schowane w tle, ukryte za zasłoną dominującej mlecznej słodyczy.
Najdziwniejsza w recenzowanej czekoladzie jej jest dość nietypowa struktura. O ile warstwa czekolady raczej nie odbiega od tego, do czego producent przyzwyczaił konsumentów (batonowy format i jednolita faktura bez podziału na kostki, wierzchnia warstwa czekolady dość twarda, łamiąca się na nieregularne kawałki), o tyle nadzienie może zaskakiwać, niekoniecznie pozytywnie. Środek jest mniej miękki, jakby utwardzony, a przy tym nieco galaretowaty i „gumowy”, lekko klejący, podczas konsumpcji zbryla się w miękkie grudki. W konsystencji może przypominać rozpuszczalne cukierki do żucia w rodzaju „mamby” czy „maoam”.
Ogólnie, to najsłabszy Zotter, z jakim miałem do czynienia. Dla zdeklarowanych amatorów białych tabliczek może okazać się bardziej strawny, ja w każdym razie raczej nie znajduję w nim atutów. Jeśli ktoś lubi eksperymenty, warto spróbować – przede wszystkim po to, by na własnych kubkach smakowych przetestować i poddać ocenie jego ewentualne walory.
Skład: masło kakaowe, surowy cukier trzcinowy, odtłuszczone mleko w proszku, syrop glukozowo-fruktozowy, proszek kokosowy (6%). wiórki (3%) mleko kokosowe (3%), pełne mleko w proszku, migdały, koncentrat ananasowy i cytrynowy, suszone maliny (1%) cebula, pstrąg (0,4%), słodka serwatka w proszku, żelatyna, pieprz, liść laurowy, mięta, koper włoski, chili, sól, wanilia, emulgator: lecytyna sojowa. Zawartość masła kakaowego w czekoladzie białej, malinowo kokosowej: min. 28%. Może zawierać śladowe ilości różnych rodzajów orzechów.
Ocena 40/100
Produkt organiczny & fairtrade
Producent: Zotter Schokoladen Manufaktur GmbH (Austria)
Gdzie kupić: Sekrety Czekolady
Cena: ok. 17 zł
Waga: 70 g
Opakowanie: papierowa obwoluta, a wewnątrz „złotko”
Widoczny na zdjęciach nóż Vialli Design udostępnił sklep Decorto.pl
To ci ciekawe. Pomysł ciekawy, ale ja osobiście jak dodaję dziwne rzeczy do jedzenia to chcę żeby było je czuć. Czekoladka mnie zaintrygowała, nie wiem czy bym sobie nie strzeliła gdybym spostrzegła na półce.
Pozdrawiam
O! Bardzo czekałam na tę recenzję! Mam tabliczkę w szafce, i jutro zamierzam skonsumować!