Banksy – Wojna na ściany.

„Wyobraź sobie miasto, gdzie graffiti nie jest nielegalne. Miasto, w którym każdy może tworzyć, gdzie tylko zechce, gdzie każda ulica skąpana jest w milionie kolorów i drobnych tekstów, a ty nie nudzisz się, czekając na autobus. Miasto – impreza, na którą każdy może wbić, nie tylko agenci nieruchomości czy rekiny finansjery. Wyobraź sobie takie miasto… i przestań opierać się o ścianę – jest mokra”.

Banksy - Wojna na ściany

Banksy - Wojna na ściany

Banksy - Wojna na ściany

Najsłynniejszy graficiarz świata, prezentujący swą sztukę w darmowej przestrzeni publicznej, którego obraz olejny schodzi na aukcji za niemal 10 milionów funtów. Artysta, który obok Baracka Obamy trafia na listę 100 najbardziej wpływowych ludzi świata wg magazynu Time, choć jego prawdziwa tożsamość wciąż pozostaje nieujawniona. Antysystemowiec, piętnujący wyścig szczurów („Możesz wygrać wyścig szczurów, ale nadal będziesz szczurem”) i blichtr współczesnego świata (choć to zjawisko epokowo uniwersalne), który w Dismalandzie – istniejącym przez miesiąc koncepcie-parku rozrywki – organizuje prywatny pokaz dla Brada Pitta; i którego prace za ciężką kasę kupują gwiazdy pokroju Justina Biebera czy Sereny Williams. Twórca ozdabiający ściany budynków wizerunkami szczurów („Jeśli jesteś brudny, niewiele znaczysz i nikt cię nie kocha, to szczur jest dla ciebie idealnym wzorcem osobowym”), który maluje prywatny mural na ścianie łazienki Kate Moss. Antykorporacyjny lewicowiec szydzący z antykorporacyjnych lewicowców („Czasem kondycja świata przyprawia mnie o takie mdłości, że nie mogę skończyć drugiego kawałka szarlotki”), który na dodatek ściąga na siebie gniew animalsów za malowanie na żywych zwierzętach. Sprzeczności i kontrowersje – choć nie takie, jak w przypadku Damiena Hirsta – to trwała część wizerunku Banksy’ego, a wznowiony właśnie nakładem SQN album „Wojna na ściany” pozwala spojrzeć na świat jego oczami, nie ruszając się z kanapy.

Graffiti nie jest najniższą formą sztuki. Chociaż wymaga skradania się w nocy i okłamywania mamy. Jest tak naprawdę najbardziej uczciwą formą sztuki, do tego ogólnodostępną. Nie ma w niej hipokryzji ani nadęcia, jest wystawiana na najlepszych ścianach w mieście, nikogo nie zrazi cena biletu. Nigdy zresztą nie było lepszego miejsca dla sztuki niż ściana.”

Banksy - Wojna na ściany

Banksy - Wojna na ściany

Tak już mam, że gdzie tylko mogę, kiedy tylko znajdę się w nowym, albo i dobrze znanym miejscu, wypatruję street artu. Z rozgrzanym do czerwoności aparatem w smartfonie pokonuję dziesiątki i setki kilometrów miejskich ulic, skanując wzrokiem okolicę, a mój wewnętrzny radar wyczulony jest na każdy mural, wlepkę, skrawek plakatu czy nawet zwykły bazgroł. Uwielbiam sztukę uliczną – i pewnie nie ja jeden – za jej totalny egalitaryzm, nieporównywalny z żadną inną sferą twórczej działalności człowieka, nawet jeżeli dziś często tworzona jest przez profesjonalistów na zlecenie komercyjnych podmiotów. Za jej swoiście pierwotny charakter, który wprost odzwierciedla odwieczne pragnienie gatunku ludzkiego uwiecznienia czegoś na najbliższej ścianie. Zostawienia po sobie śladu. Kiedyś na ścianie jaskini, dziś na budynku czy murze, czym bowiem różni się mamut z paleolitu od dziewczynki w masce gazowej? Co do istoty – niczym. Za jej anonimowość – śmiało możesz cieszyć się street art’em mając w czterech literach personalia autora, jak również za jej dynamizm, zmienność i wpisaną w jej esencję nietrwałość. Śpiesz się oglądać murale, tak szybko odchodzą. And last but not least, za aktualność przekazu i nieustanną reakcję na otaczającą nas rzeczywistość i wydarzenia, które ze sobą niesie. 

Właśnie dlatego na albumy w rodzaju „Wojna na ściany” rzucam się jak przysłowiowy Reksio na szynkę. O Banksy’m słyszał chyba każdy, kto ostatnich dwóch dekad nie spędził pod kamieniem, a każdy nowy przejaw jego aktywności można śledzić nie tylko na Insta, ale i w artykułach prasowych z całego świata. A jednak „Wojna na ściany” w doskonały i lekki zarazem sposób rzuca światło na działalność Banksy’ego (a konkretnie działalności z początkowego okresu, bowiem pierwsze wydanie książki pochodzi z roku 2007). Charakterystyczny, ikoniczny już styl street artu Banksy’ego, który przyniósł mu sławę, a dziś kopiowany jest przez legiony naśladowców, rozpoznaje wielu. Znacznie mniejsze grono kojarzy go jednak jako twórcę instalacji i happeningów, podrzucającego wypchanego szczura z puszką sprayu w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, montującego blokadę na koło rydwanu Boudiki, instalującego płetwę rekina w kałuży na festiwalu Glastonbury czy pozostawiającego pawianowi w parku safari Longleat karton z napisem „I’m celebrity get me out of here„. W „Wojnie na ściany” nie zabrakło także innych aktywności i działań Banksy’ego, z rewelacyjnymi pracami na ‚murze bezpieczeństwa’, który oddziela Palestynę od Izraela, przeróbkami słynnych obrazów i kilkoma innymi muzealnymi akcjami z Luwrem włącznie – na czele. Dla fanów street artu rzecz obowiązkowa.

„Telewizja sprawiła, że chodzenie do teatru wydaje się bez sensu. Fotografia właściwie zabiła malarstwo, ale graffiti opiera się postępowi.”

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Banksy – Wojna na ściany
Wydawnictwo SQN 2021, wyd. 2

Banksy - Wojna na ściany

Banksy - Wojna na ściany

Banksy - Wojna na ściany

Banksy - Wojna na ściany

Banksy - Wojna na ściany