Tanie czekolady są dobre, bo są dobre i tanie. Zgadzacie się?
Ja zupełnie się nie zgadzam. Ta głupawa „reguła” nie sprawdza się chyba nigdy. Tanie może być dobre, a drogie – do bani, ale cena nie ma tu nic do rzeczy. No, może poza wrażeniem, że w tym pierwszym przypadku czujemy się jak ktoś, kto niskim kosztem zrobił dobry deal, a w drugim – że wyrzucił kasę w błoto.
Deserowy Ritter z całymi orzechami laskowymi (jego mleczny odpowiednik zresztą też) to moja ulubiona czekolada tej marki. Zdecydowanie mieści się w zbiorze pt. „dobry deal, mały koszt”. Kupić czekoladę w przedziale 3,50 – 5,50 zł za 100 g (cena zależy od miejsca zakupu, najtańsze są chyba w Makro i w Lidlu, nieco droższe w delikatesach i hipermarketach), która nie rozczarowuje ani pod względem składu, ani smaku, to – na tle reszty czeko-asortymentu dostępnego w polskich sklepach – autentyczny sukces.
Porównajcie tę czekoladę z Milką, Wedlem, Wawelem, Alpen Gold, etc. a zrozumiecie różnicę. Jeśli mam być szczery, nie wiem jak to możliwe, że Ritter ciągle jeszcze w pełni nie zdominował rynku czekolad przeznaczonych dla tzw. przeciętnego konsumenta, który na widok tabliczki za 10 zł albo co gorsza za 10 EUR co najwyżej popuka się w czoło.
Edukacja żywieniowa co do zasady następuje w trybie ewolucyjnym. Świadomość nie przychodzi od razu, więc tego, że za czekoladę warto zapłacić więcej, uczymy się tak samo, jak wszystkiego innego. Zaraz pewnie podniosą się głosy, że wszystko zależy od sytuacji majątkowej, i tak dalej. Nie, nie wszystko. Sporo osób spokojnie mogłoby kupować żywność lepszej jakości, ale jakość zwyczajnie ich nie interesuje. Smakuje im cokolwiek, więc po co mają sięgać po przeszacowane „wymysły” w rodzaju droższych produktów, bez których spokojnie mogą się obyć?
Wracając do deserowego Rittera, nie ma tu emulgatora E476 ani syropu glukozowo-fruktozowego. Jest lecytyna sojowa, ale ten składnik pojawia się też (niestety) w wielu innych czekoladowych produktach, aspirujących do segmentu czekolad z wyższej półki. Dla przykładu, lecytyny sojowej nie ma jednak np. w gorzkim Ritterze 71% kakao. Tak czy owak, moim zdaniem kwadratowa tabliczka dystansuje konkurencję w swojej kategorii cenowej. To, co ją wyróżnia, to lepsza lista składników, smak, forma (pozornie mały kwadrat i nieduże, ale konkretne grube kostki) oraz całkiem hojny – jak widać na obrazkach – dodatek kruchych, bardzo smacznych prażonych orzechów laskowych w całości.
Taka orzechowa tabliczka świetnie nadaje się np. w góry – jeśli na trasie okaże się za ciepło i Ritter popłynie – kosztuje tyle, że nie ma nad czym płakać;-). A jeśli doczeka się konsumpcji, będzie stanowić dobre źródło energii. Kakao, orzechy, cukier. Kto lubi połazić po nierównym terenie, ten wie, że na zestawie: woda + bakalie albo woda + czekolada można zajść naprawdę daleko. Ritter Sport – nazwa zobowiązuje.
Jeszcze jedna rzecz: przy okazji wizyty w Fabryce Wedla (RELACJA), FiK miał okazję zamienić słowo z wedlowskim tzw. Maestro Czekolady, który wśród garści ciekawych informacji przekazanych pod warunkiem deklaracji, że ujawnione nie zostaną, odniósł się też do procesu produkcji Rittera, stwierdzając, że bezkompromisowe podejście Niemców do jakości używanych składników i unikanie tanich chwytów, których celem jest maksymalizowanie wzrostu przychodów budzi szacunek. Smak czekolady mówi sam za siebie.
Dodatkowa uwaga: zdjęcia wykonane zostały w kwietniu 2013, a informacje o składzie czekolady dotyczą tabliczki kupionej w lutym 2013 roku. Jeśli od tamtego czasu coś się zmieniło, dajcie znać. Jak widać, opis tabliczki nieco odwlókł nam się w czasie…
Ocena: 65/100
Skład: cukier, miazga kakaowa, orzechy laskowe, tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, aromat naturalny.
Waga: 100 g
Opakowanie: folia z nadrukiem
Kształt: kwadrat podzielony na 16 małych grubych kostek
Cena: od 3,5 do 5,5 zł w zależności od miejsca zakupu
Producent: Alfred Ritter GmbH & Co. KG – Waldenbuch, Niemcy
LUBISZ CZEKOLADĘ? Sprawdź Asertywną Czekoladową Listę Przebojów Faceta i Kuchni!
To zdecydowanie moje lubione czekolady! Na równi z Lindt ;)
Lindta nie lubię. Jedyne, co im wyszło, to czekolada do wypieków ;-)
O tak, Rittery mogłabym jeść na okrągło. Szczególnie wersję „Shoco&Keks” i gorzką.
Co do małej popularności.. moim zdaniem działa tutaj psychologia, sama się na tym łapię. Wprawdzie tabliczka ma 100g, ale wizualnie jest o połowę mniejsza od tradycyjnej czekolady. Wydaje się, że za 50g czekoladę płacimy więcej niż za 100g tabliczkę ;) Dodajmy do tego brak jakiejkolwiek promocji. Dobrze, że w Lidlu da się ją wyhaczyć za 3 zł.
o tak ! Ritter jest jedną z tych lepszych czekolad. Zrobiłam odpowiednią ilość zapasów podczas ostatniej wizyty w Niemczech. Tam to mają tą czekoladę, za przysłowiowe grosze.
Ja się na nich zawiodłam. Kupiłam tą czekolade z orzechami i nie smakowała mi… Smakowała zjełczałym tłuszczem i nie tylko ja to zauwazyłam, ale i moja mama oraz siostra… Nie wiem może była źle przechowywana?
Z kolei kiedyś dostałam taką mleczną z chrupkami i była smaczna, jednak nic nadzwyczajnego.
Moim zdaniem cena 5 zł za tabliczkę jest troszeczkę wygórowana
Warto wybrać się do markowego sklepu RitterSport w Berlinie i zaopatrzyć się w czekolady(dostępne też niektóre z certyfikatem ekologicznym)oraz skomponować własną czekoladę(czeka się ok.30 min)Cena za standardową tabliczkę to niecałe 1 eu ,czyli wychodzi taniej niż w przeciętnym polskim supermarkecie.Taki sklep to też atrakcja dla dzieciaków.Moje ulubione to gorzka 73%,gorzka z orzechami,biała z orzechami oraz polecam z orzechami,rodzynkami i rumem ;)
Rumowa jest niezła, fakt. Wspominałem o niej nawet jakiś czas temu https://www.facetikuchnia.com.pl/index.php/ritter-extra-dark-71-quadratisch-praktisch-gut/
Gorzkiej 73 w PL nie ma, jest tylko 71%. Sklep z czekoladami do zamowienia dziala pewnie tak samo, jak ten w muzeum w Kolonii? Pozdrawiam
Gorzka 73% zastąpiła 71% i można ją kupić w Lidlu lub w mniejszych sklepach (ja widziałem w Fenixie w Chotomowie), muszę jednak przyznać, że wersja 71% bardziej mi smakowała, w nowej dodali jeszcze tłuszcz mleczny żeby czekolada była delikatniejsza, ale mnie jakoś to nie pasuje. W Kauflandzie można kupić w cenie 4-5zł czekolady niemieckiej firmy Rausch, są bardzo dobre zwłaszcza 70% Ekwador i 75% Trynidad, w składzie mają tylko masę kakaową, cukier trzcinowy i tłuszcz kakaowy.
Rzadko bywam w K., nie mam po drodze, ale sprawdze przy okazji. Dzieki za info!
Nic się nie zmieniło w składzie :)
Ostatnio kupiłam ją w kauflandzie za jedyne 2,69 :D
Też sprawdzałem ostatnio i faktycznie bez zmian. Cena dumpingowa ;-)