Wigilijna kolacja z Martinem van Drunenem, Glenem Bentonem i Jackiem Owenem oraz Fernando Ribeiro? Jak najbardziej!

Nie można zapomnieć o Morgoth, którzy również w ten sobotni wieczór przybieżeli do staj… Progresji. Zdecydowanie było z kim dzielić się opłatkiem.

Na początek zaprezentowały się ekipy Sawthis i Svart Crown, ale dla nas prawdziwa wieczerza rozpoczęła się, gdy na niebie, a raczej scenie, rozbłysła pierwsza, tak się złożyło, holenderska gwiazda. Hail of Bullets to po prostu młodszy brat Asphyx i oglądanie tej ekipy na scenie przynosi niemal równie dużą satysfakcję. Nie tylko za sprawą wiecznie uśmiechniętego, najserdeczniejszego z frontmanów, Martina van Drunena i wciąż młodzieńczego, żywiołowego Paula Baayensa, ale również dzięki muzyce, która w podobny sposób operuje kruszącymi kości zwolnieniami i przyspieszeniami. Zespół nie promował nowego materiału, bo „III: The Rommel Chronicles” ukazał się w ubiegłym roku, zaprezentował za to idealny przekrój przez całą militarną dyskografię formacji, której motyw przewodni stanowią opowieści o zmaganiach wojennych na frontach Europy i świata.

image

image

Van Drunen wielokrotnie pozdrawiał i dziękował publiczności, a że miejsce koncertu zobowiązywało, nie zabrakło w setliście utworu „Warsaw Rising” (o Powstaniu Warszawskim). Sabaton dzięki nawiązaniu do historii Polski wciąż ma u nas status gwiazdy, a tymczasem to frontman Hail of Bullets łamie sobie język, wywrzaskując w tekście ‚Armia Krajowa’. Gdzie tu sprawiedliwość? Bardzo dobry koncert!

image

image

image

Pełny tekst relacji i galerię zdjęć znajdziesz na TEJ STRONIE.

Tekst: FiK
Foto: FiK-owa (zdjęcia zostały wykonane sprzętem Canon)