Zastanawialiście się kiedyś, co gwiazdy metalu porabiają w czasie wolnym od koncertowania, rejestrowania płyt i poddawania się działaniu mniej lub bardziej wyszukanych używek? Profanują groby? Wznoszą modły do Rogatego? Tańczą przed lustrem w różowych legginsach do rytmu disco z lat ’80? A może po prostu … gotują?

Niejaka Annick Giroux, która od paru lat udziela się w kanadyjskim zinie Morbid Tales zadała sobie pytanie, co by było, gdyby połączyć dwie pasje – miłość do ostrych dźwięków z zamiłowaniem do gotowania. Rezultatem tej refleksji jest „Hellbent For Cooking – The Heavy Metal Cookbook”, czyli pierwsza książka kucharska przeznaczona dla słuchaczy wszelkich odmian łomotu, zawierająca 101 przepisów na użycie ognia, noża i patelni. Nie jest to jednak zwyczajna, 1 148 756 publikacja traktująca o gotowaniu. Podstawowa różnica polega na tym, że wszystkie przepisy w latach 2007 – 2009 zostały nadesłane przez muzyków z rozmaitych metalowych kapel.

Lista nazwisk i zespołów jest dość imponująca, mamy tu bowiem takie gwiazdy jak np. Chris Reifert (Abscess/Autopsy), Scott Ian (Anthrax), Jeff Becerra (Possessed), Mille Petrozza (Kreator), Marcel Schirmer (Destruction), John Tardy (Obituary), Andreas Kisser (Sepultura), Wino (Wino, Shrinebuilder, Saint Vitus) czy Bobby Liebling (Pentagram). A poza tym Amebix, Blasphemy, Budgie, Death, Electric Wizard, Eyehategod, The Gates of Slumber, Gorgoroth, Master, Mayhem, Messiah, Sir Lord Baltimore, Reverend Bizarre, Trouble oraz całą masę innych, także bardzo egzotycznych bandów, pochodzących łącznie z 31 krajów.

Zestawienia niektórych nazwisk i prezentowanych przepisów bywają zaskakujące. Jeff Becerra oferuje ciasto truskawkowe, Rob Miller (Amebix) – zupę-krem z krewetek, Jorgen Lindhe (Obscurity) – tatara, zaś Scott Ian – uwaga! – gołąbki. Niektórzy z kolei jadą po całości, jak np. Liz Buckingham, z propozycją w postaci placka z gawrona (autentyczne staro-brytyjskie danie), Tomas Kohout (Master’s Hammer) – i prezentowane smażone bycze jądra, Simon Strange (The Lamp of Thoth) – z nadziewaną kałamarnicą, czy Steve Sylvester (Death SS) z niewinnym czekoladowym puddingiem, którego jednym ze składników jest apetyczna świńska krew.

Książka w dość tradycyjny sposób podzielona została na rozdziały tematyczne: przystawki, wołowina, wieprzowina, jagnięcina, drób, owoce morza, dania wegetariańskie, desery oraz drinki. Całość prezentuje się bardzo elegancko, spełniając wszelkie wymogi profesjonalnej książki kucharskiej w bardzo dobrym stylu. Przejrzysty opis składników i przepisów oraz świetne całostronicowe zdjęcia nadają jej albumowego sznytu i sprawiają, że może się ona godnie prezentować obok podobnych publikacji autorstwa znanych być może niektórym Jamie Oliver’a czy Gordon’a Ramsey’a. Przepisy są w gruncie rzeczy bardzo proste, a największy problem, jak to zazwyczaj bywa z książkami kucharskimi obcego pochodzenia, stanowić może dostępność na naszym rodzimym rynku niektórych ingrediencji. No chyba, że mowa o takich składnikach, jak płyty Hellhammer czy Slayer, które niektórzy z muzyków-kucharzy wkomponowali w swoje receptury.

Giroux pozostawiła autorom przepisów (bądź ich mamom, do czego niektórzy z pełną szczerością się przyznają) pełną swobodę. Dzięki temu trafiły tu również takie czynności procesu gotowania jak „Start drinking Heineken beer” czy „Spend 40 minutes praising Satan”. Do niektórych przepisów dołączone są również opowiastki, mające przybliżyć kulisy ich powstania. W tym zakresie wszystkich zdeklasował Reverend Kriss Hades (Sadistik Exekution), opowiadający o swej wizycie u trzech sióstr, które odróżniały się od siebie nawzajem wyłącznie kolorem włosów (black, purple i dark blue), o imionach Sabbath, Deep i Cheer. Niektórzy nadesłali dodatkowo własnoręcznie wykonane zdjęcia opisanych potraw, dzięki czemu w książce znalazły się tak oryginalne aranżacje, jak talerz w otoczeniu pasa z nabojów i czaszki, czy wypchanego gawrona.

Niestety, nie obeszło się bez wtopy. Kilka stron wydawnictwa zostało zdublowanych, kosztem braku paru innych. Tym sposobem z zestawu wypadła część receptur i w rezultacie nie dowiedziałem się na przykład, w jaki sposób Hellhammer z Mayhem przyrządza tak zwany Farikal (narodowe norweskie danie). To jednak mimo wszystko drobiazg, bo „Hellbent For Cooking” jest fajną ciekawostką, która ukazuje nieco inne oblicze muzyków z metalowych kapel. Publikacja ta uświadamia zarazem, że poza granicami naszego pięknego kraju (czyt.: w normalnym świecie) zespoły parające się cięższym graniem są naturalną częścią popkultury, a tego typu książkę opłaca się napisać, złożyć i wydać. Przed nami jeszcze pewnie długa droga, choć Nergal pracowicie przeciera szlaki. Kiedy więc na sklepowe półki trafi książka kucharska według Adama Darskiego, czy poradnik o odchudzaniu Petera Wiwczarka, rewolucja stanie się faktem.

Na koniec przepis na użyteczny drink, zwłaszcza w czasie letnich festiwali, gdzie wokół słychać tylko obce języki (no chyba, że akurat jesteśmy na Brutalu). Father Peter Vicar (Reverend Bizarre / Lord Vicar) twierdzi bowiem, że wystarczy ich ledwie dziesięć, by zacząć pięknie mówić po fińsku.

Bierzemy:
dwie części Grant’s Blended Scotch Whisky, oraz
jedną część Southern Comfort.
Wymieszać w szklance i podawać.

Smacznego & death to false meals!

Szymon Kubicki

Annick ‚Morbid Chef’ Giroux – Hellbent for Cooking – The Heavy Metal Cookbook
BAZILLION POINTS BOOKS, 2009
224 strony, miękka okładka