Jamie gotuje po włosku – recenzja.
Obserwując ostatnie książkowe i telewizyjne poczynania Jamie Olivera można było odnieść wrażenie, że ów (chyba) największy celebryta wśród kucharzy za wszelką cenę stara się łapać wszystkie sroki (czyt.: trendy) za ogon. A przy okazji robić to tak, by przemawiać do mas i na masowe potrzeby odpowiadać. Gość, który dawno temu z zaangażowaniem przekonywał, jak istotne w gotowaniu są wysokiej jakości składniki oraz jak wiele przyjemności może płynąć z prostego, niespiesznego gotowania, nagle zaczął przyspieszać (30 minut w kuchni), jeszcze bardziej przyspieszać (15 minut w kuchni), a wreszcie oszczędzać (Gotuj sprytnie jak Jamie). Z comfort food (cukier nie jest taki zły, jak go malują) zgrabnie przeskoczył do super food (ale komosa jednak lepsza), aż wreszcie dobił do kompletnego nonsensu (5 składników), usiłując przekonać czytelnika, że narzucanie sobie z góry liczby składników nie tylko ma racjonalne uzasadnienie, ale nawet może zachęcać do gotowania (!).
Wszystko to razem wzięte sprawiało, że po kolejne wydawnictwa JO sięgałem z coraz mniejszym zainteresowaniem. Dawna filozofia gotowania Olivera, z którą kilkanaście lat temu tak łatwo było mi się utożsamiać, i która de facto sprawiła, że sam pokochałem spędzanie czasu w kuchni, przeobraziła się w chaos koncepcji, często pozostających ze sobą w sprzeczności, oraz nadprodukcję publikacji, które zaczęły trafiać na rynek w iście stachanowskim tempie. ADHD może i sprzyja podbijaniu przychodów, ale niestety zwykle nie idzie w parze z jakością. W rezultacie ostatnie książki made by Jamie szybko trafiały na półkę i jakoś nie chciało mi się do nich wracać. Oczekując kolejnych rewolucyjnych pomysłów, a może nawet hybrydy dotychczasowych (na przykład: ucztowanie z super food w 5 minut i tylko z 3 składnikami za jedyne 3 funty dziennie), z dystansem przyjąłem wiadomość o tym, że Jamie wraca Włoch.
Jamie gotuje po włosku
Trudno orzec, jakie motywy kryją się za wydaniem kolejnej książki, po – bardzo dobrej zresztą – Włoskiej wyprawie Jamiego, poświęconej kuchni Półwyspu Apenińskiego i opartej na motywie podróży.
Chciałbym naiwnie wierzyć, że chodzi tu o coś na kształt zwolnienia tempa, o slow life, z którym Włochy, Włosi i włoska kuchnia wręcz naturalnie się kojarzą. A może o ucieczkę od przytłaczającego nadmiaru nowych pomysłów, na siłę podporządkowywanych temu czy innemu wyimaginowanemu konceptowi, zgodnemu z panującym aktualnie trendem. Albo o wycofanie się chociaż na chwilę na dobrze znane, bezpieczne terytorium. Nieważne. Ważne, że Jamie gotuje po włosku jest – moim zdaniem – najciekawszym tytułem JO od dobrych kilku lat, a może nawet od czasu wydania Jamie w domu (choć i późniejsze narodowe książki, takie jak Jamie’s Great Britain czy Kulinarne wyprawy Jamiego udały mu się naprawdę nieźle).
Książkę wypełnia wystarczająco dużo fajnych, często nietuzinkowych przepisów, by odzyskać wiarę w Olivera, a apetyczne zdjęcia Davida Loftusa jak zwykle dopełniają całości. Bardzo doceniam koncept angażujący w recenzowane wydawnictwo autentyczne włoskie babuleńki z różnych regionów Włoch i prezentację wspaniałych tradycyjnych potraw przyrządzonych w oparciu o ich rodzinne receptury. Wiele z nich z łatwością można przygotować w wersji glutenfree, nawet jeśli w oryginale zawierają mąkę pszenną, chleb lub inne podobne składniki. Póki co, sprawdziłem dwa przepisy: na jajka sadzone z mozzarellą (przepis) oraz widoczny poniżej tort z pieczonych warzyw, na który przepis podam już niebawem:
Liczne fotografie uczestników nowej włoskiej wyprawy Jamiego, któremu ponownie towarzyszył nieodłączny Gennaro Contaldo pozwalają sądzić, że była to autentycznie radosna podróż po kulinarnym raju, a nie tylko żmudne gromadzenie materiałów do książki, którą finalnie i tak opracowuje zespół oddelegowany do tego ambitnego zadania.
Czy są jakieś ‚ale’? Coś zawsze się znajdzie ;-) Po pierwsze, nie rozumiem wybiórczego unikania oryginalnych nazw włoskich klasyków. Z jednej strony pojawiają się tu gnudi czy bruschetta, z drugiej natomiast piemoncki bonet (przepis) występuje jako deser kakaowo-rumowy, a słynne gnocchi alla romana (przepis) – jako gnocchi z semoliny. Brytyjskie wydanie również nie operuje oryginalnymi włoskimi określeniami, więc to nie kwestia tłumaczenia, a strategia wydawcy. Polski przekład też dorzuca od siebie zabawne leksykalne ciekawostki, takie jak na przykład ragu z dzikiego dzika :-) Poza tym, część przepisów opisana jest nieprecyzyjnie. Czytelnik wprawiony w gotowaniu bez trudu uzupełni sobie ‚w głowie’ brakujące czynności czy pominięty czas obróbki tego lub innego składnika, ale ktoś kto gotuje stricte wg książkowych wytycznych tu i ówdzie może się zawiesić.
Tak czy owak, biorąc pod uwagę kilka ostatnich książek Jamie Olivera, w mojej ocenie właśnie po Jamie gotuje po włosku warto sięgnąć w pierwszej kolejności.
Dodatkowo, mały konkurs:
Zadanie jest bardzo proste: w komentarzu pod tym wpisem napisz, która włoska potrawa jest Twoim ulubionym daniem i dlaczego? Spośród wszystkich dodanych odpowiedzi wybierzemy i nagrodzimy 3. Laureaci otrzymają po jednym egzemplarzu książki Jamie gotuje po włosku.
Dodając komentarz pod wpisem na blogu, nie przejmuj się komunikatem o spamie. Żaden komentarz nie zginie i po zaaprobowaniu zostanie opublikowany na stronie. Konkurs trwa od dziś, tj. od 4 listopada do 18 listopada br. do północy.
***
WYNIKI KONKURSU
Dziękujemy wszystkim za liczny udział i cierpliwość w oczekiwaniu na wyniki. Książki otrzymują:
- Marta (komentarz z 2018-11-06 o 12:24)
- Alicja (komentarz z 2018-11-08 o 11:03)
- Wojtek (komentarz z 2018-11-10 o 8:45)
Gratulujemy i prosimy o kontakt via email.
Makaron z tuńczykiem i kaparami. Od tego dania rozpoczęłam romans z kaparami, który przerodził się w długotrwały i mocny związek. Teraz zastanawiam się jakie smutne było moje życie bez kaparów?
Chciałoby się napisać Arancini, chciałoby się napisać Spaghetti, na myśl przychodzi też Caponata i Ravioli…trudne zadanie, trudna decyzja. Kiedy myślę o kuchni włoskiej, pierwsze co przychodzi mi do głowy to jednak bezkonkurencyjna Pizza. Pizzę można jeść na śniadanie, obiad i kolację. Choć kocham makarony i wszystkie powyższe, to Pizza króluje! Najlepsza Napoletana!
Włoskie baby drożdżowe Panettone. Pandoro, a już szczególnie Colomba di Pasqua, są tak delikatne, puszyste,a ta ostatnia ma jeszcze taka skorupkę migdałową , normalnie poezja
Kocham makaron! Moja przygoda z kuchnią włoską rozpoczęła się od prostego makaronu z oliwą i czosnkiem. I to danie jest właśnie jednym z moich faworytów!
Zdecydowanie pesto!do makaronu ,do grzanek, do sałatki ze świeżych letnich warzyw obowiązkowo z pomidorami.Pesto które robie jak się tylko wybuja w folii posiana bazylia…najpyszniejsze?
Spaghetti alle vongole… Pasta tak minimalistyczna, a po prostu smakująca Włochami. Pozycja obowiązkowa – smak tym bardziej wyjątkowy, że dzięki mnie podczas naszych kolejnych podróży zakochał się w nim mój najwspanialszy przyjaciel czyli mój mąż, który jeszcze kilka lat temu nie wziął do ust owoców morza. Tym samym jest to potrawa sentymentalna – prócz walorów smakowych posiada sporą dawkę uczuć :)
Moim ukochanym włoskim produktem jest burrata, a co za tym idzie dania, które ją zawierają. Włoska kuchnia zachwyca prostotą i jakością wykorzystywanych składników. Burrata wyglądem przypomina mozarellę, ale w środku skrywana niespodziankę – idealnie kremową konsystencję, która rozpływa się w ustach i kojarzy mi się z obłoczkiem na słonecznym, włoskim niebie. Do tego pomidor bawole serce, oliwa, cytryna, sól i pieprz – idealne połączenie!
Moim ukochanym włoskim produktem jest burrata, a co za tym idzie dania z tym składnikiem. Włoska kuchnia zachwyca prostotą i jakość wykorzystywanych składników jest na pierwszym miejscu. Burrata wyglądem przypomina mozarellę, ale w środku skrywana niespodziankę – idealnie kremową konsystencję
Kocham włoską kuchnię, jednak wybór najbardziej ulubionego dania nie jest dla mnie trudny. Jest nim spaghetti aglio e olio. Ta prosta potrawa jest zaskakująco bogata w smaki! Zamówiłam ją , będąc na rodzinnych wakacjach w Rzymie w malowniczej restauracji na Travestere. Myśląc o tej potrawie, od razu mam w głowie klimat tego miejsca, uśmiech starszego kelnera oraz bliskość rodziny. Tutaj prócz smaku liczą się wspomnienia :)
Makaron – w każdej postaci, ponieważ to takie wdzięczne danie! a jeszcze taki robiony samemu – miodzio!
Lazania… smak tej z Florencji w okolicach katedry pamiętam do dzisiaj choć to było 4 lata temu. Ten sos rozpływający się w ustach, ten ser ciągnący i…brrr niesamowity trudny do opisania słowami smak i ten makaron. Próbowałem jeszcze kilka razy w różnych regionach Włoch, ale żaden nie może się równać z tym z Florencji. Nie zmienia to faktu, że lubię smakować lazanie, także w Polsce – to daje mi możliwość odkrywania na nowo różnych smaków właściwie tych samych produktów :-).
Zdecydowanie stek tuńczyka pod pistacjowo-pomidorową pierzynką (z suszonymi pomidorami). Ostatnio w Rzymie podczas 7-dniowego pobytu, trzy razy odwiedziliśmy tą samą restaurację, w której ja mogłem wsuwać tuńczyka a Żona ulubione cacio e pepe z pomidorowym twistem ?
Pizza pod każdą postacią tylko włoskie smaki warzywa owoce przyprawy oregano ,bazylia pomidory , szynka,sery tuńczyk,oliwa a do tego smakowite winnik bajka
Można debatować o makaronach, owocach morza czy deserach ale i tak pizza zawsze wygra ;) dowolność w doborze składników, mięsnie, vege, ostro, delikatnie… Pizza ma tyle cudownych odsłon, że nie ma prawa się znudzić ?
Karpacio z buraka z serem kozim niebo na talerzu:$
pesta mozna uzyc wszelako niemalze do wszystkiego zupy wloskie,o ja prawie wszysko bo malo mieska duzo warzyw kocham kocham kocham:):)
O I BOSKIE POMIDORY!!!!!!!
a ja napiszę ,że prosta sałatka caprese!uwielbiam ją! (dojrzałe pachnące pomidory , mozzarella, oliwa i listki bazylii ), to jest to co tygryski lubia najbardziej ;p i mozzarellę ! oprócz pysznej pizzy z Neapolu ;)
Lubię kuchnię włoską za prostotę i świeżość składników :D
Warzywa w karzdej postaci mozna powiedziec ze ubustwiam ,sosy typu pesto:) o matko juz jestem glodna:):) zupy tez;)
Pomidory do wszystkiego mniam mniam?
Spaghetti z oliwą i czosnkiem – zajmuje niewiele czasu, a smakuje wyśmienicie! Gdy pierwszy raz mieszkająca we Włoszech ciocia przygotowała to danie, myślałam, ze oszalała. Byłam zaskoczona, jak bardzo ta prosta potrawa jest wyrazista w smaku. To mój włoski ulubieniec – proste, szybkie i tanie, bo przecież włoska kuchnia bywa nazywana kuchnia prostych ludzi
F – fascynuje mnie gotowanie, jest ono ekscytujące niesłychanie!
A – a każda kuchnia jakąś perełkę oferuje, każdy region czymś zaskakuje
C – choć jestem na smaki ze świata otwarta, to jednak kuchnia włoska jest dla mnie najwięcej warta ;)
E – ewidentnie dla tych aromatów głowę straciłam, w tych prostych a głębokich smakach się zdużyłam :p
T – to włoska PIZZA jest moją królową, rządzić i dzielić w mej kuchni zawsze gotową ;)
*
I – i jest to moja ukochana włoska potrawa, bez której tygodnia przeżyć nie mam prawa :p
*
K – kusi mnie swym ciastem cieniutkim, na rantach przyjemnie kruchutkim
U – urzeka ciągnącym się serem… ach, jak ja kocham mozzarellę!
C – czaruje pomidorowym sosem, który potrafi być prawdziwym sztosem ;)
H – haczyków w niej nie znajduję, w każdej wersji ogromnie mi smakuje
N – niepoliczone są jej kombinacje, można ją jeść na sniadanie, obiad i kolację ;)
I – i nigdy mnie nie zawodzi i nigdy figurze nie szkodzi :p
A – absolutnie numero uno, kocham cię moja pizzunio! ;)
Moim ulubionym włoskim daniem są kwiaty cukinii faszerowane ricottą i świeżymi ziołami :)
Pierwsze danie:trofiette al pesto ( rok mieszkania w Genui)
Drugie danie:dorada pieczona w gruboziarnistej soli ( wspomnienie najcudowniejszego lata w Sanremo)
Deser: bonet (najlepszy na swiecie deser z Piemontu – szczegolnie w wykonaniu mojego meza, ktorego wlasnie tam poznalam)
A to wszystko popite orzezwiajacym Chinotto, ktore zawsze przypomina mi smak wloskiego lata :p
Smaki ktorych nigdy nie zapomne, do ktorych zawsze bede wracac, i mimo ze od 5 lat spowrotem mieszkam w Polsce, to wlasnie przez te dania moj swiat jest dalej bialo-czerwono-zielony :)
Cantucci – włoskie ciasteczka migdałowe :D można (spróbować ;) ) schować na wypadek niespodziewanego gościa,można w listopadowy ciemny wieczór otulić się kocykiem z ulubioną książką i chrupać z lubością, można chrupać w ulubionym gronie, można… iść do kuchni i zarobić ciasto na cantucci włoskie, polskie (biscotti z żurawiną)… mniamm..
Minestrone. Włoska zupa ugotowana z… tego co zostało w lodówce.To kuchnia prosta, naturalna, niezbyt zamożnych ludzi, którzy niczego nie wyrzucali. I taka jest Minestrone. Można się nią najeść, bo ziemniaki i makaron dodane do warzyw powodują, że łyżka potrafi stanąć na baczność ;) Idealna na jesienne, zimne dni. Jest bardzo pożywna, bo oprócz warzyw znajdziemy w niej groszek i fasolkę. Uwielbiamy. Gotuję tak dużo, by zjeść na obiad i na… kolację. Mamy wtedy dzień smaku Minestrone. Ponieważ jestem bezglutenowa wegetarianka, to dodaję makaron z kukurydzy. I na koniec zaskoczenie, bo bez dobrego sera ta zupa nie ma smaku. Na dodatek dom przez cały dzień pachnie warzywami. Tak jak we włoskiej kamienicy, gdzie na schodach miesza się zapach gotowanych warzyw, smażonych pomidorów, pieczonej pizzy, espresso…
Ja najbardziej na świecie dziękuję Włochom za pizzę <3 pizza wbrew pozorom daje ogromne pole do popisu oraz świetnie rozwija naszą kreatywność w kuchni. A ja osobiście dzięki swojej miłości do pizzy nauczyłam się i odważyłam się ciekawie łączyć różne smaki co wcześniej sprawiało mi duży kłopot. I tak od kopciuszka, który kiedyś jadł tylko pizzę z serem i szynką uważam się za pizzową królową, która na pizzy nie boi się żadnego połączenia smaków ani żadnego składnika, a pizza np. z miodem gruszką lazurem i orzechami czy kozim serem, śliwkami i fioletowymi ziemniakami to jest coś co zamówię na pewno :)
Włochy kulinarnie przygniatają i powodują, że mam ochotę tam wracać na okrągło… Jedynie gluten mnie powstrzymuje ;)
Stąd moja miłość kieruje się aktualnie w stronę Panforte di Siena <3 no i nie czarujmy się, oczywiście że w towarzystwie włoskiego wina!
A ja uwielbiam parmigianę. Zatopioną w sosie pomidorowym, z bakłażanem pełnym smaku i przede wszystkim masą parmezanu dającego mnóstwo umami. Włoska kuchnia jest cudowna, ale parmigiana jest u mnie zawsze na pierwszym miejscu przed pastami i pizzami (nawet tą neapolitańską).
Pici cacio e pepe za prostotę, idealnie kremowa konsystencje i smak ???
Pizza, od kilku lat nieprzerwanie korzystam z twojego przepisu i robię ja 2-3 razy w tygodniu, szybko tanio, smacznie :)
Pamiętam, jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy lata temu pierwszy raz pojechałam do Włoch i skonfrontowałam swoje wyobrażenia o kuchni włoskiej z rzeczywistością. Wiadomo, jak jest w Polsce:) Na kuchni włoskiej zna się każdy. Ba, zna się lepiej niż sami Włosi. Tylko, że Włosi, jedząc tę polską fantazję na temat kuchni włoskiej, płakaliby z rozpaczy. No więc, pojechałam, spędziłam tam wtedy niemal miesiąc, podróżując od Toskanii i Ligurii po Kampanię, i jadłam. Zachwycałam się i poznawałam. Zanim przejdę do ulubionego dania, napiszę najważniejszą rzecz: moim ulubionym elementem włoskiej kuchni jest jakość składników. Ich naturalność, smak a często także wielowiekowa tradycja używania. To najbardziej mnie urzeka i za tym najmocniej tęsknię kiedy odzywa się pragnienie odwiedzenia Włoch ponownie. A teraz danie. Nie mogę zdecydować się na jedno, dlatego będą dwa;) Po pierwsze: moje ulubione primi piatti to zawsze risotto, a w pamięć zapadło mi szczególnie risotto con bruscandoli, czyli z serem bruscandoli. Proste i wykwintne zarazem, niezwykłe w każdym calu, choć żeby je zjeść, trzeba mieć właśnie ten konkretny ser. Po drugie: bollito misto, czyli… półmisek gotowanych mięs. Po prostu. Mięso i warzywa z wody. Uwielbiam to danie, zamawiam w Piemoncie przy każdej okazji:) Smacznego! Pozdrawiam, Marta
Gnocchi to zdecydowanie moja ulubiona potrwa, uwielbiam te z pastą truflową w środku. Mięciutkie z delikatnym nadzieniem w środku idealnie komponują się z kieliszkiem stołowego wina. Jak dla mnie jest to kompozycja idealnie włoska. Dlaczego gnocchi, myślę że nie tylko z powodu ich smaku a również z sentymentu, były pierwszą potrawą, która próbowałam na mojej krótkiej wyprawie do Rzymu kilka lat temu. Na mapie Warszawy mam kilka ulubionych miejsc, gdzie zamawiam tylko gnocchi. UWIELBIAM <3
Pizza.
Przywieźlismy ten smak z wakacji i od tamtej pory to najbardziej rodzinne danie w naszym domu. Nie tylko ze względu na miłe skojarzenia ale robimy je razem żeby zjeść razem :) Każdy ma swoją rolę. Tata robi ciasto, 8-letnia córa trze ser a ja( czyli mama-żona) jestem odpowiedzialna za składniki :) Mam nadzieję ze ten zwyczaj zostanie z nami jak najdłużej
A Ja lubię i cenie kuchnie włoską za prostotę i niesamowity smak przysmaku doskonałego-bruschetta z pomidorami!.Wystarczą tylko idealnie dojrzale,pachnące słońcem pomidory,gałązka bazylii,czosnek, oliwa i włoska bułka.Tylko jeden minus,smakuje wybornie tam,gdzie to wszystko rośnie.
Dobry włoski ser i równie dobre włoskie wino są niemalże bezkonkurencyjne ???
Jednak ostatnio po powrocie z Włoch zachwyciłem się przygotowywaną tradycyjne w okolicach Werony cielęcą wątróbką z sosem na bazie białego wina w towarzystwie smażonej chrupiącej polenty. Danie niezwykle delikatne, a jednocześnie pełne smaku. Muszę spróbować odtworzyć je w domu, choć przepisu nie dostałem ?
Uwielbiam panzerotti. Delikatne ciasto i farsz ograniczony tylko wyobraźnią kucharza. Za każdym razem wywołuje u mnie uśmiech, ponieważ wydaje się być daniem dla mało zdecydowanych: pierogi? Czy pizza? Podobno nie można mieć wszystkiego! A jednak panzerotti temu zaprzecza.
Aspekt sentymentalny też ma swoje duże znaczenie. Przypomina mi pierwsze wakacje, a raczej wyprawę do Włoch zmęczeni po podróży zostaliśmy ugoszczeni przez kochaną włoską mamme, na stole pojawiły się precyzyjnie przygotowane złote pizzowe poerożki.
Tego smaku nie da się zdublować :-)
Postawię na malloreddus alla Campidanese. Łączy ze sobą wszystko to, co najlepsze we włoskiej kuchni i daje poczucie bezpieczeństwa ;) Miękki makaron, w stylu gnocchi, wspaniałą kiełbasę, pomidory i aromatyczne przyprawy. Prosty, a jednocześnie głęboki smak, odpowiednio zbalansowany i niezbyt przesadzony. A jeśli na wierzchu spocznie Pecorino, to chyba nie może być lepiej. Chociaż w zasadzie może! Gdyby tak można było
codziennie jeść malloreddus,wygrzewając się w słońcu Sardynii… :)
Uwielbiam makarony i klasykę.Będąc w Rzymie moje serce od pierwszego kęsa skradło spaghetti bucatini all’amatriciana. Idealny smak pomiędzy słonym, a ostrym smakiem, rozpływającym się w ustach serem pecorino, nadającym lekkiej pikanterii .Po prostu dałem się uwieść tej potrawie.
Kocham słodycze, a połączenie kawy, kakao i mascarpone zawsze smakuje dobrze.To deser wyjątkowy, elegancki i bardzo prosty w przygotowaniu- idealny na każdą okazję.
Zdecydowanie zuppa inglese – deser który miałam okazję jeść w domu prawdziwej włoskiej nonny, niestety próby odtworzenia deseru w domu były nieudane.
Wakacje w małym Włoskim miasteczku z cudownymi unoszącymi zapachami z kuchni będą niezapomniane.
Zdecydowanie zuppa inglese – deser który miałam okazję jeść w domu prawdziwej włoskiej nonny, niestety próby odtworzenia deseru w domu były nieudane.
Wakacje w małym Włoskim miasteczku z cudownymi unoszącymi zapachami z kuchni będą niezapomniane.
Włoska kuchnia. Niby każdy wie, każdy zna. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Wiadomo, że najważniejsze są dobre składniki. Ale i sposób ich łączenia. I tak po wizycie we Włoszech, moim ulubionym daniem został makaron ( najlepiej włoski, ręcznie robiony i podany ze świeżymi pomidorami ( słodkie odmiany). Tzn. pomidory zgniatamy ręcznie z oliwą( tu nie oszczędzamy na cenie, musi być najlepsza), świeżą bazylią, chlust dobrego octu balsamico, sól, pieprz. Makaron gotujemy al dente, łączymy i zajadamy. Świeżo, pysznie, zasjakująco ❤️??
Peperonata! Kocham w tym prostym daniu wszystko. To, jak śpiewnie „peperonata” wymawiają Włosi. I to, że jest tak pyszna, prosta i aromatyczna. Papryka, pomidory śliwkowe, oliwa, cebula, czosnek, sól i pieprz – to cała tajemnica:) Duszone papryki smakują wspaniale, łatwo przyrządzić je także w Polsce, a jeśli gotujemy to danie we Włoszech, z włoskich składników prosto z targu, najlepiej gdzieś w Kampanii albo na Sycylii, jesteśmy w autentycznym niebie:) Niech żyje cudowna Italia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wiadomo, że jest to ciężki wybór, ale daniem na które prawie zawsze mam ochotę jest carpaccio. Danie proste i wyrafinowane jednocześnie. Rozpływające się w ustach cieniutkie plasterki wołowiny nie pozwalają przejść obok niego obojętnie. Skropione oliwą i sokiem z cytryny bądź zgodnie z przepisem samego ciprianiego polane sosem na bazie majonezu. Wspaniałe!
Kocham kluski,kluseczki,uwielbiam kopytka.Dlatego moją ulubioną potrawą są gnocchi.Mogą być zapiekane w sosie serowym albo w pomidorach i do tego parmezan.Kocham włochów za to,że są dumni ze swojej kuchni i potrafili coś tak zwykłego jak gnocchi wynieść prawie do rangi sztuki. Mamy przecież swoje kopytka i co?
Uwielbiam atmosfere włoskich knajpek dla nich nie ważne czy zamawiasz gnoszi czy nioki …..najważniejsze żeby ci smakowało.Do tego karafeczka domowego wina i nic więcej nie trzeba do szczęścia…
Ulubione danie włoskie ? Strasznie trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo lubię wiele dań
z kraju makaroniarzy.
Ale zanim o nich, to „kilka słów wstępu”.
Kiedyś kuchnia włoska, Włochy były tylko
w sferze marzeń.
Nie do zrealizowania.
Wyjechać nie było można, a pozycji kulinarnych na rynku wydawniczym brak.
Aż przyszły lepsze czasy i …
Wpierw usłyszałam od Przyjaciół o cappuccino. Byli u źródła, spróbowali.
Ja dopiero po latach. Ale do dziś uwielbiam !
Potem przeczytałam 3 książki Marleny de Blasi: „1000 dni w Wenecji”, … w Toskanii i …
w Orvieto.
Interesowały mnie nie tylko piękne widoki Italii (oczywiście materializowałam je
w swojej wyobraźni),
ale przede wszystkim kulinarne przygody amerykańskiej dziennikarki.
Idąc za ciosem kupiłam „Smaki Toskanii”
ze zdjęciami tejże, ale też zdjęciami przepisów. Prostych w wykonaniu, przekazywanych
w tradycji rodzinnej i ze świeżych składników. Nauczyłam się, że do wykonania dań nie trzeba wielu produktów (kuchnia włoska była raczej biedna). Wystarczy, że są świeże, rodzime (oliwki, oliwa, bazylia, twarde sery, pomidory nagrzane w słońcu, pasta …), a do tego dobre wino i biesiada ze wspaniałymi ludźmi na tle pięknej przyrody i historycznych budowli zawsze się uda !
W tej książce moją uwagę przykuły TORTELLI
Z DYNIĄ. Do dziś są moimi ulubionymi pierogami.
A żeby robić różne tortellini i ravioli kupiłam specjalne kwadratowe i trójkątne wykrawaczki.
Potem były inne pozycje i inspiracje: „Po prostu po włosku”, „Mama Mia !”.
Nauczyłam się robić między innymi klasyczny sos pomidorowy albo ze szpinakiem
i oliwkami.
Na własne oczy (bo jednak w ostatnich latach odwiedziłam Włochy dwa razy) zobaczyłam,
że Włosi do makaronu nie dodają tak wielu produktów jak my, Polacy.
Przykładem może być o wiele lżejsza i mniej kaloryczna carbonara.
A pastę najczęściej podają z sosem pomidorowym, malutkimi kawałeczkami wędliny
i „posypką” z parmezanu.
Ja jednak bardziej gustuję w sosie bolońskim
z mięsem wieprzowym lub drobiowym,
z oliwą z oliwek, warzywami (marchewką, selerem naciowym, cebulą), serem gruyere
i tymiankiem.
Lubię też risotto, najlepiej z cebulką, leśnymi grzybami (sezon !) oraz parmezanem.
Jestem też fanką pizzy (oj, nie każda pizza mi tam smakowała !) i bruschetty, bo do obu można użyć tego, co fantazja dyktuje i wyczyścić resztki z lodówki. :)
Najlepiej jednak lubię bruschettę najprostszą: posmarowaną oliwą i natartą czosnkiem, położonymi na pieczywo pomidorami malinowymi bez skórki, z mozarellą i listkami bazylii.
Smakuje mi nie tylko jako przekąska !
Kończę swoją wypowiedź, bo mi ślinka cieknie,
a mogłabym dłużej roztaczać czar włoskich przysmaków. Bo to moja ulubiona kuchnia !
Biscotti il limone – w sam raz na podwieczorek, do popołudniowego espresso, i na śniadanie do porannej kawy. Na drugie śniadanie też można pochrupać i do wieczornego seansu filmowego.
Stawiam na nerki cielęce smażone w wermucie. To danie, którego raczej próżno szukać w restauracjach (chyba, że w bardzo tradycyjnych), ale ja miałem szczęście skosztować go podczas pewnego rodzinnego przyjęcia u moich włoskich przyjaciół. To kwintesencja kuchni północnych Włoch. Największym problemem jest ponoć zdobycie głównego składnika, czyli nerek, które trzeba uprzednio zamówić u rzeźnika, ponieważ ot tak już raczej nie są sprzedawane. Bardzo polecam, jeśli będą Państwo mieli okazję spróbować, naprawdę warto! A gdy przyrządza to włoska mamma, to już w ogóle!:)
Makaron z pomidorkami cherry podduszonymi na oliwie ze szczyptą suszonego oregano. I parmezan. Do tego lampka wina. Potrawa szybka w przygotowaniu, aromatyczna, prosta.
Lista potraw kuchni włoskiej, które uwielbiam jest długa. Ravioli, risotto, pizza itd. Kocham tę kuchnię za to, że jest autentyczna, domowa. A Jamie i Gennaro często „wspierają” mnie w ich przygotowaniu :)
potrawa, danie … chwilę wahałam się , czy to co chodzi mi po głowie się nadaje, ale …. właściwie – dlaczego nie ?
Moje ulubione we Włoszech to oczywiście Gelato <3
Jak to podczas wakacyjnych wyjazdów, trafić na restauracje można dobrze, albo nie …( moje wspomnienia kulinarnych Włoszech raczej nie pozotają dobre … nie trafiłam ani na dobrą pizzę, ani pastę … ratowałam się biagetką kupowaną rano w sklepie i świerzymi pomidorami)… jednak LODY , one nie rozczarowują ingdy . Każdy smak – kremowe i dokonałe , poprostu Gelato !
Tortellini in brodo – genialna wariacja na temat rosołu. Dopóki tego nie spróbowałam, to myślałam że rosół z makaronem to taki klasyk, który w żadnym innym wydaniu po prostu nie może istnieć. Jak wielce się myliłam…. :)
Kuchnia włoska dominuje w moim jadłospisie, o czym zadecydowała jej prostota oraz smak. Uwielbiam Spaghetti aglio, olio e peperoncino – za połączenie pietruszki i czosnku, carbonarę – za kremowy sos i dużą ilość parmezanu i wszelkie wariacje na temat kuchni włoskiej, w tym polecane przez samego Jamiego w jego książkach – spaghetti z soczewicą, kurzą wątróbką i pietruszką, jak również carbonarę z cukinią i wędzoną makrelą, która nie ma sobie równych oraz oczywiście Twoje risotto z buraków, którego zawsze jest za mało…
„W życiu piękne są tylko chwile…” dlatego warto smakować każdą chwilę. A gdyby każda chwila smakowała jak włoskie tiramisu to byłoby cudowne życie. Tira mi su czyli podnieś mnie, podnieś na duchu w dosłownym tłumaczeniu, oddaje całą moc i magię tego deseru. Jest aromatycznym połączeniem delikatności, smaku i słodkiego szczęścia w czystej postaci. Dlatego je uwielbiam.
Spaghetti Carbonara -to właśnie jedna z najsłynniejszych włoskich past na świecie jest moją ulubioną. Niezależnie w jakiej odsłonie danie jest pyszne i sycące. Włoski makaron, sos, tarty ser to dla mnie symbole włoskiej kuchni :)
Północ i południe Włoch to dwa różne światy – niegdyś faktycznie odrębne krainy. Różnice czuć w języku, dialekcie, klimacie, obyczajach czy kulturze, a co za tym idzie w obu częściach królują inne produkty i inne zwyczaje „przystołowe”.
Południe Włoch – biedniejsze, nieco bardziej niepokojące, a zatem znacznie bardziej fascynujące, to dla mnie kulinarny raj. Miałam okazję spróbować jednego z dań „di poveri” – biedaków, a taka kuchnia włoska, mniej znana, niezwykle mi smakuje. Był to makaron z semoliny z 3 rodzajami fasoli, czosnkiem, którego spoiwem był niepozorny sos – zalewa z fasoli, oliwa, czosnek, a na koniec duuuża ilość świeżo mielonego pieprzu. Do tego zielona nać pietruszki. Szybko, prosto i niewiarygodnie pysznie!
Dania z makaronów są obowiązkowym składnikiem moich posiłków. W połączeniu z aromatycznymi czarnymi truflami i oliwą z oliwek pobudzają mój apetyt jak nic innego na świecie!
U nas zdecydowanie króluje na stole saltimbocca. Jest to jedyne(!!!) danie mięsne, które nasz 4letni syn zjada bez marudzenia. My zresztą też nie narzekamy ;) A na deser koniecznie tiramisu.
Pasta e patate! Proste, bardzo sycące i niedrogie danie (idealne również dla wegetarian, ponieważ nie zawiera mięsa). Dzięki temu, że w Polsce jest mało popularne, smakuje jeszcze lepiej :)
Uwielbiam pizzę, najlepiej z karczochami! A na „deser” limoncello! Zachwyciłam się podczas pobytu na Sycylii i teraz za każdym razem kiedy trafię na podobną pizzę w Polsce przypominają mi się tamte słoneczne chwile. Nie udało mi się jeszcze odtworzyć tych smaków we własnej kuchni ale wszystko przede mną :-)
Piszecie – pizza – mówię tak!
Piszecie – pasta – mówię tak!
Piszecie – caprese – mówię tak!
ALE dla mnie włoska kuchnia i to co się najlepiej z nią kojarzy, bo wzbudza cudowne wspomnienia to tiramisù.
Po pierwsze dlatego że to, które jadłam we Włoszech we Florencji, było najpyszniejszym deserem, który jadłam w życiu.
Po drugie dlatego że smak tiramisù ma w sobie coś magicznego, co sprawia, że czuję się elegancką kobietą, w pięknej sukience, która żyje np. w latach 50. XX wieku (coś jak Audrey Hepburn w „Rzymskich wakacjach”).
Po trzecie dlatego że smak tiramisù jest idealny zarówno na upalne dni (orzeźwiająca kawa), jak i na chłodne zimowe wieczory (aksamitny smak amaretto).
No i po czwarte dlatego że tiramisù oznacza po włosku „popraw mi humor” i szczerze powiem, że wywiązuje się z tego zadania wzorowo.
Pasta, pasta i basta. Ewentualnie gnocchi.
Dla mnie zdecydowanie gnocchi. Kiedyś chyba przeze mnie niedoceniane. W tej chwili talerz gorących i oblanych sosem sprawia, że jest mi ciepło w sercu. Nie lubię nawet porównań do kopytek, bo dla mnie są zdecydowanie piękniejsze. Nie zapomnę nigdy jak dostałam talerz takich domowych gnocchi na Sardynii. W najprostszym sosie pomidorowym. Ten smak był niesamowity. Chociaż mówi się, że jedzenie na Sardynii to nie jest włoskie jedzenie. :)
Lubię w nich prostotę, miękkość, kształt i to że nie potrzebują skomplikowanych dodatków. Właściwie z tym kojarzy mi się włoska kuchnia, z prostotą i domowym smakiem. I zdecydowanie z gnocchi przygotowanymi na kolację dla dużego grona osób. :)
Ulubiona włoska potrawa? Odkąd Autor bloga, FiK we własnej osobie, skusił mnie tym przepisem, nie znalazłam lepszego – na Gnocchi alla Romana z semoliny :) A dlaczego? A dlatego, że tego kremowego i delikatnego smaku nie da się ani znaleźć w żadnym innym daniu, ani tym bardziej po prostu zapomnieć – niebo w gębie – „włoskie” niebo ;) Reinterpretacja z zamiennikiem z kaszy jaglanej też warta polecenia :) A jakby zakończyć ten posiłek wspaniałym deserem włoskim panna cotta, byłaby to iście królewskich podniebień godna włoska uczta dla zwyczajnego człowieczka jak ja ;) Na zakończenie dodam,że propozycja tortu z pieczonych warzyw – wg Jamiego to wspaniała zachęta do dalszej eksploracji włoskiej kuchni – zdrowej i smacznej :) Addio ;)
Zadanie tylko z pozoru jest łatwe, gdyż wybór z tak ogromnego zbioru pyszności jest dla mnie wprost niemożliwy. Włochy kocham miłością czystą i nieskończoną. Kocham je za klimat, zapach, za widoki, za podejście do życia, za ludzi no i oczywiście za kuchnię. Wyprawy do Włoch zmieniły mnie jako człowieka, jako kucharza, jako podróżnika. Wracam tam ilekroć tylko mam taką możliwość, za każdym razem z tą samą radością, ciekawością, fascynacją. I za każdym razem odkrywam na nowo i jeszcze bardziej tęsknię, gdy je opuszczam. Włoską kuchnię kocham za kilka aspektów: za prostotę, uczciwość, sezonowość, za wierność tradycji i pewną bezkompromisowość. Tam na talerzu nigdy nic niczego nie udaje. Produkty są świeże, zebrane wtedy, gdy jest na to najwłaściwsza pora, przygotowane zawsze z sercem i należytym szacunkiem. Choćby z tego powodu trudno wskazać to jedno, najpyszniejsze danie.
Moja krótka top lista to z pewnością:
– bruschetta z pastą z białych trufli- aromatyczna, przebogata a jednak niezwykle harmonijna w smaku. Ten rodzaje doznania, że przy pierwszym kęsie ma się wrażenie, że mózg zaraz eksploduje z rozkoszy.
– spaghetti z vongolami- proste, absolutnie genialne, z wyrazistym, a jednak nienachalnym smakiem morza, czosnku, wina, i pietruszki.
– ravioli z borowikami- kremowe, aromatyczne z fenomenalnym ciastem, które jest zarówno delikatne, a jednak odpowiednio twarde i trzymające kształt
-pizza z salsiccią i rukolą – absolutnie deklasująca inne pizze, które kiedykolwiek jadłam. Ciasto cienkie, chrupiące- znakomite.
– stek z miecznika podany z oliwą ziołową, rozmarynowymi ziemniaczkami i prostą sałatką z pomidorów. Na samo wspomnienie ślinka mi cieknie.
– sernik z owocami leśnymi- podany w małej knajpce w Chianti, zmienił całkowicie moją świadomość w obszarze serników. Jeśli coś może być kremowe to ten sernik był kremowy do sześcianu. Idealny balans smaków- delikatna słodycz sernika mieszająca się z cierpkością polewy z owoców leśnych. Mój zachwyt był tak ogromny, że poszłam ucałować ręce nonny, która ten sernik zrobiła. W zamian dostałam przepis. Ale to już moja słodka, sernikowa tajemnica :)
Lista mogłaby się ciągnąć i ciągnąć. Ale te dania są moim kulinarnym absolutem. Przejawem geniuszu w kuchni. Myślę o nich, tęsknię za nimi i czekam na ten dzień kiedy znów będę mogła ich spróbować.
Zadanie tylko z pozoru jest łatwe, gdyż wybór z tak ogromnego zbioru pyszności jest dla mnie wprost niemożliwy. Włochy kocham miłością czystą i nieskończoną. Kocham je za klimat, zapach, za widoki, za podejście do życia, za ludzi no i oczywiście za kuchnię. Wyprawy do Włoch zmieniły mnie jako człowieka, jako kucharza, jako podróżnika. Wracam tam ilekroć tylko mam taką możliwość, za każdym razem z tą samą radością, ciekawością, fascynacją. I za każdym razem odkrywam na nowo i jeszcze bardziej tęsknię, gdy je opuszczam. Włoską kuchnię kocham za kilka aspektów: za prostotę, uczciwość, sezonowość, za wierność tradycji i pewną bezkompromisowość. Tam na talerzu nigdy nic niczego nie udaje. Produkty są świeże, zebrane wtedy, gdy jest na to najwłaściwsza pora, przygotowane zawsze z sercem i należytym szacunkiem. Choćby z tego powodu trudno wskazać to jedno, najpyszniejsze danie.
Moja krótka top lista to z pewnością:
– bruschetta z pastą z białych trufli- aromatyczna, przebogata a jednak niezwykle harmonijna w smaku. Ten rodzaje doznania, że przy pierwszym kęsie ma się wrażenie, że mózg zaraz eksploduje z rozkoszy.
– spaghetti z vongolami- proste, absolutnie genialne, z wyrazistym, a jednak nienachalnym smakiem morza, czosnku, wina, i pietruszki.
– ravioli z borowikami- kremowe, aromatyczne z fenomenalnym ciastem, które jest zarówno delikatne, a jednak odpowiednio twarde i trzymające kształt
-pizza z salsiccią i rukolą – absolutnie deklasująca inne pizze, które kiedykolwiek jadłam. Ciasto cienkie, chrupiące- znakomite.
– stek z miecznika podany z oliwą ziołową, rozmarynowymi ziemniaczkami i prostą sałatką z pomidorów. Na samo wspomnienie ślinka mi cieknie.
– sernik z owocami leśnymi- podany w małej knajpce w Chianti, zmienił całkowicie moją świadomość w obszarze serników. Jeśli coś może być kremowe to ten sernik był kremowy do sześcianu. Idealny balans smaków- delikatna słodycz sernika mieszająca się z cierpkością polewy z owoców leśnych. Mój zachwyt był tak ogromny, że poszłam ucałować ręce nonny, która ten sernik zrobiła. W zamian dostałam przepis. Ale to już moja słodka, sernikowa tajemnica :)
Lista mogłaby się ciągnąć i ciągnąć. Ale te dania są moim kulinarnym absolutem. Przejawem geniuszu w kuchni. Myślę o nich, tęsknię za nimi i czekam na ten dzień kiedy znów będę mogła ich spróbować.
Zadanie tylko z pozoru jest łatwe, gdyż wybór z tak ogromnego zbioru pyszności jest dla mnie wprost niemożliwy. Włochy kocham miłością czystą i nieskończoną. Kocham je za klimat, zapach, za widoki, za podejście do życia, za ludzi no i oczywiście za kuchnię. Wyprawy do Włoch zmieniły mnie jako człowieka, jako kucharza, jako podróżnika. Wracam tam ilekroć tylko mam taką możliwość, za każdym razem z tą samą radością, ciekawością, fascynacją. I za każdym razem odkrywam na nowo i jeszcze bardziej tęsknię, gdy je opuszczam. Włoską kuchnię kocham za kilka aspektów: za prostotę, uczciwość, sezonowość, za wierność tradycji i pewną bezkompromisowość. Tam na talerzu nigdy nic niczego nie udaje. Produkty są świeże, zebrane wtedy, gdy jest na to najwłaściwsza pora, przygotowane zawsze z sercem i należytym szacunkiem. Choćby z tego powodu trudno wskazać to jedno, najpyszniejsze danie.
Moja krótka top lista to z pewnością:
– bruschetta z pastą z białych trufli- aromatyczna, przebogata a jednak niezwykle harmonijna w smaku. Ten rodzaje doznania, że przy pierwszym kęsie ma się wrażenie, że mózg zaraz eksploduje z rozkoszy.
– spaghetti z vongolami- proste, absolutnie genialne, z wyrazistym, a jednak nienachalnym smakiem morza, czosnku, wina, i pietruszki.
– ravioli z borowikami- kremowe, aromatyczne z fenomenalnym ciastem, które jest zarówno delikatne, a jednak odpowiednio twarde i trzymające kształt
-pizza z salsiccią i rukolą – absolutnie deklasująca inne pizze, które kiedykolwiek jadłam. Ciasto cienkie, chrupiące- znakomite.
– stek z miecznika podany z oliwą ziołową, rozmarynowymi ziemniaczkami i prostą sałatką z pomidorów. Na samo wspomnienie ślinka mi cieknie.
– sernik z owocami leśnymi- podany w małej knajpce w Chianti, zmienił całkowicie moją świadomość w obszarze serników. Jeśli coś może być kremowe to ten sernik był kremowy do sześcianu. Idealny balans smaków- delikatna słodycz sernika mieszająca się z cierpkością polewy z owoców leśnych. Mój zachwyt był tak ogromny, że poszłam ucałować ręce nonny, która ten sernik zrobiła. W zamian dostałam przepis. Ale to już moja słodka, sernikowa tajemnica :)
Lista mogłaby się ciągnąć i ciągnąć. Ale te dania są moim kulinarnym absolutem. Przejawem geniuszu w kuchni. Myślę o nich, tęsknię za nimi i czekam na ten dzień kiedy znów będę mogła ich spróbować.
Arancini!
Zwłaszcza te nadziewane mięsem i mozzarellą.
Są jak całoroczne pomarańcze, które pomagają wspominać wakacje na słonecznej Sycylii.
Uwielbiam je oczywiście za smak, niewiarygodnie charakterystyczny dla wyspy z której pochodzą… Ale również za to, że nie
potrafię sama ich sobie ugotować.
Jednak jest coś w jedzeniu, którego nie potrafimy dla siebie zrobić i można je zjeść w restauracji lub w określonym regionie – za to je kocham i doceniam – za nieuchwytność smaku! :)
A kiedy rozwiązanie konkursu?
Kiedy znajdziemy czas na przeanalizowanie wszystkich odpowiedzi. Na pewno przed 1 grudnia, pozdrawiamy.
Czy konkurs został już rozwiązany? Nie widzę listy zwycięzców. Pozdrawiam
Proszę lepiej się przyjrzeć, pozdrawiam