Gotuj sprytnie jak Jamie i wygraj nową książkę J. Olivera.
***
WYNIKI:
Książki otrzymują:
Marcin (komentarz z 3.11.2o14)
Mienta (komentarz z 4.11.2014)
Dorota (komentarz z 5.11.2014)
Greta (komentarz z 09.11.2014)
Julita (komentarz z 09.11.2014)
***
Niedawna premiera nowej książki Jamie’go Olivera to świetna okazja do rozdania Wam kilku egzemplarzy tego wydawnictwa. Drodzy Czytelnicy, zapraszamy do konkursu!
Recenzję książki znajdziecie TUTAJ.
„Gotuj sprytnie jak Jamie” to – jak zwykle – elegancko wydany tytuł, pełen fajnych i apetycznych przepisów. Nie trzeba być mistrzem patelni, by zrobić z tej książki praktyczny użytek.
ZADANIE KONKURSOWE jest bardzo proste:
W komentarzu pod tym postem napisz, za co lubisz J. Olivera i dlaczego chcesz, żeby nowa książka Jamie’go trafiła właśnie do Ciebie? Do dzieła!
Spośród wszystkich dodanych przez Was odpowiedzi wybierzemy i nagrodzimy 5. Laureaci otrzymają po jednym egzemplarzu książki „Gotuj sprytnie jak Jamie”.
Dodając komentarz pod wpisem na blogu, nie przejmujcie się komunikatem o spamie. Żaden komentarz nie zginie i po zaaprobowaniu przeze mnie zostanie opublikowany na stronie. Jedna osoba może dodać jeden wpis.
Konkurs trwa od dziś, tj. od 2 listopada do 9 listopada br. do północy. Nazwiska laureatów opublikujemy na blogu w terminie do 16 listopada do końca dnia.
Fundatorem nagród jest Wydawnictwo Insignis.
Uwielbiam gościa :) właśnie za ten luz, kolorowe bluzy, flanele w kratę i bezceremonialne podejście do gotowania. Nie jakieś tam miseczki, miareczki, wszystko cacy, i inne bzdety tylko żywioł w kuchni. Jest mega, jego książki też, a że tak się jakoś pechowo składa, że wciąż biorę udział w konkursach, a tu ciągle nic, może tym razem się uda? Jamie, przynieś mi szczęście!!! ;)
Od jakiegoś czasu mamy z przyjaciółmi tradycję spotykania się co czwartek na kolację u mnie w domu. Oczywiście ja gotuję a oni jedzą i zachwalają ;) Nie jest łatwo wykarmić tyle osób więc przyda się książka dzięki której będę mogła trochę na nich oszczędzić nie tracąc smaku :D dodatkowe inspiracje od Jamie’go zawsze mile widziane bo ufam mu jak mało komu ;)
Lubię go za naturalność i wrodzony talent do gotowania. A dlaczego książka do mnie? Bo nie mam żadnej z jego publikacji, a stan finansów mojego małego księstwa na razie nie daje mi szans na to, by to zmienić…
Podoba mi się, jak facet zmienia złe nawyki Amerykanów, starając się w zamian dać coś kolorowego, pysznego i zdrowego. Dlaczego do mnie? Bo z braćmi jestem na diecie i staramy się spalić zbędny tłuszczyk, a Olivier to świetny pomysł na #smacznie_bez_wyrzeczeń! Pozdrawiam
Jamie jest świetny. Lubię go za wszystko co robi, a książkę chciałbym dostać, ponieważ wszystkie poprzednie kupiłem. Miło by było wreszcie którąś dostać za free :P pozdrawiam
Mimo, że minęło już chyba 6 lat, pamiętam dokładnie pierwszy program Jamiego, jaki obejrzałam pewnego grudniowego wieczoru. Przyrządzał wtedy zupę cebulową i zachwycił mnie swoją energią, luzem i beztroskim podejściem do gotowania. Przez te wszystkie lata obserwowałam jego kolejne programy, darząc tego brytyjskiego kucharza coraz większą sympatią. Jamie Oliver to dla mnie uosobienie najważniejszej wartości, jaką powinien kierować się szef kuchni – pokazuje miłość do gotowania, jedzenia i tworzenia nowych potraw. Cenię go za szczerość i prostolinijność. Jamie potrafi sprawić, że mam ochotę po prostu pójść do kuchni i – nie przejmując się niczym innym – gotować, wkładając w to całe moje serce. Jego nowa książka z pewnością byłaby jeszcze większą inspiracją do tworzenia nowych potraw z pasją i…sprytem. To pozycja, która bardzo przyda się na mojej półce! :)
Suuuuper Koleś , Oglądając go w tv to… Od razu Kolesia Uwielbiasz !!
Chciałbym tą książkę !! Na pewno bym zaskoczył czymś Dziewczynę !!
Dlaczego chcę,żeby książka trafiła do mnie? To proste,przynajmniej jak dla mnie..:) Jestem młoda,wciąż się uczę-nie tylko w szkole ale też i w kuchni… Uwielbiam tworzyć,a gotowanie to właśnie to tworzenie.. Tworzenie zupełnie innego wymiaru smaku dla podniebienia mojego,mojej rodziny i znajomych..Z tą książką sam Jamie Oliver pomógłby stworzyć mi kolejny,lepszy wymiar smaku,a również tak jak sama idea książki zakłada gotować oszczędniej i efektywniej. Oczywiście moja sympatia do Jamiego również odpowiada na pytanie,czemu chciałabym,żeby właśnie to do mnie trafiła ta książka :)
Miałam okazję oglądać różne programy kulinarne Jaimiego – od tych, kiedy był uroczym,młodziutkim szefem kuchni, przez te,w których pokazywał sztuczki na szybkie przyrządzanie potraw, zwracał uwagę na eko-produkty, aż do tych w których próbował przeprowadzać żywieniowe rewolucje w szkołach. Zapewne jest on pewnym wykreowanym, wystylizowanym „produktem”, jednak obserwując jego postać przez lata, nadal widać jego naturalność i radość z gotowania, którą miał na początku. Właśnie za to go lubię i dlatego też uśmiecham się, kiedy sięgam po jego książki które mam w domu. Kolejna do kolekcji byłaby wskazana, zawsze się zastanawiam, czy może mnie jeszcze zaskoczyć!
Pozdrawiam.
Najbardziej cenię Jamiego za to, że nie skupia się tylko na swojej karierze kulinarnej, ale dostrzega również problemy współczesnego świata i z pasją angażuje się w ich rozwiązanie, a zwłaszcza stara się zmienić złe nawyki żywieniowe w Europie i Stanach Zjednoczonych. Chciałabym wygrać tą książkę, ponieważ jestem studentką i byłoby miło nauczyć się gotować sprytnie i oszczędnie. :)
Przyznaję, ze nie znam programów kulinarnych Jamiego Olivera, bo nie mam telewizora. Miałam okazję mieć w ręku jedną z jego książek – zwróciła moją uwagę, była pięknie wydana i miała niesamowite zdjecia.
Bardzo zaintrygowała mnie jego nowa książka – zazwyczaj książki kucharskie pokazuja piękne, wykwintne i pomysłowe dania. A tu – praktyczna książka jak nie marnować jedzenia! super! Ponieważ sama staram się nie wyrzucać jedzenia, rozsądnie robić zakupy i prowadzić taką kuchnię, aby nic się nie zmarnowało, jestem ciekawa jakie propozycje w tym zakresie ma ten znany kucharz i jakie pomysly w tej kwestii moze mi jeszcze podsunąć.
Chciałabym tę książke, dlatego, że moja Mama ma niedługo urodziny (55) uwielbia Jamiego i zapisuje jego przepisy na wszystkim na czym znajdzie, a to wszystko albo gdzieś się zapodziewa, albo się wyrzuci przez przypadek – a tak w końcu by miała w jednym miejscu. Ja osobiście polubiłam Jamiego z potraw, które przyrządza moja Mama na podstawie jego przepisów:) i nie stoi godzinami w kuchni, nie męczy się przy tym, ma dzieki temu czas dla siebie i rodziny:)
Za co Lubię Jamiego? Za jago poczucie humoru w kuchni! Gotuje z uśmiechem, który aż zachęca do wypróbowania któregoś z jego przepisów :) Nie używa jakiś wymyślnych i drogich przypraw, wszystko u niego jest takie…normalne. Uwielbiam go za tę prostotę i umiejętność zrobienia z tej prostoty dania na poziomie dobrej restauracji! Jamie jest niezastąpiony.
Uwielbiam Jamiego za edukowanie dzieciaków w szkołach, walkę z beznadziejnym jedzeniem na stołówkach, za kładzenie nacisku na kupno żywności u lokalnych producentów. A najbardziej lubię go za to, że nawet mojego męża, zdeklarowanego mięsożercę, był w stanie przekonać, że kotlety z warzyw też mogą być smaczne!
Poza tym sama prowadzę bloga o tanim gotowaniu i przydałaby mi się garść nowych inspiracji :)
Nie udało się, szkoda, ale może następnym razem
Jamie potrafi nie tylko gotować – tak zwyczajnie, po domowemu. Ale przede wszystkim stara się coś zmienić w mentalności swoich rodaków (i nie tylko).
Oglądając jego programy mam wrażenie, że to chłopak z sąsiedztwa, który za chwilę zapuka do moich drzwi ;-) I nauczy mnie mądrzejszego wykorzystywania jedzenia. Bo jestem w tym naiestety kiepska ;/
Poza tym, książką Kulinarne wyprawy Jamiego mnie oczarował. I zaglądam do niej, gdy mam ochotę na kulinarną podróż….
Kiedy pierwszy raz obejrzałam program z udziałem Jamiego bardzo spodobała mi się jego prostolinijność i lekkość z jaką gotuje i opowiada o tym.Mówi o gotowaniu z pasją. Nie posiadam żadnej jego książki i ta byłaby ciekawą inspiracją dla mnie,gdyż uwielbiam gotować.
Oliver to niezwykle utalentowany kucharz i wspaniały gawędziarz, a jego książki zabierają nas w inny świat. Jego książki zawierają mnóstwo przepisów, smacznych, z różnych kuchni świata, które łączy jedno: prostota. Jednocześnie w przepisach Jamiego jest pełne szaleństwo! Są kolory, dekoracje, wzory! Jest bosko!
Moja mama ma w swoim zbiorze książkę „Kuchnia oszczędnej gospodyni”, ja bym chciała mieć podobną na miar naszych czasów, czyli „Gotuj sprytnie jak Jamie”. :)
Lubie go bo to co robi wydaje się takie banalne a dlaczego chciałbym książkę? Bo jak staje przed garami to czar pryska i nic nie jest już takie proste ☺ i zaczyna się walka
:-)
Lubię go za to, że jest!
Whoa! Nowa książka Jamiego!? Ale skąd, jak, kiedy? Nie zauważyłam, że już jest:) Super, lecę do księgarni. Wygrałam u Ciebie już kilka razy, więc nie liczę na kolejne szczęście, ale dzięki za info!!! Bardzo lubię Olivera i z przyjemnością wydaję pieniądze na jego książki, pozdrawiam, aga
Jamiego lubię za używanie prawdziwych składników i współczesne łączenie smaków.
Czemu książka ma trafić do mnie?
Bo mi się zwyczajnie budżet nie domyka a jeść lubię :D
Jamie ma to coś, czego brakuje większości prowadzących polskie programy kulinarne. Jest bezpretensjonalny i wyjątkowo naturalny, wszystko przychodzi mu z niewymuszoną łatwością. Te patelnie, gary, miski i pozornie niewymierzone składniki pojawiają się znikąd. O jedzeniu opowiada tak, że mógłby prowadzić wykłady na uczelni (to trzeba rozważyć).
To oczywiste, że nad tym wizerunkiem pracuje sztab ludzi, ale mnie interesuje efekt końcowy.
Swoją drogą, to dosyć zamienne, że właśnie Wyspy Brytyjskie dały nam tylu świetnych prowadzących/kucharzy. Gdzie jedzenie jest ponoć paskudne i takie serwują w piekielnych czeluściach. Nasi prowadzący mają spoooro do nadrobienia. Oglądając niektóre polskie programy odczuwam fizyczny ból..
Naturalną konsekwencją naszego lokalnego marazmu kulinarnego jest chęć posiadania tej książki. Żeby pochlipać sobie nad tymi piękny kartkami i katować się pytaniem „dlaczego u nas się nie da” ;)
Jamie był pierwszą osobą w moim małym kulinarnym świecie. Jego książka „Każdy może gotować” nauczyła mnie podstaw -i zakończyła przygodę z gotowymi produktami, dzięki niemu robię własny winegret i wszystkie sosy sałatkowe, sosy mięsne i gulasze rownież pozbyły się dodatków w proszku. I oczywiście masa świeżych ziół. Za to cenię Jamiego, za zmianę poglądów i przyzwyczajeń kulinarnych. Być może jego nowa książka przyczyni się do jeszcze lepszego wykorzystania moich kuchennych zapasów? Taką mam nadzieję :) Pozdrawiam ciepło!
Bardzo lubię gotować. Jamiego uwielbiam! On jako pierwszy spośród znanych w świecie kulinarnym osób, wniósł powiew naturalności do kuchni. Nie znoszę babeczek, które z perfekcyjnie odmierzonych składników przygotowują perfekcyjne posiłki. Lubię pokręcić się po kuchni, zainspirować jakimś kolorowym daniem lub jednym składnikiem zaprezentowanym przez Jamiego i na szybko i na luzie przygotować coś pysznego :-) Jestem samodzielną mamą. Gotuję wspólnie z moim przedszkolakiem. Ostatnio straciłam pracę i nasze „zamaszyste” kucharzenie musi nieco stonować. Chciałabym skorzystać z tej właśnie książki Jamiego, aby przetrwać razem z Synkiem „chude lata” ze smakiem :-)
Mój mistrz!
Chciałbym otrzymać tę książkę bo … nie znam autora (SZOK!) i chętnie poznam jego pomysły.
Kocham tego gościa za luz i pasję z jaką gotuje.Przepisy są proste,nie wymagają wyższych kwalifikacji by wyczarować coś pysznego.Fajnie,że promuje zdrowe jedzenie,rezygnację z gotowców i włożenie odrobiny serca do tworzenia posiłków dla naszych najbliższych.Uwielbiam oglądać jego programy,nie znam drugiej takiej osoby,która by robiła to z taką pasją,a jednocześnie naturalnością i łatwością.Chciałabym mieć jego książkę z prostej przyczyny-uwielbiam go,a niestety żadnej jego książki nie posiadam.
Lubię Jamiego za jego optymizm i świetne przepisy. Miałem okazję zobaczyć, posłuchać i pośmiać się z anegdot które Jamie Oliver opowiadał. Było to 2 lata temu, kiedy odwiedziłem swojego brata w Londynie. Akurat w czasie mojej wizyty Oliver przygotował Street food połączone z promocją jego restauracji Fifteen. Jamie nie gwiazdorzył, rozmawiał z ludźmi jak równy z równym. Rozdawał dania przyrządzone przez swoją ekipę. Człowiek, którego znałem z tv sprawił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, a niestety często jest inaczej (Tv pokazuje od najlepszej strony, rzeczywistość weryfikuje). Od czasu spotkania z Oliverem zacząłem bardziej śledzić jego nowe przepisy czy akcje, które najczęściej mają na celu nawrócenie ludzi do zdrowego trybu odżywiania. Z chęcią przygarnąłbym nową książkę Jamiego i wypróbował przepisy, które pewnie miło by mnie zaskoczyły. Pozdrawiam!
Lubię go za to, że wszędzie go pełno ( w pozytywnym znaczeniu), a jego programy są energetyczne i wciągające. Poza tym, umie dobrze gotować i często robi to bardzo szybko (nawet w 15 minut ;). Jest znany, jego nazwisko to już marka, a mimo to zdaje się być tym samym, prostym chłopakiem, co dawniej. Dlaczego chciałabym mieć jego książkę? Bo kilka razy robiłam już potrawy wg jego przepisów i wyszły mi pyszne (ech ta nieskromność ;) Całkiem przyjemnie byłoby mieć choć jego jedną książkę na swojej półce :)))
PS wspomniałam o jego cudownym angielskim akcencie i uroczym seplenieniu ;) ?
W Jamie’im lubię najbardziej jego naturalność i prostotę. Nie tworzy on wyjątkowo drogich restauracji, do których mają dostęp jedynie ludzie z wielkim portfelem, ale stara się tworzyć dla i z wszystkimi, bez względu na portfel. Zwraca on jedynie uwagę na pasję która płynie z gotowania. Tak jak pokazał to na przykładzie FoodTuba.
Chciałbym dostać tą książkę ze względu na to, iż zawsze irytowało mnie gdy domownicy wyrzucali, według mnie jeszcze przydatne „resztki”. Jedzenie niewątpliwe łączy się z jedzeniem, więc taka książka jest to istny skarb w kuchni ! :)
Co takiego ma w sobie ten roztargniony Anglik, że przyciąga uwagę widza i ma rzesze fanów?
Nie wiem, co ma, ale wiem, za co ja obdarzam go sympatią i uznaniem. Już samo imię tego szalonego kulinarnego wizjonera powoduje u mnie wzmożoną pracę kubków smakowych. Imię „JAMIE” tłumaczę jako Jedzenie Apetyczne Magiczne I Ekscytujące i…takie właśnie jest gotowanie z Oliverem. Zamiast schludnego białego fartucha, wypłowiały t-shirt, mikroskopijne porcje ustepują miejsca daniom w rozmiarze XL, sałatka koniecznie wymieszana rękoma, a każdy najbardziej błahy produkt wychwalany pod niebiosa. Składniki nie są odmierzane labolatoryjnie, a zapał i pasja kucharza działa tak mobilizująco, że chce się od razu biec pędem do kuchni. Ten facet jest naturalny, ma w sobie chłopięcą otwartość i brak maniery. Zapomniałabym, przepisy autorstwa Jamiego Olivera udają się ZAWSZE. Są przepyszne, pożywne, świeże i nigdy się nie nudzą. Czas wypróbować nową porcję kulinarnych pomysłów o nazwie: „Gotuj sprytnie jak Jamie”. Rodzina już czeka z pustymi talerzami…
Jako stuprocentowy samiec alfa uprawiam zbieractwo we wszelkiej postaci, bo wszystko może się kiedyś przydać, a nic nie powinno się marnować. Niestety, reguła ta znajduje swoje zastosowanie także w kulinariach, a wnętrze mojej lodówki mogłoby stać się miejscem akcji niezłego filmu science fiction. W weekend szukałem składników na śniadaniowe pancakes, a kolejne znaleziska przyprawiały o zgrozę. Kubeczek z resztką jogurtu bałańskiego wypełniony do połowy turkusowym wykwitem, sierpniowa torebka z figami wypełniona kleistą bezkształtną masą, dwie miseczki z żółtą, lekko wyschniętą ektoplazmą, która kiedyś była zwykłym białkiem z kurzych jaj… Zastanawiam się, czy porcja makaronu twardego jak kamień nadawałaby się do ponownego ugotowania? Bo na pewno nie tchnę nowego życia w porcję taponady z czarnych oliwek, która osiągnęła poziom zbrylenia węgla kamiennego.
Mam nadzieję, że sprytne porady pomogłyby uratować chociaż część tych produktów… a przy okazji uzupełniłyby moją kolekcję książek Jamiego.
Jamiego lubię i cenię przede wszystkim za to, że angażuje się w akcje społeczne. Jego program zmiany żywienia w szkołach w Wielkiej Brytanii czy w Stanach oraz Ministry od Food uczące ludzi gotować we własnym zakresie codzienne posiłki, to coś wspaniałego. Jamie ma pieniądze i chce swoje bogactwo (nie tylko intelektualne) przekazać dalej. Właśnie takie akcje są potrzebne, aby przeciwstawić się coraz większemu spożyciu przetworzonej i gotowej żywności oraz jej marnowaniu. I ta książka na bank pomoże mi zaplanować i zorganizować posiłki tak, aby nie tylko były smaczne, ale i przemyślane, bo powrót do hasła „w moje kuchni nic się nie zmarnuje” jest bardzo potrzebny w dzisiejszych czasach.
Jamie’eg uwielbiam za to, ze zwrocil uwage ludzi na problem zywienia dzieci w szkolach i nie boi sie nadal glosno o tym mowic! Poza tym pokazuje jak gotowac szybko, zdrowo i sprytnie – niekoniecznie wszystkie sposoby naraz ;)
Chcialabym zeby ksiazka trafila nie do mnie tylko do mojej siostry jako (byc moze gwiazdkowy) prezent :) Po przejsciu na wegetarianizm nie mam takiego samego posilku przez caly miesiac- chce zeby siostra miala mala sciage (ksiazka) i mogla gotowac przez miesiac codziennie cos innego :) Poza tym jej mezczyzna jest bardzo wybredny jesli chodzi o jedzenie wiec moze ksiazka jej pomoze ;)
Dzieki
za jego pomysłowość i masę inspiracji, które mi dał i zainspirował do moich własnych eksperymentów kulinarnych :-), które okazały się sukcesem. Za to, że nauczył masę nowych smaków, kombinacji kulinarnych. Za niezwykłą zabawę, którą dał mi w mojej kuchni i masę śmiechu z tego co mi wyszło, a jak nie wyszło Jemiemu ;-) A kolejną książkę chcę, bo znów mi da inspirę, nowe smaki, pomysły i jeszcze bardziej rozwinie talent i da zabawę i radość w kuchni :-) Jamie czekam na Ciebie w mojej kuchni :-)
To że można go lubić za talent, za pomysłowość, za to , że kamera go uwielbia to oczywiste. Ja najbardziej jednak lubię jego delikatną wadę wymowy – słuchanie tego w oryginale to czysta przyjemność. I też bardzo podoba mi się jak gotuje z dziećmi – jest naturalny i zabawny, jednocześnie nie próbując być przyjacielem wszystkich na siłę. A książka zawsze się przyda – akurat zaczynam dietę, możliwość wypróbowania przepisów będzie realnym powodem żeby ją przerwać. Pozdrawiam.
Kilka lat wstecz mogłam oglądać programy Jamiego na jednej z platform satelitarnych. Gotuję dobrze (zdanie tych, którzy jedzą moje potrawy), ale tradycyjnie. Jamie zaraził mnie ochotą do eksperymentowania i przekonał, że aby nakarmić domowników, nie trzeba spędzać w kuchni połowy dnia. A dlaczego książka dla mnie? Prostu: nie stać mnie na zakup, a bardzo chcę ją mieć.
Najbardziej cieszy to ,że stara się zmienić mentalność swoich rodaków i poprawić nawyki żywieniowe dzieci co jest bardzo ważne .Sama mam dzieci i wiem jak bardzo urozmaicona dieta wpływa na młody organizm.Przy tym jego dania są przygotowywane szybko z prostych składników dla mnie rewelacja jak mogę wspaniale wyglądającą i smaczną (wiele przepisów już wypróbowałam )kolację przygotować w 30 czy 40 minut.Nie zawsze mogę oglądać Jego programy więc książka bardzo by się przydała.W szczególności dla córki ,która jest studentką ,sama gotuje a przepisy na szybkie i zdrowe potrawy są w sam raz (szybko zdrowo a przy tym sam widok zachęcający do spróbowania i odkrycia nowych smaków)Pozdrawiam
Jamie’go uwielbiam właśnie za jego luz, wieczny uśmiech na twarzy i że potrafi w tak naturalny i prosty sposób przygotować rozmaite „cudeńka” w kuchni.
A książkę chciałabym z bardzo prostego powodu – po prostu uwielbiam gotować !!! Niema dla mnie lepszej nagrody jak mąż i dzieci dosłownie „wylizują” talerze po zjedzonym posiłku. A z uwagi na brak czasu (do późnego popołudnia w pracy) chciałabym aby przygotowywanie posiłków skrócić do minimum i móc co chwilę zaskakiwać ich czymś nowym. A pozostały czas poświęcić na delektowanie się przyrządzonymi pysznościami i spędzenie go razem.
Za, co uwielbiam?? Można by wymieniać bez końca. Jednak jak dla mnie to za program zdrowego odżywiania w szkołach. Sama mam dziecko i wiem jak ważne jest zdrowe odżywianie. A także za sporo ciekawych trików kulinarnych, o których nie miałam pojęcia. Program w TV rewelacyjny. A dlaczego książka dla mnie… Aby zacząć zmienić sposób żywienia, najlepiej zacząć od siebie.
Jego geniusz w kuchni jest tak rewelacyjny jak on sam. Kiedyś wykupiłem dodatkowy abonament w kablówce by mieć dostęp do jego programów na KUCHNIA TV. Niestety po działaniach mojego operatora TV teraz pozostały mi już tylko książki. Mam wszystkie i mam nadzieję, że i ta książka też do mnie trafi. Jamie jest CZŁOWIEKIEM IKONĄ walki o zdrowe odżywianie nas i naszych dzieci. Jest też POMOCNĄ DŁONIĄ dla ludzi z problemami, których sprowadza na prostą i jakże urzekającą drogę kuchni i gotowania. Oby więcej takich ludzi jak Jamie Olivier i oby więcej jego książek!!!!!!
Gotowanie to moja pasja. Uwielbiam przygotowywać posiłki, a później biesiadować w gronie przyjaciół i rodziny. Z wielką ekscytacją, przeglądam każdą nową książkę moich idoli kulinarnych. Jednym z nich jest właśnie Jamie Oliver. Mam wszystkie jego dotychczasowe książki. Każda jest pięknie wydana, a przepisy czytelne i świetnie opisane. Cenię jego przepisy za idealne kompozycje smaków, prostotę wykonania i dbałość o jakość produktów. Jest mi szczególnie bliski, gdyż dzięki jego książką mój mąż „odważył” się gotować. Z wielką przyjemnością razem „pichcimy”, także z pewnością nowa książka Jamiego dostarczyłaby nowych inspiracji i zadbała o rodzinny budżet :)
Tego chłopaka nie można nie lubić. Zawsze uśmiechnięty i wesoły. Pewnie złośliwi powiedzą, że jak występuje w tv, to musi się uśmiechać. Ja jednak powiem tak. Kiedy człowiek jest szczery i całym sobą kocha to co robi, to od takiego człowieka bije dobro i naturalność. I taki też jest Jamie. On po prostu jest naturalny, nie musi nic udawać, kocha ludzi i kocha gotować. Ponadto cenię to co robi dla innych ludzi. Za to, że pomaga tzw. „trudnej młodzieży, osobom otyłym, szkolnym stołówkom itd. Jego poprzednią książkę podarowałam synowej na prezent, przyznam, że również chętnie sięgam do Jego przepisów i chciałabym wygrać nową książkę. Pozdrawiam!
Cóz, dopiero niedawno odkryłam programy Jamiego Oliviera i z miejsca się zakochałam:) Ma wprost zarażliwy entuzjazm do przygotowywania jedzenia. Potrafi tak przedstawić dania, że zwykli śmiertelnicy nie boją się ich potem odtrzworzyć we własnej kuchni. Dzięki jego programom odważnie śięgnęłam po nowe produkty w sklepie i odkryłam wiele nowych smaków. Podoba mi się jego podejście do gotowania – szybkość przygotowania i maksymalne wykorzystanie składników.
A książkę chciałabym mieć, bo uwielbiam gotować, ale nie lubię spędzać w kuchni długich godzin, czyli tak samo jak Jamie:) I aby móc trochę zaimponować mojemu świeżo upieczonemu mężowi i wyczarować kilka wspaniałych dań:)
Jamiego uwielbiam za to, że dzięki jego usposobieniu, radości i sposobie pokazywania że gotowanie może być miłe i przyjemne sama się tym zaraziłam ! Aktualnie zamiast ubrań czy kosmetyków największą radość mam z kupowania kokilek, miseczek i innych akcesoriów kuchennych, bo jednocześnie już w głowie mam miliony pomysłów co w tym zrobię. Dzięki jego programom uwierzyłam, że danie które wygląda na bardzo skomplikowane i wykwintne tak naprawdę jest możliwe do zrobienia przez każdego amatora. A do tego składniki z jego przepisów są dostępne dla każdego. Cieszę się, że są ludzie którzy starają się przekonać innych do gotowania w domu, bo nie dość, że jest to zdrowsze to jeszcze wspólny posiłek zawsze zbliża do siebie rodzinę !
A ja mam wolne miejsce w kuchni na to wydanie. Po przeczytaniu dam je pieskowi do zjedzenia ;) , ( kierując się tytułem autora oczywiście )
Uwielbiam Jamiego za Jego dar przekonywania, że przygotowywane przez Niego jedzenie jest arcy–pyszne, zdrowe i banalnie proste. Sposób w jaki to robi (przesympatyczny uśmiech i ciekawe kulinarne anegdotki) sprawia, że chce się jeść!!!
Chciałbym otrzymać nową książkę Jamiego, aby móc poznać jego nowe fanaberie kulinarne, które zainspirują także i mnie (nie mającego czasu na długie przyrządzanie posiłków i ograniczonego przez budżet) do szybkiego i taniego przyrządzania smakołyków:)
Ostatnio mamy nienajciekawszy okres jeśli chodzi o finanse w domu. I ja na prawdę czasem się zastanawiam, co i za ile muszę ugotować dla 4-osobowej rodziny. Może jego książka byłaby dla mnie jakimś światełkiem w tunelu? Realną pomocą? Bardzo chciałabym ją mieć.
Jamiego uwielbiam za to, że potrafi zarażać entuzjazmem i miłością do gotowania, nawet takie beztalencie kulinarne jak ja :). Jego potrawy przygotowywane w aurze kontrolowanego chaosu są często bardzo efektowne, a nie wymagają przy tym umiejętności szefa kuchni, ani potrzeby korzystania z wujka googla, co jest cenne zwłaszcza dla tych, którym brakuje czasu i umiejętności, tak jak mnie.
Lubię Jamiego odkąd zapomniałem o urodzinach mojej dziewczyny i byłem kompletnie nie przygotowany. Miałem jakąś godzinkę, zanim moja luba wróci z pracy. Nie czekając ani chwili, wziąłem w swe dłonie książkę Jamiego, by z jego pomocą przygotować romantyczną kolację. Patrząc na jego uśmiech na okładce usłyszałem wręcz w swojej głowie: „Nie panikuj stary, zdążysz wszystko przygotować!”. Jak nie wierzyć temu małemu sukinsynowi, skoro zawsze wszystko mu się udaje! Podwinąłem więc rękawy swojej flanelowej koszuli i przeglądałem szybko strony, raz po raz, spoglądając na zegar, który nieubłaganie przesuwał wskazówki. Ku mojej uciesze, znalazłem przepis, który idealnie pasował do podniebienia solenizantki – kurczak z kuskusem. Rzuciłem się, już troszkę w panice (wszak na szukanie odpowiedniego przepisu straciłem cenne 6minut) w stronę lodówki, w której, o Wszyscy Święci…znalazłem kurczaka! Do szczęścia potrzebowałem jeszcze kuskusu. Tu z pomocą przyszły mi moje niebywałe zdolności, dzięki którym często kupuje rzeczy, które nie przydają mi się w danej chwili. Zawsze wtedy na pytanie mojej ukochanej: „Po co nam to?” odpowiadam: „Może się przydać… jak taśma klejąca Macgyverowi!”. I właśnie teraz kuskus, który wiernie czekał na swoja kolej w czeluściach szafki, miał spełnić swoją rolę.
Miałem wszystko: kuskus, kurczak i pozostałem produkty. A przede wszystkim Jamiego i jego kulinarne rady. Z gotowaniem uwinąłem się w 28 minut, więc pozostały czas przeznaczyłem na nakrycie stołu i stworzenie romantycznego nastroju. W momencie zapalania ostatniej świeczki, usłyszałem pukanie do drzwi. Udało się. Jamie, jesteś wielki!
A w związku z moją słabą pamięcią muszę mieć go zawsze blisko. Biorąc jeszcze pod uwagę, kryzys finansowy który mnie ostatnio dopadł, nie zostało mi nic innego jak tylko gotowanie z resztek. Także jak widzicie, potrzebuje tej książki jak nikt inny.
Pozdrawiam
Darek
Powiem krótko – Jamie sprawił, że poczułam frajdę z gotowania :) . Wcześniej lubiłam pichcić, ale powiem szczerze, że większość przepisów mnie przerażała i wydawała się zbyt skomplikowana jak dla takiego amatora gotowania jak ja. Aż tu nagle włączyłam kiedyś przypadkowo kanał kulinarny z programem 15 minut Jamiego … i zakochałam się w sposobie, w którym on poruszał się po kuchni, jak dobierał składniki, jak prosto tłumaczył i pokazywał, że to danie jest właśnie dla mnie, że potrafię to przyrządzić i że mogę wspaniale się przy tym bawić, a przy okazji zadziwić przyjaciół. Potem poszło już szybko, nagrywałam kolejne programy, odszukałam jego książki, znalazłam stronę internetową i jestem jak Jamie – uśmiechnięta i zadowolona, zmotywowana, wierząca w swoje możliwości kulinarne i doceniona przez rodzinkę i przyjaciół, którzy za każdym razem żartują „cóż tym razem przygotował nam nasz Jamie ?” :) Dzięki Jamie za umożliwienie realizacji mojej pasji !!!
Jamiego uwielbiam za to, że zaczął tłumaczyć ludziom jak przyjemne może być przygotowywanie posiłków w domu, zanim to stało się modne i w TV pojawiło sie milion innych kulinarnych programów. Lubię go też za to, że jest naturalny, szczery i nie robi tego wszystkiego (tylko) z chęci wzbogacenia się, ale naprawdę zależy mu na większej świadomości spoleczeństwa, dotyczącej zdrowego odżywiania się ( np. dzieci w szkole). Bardzo chciałabym wygrać książkę „Gotuj sprytnie jak Jamie”, ponieważ dotychczas spisywałam jego przepisy tylko z TV, a sama uwielbiam książki kucharskie.
Odpaliłam raz TiVi
a tam jakiś gość – Jamie
w kuchni jest jak ryba w wodze,
a po blacie wodzi nożem,
myślę sobie – co za szkodnik!,
ale czekam co on zrobi,
bacznie obserwuję akcję,
myślę – chyba gość ma racje,
w końcu kuchni to zadanie,
by ułatwiać gotowanie!
Innym razem, nieco później,
znowu Jamie, nieco luźniej,
kwiat cukinii macza w cieście,
tego nie robiłam jeszcze!
Prosto, szybko, apetycznie,
jego dania wręcz magiczne,
chyba w takim razie warty,
by stosować jego rady.
Najlepsza część dnia wiadomo-jedzenie,
więc ostrzę i ostrzę swój nóż niestrudzenie,
blat mam drewniany, jak Jamie polecał,
odtąd gotowanie to niezła jest heca!
Teraz i ja czuje się jak ryba w wodzie,
i macham majestatycznie mym ostrym nożem,
otwieram lodówkę a tam resztki jakieś,
bo całą kasę utopiłam w blacie!
Więc nie pozostaje mi chyba innego nic,
niż prosić o pomoc Jamie`go z TiVi,
Jamie poratuj kolejny raz,
daj mi jakąś książkę – jeśli ją masz.
odpaliłam raz TiVi
a tam jakiś gość – Jamie
w kuchni jest jak ryba w wodze,
a po blacie wodzi nożem,
myślę sobie – co za szkodnik!,
ale czekam co on zrobi,
bacznie obserwuję akcję,
myślę – chyba gość ma racje,
w końcu kuchni to zadanie,
by ułatwiać gotowanie.
Innym razem, nieco później,
znowu Jamie, nieco luźniej,
kwiat cukinii macza w cieście,
tego nie robiłam jeszcze!
Prosto, szybko, apetycznie,
jego dania wręcz magiczne,
chyba w takim razie warty,
by stosować jego rady.
Najlepsza część dnia wiadomo-jedzenie,
więc ostrzę i ostrzę swój nóż niestrudzenie,
blat mam drewniany, jak Jamie polecał,
odtąd gotowanie to niezła jest heca!
Teraz i ja czuje się jak ryba w wodzie,
i macham majestatycznie mym ostrym nożem,
otwieram lodówkę a tak resztki jakieś,
bo całą kasę utopiłam w blacie!
Więc nie pozostaje mi chyba innego nic,
niż prosić o pomoc Jamie`go z TiVi,
Jamie poratuj kolejny raz,
daj mi jakąś książkę – jeśli ją masz.
super
Lubie Jamiego bo to taki prawdziwy „Dude” a może bardziej „Mate” mając na uwadze jego narodowość. W porównaniu do innych osób opowiadających o kuchni budzi moją sympatie i chętnie stosuje się do jego rad. Fajnie było by wygrać książkę, ponieważ i tak mam zamiar ją kupić :) a wygrana pozwoli mi oszczędzić na jakieś danie które z niej przygotuje.
Jest kwitensecją brytyjskich kucharzy, których uwielbiam. Energiczny jak Gordon Ramsay, ciepły jak Nigel Slater i pełen nieokiełznanej kreatywności jak Heston Blumenthal. Niezwykle cenię go za jego społeczne zaangażowanie np. za Ministerstwo Żywności Jamiego Olivera i za to, że z wdziękiem znosi kuchenne porażki – jak gotowanie niektórych potraw we wielkiej włoskiej podróży. Za to, że pokazuje nam gotowanie jako wielką przygodę i dobrą zabawę.
Chciałabym otrzymać książkę ”Gotuj sprytnie jak Jamie”, bo mam problem z… końcówkami. Nawet nie z resztkami a z końcówkami. A to mi zostanie 1/4 surowego kalafiora (pomyślałam sobie, że nie ugotuje całego, bo kto to zje), a to garść ugotowanego makaronu (którego nie dodałam do sosu, bo mi się wydawało, że będzie go za dużo), a to pół piersi kurczaka (nie wiedzieć czemu jej też nie usmażyłam). Chciałabym nauczyć się lepiej zarządzać produktami – bo marnować jedzenia nie znoszę! :)
A ja niestandardowo ale… szczerze! Siedzę właśnie w pracy, ostatnie minuty, zjadłabym konia z kopytami, ponieważ dzidzia w moim brzuchu jest żarłoczna i kiedy patrze na zdjęcia potraw Jamiego nie mogę powstrzymać ślinotoku! Znałam tego pana z widzenia, nie jestem jego wierna fanka, ale uwielbiam gotować i jestem pewna ze do rozwiązania zdarzę przygotować wszystkie przepisy z tej książki!
Ja nie byłam do niego przekonana na początku. Mnóstwo o nim słyszałam, najróżniejsze „achy” i „ochy”, że cudowny, że fajne przepisy, że proste i że zawsze wychodzą. Super – pomyślałam. Obejrzałam więc sobie jego program – nie pamiętam już nawet, jaki. I co…? No takie ciepłe kluchy… I jeszcze sepleni! No nie…
Odpuściłam sobie temat. W końcu jest mnóstwo programów kulinarnych, nie wszyscy muszą kochać Jamiego, prawda…?
Kiedyś jednak znów na jego program trafiłam przypadkiem. Akurat siedział w ogródku i mówił o sezonowości warzyw, że tanio, a pysznie. Akurat przechodziłam fazę na sezonowość, więc zaczęłam słuchać. I popatrzyłam uważniej, jak gotuje. Faktycznie – prosto, szybko, a zawartość talerzy taka kolorowa i kusząca… I nawet to jego seplenienie przestało mi przeszkadzać.
Aktualnie bardzo Jamiego lubię, za to chyba, co wszyscy. Za naturalność i łagodność, które od niego biją. To taki facet, z którym mogłabym usiąść i godzinami rozmawiać o jedzeniu – ja z pewnością bym się nie nudziła ;)
A książkę bym chciała, bo na razie nie mam ani jednej jego autorstwa na półce. A chciałabym się przekonać, czy są tak fajne jak jego programy :)
Odpowiedź jest prosta – jego potrawy nigdy nie są przesadnie wymyślne – gotuje to co każdy ma ochotę zjeść codziennie na obiad, często przedstawia swoje wariacje na temat znanych potraw. Jednocześnie nie jest to kuchnia fusion, której teraz pełno, nie przywiązuje uwagi do techniki ale ceni prostotę. A dlaczego książka? Niestety moja córka z przyczyn zdrowotnych musi być na ścisłej diecie niskobiałkowej i moje eksperymenty kulinarne mają na celu dać jej chociaż namiastkę zwykłego jedzenia. Książka byłaby w tym celu niezmiernie przydatna jako źródło kolejnych inspiracji.
Gdy rząd przepisów na półce stoi
a w mojej głowie nic się nie kroi
to pewną ręką chwytam Jamie’go
czy to włoskiego czy też ‚taniego’
Bo każdy przepis to bez wątpienia
fajna przygoda z efektem jedzenia!
Nie będę ściemniać, za co lubię J. Oliviera, bo go jeszcze nie znam, nie widziałam jak gotuje w telewizji bo od 3 lat jej nie oglądam, za to uwielbiam czytać blogi kulinarne i inspirować się przepisami. Po przeczytaniu recenzji książki, która odsyła do Waszego konkursu, zapragnęłam ją mieć. Czuję, że Jamie będzie inspirującą osobą w mojej kuchni
Lubię Jamiego za masę przepisów na proste i zdrowe dania, które zachęciły mnie do samodzielnego gotowania. Lubię go za pasję, którą zaraża. Książka powinna trafić do mnie,… ponieważ w mojej kuchni na pewno nie będzie się kurzyć na półce :)))
Jamie jest magikiem w prostocie. W jego kuchni uwielbiam naturalność. Proponuje dania, które każdy jest w stanie zrobić we własnej kuchni a przy tym nie są nudne i monotonną.
Jak do tej pory udało mi się zebrać dodatki Jamiego do gazet, które bardzo się przydały. Książka na pewno nie będzie leżeć na półce i się kurzyć, bardzo się przyda w kuchni.
Lubię Jamiego za ten jego luz oraz to jak potrafi zachęcić ludzi do gotowania w domu. I to dzięki niemu patrzę zupełnie inaczej na kuchnię i to właśnie on sprawił, że w domu bawię się w kuchni i wciąż chcę się uczyć czegoś nowego. Książka by mi w tym pomogła z pewnością. Jamie, to Ty sprawiłeś czuję się fantastycznie jak podam innym coś co sam zrobiłem i im to smakuje :)
Jamie’go poznałam i polubiłam podczas oglądania u mojego ówczesnego chłopaka, a teraz już męża kanałów kulinarnych. Podoba mi się jego styl i podejście do gotowania. Jego programy były zawsze pełne ciekawostek i fajnych przepisów, nigdy nie były nudne! Do tej pory nie miałam w ręku żadnej książki Jamie’go, ale myślę, ze w moim życiu nastał świetny moment, żeby po nią sięgnąć! Dlaczego? Ponieważ właśnie kończymy z mężem remont kuchni, w której wreszcie zagościła kuchenka i piekarnik, o którym zawsze marzyliśmy (do tej pory – przez ponad 6 lat – miałam tylko kuchenkę elektryczną jednopalnikową). Bardzo chciałabym zaskoczyć moją rodzinę ciekawymi przepisami, ale niestety nie mam już dostępu do kanałów kulinarnych z programami Jamie’go, a z drugiej strony nasz rodzinny budżet jest mocno nadwyrężony po remontach, więc przydałoby się kilka sposobów na oszczędne gotowanie! :)
Witam. Jamie’go Oliviera lubię za pasję – jego publikacje oraz programy pozwalają na „ponowne odkrycie Ameryki”.
Co do powodu otrzymania ksiązki – poprzednią pozyczyłam i już nie wróciła…
Uwielbiam Jamiego za bałagan jaki robi podczas przygotowywania swoich dań :), bo ja robię dokładnie taki sam, choć nazywam to „artystycznym nieładem”. Urzekł mnie również tym z jaką determinacją pomaga trudnej młodzieży zatrudniając ja w swoich restauracjach, dając im szansę na wyjście z problemów. I jeszcze to Jego seplenienie – boskie :)
Jeszcze nie wiem za co Go lubię, dlatego też przydałaby się ta książka bym się dowiedziała. Jednak już czuję sympatię i zrozumienie gdyż nie lubię długo i zawile gotować. Po prostu krótko i smacznie !!!
Jeszcze nie wiem za co Go lubię. Jak dostanę książkę to się dowiem. Jednak już czuję sympatię i zrozumienie – posiłki szybkie i smaczne i nie muszą być drogie!!!
Ja chciałbym podarować książkę synowi, który juz od paru lat żywi sie w pabachi przydrożnych budkach. Jak zawsze twierdzi ze nie ma czasu na gotowanie. On może poświęcic tylko 15-20 min. Bo tyle ma czasu. Może przy pomocy takiej książki go jakoś zmotywuje do gotowania zdrowego i szybkiego. Ja juz jestem po 3 zawałach i tez tłusto jadłem. Chciałbym w ten sposób go uchronić od tragedi jaką ja przeżyłem i prze chodze do dziś.
J. Olivera Uwielbiam za to w jaki sposób dzieli się swoim doświadczeniem z ludźmi. Dla mnie jest prawdziwym autorytetem w kuchni jego przepisy są przekazane w tak czytelny sposób, że można je spokojnie wykonać w domu :)
Jego programy oglądałam z ciekawością jak serial odcinek za odcinkiem.
Myślę, że ta książka jest wspaniała i marzę o jej posiadaniu. Chciałabym już wypróbować te przepisy :D
„Apetyt połączony z przekonaniem, że się go zaspokoi, nazywa się nadzieją”.
Thomas Hobbes
Nadzieją moją jest Jamie Oliver-kocham dobre jedzenie,a po ciężkim dniu to jest moja nadzieja na wieczór.Kuchnia jest świetną zabawą,oczekiwaniem i marzeniem a Jamie przekona mnie na pewno że gotowanie to frajda i padnę z wrażenia.T a książka to wzniesienie się nie tylko na wyżyny nadziei,ale i pozwolenie na danie ponad apetyt.
Chcałbym podarować książke nażyczonej. Może wreście coś ugotuje szybkiego i dobrego. Jak do tej pory nic nie zjadłem normalnego.a co będzie dalej? Może przypomocy Jemiego uda sie jej coś dobrego ugotować.
Pierwszy raz o Jamie usłyszałem… dziś. Dzieki artykułowi na onecie. Szczerze mówiąc, gotowanie zawsze było ‚nie dla mnie’, a to dlatego, że nudziło mnie, no i często już podczas gotowania zdążyłem się najeść… ;)
Od jakiegoś czasu jednak wyszukuje przepisów głównie w internecie oraz próbuję swoich kombinacji, z recenzji książek Jamiego dowiedziałem się, że gotuje „przyjemnie”. Gotowanie trzeba lubić, a ja jestem przekonany, że dzięki p.Olivierowi polubię je. Ze zdjęcia wnioskuję, że jest to wyluzowany gość-tak jak ja. Podaje sprytne przepisy – więc jest sprytny – tak jak ja. I można przypuszczać, że dobrze gotuje – niestety, nie tak jak ja :(
„Poznaj swojego…”, ja chętnie poznałbym Jamiego.
Nie znam Gościa ale patrząc na Jego roześmianą gębę myślę, że ma coś do powiedzenia…Chciałbym to przeczytać :)
Lubie go bo jest sympatyczny, fajnie mi się go ogląda i smakowały mi wszystkie dania które wypróbowałam z jego innej książki. A najnowsza z pewnością by mi się przydała. Chociaż staram się planować zakupy to zdarza mi się kupić za dużo i potem wyrzucić bo coś się zepsuje zanim zjemy. Poza tym widzę jak się do mnie uśmiecha z okładki ;) Myślę, że chciałby aby jeden egzemplarz trafił właśnie do mnie :)
Jamie Oliver piękna, młoda twarz współczesnej kuchni. Ale nie tylko lubimy go za to, że świetnie i zdrowo gotuje, że ma wyjątkową pomysłowość kulinarną, że świetnie łączy smaki… Cudowne brytyjskie dziecko kuchni stoi na czele krucjaty przeciw karmieniu dzieci fast foodami oraz daje szanse trudnej młodzieży na porządną pracę. Poza tym ceni kuchnię regionalną, odkrywa regionalne smaki Europy i świata prezentując je w przystępny sposób, zabawny a zarazem elegancki.
Jest 3 kucharzy, którzy mnie zainspirowali i ciągle inspirują. Dzięki nim kocham gotować. Jamie jest jednym z nich. Nie był pierwszy, nie był ostatni z taką filozofią, z takim zacięciem, z takimi pomysłami, ale jest jednym z najlepszych i na dodatek jest w tym szczery do bólu.
A co do książki, jak trafi do mnie to na pewno będzie wykorzystywana, a nie będzie się kurzyć na półce :)
Lubię Go przede wszystkim za to,że mimo dużej popularności cały czas jest tym samym Jamie co kiedyś. Taki nieogarnięty chłopak z sąsiedztwa z pasją i miłoscią do gotowania. Tworzy smaczne, proste przepisy dla każdego.
A dlaczego chciałabym ksiażkę ? A jest ktoś kto jej nie chce ? Ja osobiście bardzo chciałabym nauczyć się perfekcyjnego planowania tak aby nic z lodówki nie lądowało w koszu co niestety zdarza się…
Jamie i jego świetne pomysły są jak tort bezowy w niedzielne popołudnie
Jamie i jego świetne pomysły są jak tort bezowy w niedzielne popołudnie
Oddawna ogladam programa Jamiego wraz z zona. I nie samowicie mi sie. podobaja. Jego przepisy sa latwe, czytelne nawet ja jako facet dzieki niemu umiem gotowac. Dania sa smaczne i slicznie wygladaja. Moja zona jest zachwycona. Bardzo lubimy odtwarzac jego przepisy. Dania ktore byly inspirowane kuchnia Jamiego zawsze smskuja naszym goscia. Pozatym jako kucharz przekazuje wszystko w sposub czytelny. Sprawia wrazenie zwyklego prostego czlowieka z sercem do gotowania i pasja ktora zaraza wszystkich. Dania sa proste i przedewszystkim zdrowe co jest bardzo wazne. A duzo dan mozna zrobic w 30 min. moja zona byla by zachwycona. gdybysmy mogli sprubowac nowych przepisow Jamiego.
Wolę się inspirować FiK-iem, który się inspiruje Jamie’m ;)
Nie posiadamy TV, więc nie za bardzo wiem kto to (znaczy się znam ze słyszenia że gotuje) :)
Dlaczego Jamie?
– bo dzięki niemu wyrzuciłam wszystkie gotowce z kuchennych szafek,
– pozbyłam się weget i sosów w proszku,
– nauczyłam się robić domowy winegret na kilka sposobów,
– zaczęłam patrzeć na kuchenne wyzwania z nutą zabawy i wielkiego uśmiechu, jak na przygodę i wielką przyjemność.
Dlaczego książka? – bym miała jeszcze więcej powodów do wymienienia :)
Jamiego lubię za to samo, za co lubi FiKa – zdrową kuchnię przedstawia w taki sposób, że właściwie człowiek nie ma już czego szukać wśród niezdrowych przekąsek, że dawne, niezdrowe nawyki jeśli nie od razu idą w zapomnienie, to jednak chce się z nich rezygnować.
No i lubię Jamiego za to, że inspiruje FiKa, który z kolei inspiruje mnie, bym jak najsmaczniej i jak najzdrowiej gotowała swoim Dzieciom i sobie…
Uwielbiam oglądać i słuchać ‚Dżejmiego’, gdy prowadzi swoje programy i mówi ze swoim, dla mnie wesołym i fajnym, angielskim akcentem. W jego programach wprowadza miłą i wesołą atmosferę, a przecież nie zawsze musi być zabawnie żeby było wesoło :) książkę podarowałbym swojemu przyjacielowi, od którego zawsze pożyczam „Kulinarne wyprawy Jamiego”. Pozdrawiam wszystkich, buźka!
Za co lubię J.Olivera – za kaczkę w mięcie i chili podaną z grzankami z rozmarynem i pieczonymi pomidorami jaką serwuje mi mój mąż!Nawet dzieciaki gonią do stołu.A książka byłaby kolejną genialną inspiracją.
J. Olivera lubię za to, że to „swój chłopak”. Nie wymyśla dziwnych potraw, jest dobrze zorganizowany. Jego dania da się powtórzyć. A dlaczego powinna do mnie trafić jego książka?- Ponieważ ja też nie lubię marnować jedzenia. Zdarza się często, że obiad jest „na winie”-czyli to co znajdę w lodówce, w szafkach ląduje w garnku ;-). Myślę, że mogłabym J. Olivera niejednego nauczyć w tej kwestii ;-)
Jamie to mistrz. Nic to, że ma tyle kasy, że mógłby mnie nią zasypać łącznie z całym moim dobytkiem. Nic to, że ma programy w TV, pojawia się w każdych możliwych mediach i jest znanym w świecie celebrytą. Nawet jeśli w części to co robi, to już tylko czysty biznes, ja wciąż (może naiwnie) mu wierzę. Bo jedzenie z jego przepisów jest pyszne i zawsze się udaje. Tak samo, jak z Twoich :D pozdrawiam, dorota
Bardzo sympatyczny gość, wyluzowany, bezpośredni, bez zadęcia jak wielu szefów kuchni i kulinarnych celebrytów. Mam większość jego książek, nową – jeśli nie wygram – też kupię, chociaż wiem dobrze, jak nie marnować jedzenia :)
Lubię go za ten luz, który widzimy na ekranie, za spontaniczność i za radość z gotowania, jaka od niego bije :) Sprawia wrażenie chłopaka z sąsiedztwa, do którego nie wstydziłabym się podejść na ulicy :) A dlaczego książka powinna trafić do mnie? Bo uwielbiam tworzyć w kuchni i wciąż szukam nowych inspiracji.
Pozdrawiam!
Jamie?
On brzmi jakby urodził się w kuchni, dzieciństwo spędził w spiżarni, jakby alfabetu uczył się z książek kucharskich!
Jamie wygrywa tą pasją (nie można tego udawać).
Ale uwielbiam w nim i to jak co rusz się zapala do nowych odkrywanych przez siebie kulinarnych zakątków – czy to geograficznych czy mentalnych. I walczy o swoje przekonania!
Mam podobnie – byłam we Włoszech, nawiozłam lokalnych dobrodziejstw i wyrzuciłam raz na zawsze gotowe sosy (było to 14 lat temu, w wieku 15 lat, w domu była zasada – wracasz pierwsza do domu – gotujesz przynajmniej zupę).
Pojechałam do Azji, poznałam żelazne zasady gotowania ryżu – odtąd widok foliowej torebki wrzucanej do wrzątku wywołuje we mnie atak strzelających w górę kończyn z okrzykiem NIEEEE, tylko nie tak!! po czym następuje wykład.. itd itp..
Dużo wiedzy przychodzi w ten sposób – człowiek gdzieś był, rozmawiał z innymi, wetknął głowę do cudzej kuchni. Im dalej geograficznie, tym oczy bardziej jak spodki, ale nie tylko. Eskapada po krajach bałtyckich przyniosła smaki, których nie zapomnę – migdały w pikantnych panierkach czy nietypowe dla mnie dodatki do czekolady – jak sól morska (szukałam u Ciebie nazwy firmy, ale w końcu skojarzyłam – Kalev – od imienia estońskiego bohatera narodowego)..
Czasem wiedza przychodzi sama, ‘wchodzi oknem i wybija szyby’, a czasem ‘bo tak trzeba’ – bliskim mi ludziom przydarza się nietolerancja pokarmowa/alergia/choroba – trzeba coś na to zaradzić! tajniki ciast dla diabetyków, ze schorzeniami tarczycy czy prostą niby alergią na krowie mleko (domowe laboratorium czekolady, a co, nie da się?).. teraz zgłębiam zagadnienia bezglutu za ułatwianie czego serdecznie dziękuję!
I tak to, dryfuję sobie kulinarnie gdzie poniesie konieczność, los, przygoda, promocja lotnicza – podglądam chętnie tych co robią to zawodowo, ale szczególnie doceniam gdy jest w tym i pasja. I Jamie tutaj jak znalazł!
Z Jamie Olivier łączę takie słowa jak: miłość, rodzinne ciepło, spokój, wyciszenie. A także szybkie, smaczne i zdrowe przepisy. To taki niekrępujący, ciepły „swój” chłop.
Jestem zapracowaną mamą, cenię sobie szybkie dania Jamiego. Czasem trzeba je dostosować do polskich realiów, ale w kuchni inwencja twórcza zawsze jest miłe widziana. Żyjemy aktywnie, rzadko mam czas na długie stanie przy kuchence, często też gotuję z córką, która jako młoda osoba nie lubi czekać. A ponieważ niedługo na świecie pojawi się druga córka, szybkie i pyszne dania będą w cenie. Jego książka pozwoliłaby mi częściej sięgać po Jego pomysły.
Gdy ponad 4 lata temu dostałem od żony książkę Jamiego pt; „Każdy może gotować”, po zrobieniu paru przepisów z tej książki np strogonow z kurczaka i pora, czy chociażby chili con carne, faktycznie okazuję się że każdy może gotować! Od tamtej pory zaraziłem się pasją do gotowania na maksa! Teraz po tych 4 latach dzięki jego książkom i programom tv sam bardzo dużo działam w kuchni, eksperymentuję, improwizuję a jak zrobię coś co smakuję żonie, rodzinie, znajomym to tylko mnie napędza do tego aby dalej gotować i przede wszystkim czerpać z tego przyjemność! Mogę się pochwalić że moje życie dzięki kuchni tak się zmieniło że zamierzam robić to także zawodowo :)
Pozdrawiam wszystkich co kochają gotować!
Uwielbiam go za to, że nie jest nadęty jak inni kucharze, brudzi się jego jedzenie wygląda smakowicie i finezyjnie mimo brudnych talerzy! :) Chciałabym bardzo zdobyć tę książkę, na wzgląd marnowania moich ciężko zarobionych pieniędzy. Bardzo często kupuję co mi wpadnie w ręce, niestety przy 2 dzieci( małych diabełków) nie jestem w stanie iść do sklepu z listą zakupów jak to przystało na ogarniętą mamę;) bardzo lubię różnorodność i codziennie chętnie jem co innego a co przy tym idzie dzieciaki też nie lubią jeść non stop spaghetti :P Dlatego chciałabym się dowiedzieć, jak nie marnować pieniędzy, jak iść łatwiej przez sklep :)
Uwielbiam go za to, że nie jest nadęty jak inni kucharze, brudzi się jego jedzenie wygląda smakowicie i finezyjnie mimo brudnych talerzy! :) Chciałabym bardzo zdobyć tę książkę, na wzgląd marnowania moich ciężko zarobionych pieniędzy. Bardzo często kupuję co mi wpadnie w ręce, niestety przy 2 dzieci (małych diabełków) nie jestem w stanie iść do sklepu z listą zakupów jak to przystało na ogarniętą mamę;) bardzo lubię różnorodność i codziennie chętnie jem co innego a co przy tym idzie dzieciaki też nie lubią jeść non stop spaghetti :P Dlatego chciałabym się dowiedzieć, jak nie marnować pieniędzy, jak iść łatwiej przez sklep :)
Uwielbiam go za to, że nie jest nadęty jak inni kucharze, brudzi się. jego jedzenie wygląda smakowicie i finezyjnie mimo brudnych talerzy! :) Chciałabym bardzo tę książkę ponieważ z zepsutym jedzeniem wyrzucam do kosza moje ciężko zarobione pieniądze, a przy 2 dzieci i wymyślaniu potraw czasami mnie głowa już boli. Bardzo lubię różnorodność i dzieciaki też, dlatego chciałabym się dowiedzieć co zrobić z przejrzałym bananem, albo z resztkami chleba? Cóż również jeżeli chodzi o łażenie bo sklepie to też nie jestem tego fanką. :) Ściskam załamanych ;)
Kocham Jamiego, ponieważ dzięki niemu i mojemu bratu, który dał mi w prezencie książkę „Każdy może gotować”, zaczęłam buszować po kuchni i pichcić.
Jakieś 1,5 roku temu szukałam przepisu na zupę cebulową wg Jamiego. Wśród wielu stron z przepisami, wyświetliła mi się Twoja. Dlatego też lubię Jamiego za to, że dzięki Jego zupie, poznałam FiKa :)
A chciałabym dostać Jego książkę, by móc gotować jeszcze lepiej i smaczniej, ku uciesze mojej rodziny i przyszłego Męża:)
Nigdy nie lubiłam gotować, już jako dziecko unikałam kuchni, większą pomocą w tej kwestii dla mojej mamy był właściwe mój brat. W czasach nastoletnich mama nie raz zadawała mi pytanie „Co (i jak) będziesz gotować w przyszłości swojemu mężowi?”. Ze stoickim spokojem odpowiadałam: „Ja będę mu gotować? Nie, znajdę takiego, który będzie gotować dla mnie!”. I stało się, wywróżyłam sobie partnera, dla którego gotowanie jest pasją. Zawodowo związał się z branżą IT, a gotowanie stało się jego sposobem na dziewczyny. Nie raz mówił, że przecież na jego urodę żadna „nie poleci”, a czymś przecież kobiety zachwycać trzeba :)
I tak już od ponad trzech lat, codziennie przyrządza dla nas śniadania, lunchboxy do pracy, obiady – jakiekolwiek danie rzadko się powtarza (mogę je zliczyć na palcach jednej dłoni). W weekendy często siada ze swoimi książkami kucharskimi i szuka inspiracji, odwiedza bazary ze zdrową żywnością i ekologiczne sklepy. Uwielbiam go za to! W swojej kolekcji posiada kilka pozycji Jamiego (chyba trzy) i w weekendowe dni (gdy tylko na nie ma jakiegoś meczu) ogląda jego programy. Swego czasu zakupił nawet fartuch kuchenny z kolekcji Jamiego, który od czasu do czasu (czyt. jak mu się przypomni) zakłada. W Jamim najbardziej (moim zdaniem) chyba podoba mu się ten „rozgardiasz”, który powstaje wraz ze smacznymi posiłkami – mieszkanie potraw rękoma, nie przejmowanie się rozsypanymi naokoło miski przyprawami, a po takich kulinarnych ekscesach wkraczam ja – określana przez przydomkiem „Cif”, ale cóż poradzę, że jestem…hm.. nazwijmy rzecz po imieniu – pedantyczna. I tak toczy się to nasze życie – on gotuje, a ja sprzątam.. no i degustuje :)
Ps. Bardzo chciałabym zrobić mu niespodziankę w postaci najnowszej książki Jamiego, a wygrana w Waszym konkursie miałaby z pewnością dodatkową wartość, a i ja urosłabym w jego oczach ;)
Jamiego Olivera uwielbiam za uśmiech i ten błysk w oku podczas gotowania. Nawet po 10 razy mogę oglądać ten sam odcinek z nim w roli głównej, za każdym razem wyłapując inną ciekawostkę na temat danego dania. Nawet, gdy leżę wykończona po całym dniu roboty i widzę go w telewizji, a potem efekty końcowe jego wyczynów w kuchni, od razu nabieram powera do gotowania z jego przepisów i z prędkością światła z kanapy biegnę do garów.
Chciałabym, aby książka trafiła do mnie, ponieważ kuchnia, to moje ulubione miejsce w domu. Lubię poznawać nowe smaki, triki kulinarne i eksperymentować. Ta książka świetnie się sprawdzi w tym przypadku, do inspiracji i do dalszej nauki. Jego dania są proste i wykwintne za razem. W sumie, to nie ma co więcej pisać, dlaczego chciałabym tę książkę, bo chciałabym ją ze wszystkich możliwych powodów. To po prostu Jimmie i jego wspaniała kuchnia, kto by go nie chciał u siebie w domu? :)
Od lat oglądam programy Jamie’go ale książki żadnej jeszcze nie posiadam, są dosyć kosztowne. Myślę, że przepisy w jego wykonaniu przypadną do gustu mojemu siedmioletniemu synkowi, który jest bezglutenowcem. Razem oglądamy te programy. Posiadając tę książkę, zachęcę smyka do gotowania bo czytać już się nauczył, w końcu jest w drugiej klasie i może już sam coś ugotować dla mamy :)
Jamiego Olivera przede wszystkim bardzo szanuję i podziwiam za jego działalność edukacyjną: za uświadamianie o wpływie pożywienia na zdrowie i jednoczesne pokazywanie, że zdrowo i smacznie gotować nie jest tak bardzo trudno. Lubię zwłaszcza jego programy: „Jamie w szkolnej stołówce”, „Jamie Oliver: Jak jeść i przeżyć” i „Żywieniowa rewolucja
Jamiego Olivera”.
Książkę chciałabym wygrać i sprezentować komuś, kto o siebie nie dba, nie potrafi gotować, a powinien zacząć to robić.
Moja przygoda z Jamiem zaczęła się od poprzedniej książki „15 minut w kuchni” i przerodziła się w wielką podróż w głąb dżungli pełnej kulinarnych tajemnic i smaków. Pokochałam jego programy za prowadzenie ich „bez zadęcia” i bez nadmiernej egzaltacji za to że gotuje z pasją i miłością do każdego składnika a jednocześnie podaje każdy posiłek w prosty i niekonwencjonalny sposób. Buzia sama się szeroko uśmiecha widząc jak chłopak z sąsiedztwa uczy szybko i smacznie gotować co jest ważne mając i wiecznie głodnego mężczyznę i 2 maluchów w domu.
Po doświadczeniach z poprzednią książką muszę jednak stwierdzić, że produkty, z których Jamie korzysta w Polsce niestety nie należą do najtańszych. Próbowałam je zmieniać tak aby dostosować je do naszych realiów ale nie zawsze się to udawało. I tu właśnie Jamie strzelił w 10! Dla mnie bomba! Wreszcie coś czego szukałam! Ciekawa jestem czy faktycznie ta nowa część pomoże zmniejszyć koszt jego potraw…
Chłopak w ciekawy sposób prowadzi programy i to właśnie dzięki temu jaki jest osiągnał swój sukces. Nawet ja lubię zerknąć jak gotuje…nie żebym korzystał po prostu żona nałogowa ogląda…
Chciałabym wygrać ksiażkę dla mojej fanki Jamiego znaczy żonki. I mnie pewnie też za to by nagrodziła.. .;)
Powiem tak – mój facet jest oficerem i pływa pod niemiecka banderą. Chyba nie muszę mówić jakie jedzenie jest serwowane na statkach. I teraz wyobraźcie sobie jaki to by był numer, gdyby zabrał na statek książkę kucharską Jamiego! I tak – pokazał, że jedzenie można doprawiać… i to małym kosztem! :) bo Niemcy na wszystkim oszczędzają :) Dlatego to byłby idealny prezent dla niego! Obiecuję, że wyślę zdjęcie, gdzie na kontenerowcu z książką Jamiego stoi kapitan Niemiec trzymający książkę Anglika, którą pokazał mu Polak! :) A dlaczego chciałabym ją wygrać – ponieważ mam nadzieję, że mój facet „w odpowiedni sposób” (jeśli wiecie o co chodzi :P) doceni fakt, że ją dla niego wygrałam, a nie po prostu kupiłam! To by było cudowne – a może w ten sposób Jamie przyczyniłby się do przyjścia na świat nowego obywatela świata? :)
Jamie kojarzy mi się przede wszystkim z moim tatą! Nie tylko z wyglądu, ale również ze względu na to, że posiada te same cechy co mój tato :) Chciałabym wygrać tę książkę i móc mu ją podarować na jego nadchodzące urodziny, gdyż wiem, że nikt nie cieszyłby się tą książką tak jak on! Mój tata uwielbia programy kulinarne pana Olivera, oglądamy je razem, ale posiadać jego przepisy w jednym, wygodnym miejscu jakim jest książka na pewno przyczyniłoby się do tego, że na naszym stole zagościłyby potrawy spod ręki sobowtóra Jamiego – mojego taty :)
Jamiego uwielbiam za jego poczucie humoru, które niewątpliwie posiada, te momenty, kiedy niespodziewanie zaczyna śpiewać podczas masowania kurzych piersi, wywracając oczami i przestrzegając, że przyprawy trzeba dobrze wetrzeć;
uwielbiam go za jego „have a little taste”, kiedy podnosi rękę na wysokość skroni i kręci nią, jakby miał tam radar smaku, po czym stwierdza, że potrzebna jest jeszcze odrobina soli;
uwielbiam go za to, że od początku, przez te wszystkie lata jest normalny, ludzki, dostępny w odbiorze;
uwielbiam, kiedy wyciąga makaron prosto z gotującej się wody na patelnię, bałaganiąc przy tym niesamowicie – jest naturalny, jego ruchy są niewymuszone, nie ma gotowych przypraw w sterylnych, białych kokilkach – wszystko robi „na żywo”;
uwielbiam jego sposób bycia, który jest luźny, sympatyczny, zabawny – jak dobry kumpel;
uwielbiam to, że nałogowo prawie do wszystkiego dodaje oliwę z oliwek, cytrynę i chili;
uwielbiam go za różnorodność przepisów;
uwielbiam go za to, że zdobytą (należycie) sławę potrafi wykorzystać w dobrym celu (uświadamianie ludzi o złym wpływie fast foodów, rewolucje w szkołach i wiele innych);
uwielbiam go za to, że mówi o gotowaniu i jedzeniu z ogromną pasją przez te wszystkie lata i można odczuć, że nie gra, że to nie pozory, tylko taki właśnie jest – Jamie to facet z ogromną pasją, zaraża ludzi swoim pozytywnym podejściem.
Dlatego właśnie marzę o tej książce. Chcę tę pasję dzielić razem z Nim, czuć, że w jakiś sposób jest obecny w mojej kuchni, uczyć się od Niego, inspirować, chłonąć. Jamie Oliver zagościł w moim życiu na początku mojej kulinarnej drogi i jest ze mną nieustannie już od kilku lat. Chciałabym więc kontynuować tę znajomość dzięki Jego kolejnej książce.
Sama nie wiem ile to już lat podziwiam Jamiego. Kiedyś natknęłam się na jego program w TV, jak jeszcze był początkującym kucharzem i tym bardziej mało znanym w naszym kraju. Jego przekręcanie czasem zwala z nóg. Ciekawa jestem co proponuje w tej książce. Co tu dużo pisać, ma człowiek urok i prawdziwą pasję, którą skutecznie zaraża! Szacunek dla niego za wprowadzenie zmian w świadomości żywienia np. dzieci w szkołach w UK. Świetne programy – szkoda, że na naszym rynku nie ma takiego Jamiego!
Sama nie wiem ile to już lat podziwiam Jamiego. Kiedyś natknęłam się na jego program w TV, jak jeszcze był początkującym kucharzem i tym bardziej mało znanym w naszym kraju. Jego przekręcanie czasem zwala z nóg. Ciekawa jestem co proponuje w tej książce. Co tu dużo pisać, ma człowiek urok i prawdziwą pasję, którą skutecznie zaraża! Szacunek dla niego za wprowadzenie zmian w świadomości żywienia np. dzieci w szkołach w UK. Świetne programy – szkoda, że na naszym rynku nie ma takiego Jamiego!!
Powiem tak nie posiadam żadnej z dotychczasowych publikacji Jamie Olivier´a, jednak jako wiernie odwiedzająca księgarnie przeglądałam książki jego autorstwa.
Piękne fotografie potraw plus nieskomplikowane opisy przyrządzania, napawają mnie optymizmem że kreatywne gotowanie nie jest zarezerwowane dla wybitnych kucharzy ale i dla sympatyków-amatorów do których się zaliczam.
Chciałabym stać się nabywcą tejże wspaniałego dzieła popełnionego przez brytyjskiego miłośnika gotowania. Jamie wish me luck !
Lubię go za bycie sobą takim na luzie,za podejmowanie się rzeczy które komuś wydawałyby się za niemożliwe.Za walkę o dobre jedzenie o lepsze my,bo wiadomo że im lepiej się odżywiamy tym lepsi jesteśmy.Za walkę o młodzież,by miała lepszy start i znalazła w sobie smykałkę do gotowania.Widać po nim,że kocha to co robi i chce jak najwięcej osób zarazić swą pasją.Dlatego książka była by dla mnie idealnym wirusem by zarazić się pozytywnym podejściem do stwarzania wyjątkowych potraw,bo przecież kuchnia nie musi być nudna :)
Za co lubię Jamiego Olivera? Przede wszystkim, za to,że potrafił dzięki swoim programom zachęcić moich niezdrowo odżywiających się rodziców do zmiany diety oraz za to że zaraził ich miłością do gotowania. Dzięki niemu spędzają razem wiele czasu w kuchni poznając nowe, pyszne i zdrowe potrawy. Oczywiście mnie także udzieliła się sympatia do Jamiego :) Jego programy nigdy mnie nie nudzą, a jego kulinarne dzieła bardzo inspirują zarówno mnie jak i moich rodziców do urozmaicania domowego jedzenia. Chciałabym wygrać tą książkę właśnie dla nich :) Żeby mieli dostęp do coraz to nowszych pomysłów swojego gastronomicznego idola i żeby dalej trwali w tej nowej, lepszej diecie.
Aaaa…! Każdy kto mnie zna wie, że kocham Jamiego miłością najszczerszą na świecie, a za co? Prosta sprawa – to uosobienie tego, o co chodzi w kuchni i gotowaniu, a przecież chodzi o luz, zabawę (ach te jego przekręty!) i odkrywanie nowych kulinarnych lądów, o radość i dzielenie się nią z innymi. Jamie robi to wszystko z niezwykłym smakiem, a w jego kulinarnych przygodach nie brakuje miejsca dla członków jego rodziny, przyjaciół i zwykłych ludzi. Uwielbiam ludzi tak pozytywnie zafiksowanych! Jego entuzjazm mi się udziela, za każdym razem gdy obejrzę któryś z jego programów albo sięgnę na półkę po którąkolwiek z jego książek zaraz mam ochotę wskoczyć do kuchni i zamieszać w garach… Czas najwyższy wypróbować nowe przepisy!
W kuchni umiem już przeklinać jak Gordon Ramsay i seksownie jeść jak Nigella Lawson ;), natomiast nadal podczas gotowania krucho u mnie z luzem, radością i beztroską , którą znajduję tylko u Jamiego :). Uwielbiam tego szaleńca, przy nim nie czuję się beztaleńciem, i bardzo lubię patrzeć, gdy kipi pomysłami i energią z nadzieją, że trochę jej przejmę i gotowanie w kuchni będzie mi sprawiać równie wielką frajdę. Lubię prosto, szybko i świeżo, a to da się znaleźć w wielu Jego przepisach, mam nadzieje, że w najnowszej książce również.
Przepisy Jamiego są proste i dzięki temu każdy jest w stanie przygotować zdrowe potrawy, bo tylko zdrowych i bogatych w składniki odżywcze produktów używa kucharz. Miesiąc temu odkryto u mnie przewlekłe zapalenie jelita grubego i od tego momentu zaczęłam się zdrowo i dobrze odżywiać. Ciągle szukam nowych przepisów, chciałabym otrzymać książkę Jamiego, by wzbogacić swój własny notes z przepisami.
Szkoda, że nie jest ze mnie teściowa,
której przepisów jest pełna głowa,
czy to śniadania, czy to kolacje,
(rzadziej konsolacje)
pysznie gotuje, pochwał jej nikt nie żałuje.
A ja bym chciał lepiej niż ona
potrafić w garze coś wyczarować,
kochaną żonę móc oczarować,
z talerza rozkosz jej zafundować.
To dzięki Tobie, FiK’u kochany,
może się spełnić marzenie moje,
o gotowaniu kuchennych arcydzieł,
podaruj mi tylko jedno z jego dzieł.
Będę jak Jamie w mej kuchni szalał,
w kulinarne pomysły serce wkładał,
sprytem autora zainspirowany,
szybko acz zdrowo, pożywnie kucharzył.
Na półce miejsce na książkę zrobione.
Proszę, niech me marzenie będzie ziszczone.
Szkoda, że nie jest ze mnie teściowa,
której przepisów jest pełna głowa,
czy to śniadania, czy to kolacje,
(rzadziej konsolacje)
pysznie gotuje, pochwał jej nikt nie żałuje.
A ja bym chciał lepiej niż ona
potrafić w garze coś wyczarować,
kochaną żonę móc oczarować,
z talerza rozkosz jej zafundować.
To dzięki Tobie, FiK’u kochany,
może się spełnić marzenie moje,
o gotowaniu kuchennych arcydzieł,
podaruj mi tylko jedno z jego dzieł.
Będę jak Jamie w mej kuchni szalał,
w kulinarne pomysły serce wkładał,
sprytem autora zainspirowany,
szybko acz zdrowo, pożywnie kucharzył.
Na półce miejsce na książkę zrobione.
Proszę, niech me marzenie będzie ziszczone.
:)
:)
Dzień dobry,
Jamie to „swój” chłopak, każdy o tym wie. Uwielbiam go za podejscie do gotowania, udowodnienie, iż można gotowac równocześnie smacznie, tanio i wykwintnie. Szaleję za jego sposobem bycia w kuchni. Dzięki niemu rozwijam swoje umiejętności kulinarne. A w życiu przeciez o to chodzi, by stale poszerzać swoje horyzonty.
Na Jamiego trafiłem rok temu przez przypadek, chodząc między regałami w księgarni. Zaintrygowała mnie stojąca na półce „Każdy może gotować” – nazwisko Olivera z czymś mi się kojarzyło, musiał to być jeden z popularniejszych kucharzy. Po przejrzeniu recenzji w Internecie postanowiłem ponieść się pomysłowi i zakupić książkę, aby w końcu nauczyć się podstaw gotowania – kocham smacznie zjeść, a łączenie mniej lub bardziej ciekawych składników w coś zupełnie nowego zawsze mnie interesowało, tak podobne do pracy artysty, który z niczego tworzy wspaniały obraz czy utwór poetycki. Moim znajomym z klasy wydawało się śmieszne, że chłopak, który właśnie skończył gimnazjum kupuje sobie książkę kucharską i zamierza gotować!
Moja mama była dość sceptycznie nastawiona do mojego pomysłu, a przy okazji kręciła nosem, że zamierzam gotować jedzenie wg przepisu Anglika! Dziś, po ponad roku korzystania z „Każdy może gotować” potrafię przenieść moją rodzinę w każde miejsce na świecie i zachwycić ich podniebienia, stałem się bardziej odpowiedzialny i zacząłem zastępować moją zapracowaną mamę w kuchni, moja rodzina coraz mniej jada gotowych dań z proszku czy słoika, a przede wszystkim moja dziewczyna jest zachwycona moimi umiejętnościami i chwali się przed rodzicami jak smaczne spaghetti z sosem umiem ugotować, czy jak jej smakował łosoś w cieście francuskim.
Dzięki Jamiemu nauczyłem się gotować, a teraz chciałbym się rozwijać i też oszczędzać jedzenie – zbyt często wyrzuca się starsze resztki. Uwielbiam Olivera za prostotę i swobodę – nigdy nie zapomnę, jak w jednym z filmików na FoodTube z luzem podszedł do płomieni buchających z podpalonego alkoholu – oraz za to, że każdy jego przepis wychodzi i dzięki temu nie marnuje się. Mogę zaprosić dziewczynę i za każdym razem ugotować jej coś nowego, bez strachu, że sobie nie poradzę.
PS. Jamie jest też niezwykle zabawny w swoim luźnym podejściu do życia i jego fanów – w filmiku z okazji walentynek opowiadał, jak sparzył sobie penisa gorącą parą, kiedy nago gotował romantyczną kolację dla swojej żony :DDD
Bardzo lubię Jamiego za sposób, w jaki gotuje – dopracowany, ale nie sztuczny. Prosty, ale bardzo pyszny. Lubię go słuchać – opowiada o jedzeniu w taki sposób, że ślinka leci i bez zjedzenia tego, o czym mówi :)
Sama staram się gotować w sposób przemyślany i zaplanowany. Prowadzę kalendarz z planem posiłków i zakupów. Planuję, kiedy wypróbujemy z Rodziną nowy przepis. Myślę, jak wykorzystać to
(przepraszam, niechcący wcisnęłam enter)
…jak wykorzystać to, co ewentualnie zostanie, lub jak ugotować coś raz, ale mieć z tego dwa posiłki, np. ziemniaki jako dodatek do mięsa dziś, tortilla z ziemniakami i cebulą jutro. Ucieszyłam się, że Jamie wydał na ten temat książkę – bardzo chętnie przeczytam, jak robi to mistrz gotowania!
Jak mawiają w Sri L:ance, jest niejeden sposób, by obedrzeć langustę ze skóry. I niejeden smak. Smakuje nam to, co przydatne. Co daje energię, rozwesela. Chcemy jeść to, co zaspokaja głód, ale i daje rozwój. Dbamy o zbalansowanie smaku, dopełnienie potraw przyprawami. Wykorzystujemy umami, piąty smak, a nawet szósty, ten tłusty. Wszystkie byłyby niczym bez wyśmienitości jedzenia w towarzystwie. I to jest właśnie siódmy smak, smak Jamiego. Gotuje dla rodziny, przyjaciół, szkół, u siebie i w podróży. W godzinę, pół godziny, kwadrans. Co czasami przypomina działania Muppetowego Szwedzkiego kucharza, ta sama ekwilibrystyka. Podczytałam ją , podpatrzyłam, wykorzystuję. Uradował kalafior grający rolę ryżu, u mnie „robił” za makaron. W reżimowych dniach bez mąki i cukru na ugotowany na parze kalafior nakładałam sos pomidorowy, czosnkowy, brokułowy, boloński, jeśli bolończycy go znają, tak jak bretończycy fasolkę po bretońsku. Mam też na koncie parę potknięć, należy do niej Oliverowe wydanie tortu Pawłowej. Ze wystarczy kupić bezy, pokruszyć je na wielkim talerzu, byle jak, przykryć kremem z bitej śmietany, dodać owoce z puszki albo mandarynki lub kiwi. Bałagan ładny, ale deser niedobry, gotowe bezy nie zastąpią pieczonego w domu bezowego podkładu, z ciągnącą się nutą. Oszczędzę w kuchni z przyjemnością, ale na nic gotowego już się nie skuszę. Przy moim stole, bywa, zasiadają w niedzielę rodzina i ktoś z przyjaciół, oczekują przynajmniej poprawności. Przyglądam się moim gościom i, wzorem Curnonsky’ego, dzielę, podobnie jak politykę, na partie: Skrajna prawica – Łuki, amator mistrzowskiej, wspaniałej i skomplikowanej kuchni, tu sprawdza się zupa z pieczonych papryk, Prawica – to babcia, zwolenniczka kuchni tradycyjnej, przekonana, że wszystko musi się bardzo długo i bardzo wolno, własny ogród, własne kury, Jamie jak tak zwany znalazł, Centrum – Margerytka, miłośniczka kuchni regionalnej, mieszczańskiej, i tu Jamie się wpisuje, Lewica – a, to nasi przyjaciele, nomadzi gastronomii, płatek szynki, omlet, sardynka w oliwie, ale i wiejska kuchnia z zabawnymi lokalnymi winami, I Skrajna prawica – to ja, dziwaczna, niespokojna, wynajdująca nowe dania. Niezależna. Ale otwarta na wizje, w tym – Jamiego. Czytałam recenzję FiKa książki Jamiego, świetna, trafna. Pieczony seler z pęczakiem zaniepokoił mnie, zrobiłabym, na pewno pyszne. Ale nie widać całej strony, koniecznie musiałabym doczytać.
Lubię J. Olivera za jego naturalność, dystans do siebie, szczerość, poczucie humoru, rodzinność, luz, jaki panuje w jego kuchni i spontaniczność przy jego kuchennym blacie. Lubię jak rozśmiesza mnie i moją rodzinę. Chciałabym wygrać książkę Jamie’go, ponieważ lubię przyrządzać dania z jego przepisów, a tej książki jeszcze brak na mojej półce :)
Errata – I ja, Skrajna lewica, aż mi się sztandar przekrzywił. Przepraszam, za szybko pisałam.
jupiii :) dziękuję!
Bardzo proszę:-)
Dziękuję, FiKu. Życie – sposób na zbieranie zdziwień. Nie śledziłam wyników konkursu, a tu taka niespodzianka! Wieczór uratowany:)
:-)
Przepraszam, śpiąca królewna – przebudzenie, czy wysyłam dokądś swój adres, czy liczę na to, że wszyscy mnie znają?
Będę się kontaktować emailowo, proszę o cierpliwość:-)