Sakoneta i Mendata – Ruta del Flysch, Kraj Basków (Euskadi).

Sakoneta i Mendata

Szlak na trasie Zumaia – Deba, czyli nieco ponad 22 kilometry wzdłuż skalistego wybrzeża i widoki na Atlantyk oraz soczystą baskijską zieleń, które zapierają dech.

Kraj Basków to przepiękna, magiczna kraina, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Ogrom atrakcji sprawia, że niezależnie od liczby spędzonych tu tygodni z Euskadi właściwie zawsze wyjeżdża się z dojmującym poczuciem ogromnego niedosytu. I z mocnym postanowieniem rychłego powrotu. Dlaczego? Lista powodów jest krótka, ale za to treściwa: 5 powodów, dla których pokochasz Kraj Basków na zawsze.

Przyjmując serce prowincji Guipuzcoa za bazę wypadową, każdy dzień można spędzać w zupełnie inny sposób. San Sebastian (aka Donostia) i jego okolice to od lat mekka dla foodies. Znajdziemy tu największą liczbę gwiazdkowych restauracji przypadających na jednego mieszkańca (łącznie 9 lokali i 16 gwiazdek, w tym m.in. słynne Mugaritz, Arzak czy Asador Etxebarri), ale też bogactwo barów oferujących mniej lub bardziej nietuzinkowe pintxos oraz znakomitych restauracji spoza kategorii fine dining, w których można delektować się wspaniałej jakości rybami i owocami morza. Donostia, Getaria, Oiartzun, Mutriku i tak dalej tylko czekają, by zachwycić przybyłych tym wszystkim, co mają do zaoferowania. Więcej informacji znajdziecie w przewodniku kulinarnym po Donostii i okolicach.

To także świetne miejsce dla miłośników plażowania czy amatorów niespiesznego snucia się po mieście i odkrywania choćby przytulnych kawiarni, w których można przycupnąć na dłużej przy kawie lub kieliszku wina, sherry czy porto. Lista miejsc do zobaczenia w samym San Sebastian również jest zaskakująco długa, ale o tym będzie w oddzielnym wpisie. Tu wystarczy tylko wspomnieć, że z jednej strony w mieście jest co zwiedzać, a z drugiej jest gdzie chować się przed deszczem. Kapryśna i zmienna pogoda w Kraju Basków pozwala na wiele, ale też wymusza elastyczność i otwartość na zmiany.

Czytaj też:

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Na czas całego urlopu zamieszkaliśmy w górach, nieopodal Oiartzun, otoczeni zielenią tak soczystą, że od wpatrywania się w nią mogą rozboleć oczy. Dzięki częstym opadom deszczu Kraj Basków, szczególnie na prowincji, z dala od miast, jest wręcz szaleńczo zielony. Słońce przydaje tej dzikiej zieleni sielankowego charakteru, a szaro-bura gęsta mgła kreuje mroczne krajobrazy. Aura zmienia się z dnia na dzień, ale i tak zawsze jest pięknie. A od krystalicznie czystego górskiego powietrza można się uzależnić.

San Sebastian trudno odmówić uroku, ale największym atutem prowincji Gipuzkoa są miejsca całkowicie odludne, czasem wręcz sprawiające wrażenie celowo „zapomnianych”, bardzo słabo oznakowane, tak jakby nikomu nie zależało, by ktokolwiek obcy do nich dotarł (i dobrze!). Takie, o których czasem nie wiedzą nawet miejscowi, a żeby je odnaleźć trzeba uporu, determinacji i godzin błądzenia po pustym lesie w mżawce i gęstej mgle (np. ruta Mañanera por Oianleku w pięknym Arditurri i schowane w dzikiej leśnej głuszy kromlechy Oieleku spowite niezwykłą przedwieczną aurą). Nie brak tu również konkretnych (czyt. długich i forsownych), nieźle oznaczonych szlaków turystycznych, które łączą na przykład kilka portowych miasteczek. W okolicy Donostii jest ich naprawdę sporo, a najciekawsze biegną przez wzgórza wzdłuż wybrzeża. Jednym z bezwzględnie najpiękniejszych i obfitujących w zapierające dech w piersiach widoki jest szlak o nazwie Ruta del Flysch, łączący dwie miejscowości: Zumaia i Deba.

Do Zumai z San Sebastian łatwo dotrzeć pociągiem, ale samochodem jest szybciej i wygodniej (dystans wynosi około 30 kilometrów). W przypadku drugiej opcji koniecznie zjedźcie przed Zarautz z autostrady na drogę N-634. To trasa z ładnymi widokami, poprowadzona wzdłuż wybrzeża. Dojedziecie nią do Getarii i dalej do Zumai, gdzie bez trudu znajdziecie parking – nieopodal centrum, bezpłatny.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Trasa z Zumai do Deby, którą można przejść również w odwrotnym kierunku, liczy ok. 20 kilometrów i nie brak na niej całkiem ostrych podejść. Co ciekawe, nasz baskijski gospodarz, u którego mieszkaliśmy – góral z krwi i kości – stanowczo odradzał nam przejście całego szlaku w lipcowym upale, twierdząc, że „przy tak ekstremalnych temperaturach jest wyzwaniem nawet dla Basków”. Dla Basków może i jest, ale nas nie zatrzyma nic ;-) Sakoneta i Mendata warte są poświęceń, tym bardziej, że tak cudnych krajobrazów nie ogląda się co dzień.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Cała wyprawa okazała się umiarkowanie forsowna, ale za to bogata w podejścia (ZOBACZ). Twardziele mogą podjąć próbę przejścia tam i z powrotem (łącznie ok. 45 km), ale naszym zdaniem lepiej wrócić z Deby do Zumai (lub dalej, do San Sebastian) pociągiem. Kursują często, a bilet kosztuje tylko kilka EUR. Wraz z czasem na zdjęcia i podziwianie widoków wycieczka i tak zajmuje dobrych kilka godzin. Tu dodatkowa uwaga: przydadzą się dobre trekkingowe buty, najlepiej wyższe (nad kostkę), ponieważ częste deszcze sprawiają, że wiele odcinków jest mocno rozmokłych i zabłoconych. Konieczny jest również zapas wody mineralnej – po drodze nie ma gdzie go uzupełnić. Ostatnia rzecz, niezbędna zwłaszcza latem, to nakrycie głowy – w pełnym słońcu potrafi być piekielnie gorąco, więc łatwo wypalić sobie przedziałek ;-) To prawdziwy szlak, a nie wycieczka deptakiem Donostii.

Trasa oznaczona jest czerwonymi znakami, nosi nazwę Talaia (GR 121) i w Zumai rozpoczyna się przy kapliczce San Telmo. Kapliczka, pięknie położona na krawędzi strzelistego klifu, wzmiankowana jest w źródłach po raz pierwszy w 1540 roku. Poświęcono ją świętemu Telmo – Piotrowi Gonzálezowi, patronowi żeglarzy. Nic więc dziwnego, że już w XVII wieku stała się miejscem spotkań żeglarzy i ludzi morza.

Sakoneta

Sakoneta

Warto zatrzymać się przy niej na chwilę, by docenić piękną panoramę. Można również podejść kawałek wzdłuż klifu tuż obok, by w pełni docenić usytuowanie kapliczki.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Po początkowym odcinku prowadzącym wzdłuż nadbrzeżnych klifów szlak oddala się w głąb lądu i wiedzie głównie łąkami oraz, chwilami, lasem, gdzie jest okazja na chwilę schować się w cieniu. Po drodze spotykamy na przykład małe przysadziste koniki albo pasące się stada krów i owiec. Ludzi prawie nie ma. Na całej trasie minęliśmy może 6-7 osób. Cisza, spokój, tylko my i natura.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Część szlaku przebiega przez tereny prywatne, dlatego niektóre odcinki – w dosłownie kilku miejscach – zagrodzone są furtkami. Furtki są oczywiście otwarte, każda uzbrojona jest w mechanizm umożliwiający samodzielne otwarcie i zamknięcie. Gdzieniegdzie, w oznakowanych miejscach, do głównego szlaku dochodzą mniejsze ścieżki prowadzące do dodatkowych punktów widokowych. To opcja dla mniej zdeterminowanych – można podjechać blisko punktu widokowego, podejść 2-3 kilometry, cyknąć zdjęcia i wrócić do samochodu.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Po drodze mijamy jedną z licznych w Guipuzcoa winnic dostarczających winogron, z których powstaje txakoli – basque bubbles, winna wizytówka regionu. Słynne txakoli to bardzo delikatnie musujące, rześkie białe wino o bogatym kwiatowo-cytrusowym aromacie, które przypadnie do gustu każdemu. Wytwarza się je w trzech prowincjach Euskadi (Gipuzkoa/Guipúzcoa, Bizkaia/Vizcaya i Araba/Álava.). Pachnie niesamowicie! Choć winogrona w początku lipca były jeszcze maciupkie, z daleka dało się wyczuć niezwykle mocny, słodko-winno-oszałamiający aromat. Gdyby czas nie naglił, z przyjemnością zaleglibyśmy na dłużej w cieniu winorośli. Trudno wyobrazić sobie lepszą miejscówkę do niczym niezmąconego urlopowego relaksu. Winnica na klifach to właściwie sad. W przeciwieństwie do, przykładowo, winnych upraw na potrzeby francuskiego muscadet, krzewy winorośli mają postać pnących drzewek, pod którymi można swobodnie spacerować.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Jednym z bardziej charakterystycznych punktów na szlaku jest Elorriaga. Można tu odpocząć na ławeczkach, a nawet dojechać samochodem i zatrzymać się na parkingu.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

W kulminacyjnym punkcie szlak dociera wreszcie do największej atrakcji. To imponujące klify Mendata (Mendatagaina) i Sakoneta oraz wybrzeże, gdzie podczas odpływu można wejść głęboko w ocean po niezwykłych wypłaszczonych fliszowych formacjach skalnych. Chodzi się po nich niewygodnie (trekkingowe obuwie przydaje się bardzo), a całość po prostu zapiera dech w piersiach. W którą stronę nie spojrzeć, krajobraz jest naprawdę niezwykły. Poszczególne warstwy klifów obrazują tu przeszło 50 milionów lat kształtowania się naszej planety.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Ponoć wybrzeże to było również świadkiem szmuglowania m.in. ośmiornic z nielegalnych połowów. Tak czy owak, na tle bogatej geologicznej przeszłości okolic Sakonety i Mendaty ludzka aktywność to tylko mgnienie oka. I pomyśleć, że całkiem niedawno człowiek gotów był to wszystko unicestwić. W latach ’70 planowano wybudować tu – uwaga – elektrownię atomową. Trudno wyobrazić sobie bardziej spektakularny zamach na tak wspaniały naturalny park krajobrazowy. Dziś to rzecz raczej niewyobrażalna, która jednak dobitnie obrazuje, jak bezdenną głupotą i bezmyślnością potrafi wykazywać się nasz gatunek.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

W końcowej fazie szlak prowadzi przez drewnianą kładkę i przecina drogę N-634.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Deba jest coraz bliżej. Pierwszym zwiastunem końca szlaku jest kapliczka Santa Katalina.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Za nią szlak schodzi do kolejnej kaplicy. To San Roke o ciekawej architekturze. Przy okazji, San Roke czyli Święty Roch jest patronem Deby. Poświęcony mu dzień przypada 16 sierpnia i właśnie wtedy w Debie ma miejsce najważniejszy, kilkudniowy festiwal trwający od 14 do 19 sierpnia, podczas którego poza tradycyjnymi obrzędami pt. śpiewy i tańce odbywa się również encierro, czyli pędzenie byków ulicami miasta. A na lokalnej arenie (plaza de toros) od lat urządzanej na Foruen Plaza odbywa się corrida.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Podsumowując: bardzo warto! Warto się zmęczyć, zakurzyć, ubłocić, nadwyrężyć stawy i zobaczyć to wszystko na własne oczy. Ruta del Flysch to przepiękna, magiczna, niesamowicie satysfakcjonująca wycieczka, która tylko zaostrza apetyt na pozostałe regiony Euskadi. Czekając na pociąg wypijamy szybko po kawie i kieliszku wina, po czym wracamy do Zumai i już samochodem mkniemy do Getarii na kolację. Po takiej trasie wielkie turboty i butelkę Txakoli wchłaniamy w okamgnieniu.

PS. Być w Euskadi i wrócić bez bagażnika pełnego txakoli to już nawet nie grzech, a skrajna głupota ? Świetne wina za kilka EUR, a wspomnienia z Ruta de Flysch bezcenne! ?

Sakoneta

cdn.

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta

Sakoneta