Jamie Oliver Wege.
Ile książek J. Olivera mam poupychanych w całym domu? Mnóstwo. Która z dotychczas wydanych najbardziej trafiła w moje gusta? „Jamie w domu. Przez gotowanie do lepszego życia”. Co najbardziej podoba mi się w „Wege”? Brak rozdziału z deserami :-)
Jamie Oliver Wege
Kilka dni temu, 16 października, na polski rynek trafiła kolejna, najnowsza książka Jamie Olivera: Wege. Łatwe i smaczne dania dla każdego. Choć tytuł podkreśla warzywny charakter tego wydawnictwa, główny cel autora był nieco inny. Jak stwierdza Jamie Oliver, wspólnym mianownikiem zawartych w książce przepisów jest nie sam brak mięsa, ale przede wszystkim bogactwo smaków, kolorów i kombinacji roślinnych składników. „Wege” to pokaźny zbiór naprawdę łatwych, barwnych, sezonowych, roślinnych przepisów przedstawionych w bardzo przystępnej wersji. Książka powinna przypaść do gustu w szczególności tym, którzy chcieliby włączyć do codziennej diety więcej warzyw, jeść zdrowiej i lżej, ale nie do końca wiedzą, jak sobie z tym poradzić. Jamie przybywa z pomocą. Warzywami naprawdę można się najeść, i to jeszcze jak! Jeżeli jesteś tego samego zdania, zajrzyj na koniec tego wpisu i weź udział w konkursie :-)
Sprawdź też moje recenzje wcześniejszych książek J. Olivera.
KONKURS
Zadanie konkursowe jest bardzo proste: w komentarzu pod tym postem napisz, w jaki sposób włączasz do codziennego menu więcej warzyw?
Twoja odpowiedź ma szansę na nagrodę, a dodatkowo może pomóc tym, którzy chcieliby jeść bardziej roślinnie, ale nie mają pomysłu, jak wcielić w życie ten ambitny plan. Na Wasze wpisy czekamy do końca października.
Spośród wszystkich dodanych odpowiedzi wybierzemy i nagrodzimy dwie. Laureaci otrzymają po jednym egzemplarzu książki Jamie Olivera – Wege.
Dodając komentarz pod wpisem na blogu, nie przejmuj się komunikatem o spamie. Żaden komentarz nie zginie i po zaaprobowaniu zostanie opublikowany na stronie. Konkurs trwa od dziś, tj. od 20 października do 31 października br. do północy.
Książka ukazała się nakładem wyd. Insignis (2019).
***
WYNIKI:
Dziękujemy wszystkim za udział, zaangażowanie i dodane odpowiedzi! Zgłoszeń pojawiło się tak wiele, że z trudem wyłoniliśmy laureatów.
Książki otrzymują:
Hanna M. (komentarz z 22 października)
Marysieńka (komentarz z 24 października)
Gratulujemy!:-)
***
Wrzucam warzywka do każdego obiadu np w postaci surówki, gotowanych warzyw itp. Na śniadanie do kanapek obowiązkowo też kilka: sałata, ogórki, papryka, kiełki, pomidorki – zależy co kto woli.
Ale najlepsza opcja jest jak przemycam mężowi marchewkę w spaghetti… Mianowicie podsmażam ją razem z cebulką a potem BLENDUJĘ :) Następnie wszystko razem do pomidorów. Dopóki mu nie powiedziałam (oczywiście po tym jak zjadł) to nie poczuł :)
Na obiad do dania głównego zawsze trzy różne surówki w trzech różnych kolorach, za to na kolacje przeważnie surowe warzywa plus jakaś kieszonka i obowiązkowo musi być kolorowo. No i między posiłkami przynajmniej raz sok warzywny
Inspiracją są nowo poznane knajpy zarówno w Polsce i za granicą, które oferują pięknie podane, zdrowe i smaczne potrawy również warzywne , które następnie próbuję przenieść do swojej kuchni. Przy zastosowaniu takiej diety człowiek czuje się lekko i ma dużo więcej energii do działania, kolejnym plusem jest ciągle odkrywanie nowych, nieznanych nam jeszcze smaków. Wiele takich potraw jest bardzo łatwa do przyrządzenia, co również nie wymaga specjalnych umiejętności oraz wysiłku, a człowiek czuje się zdecydowanie zdrowszy.
Będę brutalna i wstrząsnę Waszym światem: ścieram marchewkę do sosu bolognese, wkrawam cebulę i czosnek, a potem duszę, duszę aż marchewka i cebula zmienią sięw cudowny mięsny sos bez warzyw ???. Mogłabym żywić sie warzywami, ale wokół zadeklarowani mięsożercy!
jak włączam więcej warzyw do codziennego menu? po pierwsze, owsianka z cukinią :) nie wyczuwalna, a nadaje objętości i jest bardzo zdrowa. jeśli przekąska, to tylko warzywa i owoce. chrupię słupki warzywne, maczam je w hummusie lub babie ghanoush. obiad musi być kolorowy i pełen warzyw. staram się, by codziennie jeść jak najbardziej tęczowo – od białych kalafiorów, pietruszki czy selera, przez pomarańczowe dynie i marchewki, czerwone papryki, zielone warzywa lisciaste, brukselki, cukinię i brokuła, aż po fioletowe i różowe bakłażany i buraki. nie zapominam też o ziemniaczkach, bo są pyszne. i ostrej papryce, bo kocham ostry smak. a tak kapsaicyną się pobudzić to aż miło. to proste, a w dodatku pobudza kreatywność. nie zapominam tez o fasoli, ciecierzycy i strączkach. są cudowne, takie małe fasolki, wchodzą lepiej niż chrupki i chipsy. :D
Warzywa na zimno, na gorąco, burgery roślinne. Moją miłością od zawsze są pomidory, z sałatą, do tego rzodkiewki. Lubię grillowane cukinie, bakłażany, zapiekane ziemniaki. Kocham też brokuł, szpinak oraz szparagi z ciągnacym sosem ziemniaczano-marchewkowo-drożdzowym. Jestem otwarty na propozycje nie krzywdzące istot żywych.
Po czym poznac, ze sie starzejemy? Po przyjsciu na impreze pytamy zamiast “co pijemy?” to “co jemy?”. Sposob na wiecej warzyw w diecie? Domowki! Kiedys chipsy i orzeszki, dzis salatki, hummusy i inne roslinne popisy kulinarne. Plus wino, tez z roslin ;-) Efekty murowane!
Jesienią odpowiedź może być tylko jedna – dynia. Dodaję ją do owsianki, do placków, do gofrów żeby zacząć od śniadania. Na obiad nadziewam, robię sos do makaronu, czy gotuję dyniowe chilli sin carne. Na deser piekę chlebek dyniowy, dyniowy sernik lub pumpkin Pie, a na kolację gotuję rozgrzewającą zupę, a od czasu do czasu piekę także pizzę z crema di zucca lub nadziewam nim raviolli. Alternatywnie, dynię zastąpić można oczywiście innym warzywne np. cukinią, marchewką, czy burakiem – ważne żeby przemycić w jadłospisie 5 porcji warzyw i do tego jeść smacznie i bez ograniczeń swoje ulubione potrawy :)
Mnie do jedzenia warzyw nigdy nie trzeba było przekonywać. Moje Dziecko też raczej z tych warzywolubnych, za to moja Mama… Kabaczki, cukinie, ciecierzyce, dynię i wiele innych wspaniałości uważała za paskudne i nie dawała się skusić. Dziś z powodu dolegliwości zdrowotnych, które ma musiała przeorganizować zupełnie swoje nawyki żywieniowe. Uczy się robić domowe pasty warzywne, pasztety, komponować sałaty. Wciąż nie daje się przekonać do kiełków fasoli mung w domowym orientalnym bulionie mówiąc, że wyglądają jak robale :), ale na burgery warzywne daje się wyciągnąć czasem i ze zdziwieniem, mówi, że są smaczne i bardzo sycące. Okazuje się zatem, że można polubić warzywa nawet w wieku 50+ i można nauczyć się gotować całkiem od nowa. Konsekwentne podtykanie warzywnych nowości przy byle spotkaniu rodzinnym dziś procentuje. Teraz to Mama zaskakuje mnie warzywnymi specjałami np. na świątecznym stole.
Uwielbiam robić zakupy w sklepach orientalnych, są takie barwne i ciekawe. Za każdym razem czuję sie jak w nowym, nieznanym mi świecie. Wchodzę między półki z warzywami i wrzucam do koszyka to, co mi wpadnie w oko, czyli to, co się do mnie „usmiechnie”. Potem jeszcze zdjęcie danego warzywa z nazwą, bo pamięć dobra, ale krótka. Wracam do domu i przekopuję Internet w poszukiwaniu przepisów z wykorzystaniem świeżo nabytych cudów. Może nie każdy przepis wart jest powtórki, ale te sprawdzone na stałe wchodzą do naszego menu.
Mimo, że jestem wegetarianką, to wypełnienie mojej diety warzywami wcale nie było takie oczywiste. O ileż łatwiej jest przerzucić się na makarony, większą ilość pieczywa z dodatkami, łatwiej… ale niekoniecznie zdrowiej.
Dla mnie kluczowa była zmiana w głowie, a nawet kilka zmian – może nie epokowych ale jednak mieszających w nawykach. Pierwsza: że sałatka czy surówka, to może być danie (a nie tylko dodatek). Druga: że zupy są pyszne (warzywne, a jakże!). Trzecia: że można jeść śniadania i kolacje bez pieczywa, a skoro tak, to wjeżdżają wówczas na talerz właśnie…. warzywa.
Teraz otwieram głowę na nowe smaki, oparte na warzywach. Nowe dnia, nowe inspiracje, brak próby odtwarzania tego, co dobrze znam z wersji mięsnych. Podczytuję te inspiracje także u Was :-)
Moim sposobem na włączenie więcej warzyw do codziennej diety, jest chodzenie na targ i kupowanie zapasu sezonowych warzyw i owoców na cały tydzień. U mojego lokalnego rolnika jest dostępne tylko to co w sezonie, więc zawsze jest w pełni smaku. Drugim sposobem jest obróbka termiczna w piekarniku – wiele warzyw smakuje tak dużo lepiej i są lżej strawne. Np. różyczki kalafiora robię w piekarniku z ziołami prowansalskimi i ancho chilli, te dodatki zmieniają go nie do poznania! Uwielbiam też robić w ten sposób pieczone frytki z selera, a jego nać dodaje aromatu moim zupom. W ten sposób moja kuchnia oprócz bycia sezonową, jest też zero waste i ekonomiczna, bo sezonowe warzywa zawsze będą tańsze niż te sprowadzane :)
Jem coraz wiecej warzyw bo kupuję ich coraz więcej, a innych produktów coraz mniej. Więc kiedy wchodze do kuchni by zrobić coś do jedzenia to warzywa grają główną rolę. Dzięki temu gotuję dużo zup i piękę dużo zapiekanek warzywnych odkrywając nowe smaki.
Mięsożernego Męża nauczyłam jeść warzywa przez wszelkiego rodzaju zupy krem. Syn zabiera do szkoły kanapki z liśćmi szpinaku, które robią za sałatę ;) a ja warzywa jem pod każdą postacią, najchętniej sałatek :)
Uwielbiam warzywa! Od wielu lat jestem wegetarianką mieszkającą wśród mięsożerców! Moja misja życiowa – żywić ich jak najbardziej wege, ale tak, żeby sobie nawet nie zdawali z tego sprawy ?
Z mężem jest stosunkowo prosto – kocha kuchnię azjatycką (a zwłaszcza tajską) i pikantne potrawy! Wystarczy dodać kilka papryczek chili i podlać mleczkiem kokosowym nie będzie się krzywił, że w daniu w zasadzie same warzywa ?
Gorzej z dziecięciem mym … trzynastoletnim! Surówki – blee! Pomidorki – za jakie grzechy?! No nie jest łatwo!!! I tu w sukurs idą zupy! Na szczęście miłość do zup zaszczepiłam mu już w niemowlęctwie i teraz to procentuje!
Jakie zupy? -„warzywkowe” (nazwa wymyślona przez dziecia koło dekady temu)! Mogę tu przemycić naprawdę wszystkie warzywa świata! Schemat – szklę na odrobinie masła cebulkę i czosnek, a później sezonowo – co tylko mi w duszy zagra! Nie żałuję też ziół i przypraw, zwłaszcza gałki muszkatołowej. Warunek – na koniec trzeba to wszystko zblendować, ewentualnie złagodzić odrobiną śmietany czy mleka kokosowego! W takiej formie mój zadeklarowany wróg warzyw pałaszuje ze smakiem dynie, cukinie, bakłażany, pokrzywę, rukolę i całe mnóstwo innego „zielska” ?
Bardzo prosto:), po prostu nie mam nic innego w lodówce:). A mężowi przemycam w postaci, dyniowego budyniu, cukiniowego ciasta, szpinakowego koktajlu:), proste rozwiązania są najlepsze:).
Warzywa są podstawą żywienia mojej rodziny. Są gotowane, pieczone, duszone, jako zupy, curry, risotto.I oczywiście surówki i sałatki. Nie ma posiłku bez warzyw. Do diety dołączam również owoce, kasze, rośliny strączkowe. Czasem białe mięso lub ryby. Jesienią i zimą staram się podawać więcej warzyw duszonych lub pieczonych z dodatkiem ziół i przypraw. Dzięki Twoim i Jamiego inspiracjom używam coraz to nowych kombinacji i przypraw ( lawenda ❤️).
Dla mnie sposobem na włączenie warzyw do jadłospisu jest ich zmiana w bombę smakową :) Powoli odchodzę od mięs na rzecz bardziej roślinnych potraw, tak więc nawet typowe „polskie” bolognese zastąpiłam pysznym pomidorowym sosem podbitym smakiem karmelizowanej cebulki, odrobiną marchewki, tymiankiem i oregano. Arsenał przypraw, dobre świeże (najlepiej sezonowe) warzywa i zawsze się coś nowego wykombinuje ;) I oczywiście przepatruję blogi kulinarne, które są skarbnicą wiedzy. Pyszne zdjęcia zachęcają do jedzenia warzywek :)
Więcej warzyw i owowców na codzień, to dla mnie nic trudnego, bo jestem świadoma jak zbawienny mają wpływ na moje zdrowie. Mi smakują pod każdą postacią. Jem też oczami, a to właśnie warzywa i owoce oczarowaują mnie swoimi barwami, fakturami i zapachami. Każdego dnia tworzę z nich pełnowartosciowe menu, wzmacniajac ich walory dodatkiem przypraw, świeżych ziół, orzechów, nasion i olejów. Surowe sa zawsze idealną przekąską. A do tego dochodzi kwestia etyczna, bo zależy mi też na innych istnieniach. Uważąm, że nie ma lepszego sposobu na zdrowie i bycie lepszym dla siebie i innych jak włączanie wiekszych porcji warzyw i owocow do każdego posiłku. Warzywa i owoce górą, po prostu im wiecej tym lepiej!!!
Przemycam sposobem mamy ?♀️kroję/trę jak najdrobniej albo dodaję do smoothies.
Warzywa dodaję do każdego posiłku czyi przemycam do sniadanie , obiadu i kolacji , w postaci jak nie surówki to sałatki ,bądź dodatku , na surowo ,na parze z, z piekarnika , może nie zawsze jakoś wyszukanie , ale staram się żeby zachęcały do zjedzenia :) Chetnie poznam nowe możliwości włączenia warzyw do menu bez marudzenia (męża) ,że znowu warzywa ;p
Najwięcej warzyw przemycam do menu w postaci różnych kolorowych sałatek np. papryka w 3 kolorach, pieczarki, cebulka fioletowa, kukurydza i miks sałat doprawione sosem czosnkowym. Uwielbiam też zapiekanki ziemniaczane z dodatkiem pieczarek, sera i śmietanki. A surówki zawsze królują w porze obiadowej np. buraczki z czerwoną kapustą doprawione ze smakiem, surówka z białej kapusty, groszek z marchewką zasmażane czy też brokuły/ kalafior z dodatkiem bułki tartej.
Ja do niedawna miałam ogromny problem z warzywami. O ile nie było to zbyt skomplikowane by dodać je do kanapek czy sałatki, o tyle wyczarowanie dania obiadowego, sycącego i smacznego było niemałym wyzwaniem. Moja rodzina to raczej typowi mięsożercy, więc aż miło popatrzeć jak pałaszują kluski kładzione z bazyliowym pesto. Mój pomysł- łączę przeróżnego rodzaju potrawy mączne, ryże, kasze z warzywami. Mój sekret – ogrom przypraw, dzięki którym dania nabierają wyrazu, smaku i charakteru.
W dziwny sposób, ale w dzieciństwie nie udało się zrodzić we mnie obrzydzenia do warzyw, choć w moim domu warzywa wystepowały w formie niesmaczno-tradycyjnej jak glajda ze szpinaku, czy mizerna mizeria. Wszystko to sprawiło, że postanowiłem nie korzystać ze znanych mi rodzinnych przepisów a sięgnąc po bardziej finezyjne potrawy od potraw makaronowych, ryzowych, poprzez zapiekanki i tarty warzywne, do warzyw faszerowanych, pierogów, nalesnikow i placków. Wszystko to z warzywnym wkładem. Dziś moja kuchnia opiera się głownie na warzywach , które kocham, za różnorodność z jaką można je przyrządzić.
Mam dwa proste sposoby, które zawsze działają na moją rodzinę. Gdy idziemy na spacer lub na plac zabaw, biorę ze sobą tylko warzywną przekąskę, np. paprykę, ogórki i marchewki pokrojone w słupki. Gdy nie mamy ze sobą nic innego, jest gwarancja, że wszystkie warzywa znikną ? Drugi sposób to tzw. ”talerz przekąsek”, który serwuję na kolację mojej 4-latce. Zawsze są na nim warzywa, np. koreczki, i w takiej formie zawsze znikają. Ważne, żeby było kolorowo i ładnie podane ?
Jedzenie warzyw dla mnie nie jest wyzwaniem, gdyż bardzo lubię kuchnię roślinną – co innego zdeklarowani mięsożercy w moim domu :-) Do tego tradycjonaliści w zakresie posiłków. Żadne surowe marchewki na przekąski czy sałatki na obiad nie przejdą. Dlatego często trzeba kombinować, aby wzbogacić typowe posiłki w odpowiednią dawkę warzyw.
1) Kanapki – typowe śniadanie/kolacja, gdy brakuje czasu. Staram się, aby wersja masło+ser+szynka nie była standardem, dlatego podstawą są mnie pasty warzywne. Kanapki smaruję pesto z pietruszki, czy łodyg brokułów (szczególnie, że brokuły w czystej postaci są w moim domu lubiane tylko przeze mnie). Teraz na tapecie jest pasta paprykowa, którą zawekowałam w kilku słoikach. Do tego zawsze kawałek sałaty i pomidor lub kiszony ogórek.
2) Obiady – bardzo problematyczne, ale żeby nasycić męski żołądek idealne są zapiekanki warzywne wzbogacone ziemniakami lub falafel z sałatką (ale nie sałatka z falafelem :P). Makaron z pesto i innymi warzywami też jest zacną alternatywą. W plackach ziemniaczanych z kolei zmieniłam proporcje: ziemniaki i cukinia 1:1.
3) Pasztety warzywne – z resztek z zupy lub ze świeżych składników. Wchodzą najlepiej w tradycyjnie „bezmięsne dni” – piątki i Wigilię
4) Frytki – wiadomo, ziemniak to warzywo, ale jednak tuczące i ciężkie warzywo ;-) Blachę frytek z ziemniaków uzupełniam frytkami z marchewki i/lub pietruszki. Zamiast ketchupu/majonezu – tzatziki z ogórkiem lub pasta paprykowa.
Dodatkowo, raz w tygodniu staram się testować nowe danie i przekonywać „tradycjonalistów” do nowych warzywnych smaków :-)
Posiłki warzywne: Jedzenie warzyw dla mnie nie jest wyzwaniem, gdyż bardzo lubię kuchnię roślinną – co innego zdeklarowani mięsożercy w moim domu :-) Do tego tradycjonaliści w zakresie posiłków. Żadne surowe marchewki na przekąski czy sałatki na obiad nie przejdą. Dlatego często trzeba kombinować, aby wzbogacić typowe posiłki w odpowiednią dawkę warzyw.
1) Kanapki – typowe śniadanie/kolacja, gdy brakuje czasu. Staram się, aby wersja masło+ser+szynka nie była standardem, dlatego podstawą są mnie pasty warzywne. Kanapki smaruję pesto z pietruszki, czy łodyg brokułów (szczególnie, że brokuły w czystej postaci są w moim domu lubiane tylko przeze mnie). Teraz na tapecie jest pasta paprykowa, którą zawekowałam w kilku słoikach. Do tego zawsze kawałek sałaty i pomidor lub kiszony ogórek.
2) Obiady – bardzo problematyczne, ale żeby nasycić męski żołądek idealne są zapiekanki warzywne wzbogacone ziemniakami lub falafel z sałatką (ale nie sałatka z falafelem :P). Makaron z pesto i innymi warzywami też jest zacną alternatywą. W plackach ziemniaczanych z kolei zmieniłam proporcje: ziemniaki i cukinia 1:1.
3) Pasztety warzywne – z resztek z zupy lub ze świeżych składników. Wchodzą najlepiej w tradycyjnie „bezmięsne dni” – piątki i Wigilię
4) Frytki – wiadomo, ziemniak to warzywo, ale jednak tuczące i ciężkie warzywo ;-) Blachę frytek z ziemniaków uzupełniam frytkami z marchewki i/lub pietruszki. Zamiast ketchupu/majonezu – tzatziki z ogórkiem lub pasta paprykowa.
Dodatkowo, raz w tygodniu staram się testować nowe danie i przekonywać „tradycjonalistów” do nowych warzywnych smaków :-)
Każde warzywo u mnie w domu bedzie zjedzone jesli wczesniej zostanie upieczone, do tego sos czosnkowy i mam pyszny obiad gotowy.
Cześć!
Warzywa królują w mojej kuchni bo są kolorowe i cudownie pyszne :)
Na śniadania przygotowuje zazwyczaj owsianki, jaglanki i pankejki. Dodaje do nich często puree z warzyw np z dyni czy marchewki. Mają piękny kolor i dzieci się zajadają.Jeśli są to kanapki to wiadomo – u nas nikt nie uznaje kanapki bez porcji warzyw w postaci ogórków, ogórków kiszonych, pomidorów, mieszanki sałat, selera naciowego czy kiełek (one tak cudownie chrupią w kanapce!!!) czy kiszonej kapusty (spróbujcie kanapki z pasztetem z warzyw… plus kiszona kapusta… miazga!)
Na II śniadania wcinamy ciastka! Fasolowe, owsiane i… marchewkowe :) Przepadamy również za burgerami z nasion roślin strączkowych i warzyw. Do tego koniecznie wspomniana wyżej kapusta kiszona i sos czosnkowy, bomba!
Na obiad zajadamy się gulaszami warzywnymi, gulaszami mięsnymi z dodatkiem warzyw (mąż plus brat, ja wybieram tofu ;) ) a także obowiązkowo surowe warzywa w formie surówek lub po prostu saute polane oliwą z oliwek! Uwielbiamy równieź szpinak z czosnkiem i cebulą, puree z marchewki, groszku, buraków czerwonych. Warzywa wrzucam również do kotletów czy kopytek (część ziemniaków zastępuję puree z marchewki).
Na kolację lubimy zjeść kanapaki z pasztetem upieczonym z warzyw z zupy, pasztetem z kiszonej kapusty, pasztetem z marchewki i soczewicy czerwonej, kalafiora, plus ogórek kiszony lub pomidorki koktajlowe…
Uwielbiamy również ciasta z warzyw! Ciasto z pomidorami, brownie z kalafiora, ciasto burakowe z gruszką, tarta z galaretką marchewkową, ciasto dyniowe, ciasto z cukinii, brownie z cukinii…. takie ciasta to bardzo często moje śniadanie. W formie bez cukru i wersji pełnoziarnistej również bardzo zdrowe.
Próbujmy bawmy się i zachwycajmy warzywami! Bo one są tego warte :)
Cześć!
Warzywa królują w mojej kuchni bo są kolorowe i cudownie pyszne :)
Na śniadania przygotowuje zazwyczaj owsianki, jaglanki i pankejki. Dodaje do nich często puree z warzyw np z dyni czy marchewki. Jeśli są to kanapki to wiadomo – u nas nikt nie uznaje kanapki bez porcji warzyw w postaci ogórków, pomidorów, mieszanki sałat, selera naciowego, kiełek (jak one cudownie chrupią w kanapce…) czy kiszonej kapusty (spróbujcie kanapki z pasztetem z warzyw plus kiszona kapusta… miazga!)
Na II śniadania wcinamy ciastka! Fasolowe, owsiane i… marchewkowe :) uwielbiamy również burgery z dodatkiem warzyw! Burger fasolowy z burakiem, pełnoziarnista bułka, wspomniana wyżej kiszona kapusta, pomidory i sos czosnkowy… Niebo w gębie!
Na obiad zajadamy się gulaszami warzywnymi, gulaszami mięsnymi z dodatkiem warzyw (mąż plus brat, ja wybieram tofu ;) ) a także obowiązkowo surowe warzywa w formie surówek lub po prostu saute polane oliwą z oliwek! Uwielbiamy równieź szpinak z czosnkiem i cebulą, puree z marchewki, groszku, buraków czerwonych. Warzywa wrzucam również do kotletów czy kopytek (część ziemniaków zastępuję puree z marchewki).
Na kolację lubimy zjeść kanapaki z pasztetem z warzyw z zupy, pasztetem z kiszonej kapusty, pasztety z marchewki, kalafiora plus ogórek kiszony lub pomidorki i roszponka. Roszponka jest cudowna.
Uwielbiamy również ciasta z warzyw! Ciasto z pomidorami, brownie z kalafiora, ciasto burakowe z gruszką, ciasto dyniowe, tarta z dżemem z marchewki, ciasto z cukinii, brownie z cukinii….
Próbujmy, bawmy się i zakochajmy … bo warzywa są tego warte!
Cześć!
Warzywa królują w mojej kuchni bo są kolorowe i cudownie pyszne :)
Na śniadania przygotowuje zazwyczaj owsianki, jaglanki i pankejki. Dodaje do nich często puree z warzyw np z dyni czy marchewki. Jeśli są to kanapki to wiadomo – u nas nikt nie uznaje kanapki bez porcji warzyw w postaci ogórków, pomidorów, mieszanki sałat, selera naciowego, kiełek (jak one cudownie chrupią w kanapce…) czy kiszonej kapusty (spróbujcie kanapki z pasztetem z warzyw plus kiszona kapusta… miazga!). Dodatkowo pesta.. nasze ulubione to pesto z natki pietruszki, wystarczy drobno posiekać natkę nożem i wymieszać je z oliwą. Daje słowo że kanapka z takim pesto i pomidorem na świeżym żytnim chlebie to coś absolutnie cudownego.
A jak jajka to… szakszuka! Z pomidorami i oliwkami, mniam!
Na II śniadania wcinamy ciastka! Fasolowe, owsiane i… marchewkowe :) uwielbiamy również burgery z dodatkiem warzyw! Burger fasolowy z burakiem, pełnoziarnista bułka, wspomniana wyżej kiszona kapusta, pomidory i sos czosnkowy… Niebo w gębie!
Na obiad zajadamy się gulaszami warzywnymi, gulaszami mięsnymi z dodatkiem warzyw (mąż plus brat, ja wybieram tofu ;) ) a także obowiązkowo surowe warzywa w formie surówek lub po prostu saute polane oliwą z oliwek! Uwielbiamy równieź szpinak z czosnkiem i cebulą, puree z marchewki, groszku, buraków czerwonych. Warzywa wrzucam również do kotletów czy kopytek (część ziemniaków zastępuję puree z marchewki). Nie wspomnę o cebuli i pieczarkach… je można dodawać absolutnie do wszystkiego!
Na kolację lubimy zjeść kanapki z pasztetem z warzyw z zupy, pasztetem z kiszonej kapusty, pasztety z marchewki, kalafiora plus ogórek kiszony lub pomidorki i roszponka. Roszponka jest absolutnie cudowna.
Uwielbiamy również ciasta z warzyw! Ciasto z pomidorami, brownie z kalafiora, ciasto burakowe z gruszką, ciasto dyniowe, tarta z dżemem z marchewki, ciasto z cukinii, brownie z cukinii…. Takie ciacho bez cukru i dodatkiem mąki pełnoziarnistej to cudowne śniadanie!
Próbujmy, bawmy się i zakochajmy … bo warzywa są tego warte!
Cześć!
Warzywa królują w mojej kuchni bo są kolorowe i cudownie pyszne :)
Na śniadania przygotowuje zazwyczaj owsianki, jaglanki i pankejki. Dodaje do nich często puree z warzyw np z dyni czy marchewki. Jeśli są to kanapki to wiadomo – u nas nikt nie uznaje kanapki bez porcji warzyw w postaci ogórków, pomidorów, mieszanki sałat, selera naciowego, kiełek (jak one cudownie chrupią w kanapce…) czy kiszonej kapusty (spróbujcie kanapki z pasztetem z warzyw plus kiszona kapusta… miazga!). Dodatkowo pesta.. nasze ulubione to pesto z natki pietruszki, wystarczy drobno posiekać natkę nożem i wymieszać je z oliwą. Daje słowo że kanapka z takim pesto i pomidorem na świeżym żytnim chlebie to coś absolutnie cudownego.
A jak jajka to… szakszuka! Z pomidorami i oliwkami, mniam!
Na II śniadania wcinamy ciastka! Fasolowe, owsiane i… marchewkowe :) uwielbiamy również burgery z dodatkiem warzyw! Burger fasolowy z burakiem, pełnoziarnista bułka, wspomniana wyżej kiszona kapusta, pomidory i sos czosnkowy… Niebo w gębie!
Na obiad zajadamy się gulaszami warzywnymi, gulaszami mięsnymi z dodatkiem warzyw (mąż plus brat, ja wybieram tofu ;) ) a także obowiązkowo surowe warzywa w formie surówek lub po prostu saute polane oliwą z oliwek! Uwielbiamy równieź szpinak z czosnkiem i cebulą, puree z marchewki, groszku, buraków czerwonych. Warzywa wrzucam również do kotletów czy kopytek (część ziemniaków zastępuję puree z marchewki). Nie wspomnę o cebuli i pieczarkach… je można dodawać absolutnie do wszystkiego!
Na kolację lubimy zjeść kanapki z pasztetem z warzyw z zupy, pasztetem z kiszonej kapusty, pasztety z marchewki, kalafiora plus ogórek kiszony lub pomidorki i roszponka. Roszponka jest cudowna.
Uwielbiamy również ciasta z warzyw! Ciasto z pomidorami, brownie z kalafiora, ciasto burakowe z gruszką, ciasto dyniowe, tarta z dżemem z marchewki, ciasto z cukinii, brownie z cukinii….
Próbujmy, bawmy się i zakochajmy … bo warzywa są tego warte!
Robię z warzyw ciasta :) w tych na słodko nikt nie odgadnie głównego składnika, więc i niejadki nie marudzą :)
Uwielbiam warzywa i owoce, dlatego dla mnie nie jest problemem dodawać je codziennie do posiłków. Staram się za to urozmaicić smak tych bardziej mdłych warzyw jak dynia czy kalafior dodając przyprawy. Lubię gotować z książek kucharskich, bo to skarbnica pomysłów na ulepszenie dań :)
Od kilku lat mam działkę więc mam własne warzywa ,naturalne a nie jakaś chemia.Dodaję je do śniadania na kanapki, do obiadu jako surówka ale i dania obiadowe z samych warzyw i na kolację jako sałatka.W moim domu pije się też koktajle warzywne.Teraz jesień króluje dynia to też można z niej zrobić czy to krem z dyni czy może pyszne ciasto.Jako ciekawostkę powiem to moja córka od 2-3 roku życia i do tej pory to siekany koperek i natkę pietruszki je po prostu łyżeczką.
Jako wieloletnia wegetarianka i bezlglutenowiec jem sporo warzy i owoców .Mój syn miał nietolerancje od 6 miesiąca życia na mleko krowie więc wtedy tylko warzywne papki przygotowywane przezemnie w domu.Dziś młodzian ma 6 lat i do tej pory nietolerancje ,więc o tyle mi łatwo ,że przygotywując posiłki dla mnie również dla niego .Uwielbiamy leczo warzywne ,dużo cukini ,pomidorów ,mamy to szczeście ,że mamy do dyspozyji ogródek wiec większosc pochodzi z naszych upraw .Uwielbiamy lody owocowe -latem kiedy upały doskwierają ,dżemy owocowe na naleśniczkach ,koktajle różnego rodzaju ,napewno ta ksiązka pomogła by mi z przepisami dla mojego synka ,wiadomo rośnie ,za rok szkoła a organizm potrzebuje dużo więcej składników odżywczych a co oczy widzą to i serce pragnie ,dziękuje !
Z każdą kolejną porą roku wypatruję sezonowych warzywnych przysmaków. Warzywa są na tyle cudowne, że w mojej kuchni panuje zasada im prościej tym lepiej. Mój ulubiony warzywny talerz to pulpeciki z zielonego groszku z cudownymi pistacjami i aromatyczną miętą w lekkiej panierce z otrębów. Pulpeciki serwuję z zielonymi szparagami skropionymi oliwą z oliwek i jajkiem w koszulce. Jako świeży i chrupiący akcent pojawia się również lekka sałatka z rukoli, dużych oliwek greckich w różnych kolorach i kruszonego sera feta.
zamiast szynki do kanapki wkładam ogórka dwa płatki,
zamiast schabowego serwuję placka cukiniowego
i moja rodzina mi za to dziękuję, bo każde me danie wszystkim smakuje
Robię eksperyment, zakładam właśnie swój własny ogród ekologiczny, warstwowy/lasagne style, mamy nadzieję chrupać większość plonów na surowo, najbardziej cieszy cykliczność projektu i świadomość, że rzadko będziemy gościć w supermarkecie, a częściej przy stole…
Posiłki warzywne: Jedzenie warzyw dla mnie nie jest wyzwaniem, gdyż bardzo lubię kuchnię roślinną – co innego zdeklarowani mięsożercy w moim domu :-) Do tego tradycjonaliści w zakresie posiłków. Żadne surowe marchewki na przekąski czy sałatki na obiad nie przejdą. Dlatego często trzeba kombinować, aby wzbogacić typowe posiłki w odpowiednią dawkę warzyw.
1) Kanapki – typowe śniadanie/kolacja, gdy brakuje czasu. Staram się, aby wersja masło+ser+szynka nie była standardem, dlatego podstawą są mnie pasty warzywne. Kanapki smaruję pesto z pietruszki, czy łodyg brokułów (szczególnie, że brokuły w czystej postaci są w moim domu lubiane tylko przeze mnie). Teraz na tapecie jest pasta paprykowa, którą zawekowałam w kilku słoikach. Do tego zawsze kawałek sałaty i pomidor lub kiszony ogórek.
2) Obiady – bardzo problematyczne, ale żeby nasycić męski żołądek idealne są zapiekanki warzywne wzbogacone ziemniakami lub falafel z sałatką (ale nie sałatka z falafelem :P). Makaron z pesto i innymi warzywami też jest zacną alternatywą. W plackach ziemniaczanych z kolei zmieniłam proporcje: ziemniaki i cukinia 1:1.
3) Pasztety warzywne – z resztek z zupy lub ze świeżych składników. Wchodzą najlepiej w tradycyjnie „bezmięsne dni” – piątki i Wigilię.
4) Frytki – wiadomo, ziemniak warzywem jest, jednakże dość ciężkie i tuczące to warzywo ;-) Na blachę dorzucam do ziemniaków frytki z marchewki i pietruszki, które mimochodem też zostaną wsunięte.
Dodatkowo, raz w tygodniu staram się testować nowe danie i przekonywać „tradycjonalistów” do nowych warzywnych smaków?
Dla mnie mega inspiracją jak jeść więcej warzyw jest Jarzynova czyli Dominika Wójciak. Od Niej nauczyłam się, że nawet na śniadanie można najeść się warzywami. Dobrym patentem jest łaczenie warzyw i owoców – dynia ze śliwkami, pomidory z malinami, pietruszka z gruszką <3
Każdy, kto chce zacząć jeść warzywa, po pierwsze musi je kupić, a po drugie musi je kupić dobrej jakości… U mnie problem z odstawieniem warzyw rozpoczął się, jak wyprowadziłam się z rodzinnego domu do dużego miasta, a tam zakupy robiłam w ogromnych supermarketach, gdzie warzywa niestety nie pachną i nie mają smaku. W konsekwencji kupowałam ich coraz mniej, przestałam lubić pomidory, a marchewka śmierdziała mi gliną. Na szczęście, pewnego słonecznego dnia, na moim osiedlu otworzył się mały sklepik, ponieważ był pod ręką, coraz częściej zaczęłam do niego zaglądać. Unosił się tam niesamowity zapach! Wszystkie warzywa i owoce aż krzyczały do mnie „spróbuj mnie!”. Od tamtej pory zrozumiałam, że gotowanie bez warzyw jest jak chleb bez masła. W jaki więc sposób włączam do codziennego jadłospisu więcej warzyw? Kupuje ich mnóstwo dobrej jakości i staram się uruchamiać swoją wyobraźnię kulinarną tak, aby warzywa były motywem przewodnim każdego talerza, zarówno śniadaniowego, obiadowego, jak i kolacji ;)
Na szczęście nie muszę ukrywać warzyw w zupach i tym podobnych daniach. Moje dzieci od małego jedzą surowe warzywa chętniej niż słodycze. Tak są nauczeni. Uwielbiają też jeść je gotowane na parze.
Na szczęście nie muszę ukrywać warzyw w zupach i tym podobnych daniach. Moje dzieci od małego jedzą surowe warzywa chętniej niż słodycze. Tak są nauczeni. Uwielbiają też jeść je gotowane na parze.
Jak włączam do codziennego menu więcej warzyw? Po prostu. I z rozkoszą;) Przychodzi mi to łatwo od dzieciństwa, taka się urodziłam. Szczerze mówiąc, moja mama od początku miała problem z namówieniem mnie do zjedzenia choćby kawałka mięsa, co doprowadzało ją do rozpaczy, natomiast warzywa wchłaniałam niemal każde. Nawet szpinak nie stał się dla mnie zmorą dziecięcych lat. Lubiłam go jeść:) W przedszkolu moim ulubionym owocem było jabłko, a warzywem świeży zielony groszek, który zresztą moi dziadkowie uprawiali na działce. Miałam go w sezonie pod dostatkiem, mniam mniam:) Ktoś mógłby powiedzieć, że jestem żywym dowodem na to, że można urodzić się niejako zaprogramowanym na roślinną kuchnię i chyba rzeczywiście tak jest. Uwielbiam warzywa, kiedy widzę na targu coś nowego, natychmiast to kupuję i dopiero w domu zastanawiam się, co z tym dalej. Dzięki takiemu podejściu odkryłam swego czasu pak choi, taro, tatsoi (ok, najpierw zobaczyłam to u ciebie, zaczęłam szukać i na szczęście szybko znalazłam), pasiaste buraczki chioggia, białą marchew i tak dalej. Nie jestem weganką, chociaż czuję się tak, jakbym prawie była, ale mięso jem właściwie tylko kiedy nie mam innego wyjścia, czyli wyjścia z przyjaciółmi, proszone kolacje czy święta u ciotki Barbary, która świąt bez pieczonego królika nijak nie chce uznać, więc… Zjem kawałek mięsa i zapominam na pół roku i tyle. A warzywa to przyjemność i rozkosz dla podniebienia. Jem warzywa od rana do wieczora, do pracy zabieram quinoa i inne kasze z pieczonymi lub gotowanymi na parze warzywami, rano jem sałatki, najchętniej z pomidorów, warzywne pasztety lub po prostu pieczone warzywa w całości, jak marchewki lub w kawałkach, jak dynia czy bataty (btw, pieczone bakłażany z orzechami laskowymi na zimno, na dzień dobry, są przewspaniałe, weszły na stałe do mojego śniadaniowego zestawu), bardzo lubię szykować pasty kanapkowe z pieczonych warzyw, nieoceniony na śniadania jest hummus, do którego dodaję to, co przyniesie sezon. W tym roku królował hummus zielony – raz z bobem, innym razem ze szpinakiem. Od maja do listopada jestem nałogowym pożeraczem pomidorów i rzodkiewkowym chrupaczem;) Zimą uwielbiam curry z samych warzyw i im pokrewne roślinne gulasze. Kocham gotować zupy. A Jamie? Jamie podbił moje serce lata temu książką Jamie w domu, którą mam w dwu wersjach, polską i angielską. Pokazywał wtedy takie podejście do jedzenia, jakie sama praktykuję. Ogród to skarb, szukaj świeżynek na targu, nie używaj puszek, jedz naturalnie, gotuj, ponieważ to coś, na co naprawdę warto poświęcić czas. Później były momenty, kiedy wierzyłam mu już troszkę mniej, ponieważ zaczął koncentrować się bardziej na szybkości i taniości niż na jakości, ale mimo wszystko zawsze miałam i chyba już zawsze będę mieć do niego wielki sentyment. Kiedy oglądam jego programy albo kanał na youtube czuję, że śle dobrą energię. Jest już starszy, bardziej zmęczony niż kiedyś, ale jedzenie wciąż ma dla niego znaczenie. I to nas łączy! Ciekawa jestem bardzo jego nowej książki, a zdjęcia potraw, które pojawiły się w tym poście, tylko zachęcają. Ten kwiat cukinii wygląda tak, że można się w nim zakochać! Zielony makaron też! A szakszuka to najwspanialsze śniadanie na posylwestrowy poranek:D Ok, rozpisałam się, lecę, właśnie upiekły mi się pomidory z najlepszego przepisu na zupę, jaki znam:) Hanna.
Żeby w moim codziennym menu było więcej warzyw:
– sama je sieję i uprawiam. Wielką przyjemnością jest zjedzenie marcherwki, buraczków czy dyni z własnego ogródka.
– przygotowuję je nie tylko w wytrawnych daniach, ale i w deserach (ciasto marchewkowe, muffinki z cukinią).
– włączam je do każdego dania (i do śniadania, i do kolacji i do obiadu), staram się też żeby były pięknie podane np.w formie makaronu (cukinia), ułożone w kształcie kwiatów (cieniutkie plastry marchewki układam na kształt pączków róży), itp.
– na zimę robię przetwory, pikle, marynuję, itp., żebym zawsze miała pod ręką warzywa w różnej formie.
– jako odrębną formę traktuję mrożenie warzyw na chłodniejsze dni. Mają one mnóstwo witamin i idealnie nadają się do wszelkiego rodzaju zup, sałatek, jako dodatek do makaronu…
– tak doprawiam warzywa, żeby nabrały one zaskakującego smaku. Dzięki temu goście często są zdziwieni, że rana potrawa nie zawiera mięsa i jest przygotowana z samych warzyw (np.pasztety, burgery z cukinii, fasoli, kalafiora)
– zawsze mam zamrożone gotowe warzywne potrawy (np.kotleciki), żeby w razie bardziej zajętego dnia móc szybko przygotować zdrowy posiłek.
– z warzyw robię nieoczywiste rzeczy: spód do pizzy z kalafiora lub fasoli, ser z ziemniaka i płatków drożdżowych. Jest to ciekawa, zdrowsza i smaczna alternatywa. A i goście chętnie próbują takich nowości ?
Jak przemycam warzywa w moim codziennym jadłospisie? W zupach. Kiedyś myśląc „zupa” oczyma wyobraźni widziałam rosół, krupnik, ewentualnie żurek na kiełbasce. Jak się okazuje nie musi tak być! Wystarczy przejść się na lokalny bazarek, na którym stragany aż uginają się od świeżych warzyw, szczypta kreatywności i gotowe.
Szczególną miłością obdarzyłam zupy krem, które nie tylko pozwalają przemycić mnóstwo warzyw do diety, ale także wpisują się w filozofię „less waste” (do zup kremów z powodzeniem można użyć gotowanych ziemniaków, które zostały z obiadu, z poprzedniego dnia czy obierek z marchewki). Co więcej zupy to niezwykle wdzięczne i sezonowe dania, których charakter łatwo można zmienić w zależności od panującej pory roku. I tak wiosną stawiam na orzeźwiającą szczawiową lub krem ze szparagów, latem wszelkie chłodniki, jesienią króluje aromatyczny krem z dyni, a zimą stawiam na pożywną kartoflankę aromatyzowaną tymiankiem i karmelizowaną marchewką. Mmmm… rozmarzyłam się – idę gotować zupę :).
Akceptuję regulamin konkursu
Włączam do codziennego menu więcej warzyw, robiąc świeże surówki z tego co na ogródku i w lodówce, lub otwierając przetwory gdy brak czasu na tarte warzywa, z warzyw z rosołu powstaje sałatka jarzynowa wraz z ziemniakiem i jajkiem, piekąc ciasta z warzywami i nie zdradzam się co w ich składzie jest, uzupełniam potrawy mięsne o warzywa lub zamiennie składniki stosuje np: bigos na marchewce lub cukinii, sos pomidorowy do obiadu na prawdziwych własnych pomidorach, gdy mężowi robię kanapki zawsze dodam jakieś warzywo- sałatę, pomidor. Na kolacje dla wszystkich sałatka z kiszonego ogórka z pomidorem pokrojonym w kostkę i majonezem, również owoce obrane wszyscy chętniej jedzą, sposobem jest zostawianie w miejscach często odwiedzanych, obok napojów, na stole przed telewizorem.
W jaki sposób włączyć do codziennego menu więcej warzyw? Zaczęłam od śniadań i kolacji – zamiast nudnych kanapek – chrupiące grzanki z dużą miską sałatki (za każdym razem z dodatkiem innych warzyw, za każdym razem kolorowa, z dużą porcją czegoś zielonego i posypana orzechami lub pestkami dyni/słonecznika). Warzywa przemycam też w formie deseru – dyniowy budyń jaglany, koktajl ze szpinaku/rukoli/jarmużu dosłodzony bananem.
Szybki oi prpsty biad? Na to też mam sposoby: pokroić warzywa, a reszta robi się już sama, np.: warzywne frytki z piekarnika (nie tylko z ziemniaków, ale też z batatów, marchewki, buraka, selera, czy pietruszki) albo błyskawiczne dania jednogarnkowe, czyli duszone warzywa (do dużego garnka wrzucam wszystkie warzywa, jakie tylko mam w domu) lub bulion warzywny, w którym oprócz włoszczyzny główną rolę odgrywa papryka.
Moją odpowiedzią jest tworzenie wyjątkowych dań! Dań, które wręcz kipią od warzyw, łączą w sobie ich smaki, tekstury i tworząc coś nieoczywistego. Coś co nas porwie, zaintryguje i spowoduje, że zaczniemy szukać właśnie takich pozycji podświadomie. Moją propozycją jest… tęczowy pasztet warzywny! <3 Jako alternatywa do tradycyjnej wersji tego dania. Bądźmy eko – ograniczmy mięso!! :) Jak widać wymaga to troszkę wyobraźni ale…. ale ja uwielbiam takie wyzwania!
W mojej kuchni zawsze wiele się dzieje! Wymyślam, przetwarzam, kombinuję i… stawiam na kolory!!
Uważam, że danie to idealnie wpasuje się w każde menu. To nie tylko idealna propozycja dania diety wegetariańskiej ale i świetny dodatek do aromatycznego mięsa. Nasyci każdego bo pasztet sam w sobie jest smaczny (i na zimno i na ciepło), a w dodatku zachęci swym kolorem! Wierzę, że nie jeden niejadek zje go z apetytem. To pozycja, która da poszaleć ludziom na diecie, a w przypadku dzieci pozwoli przemycić w posiłku bukiet witamin. Wydaje mi się, że nie ma lepszego dania z potencjałem.
Moja wersja to zestawienie warstwy marchewkowo-dyniowej, groszkowej, selerowej oraz brokułowej.. Ale tak na prawdę to w tym zestawieniu ogranicza nas tylko fantazja i zawartość lodówki.
Przepis jest prosty, łatwy i przyjemny :) a przy tym tani i smaczny!
Produkty:
– 1 średni brokuł
– 1,5 szklanki ugotowanego selera (sól, pieprz do smaku)
– 1,5 szklanki ugotowanego zielonego groszku
– 1 szklanka ugotowanej marchewki (sól, pieprz do smaku)
– 1 szklanka ugotowanej dyni (sól, pieprz do smaku)
– 2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej… jej sekretem jest to, że gotujemy ją w filtrowanej wodzie oraz do gotującej kaszy wrzucam centymetrowy kawałek imbiru, który świetnie wzbogaca smak kaszy :)
1) gotujemy brokuł przyprawiając solą, pieprzem według indywidualnej preferencji. Studzimy. Odkładamy kilka niewielkich różyczek, które posłużą nam do ozdoby i wykończenia pasztetu.
2) Ugotowane warzywa blendujemy (osobno) w celu uzyskania mas. Nie blendujemy na jednolitą papkę. Danie lepiej działa na kubki smakowe gdy wyczuwalne są niewielkie kawałki warzyw
3) Do każdej warzywnej masy dodajemy 0,5 szklanki kaszy jaglanej
4) Do formy keksowej wyłożonej papierem do pieczenia przekładamy przygotowane masy/farsze. Układamy je warstwowo. U mnie to kolejno warstwy marchewkowo-dyniowa, groszkowa, selerowa oraz brokułowa. Na górę układamy odłożone różyczki brokuła, które wykończą danie i nadadzą mu uroku
6) Pieczemy 45-50 minut w temperaturze 160*C.
Danie można podawać z winegretem lub aromatycznym sosem czosnkowym. Można położyć je na chrupiącym toście.. Ogranicza nas tylko wyobraźnia! Co więcej można je zrobić "na zapas" gdyż bez problemu daje się zamrozić, pogrzać, podsmażyć i nie traci na smaku :) Istne szaleństwo! :)
Moją odpowiedzią jest tworzenie wyjątkowych dań! Dań, które wręcz kipią od warzyw, łączą w sobie ich smaki, tekstury i tworząc coś nieoczywistego. Coś co nas porwie, zaintryguje i spowoduje, że zaczniemy szukać właśnie takich pozycji podświadomie. Moją propozycją jest… tęczowy pasztet warzywny! :) Jako alternatywa do tradycyjnej wersji tego dania. Bądźmy eko – ograniczmy mięso!! :) Jak widać wymaga to troszkę wyobraźni ale…. ale ja uwielbiam takie wyzwania!
W mojej kuchni zawsze wiele się dzieje! Wymyślam, przetwarzam, kombinuję i… stawiam na kolory!!
Uważam, że danie to idealnie wpasuje się w każde menu. To nie tylko idealna propozycja dania diety wegetariańskiej ale i świetny dodatek do aromatycznego mięsa. Nasyci każdego bo pasztet sam w sobie jest smaczny (i na zimno i na ciepło), a w dodatku zachęci swym kolorem! Wierzę, że nie jeden niejadek zje go z apetytem. To pozycja, która da poszaleć ludziom na diecie, a w przypadku dzieci pozwoli przemycić w posiłku bukiet witamin. Wydaje mi się, że nie ma lepszego dania z potencjałem.
Moja wersja to zestawienie warstwy marchewkowo-dyniowej, groszkowej, selerowej oraz brokułowej.. Ale tak na prawdę to w tym zestawieniu ogranicza nas tylko fantazja i zawartość lodówki.
Przepis jest prosty, łatwy i przyjemny :) a przy tym tani i smaczny!
Produkty:
– 1 średni brokuł
– 1,5 szklanki ugotowanego selera (sól, pieprz do smaku)
– 1,5 szklanki ugotowanego zielonego groszku
– 1 szklanka ugotowanej marchewki (sól, pieprz do smaku)
– 1 szklanka ugotowanej dyni (sól, pieprz do smaku)
– 2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej… jej sekretem jest to, że gotujemy ją w filtrowanej wodzie oraz do gotującej kaszy wrzucam centymetrowy kawałek imbiru, który świetnie wzbogaca smak kaszy :)
1) gotujemy brokuł przyprawiając solą, pieprzem według indywidualnej preferencji. Studzimy. Odkładamy kilka niewielkich różyczek, które posłużą nam do ozdoby i wykończenia pasztetu.
2) Ugotowane warzywa blendujemy (osobno) w celu uzyskania mas. Nie blendujemy na jednolitą papkę. Danie lepiej działa na kubki smakowe gdy wyczuwalne są niewielkie kawałki warzyw
3) Do każdej warzywnej masy dodajemy 0,5 szklanki kaszy jaglanej
4) Do formy keksowej wyłożonej papierem do pieczenia przekładamy przygotowane masy/farsze. Układamy je warstwowo. U mnie to kolejno warstwy marchewkowo-dyniowa, groszkowa, selerowa oraz brokułowa. Na górę układamy odłożone różyczki brokuła, które wykończą danie i nadadzą mu uroku
6) Pieczemy 45-50 minut w temperaturze 160*C.
Danie można podawać z winegretem lub aromatycznym sosem czosnkowym. Można położyć je na chrupiącym toście.. Ogranicza nas tylko wyobraźnia! Co więcej można je zrobić „na zapas” gdyż bez problemu daje się zamrozić, pogrzać, podsmażyć i nie traci na smaku :) Istne szaleństwo! :)
Ja po prostu terroryzuje męża. Powiedziałam, ze dopóki nie naprawi kranu w łazience to nie dostanie mięsa na obiad i jemy te warzywa…. I tak o ało! (Jak to mówią na podlasiu ;-))
Moja odpowiedź to smoothie i koktajle. Wieczorem wrzucam do kielicha blendera składniki, a rano miksuję i zabieram napój do pracy. Moje ulubione kombinacje to połączenie szpinaku z owocami, a także takie, które po podgrzaniu mogą stanowić zupę krem lub chłodnik – marchew z imbirem, ogórki, jogurt, koperek albo włoszczyzna ze świeżymi i suszonymi pomidorami.
A jeśli nawet na to brak mi czasu i wybiegam rano pędem z domu, wiem, że w pracy czekają na mnie soki warzywne, najczęściej pomidorowy i warzywny z dużą ilością buraków. Jeśli chodzi o takie gotowce ze sklepu, zawsze pilnie studiuję etykiety, mam w tej dziedzinie kilku swoich faworytów i ich zapas zarówno w domu jak i w pracy.
Niestety zawsze kochałam boczek, białe pieczywo i masło ? Jednak postanowiłam rzucić mięso i przekonać do porządnego ograniczenia mojego chłopaka. Tutaj potrzeba się było nagimnastykować! Jednak z pomocą przyszła magiczna przyprawa której odkrycie odmieniło życie mojego zjadacza kiełbasek- wędzona papryka! Dzięki temu odkryciu leczo smakuje jak na kiełbasie a wcale jej tam nie ma! Dzięki tej przyprawie można zamarynować płatki kokosa tak, że podpieczone są jak boczek i idealnie nadają się do posypywania kanapek, jajek, awokado. Pasta z dyni z dodatkiem tej przyprawy też nabiera nowego wymiaru i między innymi dzięki niej właśnie warzywa pojawiają się i nas częściej bez dodatku mięsa :)
Jedząc każdy posiłek (no może za wyjątkiem śniadań, które często jem na słodko ?) staram się pamiętac o tym, żeby WARZYWA zajmowały POŁOWĘ objętości talerza. Warto też zaczynać właśnie od nich, żeby zaspokoić pierwszy, wilczy głód ;]. Staram się wyszukiwać fajne przepisy, które na nich bazują, dlatego jaram się jak pochodnia nowa książka Jamiego! A gdy nie mam ochoty gotować, kupuje sezonowe warzywa, kroje, skrapiam oliwa, posypuje przyprawmi, piekę w piekarniku, dodaje czegos zielonego( natke/koledre/bazylie) i zajadam solo lub z towarzystwie dressingu np. Z tahini ;]
Sposób jest dziecinnie prosty – wystarczy mieć żonę i wolne soboty. Ja się poświęcam i co sobotę bez narzekania zabieram żonę na targ warzywny, za to ona buszuje w alejkach i wybiera zdrowe i tanie sezonowe smakołyki. Kupuje tego na tyle dużo, że po zakupach przez cały tydzień słyszę „dołóż trochę marchewki, bo się zmarnuje”, „daj więcej surówki, ma zniknąć do soboty”. I tak co weekend :)
Mam problem z warzywami, o ile marchewkę jeszcze pochrupię o tyle sałatki już nie są na mojej liście ulubionych potraw. Za to odkryłam, że praktycznie każde warzywo mogę zjeść w postaci z ryżem /kaszą /makaronem lub zapiekane. Pysznie, szybko i zawsze z innym warzywny składem.
Moim sposobem na przemycanie warzyw są zupy. Łatwe, zdrowe i przyjemne – robię z nich zupy krem, żeby składniki nie odstraszały męża:) :) zawsze był przyzwyczajony do wszelkich zup robionych na mięsie, obecnie już o nich nie pamięta! Mój drugi sposób to pieczenie oraz grillowanie warzyw. Nie ma to jak kanapka z kozim serem i grillowaną papryką oraz cebulą… a same pieczone i przyprawione warzywa smakują genialnie z lekkim sosem czosnkowym- palce lizać:)
Ja wiem,że te wszystkie wynalazki … jak brownie z burakiem , owsianka z cukinia , albo kukurydza w klopsach mielonych sa ciekawe, jednak mam wrażenie ze wiele osób stosuje je jako ‘atrakcje’ . Dla mnie jednak prawdziwa przygoda z warzywami zaczęła się jednak inaczej-nie z potrzeby odmiany czy urozmaicenia, a ze zwyczajnej … oszczędności.
Kiedy wyprowadziłam się do Holandii okazało się ze ceny jedzenia sa kosmiczne i nie stać mnie na dietę inna niż roślinną . Oczywiście zdarza mi się kupić ser, czy jajka dobrej jakości, ale robie to o wiele rzadziej niż wcześniej w Polsce.
Właśnie w takich okolicznościach odkryłam jaka moc maja warzywa. Chcąc dogodzić sobie smakiem staram się wykorzystać to, co aktualnie króluje na straganach i w sklepach. Sezonowe promocje sa świetną okazja do wypróbowania nowych polaczeń. Tak właśnie odkryłam np. jak wspaniale komponuje się kasza gryczana z czerwona soczewica i dynia , buraki z pęczakiem i cieciorką, lub pieczona papryka z ryżem i fasolka szparagową …. Połączenia strączków, ziaren i warzyw są nieskończone, a obmyślenie połączeń smakowych i kolorystycznych sprawia mi wielką frajdę ! W taki właśnie spoób moja kuchnia stopi pod znakiem warzyw !
Śniadanie ‚ zamiast jajecznicy robię omlet z warzywami np.ulubiony z pietruszką i pieczarkami. Kiedy w piekarniku piekę mięso z warzywami na obiad, na drugą półkę wkładam warzywa które zostaja z poprzednich dni. W zależności od ich rodzaju robię z nich zupę krem( dynia, warzywa korzeniowe, buraki, jabłka ) lub pastę warzywną (np.ulubioną Z pieczonej papryki i orzechow włoskich lub z pieczonego baklazana i czosnku). Pastę wykorzystuje na kolację ale nie do kanapek ale nie z chleba, którego długi czas nie jadam. Zamiast chleba do kanapek wykorzystuję liście sałaty jak wrapy, plastry selera smażone na maśle, ogórki przekrojowe wzdłuż itd. Często zamiast mięsa goszcza na moim stole też burgery z różnych strączkow. By jeść więcej warzyw szukam tez inspiracji na blogach jak ervegan i Fik
Uwielbiam warzywa, ale często nie mam czasu na to, aby iść do sklepu i je kupić więc robię szybki obiad. Ale jest jeden sposób na to, aby miec tych warzyw więcej i wtedy korzystać z nich na maksa:
jadę do rodziców na wieś, wchodzę na działkę i korzystam! Prawie jak na Ryneczku z jednego ze sklepów. Biorę koszyk i się częstuję! Dobrze, że nie muszę za to płacić! :D
A później warzywa królują w większości moich dań. Oczywiście część z nich wskakuje do zamrażarki lub robię z nich przetwory. Korzystam ile się da!
Kilka lat temu dowiedziałam się, że choruję na insulinooporność. Od tamtego czasu moja dieta musiała ulec przemianie – musiałam chociażby pozbyć się węglowodanów prostych – odpadły więc chleb, bułki z białej mąki, część owoców, i oczywiście słodycze. Zamiast tego musiałam jeść potrawy z niskim indeksem glikemicznym. Od tamtej pory staram się aby na moim talerzu znalazła się fura warzyw każdego dnia. Na szczęście wszystkie uwielbiam więc nie było to dla mnie traumą :) zaczynając od śniadania – tutaj królują u mnie omlety lub jajecznica z pomidorami, papryką, awokado, cebulką. Obiad to często jakieś mięso, zdrowa kasza i pół talerza warzyw. Uwielbiam zupy – nauczyłam się gotować pyszny rosół :) kocham pomidorową oraz zupę krem z pomidorów. Hitem jest dla mnie przemycanie warzyw w ciastach! Od czasu do czasu zdarza mi się upiec dla rodziny pachnące piernikiem ciasto marchewkowe, czy czekoladowo-cukiniowe. Czerpię również pełnymi garściami z przepisów wegańskich i wegetariańskich. Moimi ukochanymi warzywami są pomidory – zjadam je codziennie a bardzo wczesną wiosną autentycznie cierpię przez ich niedobór :( a takim moim absolutnym comfort food są gotowane ziemniaki i kalafior – stawia mnie na nogi nawet podczas choroby :D
Do jedzenia warzyw nie muszę się specjalnie przekonywać i szukać trików, które pozwoliłyby na przemycenie większej ilości zieleniny w diecie :) Nie bez znaczenia jest fakt, że jestem wiernym fanem zdrowego trybu życia. Dużo trenuję i wiem, że jedząc zdrowo mogę więcej – dosłownie i w przenośni :) Jednak chcąc zachęcić najbliższych ale też samej nie popaść w monotonię, staram się urozmaicać menu, min. o perełki, które wyszukuję tutaj u Ciebie. Nic tak nie cieszy, jak odkrywanie znanych już jak się może wydawać, smaków na nowo.
Poza tym, wielką inspiracją są lokalne targowiska. Myślę, że nie tylko ja mam problem żeby oprzeć się tymi wszystkimi kolorowymi sezonowymi dobrami, pod którymi uginają się stoły straganów. Kiedy już wracam z takiej eskapady, to jestem obładowana potężną ilością warzyw – i nie ma wyjścia, trzeba to wszystko jakoś przerobić :) ale nie narzekam, bo to ogromne bogactwo możliwości.
Na punkcie warzyw bzika mam
I codziennie się nimi zajadam
Marchewki chrupiące
I ogórki pachnące
Soczyste pomidory
Świeże pietruszki i pory
Dynie słodziutkie
I kapary mięciutkie
Wszystkie warzywa są wspaniałe
I te duże i te małe!
Przemycić je można w każdej postaci
I potrawa smaku nie straci
Polecam np. piernik z pomidora
Który na pewno znajdzie swojego adoratora ?
Przemycam warzywa gdzie tylko jest to możliwe, sos to spaghetti, ścieram na tarce marchew, seler, pietruszkę, duszę, dodaje mięso i passatę pomidorową, uwielbiam ciasta na bazie warzyw, z buraka, ciasto marchewkowe, cukiniowe. Ostatnio u nas w domu są hitem ciasteczka dyniowe? . Robię granolę z resztek po wyciskaniu soków , pieczoną owsiankę z marchewką. Mnóstwo sałatek i surówek do każdego posiłki. Zimą uwielbiam zupy krem. Uwielbiam też placuszki na bazie warzyw, z kiszonej kapusty, marchewkowe, kukurydziane. Koktajle, owocowo-warzywne. Mogła bym tak długo jeszcze wymieniać. Uwielbiam gotować, a Jamie jest i jego książki są dużą inspiracją dla mnie. Też mam tak pokaźną kolekcje ??
Warzywa w każdej postaci, to podstawa mojej codziennej kuchni. Na parapecie kiełkownik z kiełkami, zioła w doniczkach, a na talerzu sporych rozmiarów na stole goszczą kolorowe warzywa. Oswoiliśmy się już z tym widokiem od dawna i bardzo nam się on podoba i służy. Jesienią i zimą na śniadanie jemy często kaszę z dodatkiem szybko podduszonej cukinii, dyni, cieciorki przechowywanej w lodówce i oczywiście z dużą ilością natki pietruszki, jakiegoś dobrego białego sera, ziarnami słonecznika. Oczywiście zmieniam te dodatki, żeby nuda się nie zakradła. Pycha! Na drugie śniadanie kroję czasami pomidorki koktajlowe, wkładam do pojemników, posypuję ziarnami i kruszę na to ser bałkański albo podobny i polewam oliwą z dodatkiem przypraw i świeżej bazylii. Bywa, że pomidorki zastępuję pieczonymi burakami z rozmarynem i sosem balsamicznym. Taka odświeżająca przekąska w pracy, to sama przyjemność. Moja lodówka wypełniona jest przygotowanymi przeze mnie wcześniej warzywnymi półproduktami- np.: upieczona dynia, marchewka z cynamonem, ugotowana cieciorka, natka pietruszki, upieczone buraki- tak więc front robót do przyrządzania nawet szybkich potraw jest gotowy. Potem tylko trochę fantazji, chęci i w zależności ile mam czasu, robię sałatkę lub jakieś smoothie warzywne . Zdarza się, że szybko coś zmiksuję, zapakuję do pojemników i dalej lecimy z nową dawką energii i witamin do kolejnych zajęć. Kremy warzywne też często goszczą w naszym menu, właśnie z wyżej wymienionych upieczonych warzyw z dodatkiem dowolnych przypraw, łyżki dobrej oliwy i świeżych ziół. Warzywa trzeba polubić, oswajać dzieci od najmłodszych lat z ich widokiem i jeść w dużych ilościach. Samo zdrowie! Do jedzenia warzyw mogą również zachęcić ich kolorowe zdjęcia powieszone na ścianach w kuchni.
Warzywa w jadłospisie się ekstra! Oprócz tradycyjnych dań typu sałatka warzywna z majonezem w mojej kuchni warzywa pojawiają się:
– jako zamiennik mięsa: ciecierzyca lub soczewica (i wędzona papryka dla oszukania mięsożerców :p) w leczo, chili sin carne czy spaghetti
– jako składnik ciast: brownie z czerwonej fasoli, babka szpinakowa i bezkonkurencyjne marchewkowe <3
– w przekąskach zrobionych z gigantycznych cukinii od mojej mamy z ogródka. Cukinie faszerowane innymi warzywami i mozarellą, zapiekane w piekarniku, to jest to! Albo rzodkiewki prosto z grządki dodane do twarożku!
– w świeżo wyciskanych sokach (pomarańcza z pietruszka jest idealna na porost włosów)
– w domowych przetworach, którymi obdarowuję znajomych i rodzinę (keczup paprykowy zamiast kupnego, aromatyczne przetwory pomidorowe z ostatniej książki Jamiego)
– zamiast standardowych frytek z ziemniaków polecam frytki z batatów, pietruszki i buraka zamarynowane w ostrej papryce z oliwą z oliwek
– we wszelkich innych daniach zaczerpniętych z filmików na fb lub z opowieści znajomych
Jak włączam do mojego codziennego menu więcej warzyw?
Przede wszystkim próbuję różnych rodzajów i odmian! Gdy jestem w sklepie rozglądam się za nowościami, zawartość półek zmienia się cały czas zależnie od pór roku.
Warzywa staram się przemycać dodając je do dań, które już dobrze znam, bo moje kubki smakowe są do nich przyzwyczajone i zazwyczaj lekko zmienione nadal mi smakują (a czasem nawet bardziej)!
Drugim moim sposobem jest spożywanie warzyw w różnych formach – surowe, gotowane, pieczone, smażone, grillowane, zmiksowane itd.
Ale ważne jest też uświadomienie sobie dlaczego, to robimy.
Do mnie przemawia najbardziej perspektywa zdrowotna, warzywa zawierają wiele wartościowych składników odżywczych. Dopiero kiedy w pełni sobie uświadomiłam d l a c z e g o chcę jeść więcej warzyw, to zaczęło mi to przychodzić z większą łatwością :)
Do jedzenia warzyw nie muszę się specjalnie przekonywać i szukać trików, które pozwoliłyby na przemycenie większej ilości zieleniny w diecie :) Nie bez znaczenia jest fakt, że jestem wiernym fanem zdrowego trybu życia. Dużo trenuję i wiem, że jedząc zdrowo mogę więcej – dosłownie i w przenośni :) Jednak chcąc zachęcić najbliższych ale też samej nie popaść w monotonię, staram się urozmaicać menu, min. o perełki, które wyszukuję tutaj u Ciebie. Nic tak nie cieszy, jak odkrywanie znanych już jak się może wydawać, smaków na nowo.
Poza tym, wielką inspiracją są lokalne targowiska. Myślę, że nie tylko ja mam problem żeby oprzeć się tymi wszystkimi kolorowymi sezonowymi dobrami, pod którymi uginają się stoły straganów (ostatnio dosłownie oszalałam na stoisku z dyniami: hokkaido, muscat, sweet dumpling, moonlight, którą tu wybrać? :). I kiedy już wracam z takiej eskapady, to jestem obładowana potężną ilością warzyw – i nie ma wyjścia, trzeba to wszystko jakoś przerobić J ale nie narzekam, bo to ogromne bogactwo możliwości.
Chociaż mój najwspanialszy obiad to dojrzałe mango lub ziemniaczki z pieca, pozostała część domowników nie pała do roślin takim entuzjazmem… warzywa w daniach najczęściej więc przemycam! Pulpeciki, które jak się okazuje w połowie są z tartej marchewki, burger z buraka, ciastka z dyni itp… I moje ulubione pytanie po komentarzu ‚To było pyszne!’ brzmi… ‚A wiesz co w tym było?’ :D warzywa rządzą! :)
Do jedzenia warzyw nie muszę się specjalnie przekonywać i szukać trików, które pozwoliłyby na przemycenie większej ilości zieleniny w diecie :) Nie bez znaczenia jest fakt, że jestem wiernym fanem zdrowego trybu życia. Dużo trenuję i wiem, że jedząc zdrowo mogę więcej – dosłownie i w przenośni :) Jednak chcąc zachęcić najbliższych ale też samej nie popaść w monotonię, staram się urozmaicać menu, min. o perełki, które wyszukuję tutaj u Ciebie. Nic tak nie cieszy, jak odkrywanie znanych już jak się może wydawać, smaków na nowo.
Poza tym, wielką inspiracją są lokalne targowiska. Myślę, że nie tylko ja mam problem żeby oprzeć się tymi wszystkimi kolorowymi sezonowymi dobrami, pod którymi uginają się stoły straganów (ostatnio dosłownie oszalałam na stoisku z dyniami: hokkaido, muscat, sweet dumpling, moonlight, którą tu wybrać? :). I kiedy już wracam z takiej eskapady, to jestem obładowana potężną ilością warzyw – i nie ma wyjścia, trzeba to wszystko jakoś przerobić J ale nie narzekam, bo to ogromne bogactwo możliwości.
Do jedzenia warzyw nie muszę się specjalnie przekonywać i szukać trików, które pozwoliłyby na przemycenie większej ilości zieleniny w diecie :) Nie bez znaczenia jest fakt, że jestem wiernym fanem zdrowego trybu życia. Dużo trenuję i wiem, że jedząc zdrowo mogę więcej – dosłownie i w przenośni :) Jednak chcąc zachęcić najbliższych ale też samej nie popaść w monotonię, staram się urozmaicać menu, min. o perełki, które wyszukuję tutaj u Ciebie. Nic tak nie cieszy, jak odkrywanie znanych już jak się może wydawać, smaków na nowo.
Poza tym, wielką inspiracją są lokalne targowiska. Myślę, że nie tylko ja mam problem żeby oprzeć się tymi wszystkimi kolorowymi sezonowymi dobrami, pod którymi uginają się stoły straganów (ostatnio dosłownie oszalałam na stoisku z dyniami: hokkaido, muscat, sweet dumpling, moonlight, którą tu wybrać? :). I kiedy już wracam z takiej eskapady, to jestem obładowana potężną ilością warzyw – i nie ma wyjścia, trzeba to wszystko jakoś przerobić J ale nie narzekam, bo to ogromne bogactwo możliwości.
Staram się dodawać warzywa do wszystkich potraw które przyrządzam. Sosy które wczesniej były czysto mięsno dostają nową odsłonę dzieki kilku dodatkom warzywnym przez co stają się o wiele bardziej odżywcze. Jeżeli jednak ne da się dodać do dania warzyw, pojawiają się one w formie sałatki. Coraz częściej staram się przyrządzać też zypy krem z warzyw, poniewaz 1,5 roczny synek je uwielbia. A surówki z surowych warzyw świetnie urozmaicają obiad. Warzywa dzięki swej róznorodności nadają się do wielu dań tylko trzeba je odpowiednio dobrać. Tak samo zupy krem można stworzyć wiele ciekawych kompozycji albo odmienić smak już znanej dzięki jednemu innemu dodatkowi. W kuchni można ekspyrementować i tworzyć nowe magiczne połączenia.
Dla zagorzałych mięsożerców proponowałabym pyszne kotleciki z fasoli, dyni, cieciorki – piękne, smaczne, kolorowe – w zestawie z ziemniakami/kaszą/ryżem i surówką mogą być wspaniałą alternatywą klasycznego obiadu.
Dla osób, którym ciężko sięgnąć po owoc czy warzywo z własnej woli – pyszne zielone koktajle, z dodatkiem szpinaku czy jarmużu wyglądają bardzo apetycznie i są bombą witaminową.
Poza tym przekąski do pracy/szkoły czy w domu kiedy mamy ochotę coś pochrupać – słupki z marchewki, papryka, seler naciowy zanurzane w hummusie lub innej paście warzywnej, która jest też super alternatywą na kanapkowe smarowidło.
Palce lizać! :)
Proste! Wyjmuję warzywa z lodówki, obieram, kroję, ścieram lub szatkuję i… wołam żonę lub syna – dzięki ich kuchennej magii, popartej bogatym bukietem przypraw, każdy posiłek jest nową przygodą. A ja cieszę się warzywami podczas prawie każdego posiłku.
Na punkcie warzyw bzika mam
I codziennie się nimi zajadam
Marchewki chrupiące
I ogórki pachnące
Soczyste pomidory
Świeże pietruszki i pory
Dynie słodziutkie
I kapary mięciutkie
Wszystkie warzywa są wspaniałe
I te duże i te małe!
Przemycić je można w każdej postaci
I potrawa smaku nie straci
Polecam np. piernik z pomidora
Który na pewno znajdzie swojego adoratora
Dla zagorzałych mięsożerców proponowałabym pyszne kotleciki z fasoli, dyni, cieciorki – piękne, smaczne, kolorowe i przede wszystkim bogate w białko- w zestawie z ziemniakami/kaszą czy ryżem i surówką mogą być wspaniałą alternatywą dla miłośników klasycznego obiadu.
Dla osób, którym ciężko sięgnąć po owoc, czy warzywo z własnej woli – pyszne zielone koktajle, z dodatkiem szpinaku, czy jarmużu wyglądają bardzo apetycznie i są prawdziwą bombą witaminową.
Poza tym – przekąski do pracy/ szkoły czy w domu kiedy mamy ochotę coś pochrupać – słupki z marchewki, papryka, seler naciowy zanurzane w hummusie lub innej warzywnej paście, która jest też super alternatywą na kanapkowe smarowidło.
Palce lizać! :)
Na punkcie warzyw bzika mam
I codziennie się nimi zajadam
Marchewki chrupiące
I ogórki pachnące
Soczyste pomidory
Świeże pietruszki i pory
Dynie słodziutkie
I kapary mięciutkie
Wszystkie warzywa są wspaniałe
I te duże i te małe!
Przemycić je można w każdej postaci
I potrawa smaku nie straci
Polecam np. piernik z pomidora
Który na pewno znajdzie swojego adoratora
Warzywa – jesień, chyba najlepsza pora roku, która przynosi bogactwo warzyw. Z moim synkiem gotujemy różne potrawy, staramy się używać jak najczęściej warzyw z naszego ogródka, które mają niepowtarzalny smak. Sami je sadzimy na wiosnę, potem pielęgnujemy, aby w lecie i jesienią cieszyć się ich smakiem.
Jesień, chyba najlepsza pora roku, która przynosi bogactwo warzyw. Z moim synkiem gotujemy różne potrawy, staramy się używać jak najczęściej warzyw z naszego ogródka, które mają niepowtarzalny smak. Sami je sadzimy na wiosnę, potem pielęgnujemy, aby w lecie i jesienią cieszyć się ich smakiem.
Kilka miesięcy temu zrezygnowałam z mięsa i znalazłam wiele sposób na wykorzystanie warzyw w kuchni. Jednym z moich ulubionych jest użycie ich do robienia kotlecików. Wizualnie wyglądają na kawałek mięsa na talerzu, a tu niespodzianka – w środku np. cukinia. Do tego rożnego rodzaju gulasze warzywne czy leczo – idealne na zbliżające się, chłodne, jesienne dni.
Moja tajna broń to smoothie: zielone jabłko z kiwi blenduję z cukinią, a malinę z bananem wzbogacam burakiem, pomarańczę wzbogacam dynią. Wszystkie powyższe są na liście najbardziej nielubianych warzyw przez mojego chłopaka i na pewno nie udałoby się go przekonać do zjedzenia ich z talerza. Grunt to nie przyznawać się do zbrodni :)
3 miesiące temu całkowicie odstawiłam mięso i myślałam, że będzie ciężej, jednak to jest takie łatwe, jest tyle pysznych dań na bazie cieciorki, grogu, fasoli i innych warzywach strączkowych. Teraz jest okres na grzyby kanie i musze powiedzieć, że wczoraj pierwszy raz jadłam kotlet z kani i był PRZEPYSZNY. Awokado dodaję chyba do wszystkiego jako dodatek tłuszczu.
Jednak pomysły mi się już kończą dlatego ta książka byłaby bardzo pomocna w kwestii nowych dań.
Do codziennego menu włączam więcej warzyw poprzez przygotowywanie warzywnych koktajli do picia. Owocowe soki zamieniłam w naszym domu właśnie na tego typu napoje, które posmakowały wszystkim domownikom. W ten sposób wszyscy zdrowo się odżywiamy i spożywamy więcej warzyw! To prosta i przyjemna metoda!
Hej dziewczyny, hej chłopacy
dziś napiszę coś dla draki!
Mięsa nie jem od miesięcy,
za to warzyw sto tysięcy!
Na kanapki kiełki wkładam,
pomidora też dokładam.
Na obiedzie znów przesadzam
suróweczki chętnie zjadam!
Nie myśl bracie, mój kochany,
że odpuszczę na deserze!
Mąka, burak, czekolada,
I babeczkę się zajada!
A na koniec dzionka tego,
Ratatoille z cukiniami, połączone z uśmiechami!
Jestem zafascynowana gotowaniem w szybki i prosty sposób. Wielogarnkowe, etapowe gotowanie wchodzi w grę tylko w weekendy. A ponieważ mięso ostatnio jest jakoś ‚be’ to kombinuję tak: aby brzuch i kiszki miały się dobrze, warzywa wrzucam do gara z mleczkiem kokosowym, przyprawiam, miksuję i mam zupę! Jak jem ziemniaka, to uwielbiam obok wrzucić zdrową kiszonkę, a połączenie kapusty z ziemniakiem na jednym widelcu to marzenie! Cieciorkę zamiast miksować, wrzucam z przetartymi pomidorami, które robi mój tata, na patelnię i mam pełen obiad. I uwaga, mój najnowszy hit – makaron z warzyw. Biorę marchewkę lub cukinię, używam specjalnej obieraczki, obieram na cienkie spaghetti, wrzucam na patelnię. Dodaję pomidory suszone, serek feta, ziarnka słonecznika…kończę, bo ślinka cieknie!
Z perspektywy mamy dwójki maluchów, mogę napisac że trzeba czasem pogłówkować ;) Jedna córka lubi wiekszosc warzyw, druga najchętniej jadlaby tylko ziemniaczki, pomidorowe zupy i sos również pomidorowy:) Dodaję więc warzywa również do deserów – jak ciasto ucierane to marchewkowe, jak brownie to z cukinią, a muffiny najczęściej dyniowe. Do codziennych placuszków jaglanych dodaję mus dyniowo, co sprawia że są jeszcze bardziej puszyste i mają piękny kolor. Ponieważ zupa pomidorową jest u nas numerem jeden, odmieniam ją dodatkiem innych warzyw- jest wersja z pieczoną papryką i czosnkiem, jest z cukinią i bakłażanem, a w najprostszej wersji kremu z pomidorów miksuję też marchewki i kawałek dyni:) Podobnie z sosem do makaronów, ryżu i kasz – bazą są pomidory, ale inne warzywa też tam często lądują. Z puree ziemniaczanego można wyczarować wersję z selerem i jabłkiem (sam seler im zupełnie nie odpowiada, ale dodatek jabłka robi robotę), z brokułem albo z marchewką. Tradycyjne kopytka ziemniaczane u nas robimy razem z dziećmi, w postaci pomarańczowych kopytek dyniowych na słodko oraz różowych buraczanych z parmezanem i rocottą. Na koniec jeszcze blacha pieczonych batatów, które dokładam do dziecięcej śniadaniówki, najprostsza na świecie surówka z marchewki, jabłka i soku z pomarańczy, i najlepsze na świecie ziemniaki z ogniska:)))
Bardzo lubie warzywa rozdrobnione i gotowane z masełkiem i cebulką a najlepiej zupy kremem do blendera rzucam blenduje i ZUPA krem ze szparagów ktora uwielbiam sie zajadac
Tak jak większość do obiadu suróweczki a oprócz tego różnego rodzaju koktajle warzywne a także przekąski w postaci warzyw pokrojonych w słupki z np. hummusem – jako przekąska do filmu.
Oh kochani, w moim przypadku to pytanie powinno brzmieć: „Do czego ja nie włączam warzyw?” UWIELBIAM WARZYWA. Stanowią one podstawę każdego mojego posiłku. Jako że jestem insulinooporna to dodatkowo taki zabieg ma pozytywny wpływ na indeksie wypadkowym całego mojego posiłku i moja insulina nie wariuje tak bardzo (haha mam przynajmniej taka nadzieję ?). ALE! Przejdźmy do rzeczy. Oprócz wspaniałych sałatek, gdzie moimi ulubieńcami są rukola i szpinak w towarzystwie plasterków pomarańczy; wielokolorowych surówek z ukochanej kapusty; dodatków do obiadów w postaci brokułów czy podsmażonych lekko kalafiorów; wielowarstwowych kanapek-gigantów z sałatą, papryką, kiełkami, oh-ah!; koktajlami na zielonej, jarmużowej bazie, MOIM ODKRYCIEM I WIELKĄ MIŁOŚCIĄ pozostają niezmiennie CHIPSY Z CIECIERZYCY! Nie dość, ze smakują niewyobrażalnie, to jeszcze są tak zdrowe! A jakim są wspaniałym źródłem białka! KO-CHAM!
Rozgrzewam oliwę lub inny tłuszcz, dodaje cebulkę, czasem czosnek, czasem chili, przyprawy lub nie, dodaje warzywa, to co akurat mam w spiżarni, przytargane od miejscowych rolników, czyli sezonowo i lokalnie, parę razy poobracam, na koniec dużo grubo siekanych ziół, czasem orzechów lub nasion, czasem sera i jest gotowy posiłek. Do tego zawsze coś surowego, coś kiszonego i bywa, że dodaję trochę białka (jaja, ryby, mięso, w tej kolejności). A innym razem wszystko mieszam i wkładam do piekarnika albo airfryera, latem często tylko mieszam i jem na surowo. Warzywa to dla mnie podstawa, reszta to dodatki.
Jak to? Najlepszy sposób to udanie sie na ryneczek. Tam (zwłaszcza latem) warzywa prezentują się tak pięknie i smakowicie, że aż ślinka cieknie. Piękne kalafiory, pomidory, papryki, cukinie…. kolory tęczy! Najwięksi kucharze świata udają się codziennie na targ, bez menu, bez planu i pozwalają warzywom uśmiechnąć sie do ich podniebienia, zainspirować ich do stworzenia nowego dania. Na mnie to działa! Widze piękną, świeżą i dopiero co zebraną kapuste i aż żal mi jej nie ugotować. Pomysły od razu przychodzą do głowy i wiem, że mam produkt najwyższej jakości, który będzie po prostu bosko smakować. Polecam każdemu takie zakupy!
Wege jestem już…bardzo długo, bo połowę swojego życia :D Do jedzenia owoców i warzyw nigdy nie trzeba było mnie specjalnie namawiać. Lubię warzywa na kanapce, w wersji solo i te ukryte np. w pastach,czy w daniach na gorąco. Uwielbiam humus i warzywne pasztety (z selera-mój ulubiony).Uwielbiam również soki warzywno-owocowe, które są w mojej diecie przez cały rok :) Dlatego z wielką przyjemnością biorę udział w konkursie i trzymam kciuki, aby jeden z egzemplarzy „WEGE” trafił właśnie do mojej kuchni :)
Uwielbiam warzywa i dodaje je do wszystkiego , piekę ciasto marchewkowe lub dyniowe,codziennie sałatki i surówki do obiadu jak i solo .Uwielbiam wszelkiego rodzaju pasty warzywne do chleba , nasza ulubiona to gotowana ciecierzyca, pieczona papryka i czosnek oraz oliwa. warzywa dodaje również do sosów a ostatnio nawet zrobiłam koskę warzywną do zup.
Uwielbiam warzywa i owoce (szczególnie takie, jak awokado, dynia czy pomidor), codziennie jem wielokrotnie więcej zieleniny, że sugerują oficjalne żywieniowo-zdrowotne normy, ale… nie zawsze tak było. Dziś wiem, że to łatwe i przyjemne, ale początek drogi wcale łatwy nie był. A moja historia może świadczyć o tym, że przypadki beznadziejne w temacie odżywiania tak naprawdę nie istnieją. Wystarczy tylko chcieć. Wychowałam się w domu, w którym królował bochenek chleba, pieróg, pasztet tłusty jak masło, słodki placek z kruszonką w każdą niedzielę, a ulubionym – i co tu kryć – praktycznie jedynym nieustannie jedzonym warzywem był – tadam! – ziemniak. Ziemniak aka kartofel odmieniany przez wszystkie możliwe przypadki. Gotowany, tłuczony, smażony, pieczony. I tak w kółko. Gdyby dało radę jeść kanapki albo tosty z ziemniaka, jadłabym. Tak gotowała moja mama. Kiedy znalazłam na tym blogu gofry z ziemniaka pomyślałam sobie, o-ho! Gdyby moja mama miała wtedy gofrownicę, na pewno sama by to wymyśliła. Ziemniak święta rzecz. W liceum miałam już sporą nadwagę, co nie może dziwić przy takiej diecie i postanowiłam sama z tym walczyć. Wsparcie rodziny było raczej mizerne, nikt nie wiedział, o co mi chodzi i dlaczego nagle zaczęłam odmawiać jedzenia tego co wszyscy. Zaczęłam gotować sama, zaczynając od potraw nieco lżejszych, ale takich, którymi można się bardzo najeść, np. pasztet z soczewicy. W porównaniu z tradycyjnym pasztetem mojej mamy i tak był lekki jak piórko. Miało to znaczenie, ponieważ byłam przyzwyczajona do najadania się po uszy. Sycąca kuchnia mamy zrobiła swoje. Początkowo miałam wrażenie, że jestem wiecznie głodna, ale wytrzymałam. Po 3 może 4 miesiącach całkiem odstawiłam chleb, ponieważ chciałam sama siebie zmusić do większej kreatywności. Poza tym zauważyłam, że jeśli jem roślinny pasztet, to lepiej ukroić sobie 4 plasterki zamiast 2, ale zjeść je np. z pomidorem czy sałatką z cykorii a nie z chlebem. Chleb to bezsensowne puste kalorie. Przeliczyłam sobie mniej więcej, że zamiast bułki czy kromki chleba lepiej zjeść np. 6-8 orzechów włoskich i tego się trzymałam. Szczera fascynacja warzywami przyszła z czasem, kiedy wyjechałam z domu rodzinnego na studia do Krakowa. Tam nie dość, że gotowałam wszystko sama, to sama odpowiadałam również za zakupy. Nikt nie patrzył mi na ręce, nie komentował tego co jem, nie wyrażał pretensji, że jest obiad, a ja wymyślam jakieś fanaberie i gotuję dziwaczne posiłki tylko dla siebie. Moi rodzice to super ludzie, ale w temacie jedzenia są niereformowalni. Ja z powodzeniem przeszłam dietetyczną rewolucję. Gdybym miała komuś poradzić jak jeść więcej warzyw, powiedziałabym: po prostu. Jedz i ciesz się tym, bo naprawdę jest czym! Po pierwsze, nie nastawiaj się negatywnie, nie myśl, że nie dasz rady, wystarczy tylko chcieć. Po drugie, próbuj. Nie każdy lubi wszystko, ludzie mają różne smaki, ale z takiego bogactwa roślin na pewno coś wybierzesz. Widzisz fajny przepis ale coś ci nie pasuje? Zamień składnik. Albo pomiń. Po trzecie, jeśli wydaje ci się, że warzywami się nie najesz, gotuj większe porcje. Nie dasz rady zjeść wszystkiego dziś, bo przesadzisz z ilością, to zjesz jutro. Po czwarte, komponuj ładne kolorowe posiłki. Jak blogerzy;) To naprawdę działa:D Po czwarte, myśl ile zyskasz, wdrażając zmianę. Ja chciałam lepiej wyglądać, schudnąć, ale motywacją może być zdrowie, poprawa wydolności fizycznej, minimalizacja ryzyka wystąpienia choroby, która często zdarza się w rodzinie. Jak w reklamie: przez gotowanie do lepszego życia. Czy Jamie miał kiedyś takie hasło? Chyba miał i chyba wgrało mi się w pamięć już na zawsze:) Pozdrawiam!
Jest przyjemność jest warzywo – towarzyszy Nam przy każdym posiłku, nawet przy deserze – ostatnio było CIASTO DYNIOWE.
Czy jemy śniadanie i jest to kanapka towarzyszy Nam warzywo – idealne do kanapki POMIDOREK.
Obiad – uwielbiamy zupy krem, a najlepsze są z warzyw – krem z PORA.
O deserze już wspomniałam, a na kolacje pasztet z SOCZEWICY, PASTA Z POMIDORÓW.
Różnorodność smaków i kompozycji.
Robię twarożek z pomidorami , ogórkiem , zieleniną i papryką , do jajecznicy dodaję pomidor , paprykę i szczypior , robię pasty na chleb z gotowanych warzyw i ciecierzycy , pastę z żółtego sera i pieczarek , frytki z batatów to hit !. Lubimy kaszę kuskus z pietruszkowym pesto , no a zupy krem zależnie od humoru – z dyni i pieczonej papryki , dynia z mlekiem kokosowym , pomidorowa , brokułowa. Jeszcze jeden hit – sałatka z żółtego sera i czerwonej fasolo , czosnku i majonezu – znika w mig. A ! jeszcze ciasto cukiniowe i z fasoli . Mniam , jesień jest smaczna .
To ja napiszę tak: Dzieci – gdy zaczęły chodzić do przedszkoli i patrzeć na to, że ich koledzy i koleżanki tego nie lubią, tamtego nie lubią, tego nie jedzą „bo są uczulone”, przestały jeść większość warzyw, choć nigdy nie było z tym problemu. I wpadłam na pomysł, który realizowała kiedyś moja mama dla mnie niejadka – zaczęłam tworzyć dla nich obrazki z produktów. Takie piękne dzieła znikają w mig i bez pytania a co to, bez marudzenia. Wspaniała rzecz! Teraz, to już tworzą sniadania i kolacje razem ze mną. Mówią, że to jedzeniowe obrazy. Jedzą wszystko, nawet, gdy nie ma obrazka na talerzu, czyli problem pokonany.
Mąż? Chyba ze starości woła więcej warzyw… :) Ale najbardziej przekonały go tortille, naleśniki, tacos, wszelkie placki, w które można coś zawinąć. U mnie coś to głównie warzywa, jakiś sos i kawałek ryby.
Na imprezach – warzywa takie jak marchew, seler, seler naciowy, papryka wszystko słupki i z dipami lub hummusem.
Żeby nie marnować – wszystko, co zaczyna zle wyglądać w lodówce a są to głownie warzywa i owoce miksuję na koktajl i wszyscy bez wyjątku chętnie piją, jak nie widzą co tam jest :)
Ja – mnie tam na warzywa namawiać nie trzeba :)
Jak głosi piosenka „Panna Mania cudnie gra na mandolinie”, no więc imię i stan cywilny insze, ale moim sposobem jest mandolina do warzyw i cudeńko do tworzenia warzywnego makaronu (spiralizer to się nazywa bodaj). Bo żeby zjeść warzywa to trzeba te warzywa atrakcyjnie przyrządzić, smacznie doprawić i nie spędzić nad tym za dużo czasu (no chyba że ktoś bardzo potrzebuje i to dla niego najwspanialsza rozrywka). Nadwyżki z surówek lądują w słoiku w postaci kiszonek (no i potem dorzucam kawałek buraka do ogórków i się krewni głowią, czy to na talerzu to aby nie kawałek jakiegoś zwierzęcego organu – do przemycania przydaje się tą cecha ludzka zwana „ciekawością świata”. Zupy kremy to prawdziwe szmuglerskie eldorado (ostatnio upiekło mi się za dużo batatów i ugotowało za dużo różyczek kalafiora, a że miałam sporo papryki to razem z podsmażoną cebulą wyszła jedna z najlepszych zup jaką zjadłam od dawna. Mam w domu mięsożerców, ale pokochali już strączkowe kotlety i pasztety, a słodkości z marchewki, cukinii i batatów są świetne. Najważniejsze to fantazja, no i żeby się nie bać – warzyw jest tak wiele o takim wachlarzu smaków i bogactwie kolorów, że ciężko czegoś dla siebie nie znaleźć.
Zawsze rano kroje w paski jakieś warzywo lub owoc i stawiam w małej miseczce na stole. Jest to idealny sposób, na to gdy już ktoś podjada to przynajmniej zdrowe przekąski. Zawsze pod ręką i gotowe do zjedzenia. Jeśli chodzi o pozostałe posiłki to staram się aby przynajmniej w 2 posiłkach dziennie, znalazło się jakieś warzywo lub owoc.
Ja to akurat wege od 10 lat, ostatnio coraz bardziej wegan, ale ostatnio odkryłam jeszcze jeden sposób – dorzucam warzywa do wypieków. Robię np. pączki z musem z batatów, cynamon rollsy z musem z dyni, ciasto z buraków… opcji jest mnóstwo :)
Warzywa do codziennego menu przemycam na dwa sposoby. Mój pierwszy i ulubiony to sok warzywny z rana, który zapewnia porządną dawkę witamin i minerałów. Drugim sposobem to warzywa jako dodatek do kaszy, którą jadam czasem wieczorem.
Na szczęście pod moim biurem jest warzywniak z całą gamą kolorów, smaków i…”warzywną nomenklaturą”. Jak jabłka, to twarde i słodkie, przy grzybach napisane ładnie, że „z lasu”, a z etykiety marchewki można się dowiedzieć, że jest „przyjemnie chrupiąca”. Kto choć raz nie oparł się tej warzywnej poezji, niech pierwszy rzuci korzeniem… pietruszki, który swoją ceną udowodnił, że warzywa to nie jest pożywienie dla plebsu ;)
Oszukane bombonierki.
Uwielbiam ciekawe puszki po bombonierkach. Te najpiękniejsze, głównie z zagranicznych podróży zostawiam i to one pomagają mi jeść więcej warzyw. Jak to? Oglądając filmy lubię podjadać, żeby było zdrowo to do opakowań po pralinkach wkładam różne zdrowe kulki np. z pieczonych buraków, kaszy gryczanej i serka koziego albo kulki dyniowe w rozmarynie. Czasami idę na łatwiznę i ukrywam w „pojemniku szczęścia” pieczoną brukselkę lub pomidorki koktajlowe. Codziennie oglądam filmy (to mój nałóg), więc codziennie jem warzywa.
Zdecydowanie moja dieta od ok. roku wygląda zupełnie inaczej. Warzywa staram się dołączyć do każdego posiłku. Wcześniej robiłam głównie koktajle owocowe, a teraz zawsze w blenderze oprócz warzyw ląduje jakieś warzywko :D Ponadto chociaż ilość jedzenia na moim talerzu się nie zmniejszyła to proporcje owszem. Teraz ok. pół mojego talerza zdobią kolorowe warzywa. A co jeśli dopadnie mnie lekki głód? Jako przekąska wlatuje jakieś surowe warzywo, które akurat mam pod ręką :D
Sama jestem wege o 15 roku życia więc jem dużo warzyw ale wprowadzam je w jedzenie chłopaka bo to fan mięsa niestety. Staram sie robić dania podobne do mięsnych ale warzywne aby miał to co lubi ale w warzywnej wersji i kluczem czesto sa przyprawy :D . Czasem sie zorientuje a czasem nie. Bardzo polubil kotlety warzywne. Od zawsze lubil jajeczne ale robie mu jajeczne z dodatkiem warzyw. Robie zwykly makaron to dorzucam makaron zrobiony z cukini lub marchewki. W bigosie czy ciecierzycy po bretońsku zamiast miesa dodaje wedzone tofu bo dobrze imituje mieso. Zupy tylko na bulionie warzywnym domowej roboty, on nie widzi różnicy :D polubił hummus wiec dostaje do pracy z pokrojonymi w słupki warzywami :) zwiedzamy dużo wege knajp zeby probował alternatywy dla miesa. Kocha burgery to probuje warzywbe. Kocha sushi to poszliśmy vegańskie sushi i vegański ramen :D ze mną nie ma lekko :D a ze jest leniem do gotowania to je warzywnie i prawie zawsze alternatywa mu smakuje
nie jem warzyw bo brakuje mi na nie pomyslow dlatego ksiazka jamiego musi trafic w moje rece inaczej nigdy nie zaczne ich jesc a warzywa jak wiadomo powinny byc podstawa naszej diety :)
Jestem fanatykiem zdrowej żywności, stąd kuchnia Jamiego nie jest mi obca. Na codzień niektórzy (żona i dzieci) mogą we mnie wręcz widzieć warzywnego dyktatora, jednak jestem zdania, iż można (i należy!) wkomponować je do każdego posiłku, niezależnie czy mówimy tu o śniadaniu, obiedzie czy kolacji.
Przykłady? Na śniadanie oszukuję moją rodzinę serwując im smoothie. Zmielona z sokiem zielona kapusta, awokado, groszek i inne sezonowe warzywa doskonale komponują się z owocami, płatkami owsianymi oraz miodem. I wiecie co? Smakuje im tak, że muszę blendować dolewkę :)
Jako wychowany w Polsce kucharz obiad oznacza dla mnie dwa dania. Zupa (a ta musi być zdecydowanie na bazie warzyw, często idę w stronę kremowych), do tego drugie danie z surówką bądź sałatką. Chociaż zwykło się uważać iż surówka to tylko mały dodatek, u nas w domu urasta do miana prawdziwego rarytasu i każdy kto z nas ma akurat przydział kuchenny, chce się wykazać w jej zdrowej abstrakcyjności :)
Między posiłkami lubię robić przegryzki (marchewki, seler, ogórki), które łączę z hummusem. Dzięki temu mamy zdrowe zastępstwo chipsów.
Do kolacji mamy także talerz warzyw i owoców. Szybciej zapełnia żołądek i w dodatku na dłuższy czas, a co więcej śpi się po tym o wiele przyjemniej.
A dodatkowo? Suszę warzywa i jem je później również niczym chipsy :)
Marynuję warzywa i jem zachłannie zimą (ale również w inne pory roku ;).
Jestem zdania, że warzywa można jeść cały czas i nasze ciało dzięki temu tylko zyskuje. Moje ulubione danie? Czekoladowe brownie z awokado i czarną fasolą oraz ciasteczka z cukinii z polewką z białego sera. Impossible is nothing, niech żyją warzywa! :)
Mój sposób: Włoch w domu! ? A tak zupełnie serio, to odpowiedź jest tylko jedna i jak najbardziej związana z Włochami: PASTA! Przed wyjazdem do Włoch mój sposób na szybki obiad zazwyczaj obejmował jakieś mniej lub bardziej (zazwyczaj bardziej) naładowane świństwami kupne danie ze słoika czy innego pudełka. Ze zdrowiem i warzywami miało to raczej nie za wiele wspólnego. Teraz stawiam na makaron! Może być naprawdę bardzo prosto, szybko i różnorodnie. A przede wszystkim warzywnie! Makaron z pomidorkami i rukolą, z bakłażanem, z papryką, z kalafiorem i pomidorami, z cukinią i mozzarellą (krewetki też tu świetnie pasują ^^), z fasolą, z ciecierzycą, z bobem, ze szparagami czy z cykorią. Możliwości są nieskończone. A może makaron z ziemniakami? Fasola, owoce morza i pomidory? Brzmi strasznie? Może, ale za to jak smakuje! Nie krzywcie się więc i nie dziwcie. Zaufajcie Włochom, oni wiedzą co robią i ich połączenia są naprawdę świetne. A jak już wszystko opanujecie, zacznijcie eksperymentować. ? Zamiast makaronu jakieś polskie kluski? Jak najbardziej. A może makaron z cukinii? Dlaczego nie!
Moja przygoda z warzywami zdecydowanie zaczęła się dzięki pięknej Italii, dlatego zawsze polecam tę kuchnię jako źródło inspiracji. Nie jestem jeszcze wielkim znawcą w tematach wege (generalnie w kuchni też jeszcze nie czuję się w 100% swobodnie ;) ), ale ideę dziarsko do przodu. Słyszałam, że właśnie dla takich osób książka Jamiego może być fajnym źródłem pomysłów, więc bardzo chętnie bym ją przytuliła. ?
Od jakiegoś czasu zaczęłam dostrzegać bogactwo warzyw, owoców, zieleniny, kasz, pestek, nasion itd. ???? i do tej pory nie mogę się nadziwić jak można urozmaicać dietę, dzięki tym darom natury. Staram się, aby moje posiłki zawsze zawierały jak najwięcej kolorów, od zielonego po czerwony czy pomarańczowy i jest to bardzo motywujące, bo gdy widzisz swój obiad, może zacząć nasuwać się myśl „yhmm czegoś mi tu brakuje” i nagle człowiek przypomina sobie o natce pietruszki, która czeka na nas w lodówce czy ogórku kiszonym czającym na nas w słoiku, który dostaliśmy od babci. Posiłki mają być dla nas przyjemnością, więc bawmy się kolorami na talerzu! ? Zamiast steka ociekającego tłuszczem, zróbmy burgera/pasztet z soczewicy/ciecierzycy/ulubionej kaszy z dodatkiem aromatycznych ziół czy z tego co przyjdzie nam do głowy albo mamy w spiżarni, w taki sposób możemy za każdym razem eksperymentować z nowymi smakami i składnikami. Do koktajlu dodajmy warzywa, do których nie możemy się przekonać, a może taka forma z jakimś połączeniem nam zasmakuje?! Dobrym sposobem są wszelakie zapiekanki/ tarty warzywne, gdzie dodajemy mnóstwo warzyw, zalewamy sosem przykładowo pomidorowym i mamy pyszny posiłek. Do swojego ukochanego makaronu możemy zrobić pesto ze świeżych ziół (bazylii, natki pietruszki, a nawet liści rzodkiewki), dodając do niego brokuły, spowodujemy, że nabierze innego aromatu, innym razem spróbujmy z innym warzywem, tak by nie znudziło się. Robiąc sobie kanapki do szkoły czy pracy pamiętajmy o warzywach (sałacie, kiełkach, pomidorze, papryce, czy innych warzywach które lubimy). Jeśli nie możemy się przekonać do zup jarzynowych, zblendujmy je i róbmy wszelakie kremy, które są idealne na przemycanie sporej dawki warzyw w przyjemnej formie. Nie ograniczajmy się do przekonania, że frytki to tylko te z ziemniaka i ociekającego tłuszczu, możemy je zrobić sami krojąc warzywa w słupki (marchew, seler, pietruszkę, batata…), posypujemy ziołami, skrapiamy oliwą i pieczemy w piekarniku, można też, w taki sam sposób piec świeży jarmuż, jako chrupiącą przekąskę. Nie bójmy się eksperymentować w kuchni, próbujmy nowych smaków, a może jeszcze nigdy nie jadłeś batata, awokado czy kiełków, nie czekaj, staraj się próbować ciągle jeszcze nieznanych przez ciebie produktów. Można robić pyszne desery, które zastępują tradycyjne receptury, a są równie pyszne, a nawet i lepsze. Przykładem może być brownie z batata, fasoli czy buraka, pyszny sernik z fasoli albo ciasteczka z ciecierzycy z masłem orzechowym, piernik pomidorowy i wiele innych, może pierwsze słyszysz i się dziwisz jak to sernik z fasoli??! Ale to tylko nasze ograniczenia w głowie, więc nie zastanawiaj się i korzystaj z różnorodności ❤️❤️
Tak
Od dziecka byłam niejadkiem. Mama, aby „przemycać” do mojej diety warzywa i owoce, często podawała je w formie pureè czy musu, na przykład z dyni. Często dodawała do nich warzywa, których w czystej postaci nigdy bym nie tknęła. Był to doskonały sposób, który stosuję do dziś na mojej młodszej siostrze, sama często łapiąc się na tym, że w zupie krem czy w smoothie jest składnik, za którym nie przepadam – jednak w tej postaci zupełnie mi nie przeszkadza. Jak to mówią – czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal :)
W wieku 10 lat postanowiłam wyeliminować z diety mięso.Początkowo nie było to łatwe, nie tylko ze względu na problem ułożenia zbilansowanej diety, ale także ze względu na „buntujących” się rodziców. Z każdym dniem, miesiącem, rokiem do mojej diety dodawałam coraz więcej warzyw eliminując przy tym produkty mięsne, ryby czy jajka. Teraz po kilkunastu latach nauczyłam się całkowicie funkcjonować na diecie wegetariańskiej i ze względu na fakt, iż trwało to kilka lat, nie miałam z tym problemów. Początkowo warzywa przemycałam w zupach, sałatkach,a le z czasem i koktajlach a nawet ciastach. Metodą prób i błędów znalazłam złoty środek jak obchodzić się z warzywami by zachowały one nie tylko witaminy, ale także i smak a przy tym nie raziły mojej rodziny tym, że są to „tylko” warzywa.
Najlepszą zachętą jest świetny wygląd talerza. Jeżeli dodamy kolorowe warzywa, najlepiej w postaci surowej lub lekko obrobionej termicznie, znacznie chętniej je zjemy. Pamiętam, że warzywa z dzieciństwa, to rozgotowana marchewka z groszkiem albo rozgotowany brokuł czy kalafior z ogromną ilością bułki tartej. Taka książka byłaby dla mnie inspiracją, tym bardziej, że moja druga połówka uwielbia warzywa bardziej niż mięso. Mi osobiście trudno jest się przestawić, bo trudno mi zachwycić się brakiem mięsa pod zębami. Kwestia przyzwyczajenia albo… odpowiedniego doboru potraw. Bo jakoś cośrodowe obiady w jednej z wegetariańskich sieciówek mi smakują i potrafię się nimi najadać… a w domu jakoś nie do końca.
Moje metody to takie sprytne SAMOOSZUKIWANIE SIĘ. :) Nie przepadam za warzywami solo, nie lubię chrupać porów czy innych sałat ot tak.
Dlatego część warzyw mieszam z owocami i mlekiem roślinnym – w formie kolorowych koktajli i smoothie są o wiele łatwiejsze do zniesienia i zjedzenia. :)
Robię pasty warzywne – odpowiednio je też przyprawiam, żeby byly pikantne.
No i zaklinam warzywa w różne ciasta – nie tylko wytrawne warzywne tarty, ale też np. brownie z burakami czy ciasto marchewkowe. :)
Każdy sposób jest dobry, byle się nieco oszukać i jednak zjeść porcję zdrowia. :D
Gotuję więcej warzyw, a że u mnie się nie wyrzuca jedzenia to trzeba wszystko zjeść.
Witam serdecznie.Kiedys moj synek bardzo zachorowal i przestal jesc.Nie akceptowal niczego z warzyw wiec musialam cos wymyslec i zaczelam blendowac wszystkie warzywa.Dzis ma 14 lat i do tej pory je buliony zupkowe,a to co najsmieszniejsze to nawet nie wie ,ze jadl juz wszystkie warzywa swiata.Ostatnio probuje dawac Mu warzywa w calosci i jest taki zdziwiony, ze On to jadl.?
Mnie do częstszego jedzenia warzyw „zmusiło” moje lenistwo… Zwykle mam problem z wymyśleniem, co wziąć do pracy na lunch. Nie chce mi się przesiadywać codziennie w kuchni kilka godzin, żeby przygotować posiłek. Z drugiej strony szybkie kanapki też mnie nie satysfakcjonują :) Wymyśliłam zatem kilka „dań”, które polegają mniej więcej na tym, że kroję warzywa, wrzucam je na patelnię wraz z dodatkami i po kilku minutach mam w zasadzie gotowy posiłek! W razie większego głodu dodaję do nich ryż, makaron, kaszę, czy inne zboża. W ten sposób ograniczyłam spożywanie mięsa, którego nie chce mi się przygotowywać, bo zwyczajnie zabiera mi to zbyt dużo czasu. Tym bardziej, że trzeba się nieco natrudzić, aby kupić dobrej jakości mięso… Bez dwóch zdań, rośliny rządzą! :)
Często robie koktajle warzywne na śniadania owsianka z owocami a z dyni i jarmużu w piekarniku chipsy cały sezon letni to na kolacje sałatki warzywne z pomidorów ogórków do obiadu warzywa z ogródka
Mam kilka sposobów, żeby przemycić warzywa w diecie rodziny: dodaję do koktajli (awokado+kiwi+seler naciowy+miód to nieeeebo), we wrapach (np. z grillowanym hallumi, szpinakiem i burakiem gotowanym), w owsiankach (starta cukinia to porcja warzyw na słodko, a do tego podbicie objętościowe bez dodatkowych kalorii), w omletach (np. starta marchewka), w ciastach i ciastkach (dyniowe, brownie z fasoli), w zapiekankach (czy to makaronowych czy naleśnikowych), albo podanie w atrakcyjnej formie (frytki warzywne z piekarnika, szaszłyki z warzyw, spring rollsy, a dla dziecka powycinane gwazdki czy kwiatki np. z ogórka). Sposobów jest wiele, a ja się chętnie przekonam z książki mojego ulubionego kucharza ?
Moja relacja z warzywami nigdy nie była problematyczna – od zawsze jadłam sporo warzyw i owoców, miałam na nie różne sposoby, ale… nigdy nie uwielbiałam ich smaku – to była raczej relacja rozsądkowa. … Aż do momentu kiedy po wielu wielu latach (od dzieciństwa) znów spróbowałam warzyw i owoców prosto z pola. Jakież było moje zdziwienie (przerażenie też) gdy okazało się, że smakują one zupełnie inaczej niż to co kupowałam przez ostatnie lata w supermarketach. Od tej pory jedzenie warzyw i owoców jest największą przyjemnością – po prostu smakują – ochota bierze sie z serduszka, a nie z rozsądku!
Uwielbiam włoskie pasty, a mój sposób na zdrowsze odżywianie i mniej węglowodanów to warzywny makaron ??? wystarczy cukinia, bataty lub marchewka, krajalnica do warzyw, ulubiony sos i voilá ??
Mamy z mężem niepisaną rywalizację – szukamy najoryginalniejszych warzyw i zieleniń, przynosimy drugiej połówce i rzucamy sobie kulinarne wyzwanie!
– Przyniosłam BOTWINKĘ. Na pewno nie dasz rady wymyślić z niej nic innego niż chłodnik.
– Zaraz się przekonamy. – po chwili mąż zaszywa się w kuchni z botwinką. Kilka dni temu z triumfem na twarzy wręczył mi kwiaty cukinii. Nie dałam poznać po sobie popłochu, tylko wzięłam się za wertowanie przepisów, żeby go zaskoczyć. A pomyśleć, że zaczęło się od 2kg bakłażanów, które mój wówczas jeszcze-nie-mąż przyniósł mi do akademika w czasach studenckich. Ale to już inna historia. Bardziej od gotowania kochamy tylko kłócenie się, czy pomidor jest owocem, czy warzywem :D
Ja to co prawda od 9 lat wege, obecnie w stronę wegan, ale nawet po takim czasie mozna odkryć coś nowego – wrzucam warzywa do wypieków! Paczki z puree z dyni, wieniec cynamonowy z batatami, ciasto z buraka czy pietruszki z kardamonem. ?
Warzywa surowe, tarkowane i szarpane w połączeniu z warzywami kiszonymi i w towarzystwie warzyw pieczonych, wszystko chlupnięte oliwą i czosnem i ziołami i orzechami i mamy pełnoprawny obiad. :)
A pieczona cukinia albo bakłażan to prawdziwe sztosy.
Jedyne co odradzam to warzywa na parze… nigdy nie zrozumiem jak można robić bezsmakową saunę, kiedy wystarczy trochę się schylić i odpalić piekarnik.
Zaczynam od tego, aby warzywa były zawsze pod ręką i w widocznym miejscu. W domu zawsze mamy zapas świeżych warzyw oraz mrożonek. Nie jesteśmy wegetarianami, ale każdy posiłek musi zawierać dodatek warzywny, świeży, gotowany lub grillowany.
Warzywa to nasz ulubiony składnik prawie wszystkich dań. Same w sobie są smaczne, ale dla tych bardziej opornych domowników staram się jeść podawać w bardziej różnorodnej formie: jako farsz w pierogach i naleśnikach; jako główny składnik „kotletów,” i pasztetów; jako dodatek – surówkę, sałatkę, puree (choćby z kalafiora), sos (z jarmużu, rukoli i oliwy); sok czy smoothie. Dobrze jest zrobić zdrowsza alternatywę dla ulubionych dań: zamiast typowych frytek – frytki z pokrojonych w słupki warzyw; umyte małe marchewki wspaniale smakują (zamiast chipsów) jako przekąska maczana w hummusie; zapiekanka zamiast z makaronu czy bułki to z cukinii nadzianej kaszą gryczaną i warzywami. Opcji jest tak wiele, że nawet słodkości można wzbogacić wieloma warzywami i nikt nie wyczuje smaku. Ciekawą opcją są też wymyślne dodatki: „kawior” z buraka i tapioki, „ser” z ziemniaka, płatków drożdżowych i oliwy, itp. Każdego dnia testuję nowe przepisy, bo w gotowaniu ogranicza nas tylko wyobraźnia ?
Warzywa- to skarb natury bez których nie umiem żyć i który zdrowy nadmiar spowodował że mój organizm zaczął się uzdrawiać! Warzywa towarzyszą całej mojej rodzinie od świtu do zmierzchu,poprzez kolorowy twarożek czy pasty na kanapkach,ziołowe gofry czy mufinki z przemycanymi warzywami. Mini pizze,kolorowe frytki,makaron z cukinią czy burgery z buraków i ciecierzycy są pychaaa !! Im bardziej kolorowo tym lepiej ,bo to co jemy to najlepszy kapitał na całe nasze życie!
U mnie warzywa najlepiej ” wchodzą” w płynnej formie. Wszelkiego rodzaju Smoothie, koktajle,zupy kremy. Moje dzieciaki nie przepadają za widokiem warzyw, smak ukryty w owocach lub zupie kremie akceptują.
blenduje, scieram, tarkuje do praktycznie każdego dania i najlepsze że się do tego nie przyznaje cebula czosnek, por, marchewka, pietruszka, seler a nawet dynia i cukinia. wymyslam także nowe przepisy. jak było lato to zrobilam nawet lody….szpinakowe
Najtrudniej jest mi się przekonać do warzyw zielonych… Ciężko mi jeść sałatki, więc robię zielone omlety i placuszki dzięki czemu zielenina jest w moim menu :D
Jestem vege już od 21lat, za to mój mąż jest największym mięsożercą na Mazowszu:)
Za punkt honoru postawiłam sobie maksymalne ograniczenie mięsa w naszym domu. Codzienne koktajle są świetnym sposobem na zwiększenie dziennego spożycia warzyw.
Jarmuz, seler naciowy z dodatkiem kiwi czy ananasa, są wspaniałym teamem, który konkuruje z burakiem w towarzystwie marchewki i jabłka:)
Hmmm… kiedyś – w ciągłym biegu pogardzałam lub nie zauważyłam, że nie jem warzyw :) moje ciało na tym cierpiało, bo nie jem mięsa- dużo samodyscypliny mnie to kosztowało alee…zaczęłam od wprowadzenia zupy krem z różnych warzyw z pastą hatcho miso, jako codzienny nawyk na kolację. Następny krok to pasty warzywne i moje ukochane kiełki do kanapek oraz papryka i zielsko ;p głównie roszponka lub rukiew wodna. Dziś po 5 latach nie wyobrażam sobie nie jeść tak- jak jem :)
Hmmm… kiedyś – w ciągłym biegu pogardzałam lub nie zauważyłam, że nie jem warzyw :) moje ciało na tym cierpiało, bo nie jem mięsa- dużo samodyscypliny mnie to kosztowało alee…zaczęłam od wprowadzenia zupy krem z różnych warzyw z pastą hatcho miso, jako codzienny nawyk na kolację. Następny krok to pasty warzywne i moje ukochane kiełki do kanapek oraz papryka i zielsko ;p głównie roszponka lub rukiew wodna. Dziś po 5 latach nie wyobrażam sobie nie jeść tak- jak jem :)… AAAA i obligatoryjnie sok z pomarańczy lub grejpfruta-przedśniadannie.
Najlepszym pomysłem na włączanie większej ilości warzyw są dla mnie koktajle – mało kto schrupie buraka na surowo, ale np. w wersji burak+jabłko+banan człowiek nawet nie czuje, że wsuwa warzywo :) Aż sobie narobiłam smaka i zaraz coś takiego zmiksuję.
Uwielbiam też przemycać warzywa w ciastach robiąc brownie fasolowe czy ciasto czekoladowe z cukinią.
Kocham też komponować w 100% warzywne obiady – dzisiaj moja domowa kuchnia serwowała gulasz z dyni piżmowej, ciecierzycy, papryki i passaty, a jutro do pracy zabieram pełnoziarnisty makaron spaghetti z sosem z buraków, szpinaku, pomidorów i ziaren słonecznika.
Polecam dietę roślinną, ale ostrzegam – będziecie ciągle biegali wyrzucać śmieci bio, bo dwa posiłki i pełne pudełko :D
Od dwóch lat nie jem mięsa, więc wiem jestem już za tym trudnym zadaniem tworzenia całodniowego jadłospisu opartego tylko na warzywach i owocach; zwłaszcza, że do niedawna żywiliśmy się też bez nabiału. O dziwo, wcale nie było tak trudno i nie dopadały mnie ataki głodu po bezmięsnym obiedzie, a tego trochę się obawiałam. Jako mama bałam się, że dzieciom nie do końca przypadną wszystkie propozycje dań, zwłaszcza te, w których dominuje zielenina. Na szczęście zainwestowaliśmy z mężem w dobry blender kielichowy i dzieci (2 i 5 lat) z dokładką piją zielone koktajle na bazie szpinaku, pietruszki lub jarmużu. A dodaję do koktajli niemal wszystko, nawet ugotowane buraki z zupy, chociaż te akurat dzieci uwielbiają jeść pokrojone. A drugi hit, również dzięki dobremu blenderowi są zupy kremy – polecam zwłaszcza moją ulubioną ostatnio zupę marchewkową z orzechem masłowym – mniam!
Dieta na tydzień, miesiąc albo kwartał to żadne rozwiązanie. Dieta fit jest na całe życie! Zmieniłam nawyki żywieniowe. To co na moim talerzu może „psuć” wagę, która każdego dnia pokazuje wyższy wynik, sprawia, że zrezygnuję z tego. Albo skutecznie ograniczam. Dbam o nawodnienie organizmu. Pijam głównie niegazowaną wodę mineralną. Dzień bez śniadania nie może być dobry. Nie wyobrażam sobie życia bez owsianki, omletu, jajecznicy albo kanapek, bo doskonale wiem, że to najważniejszy posiłek w ciągu całego dnia. Liczę węglowodany. Nie można ograniczyć ich do zera, bo to źródło energii, ale rozsądnym rozwiązaniem jest przyjmowanie ich w odpowiednich ilościach i zadbanie, by pochodziły z odpowiednich źródeł. Czytam etykiety na produktach spożywczych, by być bardziej świadomą, co jem. Dużo chodzę. Momentami boli, bywa bardzo
nieprzyjemnie, ale staram się rozważnie korzystać z moich kończyn i nie zapominać, że ruch jest ważny. Jeśli nie bieganie to chodzenie. Jeśli nie chodzenie to jazda na rowerze. Jeśli nie jazda na rowerze to kopanie w ogródku. Nie piję alkoholu. Po piwie chce się jeść. Poza tym alkohol to puste kalorie…
Do diety warzywnej zmusiła mnie choroba. Zmusiła mnie do tego choroba a raczej cały zespół chorób. Od sarkoidozy zaczynając (wyjątkowy pech, bo na to schorzenie cierpi w Polsce tylko kilkadziesiąt osób z tego, co wiem), poprzez niewydolność nerek spowodowaną właśnie sarkoidozą, cukrzycę typu 2 wraz z hiperlipidemią, niedoczynność tarczycy, dnę moczanową, nadciśnienie, tachykardię i na problemach z nastrojem kończąc. Jestem w trakcie sterydoterapii ze względu na wspomnianą sarkoidozę płucno-węzłową w związku z czym BARDZO nasiliły się moje problemy metaboliczne. Bardzo przytyłem, choć wcale dużo nie jem, jestem opuchnięty i przewodniony. Staram się trzymać dietę, ale wcale nie jest to łatwe. Nie ze względu na brak silnej woli, ale ze względu na niewiedzę w tym zakresie. Przyznaję, że mało wiem o zdrowych dietach i właściwościach odżywczych poszczególnych składników diety. Kiedyś myślałem, że każde warzywo jest dla mnie zdrowe, ale teraz przy wszystkich moich schorzeniach, okazuje się, że wcale tak być nie musi i po prostu nie jest. Koniecznie muszę schudnąć, pogłębić wiedzę na temat odżywiania w moich chorobach, bo będzie krucho ze mną… Wzrost wagi ciała o 28 kg w ciągu 7 miesięcy nie wróży bowiem niczego dobrego
Unikam alkoholu (nawet jednego małego piwa), kawy i mocnej herbaty, a także żywności wysokoprzetworzonej i dań gotowych. Nie palę. Nigdy nie paliłam. Podstawowym elementem wypoczynku jest sen, który powinien trwać nieprzerwanie około 8 godzin. Nie zawsze na tyle mogę sobie pozwolić, niestety. W swej diecie uwzględniam produkty pełnoziarniste, bogate w błonnik pokarmowy, który pomaga mojemu organizmowi pozbyć się szkodliwych toksyn. Spożywam naturalne przeciwutleniacze i witaminy zawarte w świeżych warzywach i owocach. Często sięgam po zioła: rumianek, łopian, goździki, kora dębu, imbir, żeń-szeń czy mniszek lekarski – pomagają mi uporać się z wieloma problemami. Zioła te piję w postaci naparów, jak również przemywam nimi swoją cerę, która jesienią wymaga odpowiedniej troski. To właśnie w tym czasie, stosuję specjalistyczne kosmetyki, takie jak olejki, które pomogą mi zregenerować zniszczony naskórek. Wracając do diety, obfituje ona także w morskie ryby, które zawierają niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Staram się by dieta mojej rodziny była bogata w składniki odżywcze takie, jak: witaminy z grupy B, witaminy A, C, D (której brakuje naszym organizmom ze względu na niedostatek słońca) i E, beta-karoten, kwasy tłuszczowe omega-3, jod (wciąż niedoceniony, a jakże ważny!), żelazo, selen i ogólnie zbilansowana. płatki owsiane, otręby pszenne, ryż, kasza jaglana. Odpowiednia dieta to moim zdaniem doskonały probiotyk. Jem dużo czosnku, por, cebulę, jogurty, piję orzeźwiające soki z cytrusów. Zawierają dużo witaminy C. Jem orzechy, zwłaszcza brazylijskie bogate w selen, potas i magnez. Zajadam się warzywami jesiennymi, takimi jak dynia, kalafior czy brokuły. Wybieram warzywa bogate w potas, magnez i żelazo, np. seler, fasola szparagowa, pomidory, kukurydzę, cukinię, brokuły. Nie odmawiam sobie miodu lipowego lub spadziowego. Staram się jeść częściej i w niewielkich ilościach. Nie twierdzę, że przyjmowanie witamin i minerałów w tabletkach jest złe. Ale Jeśli stosuję je i suplementy diety, to z rozwagą i takie które pochodzącą od sprawdzonych firm z tradycjami. To bardzo istotne. Nie sztuka kupić tani preparat, który bardziej działa jak placebo niż realnie, a może wręcz zaszkodzić. Za jakość trzeba zapłacić, bo badania laboratoryjne ich skuteczności kosztują.
Dbam również o dobrze zbilansowaną dietę, bogatą w produkty pobudzające mój układ odpornościowy, np. marchew, kaszę jaglaną, pestki dyni, słonecznika, orzechy, drożdże, wątróbkę, owoce morza, żółtka jaj. Są one bogate w witaminy A, C D i E, które występują jeszcze np. w szpinaku, pomidorach, truskawkach, marchewce czy papryce. Jem zatem więcej warzyw i owoców, choć można wspomóc się także witaminami w pastylkach. Moim sprawdzonym preparatem jest Doppelherz aktiv A-Z Retard, który polecił mi brat. Zdecydowanie zwiększam dzienną dawkę witamin i minerałów. Szczególnie ważne jest zwiększenie dawki witaminy C, która nie tylko pomaga zwalczać przeziębienie, ale także uszczelnia ścianki naczyń krwionośnych. Ważną witaminą w okresie jesienno-zimowym jest także witamina A, która wspomaga produkcję białych ciałek krwi. Sięgam po jogurty z żywymi kulturami bakterii L. casei i chiński cudowny lek, naturalny żeń-szeń. W mojej apteczce znajduje się też selen i jod (ten drugi oczywiście stosuję z umiarem i rozwagą po konsultacji z lekarzem i po przebadaniu czynności tarczycy). Nie zapominam także o wspaniałych właściwościach czosnku. Jest on bogaty w białka, węglowodany, witaminę C czy allicynę, która działa bakteriobójczo. Reguluje także moje trawienie i poziom cholesterolu. Fasola, groch, szpinak, a także dzika róża, daktyle, mandarynki, banany często goszczą jesienią i zimą na naszym rodzinnym stole. Łyknięcie garści tabletek gdy zrobi się zimno nie sprawi, że cudowanie uniknę zarażenia. O swój organizm staram się zacząć dbać już latem. Jeśli nie jestem pewny, czy uda mi się dostarczyć organizmowi sił na walkę z infekcjami za pomocą zdrowej diety, sięgam po małe wspomaganie w postaci wspomnianych, odpowiednich, wyselekcjonowanych suplementów. Szczegółowo zwracam uwagę na ich skład. Muszą się tam znaleźć składniki, które idealnie uzupełnią moją dietę, zwłaszcza w odpowiedni zapas witaminy C i cynku. Zażywam też naturalne preparaty mające zwiększyć moją odporność, np. z jeżówką, echinaceą, aloesem, beta-glukanem, czarnym bzem. Od dawna stosuję tran, który jest mieszaniną wielu związków aktywnych biologicznie, a najważniejsze z nich to wielonienasycone kwasy tłuszczowe (omega 3 i omega 6).
Zamiast kawy lub kolejnej wątpliwej jakości herbaty wypijam herbatkę z dzikiej róży, aronii, hibiskusa, malin, czarnej porzeczki – dostarczają mnóstwo witaminy C, A, B i E oraz wapnia, fosforu, magnezu i żelaza. Wzmacniają organizm i łagodzą stres. Do tego miód, cebula i czosnek, które razem połączone mają świetne działanie przeciwbakteryjne i antyseptyczne – to moi wielcy sprzymierzeńcy w walce z przeziębieniem. Nie może ich zabraknąć w naszym jesienno-zimowym jadłospisie. Nie ma nic lepszego niż kubek ciepłego mleka z miodem w chłodny wieczór.
przygotowałem samodzielnie (!) taką oto przepyszną, prostą (w prostocie jest metoda) i megazdrową sałatkę. Nikt mi nie pomagał. Nawet Małżonka. :D To jest sałatka, której głównymi składnikami są pomidory oraz papryka. Może być różnokolorowa dla urozmaicenia wrażeń wzrokowych. Ja akurat miałem pod ręką czerwoną. Następnie dodałem cebulę. I tak się jakoś złożyło, że w schowku również była… czerwona. No nic, przynajmniej nikt mi nie zarzuci, że uprawiam tu jakąś dziką kolorystykę. :D Białą, jak widać, też znalazłem. Wszystko należy pokroić. Dowolnie – jak kto woli – na mniejsze czy większe kawałki. Ja takie średnie tu uskuteczniłem, bo byłem głodny jak wilk i nie chciało mi się ciachać zbyt długo. ;) Następnie dodałem pół kostki sera feta niskotłuszczowego of kors! Polałem oliwą z oliwek. I zacząłem MIĘSZAĆ. :D Ale tak delikatnie, żeby nie zamienić tego w przecier. :D Później dodałem pieprzu, soli, papryki słodkiej sproszkowanej nieco i oczywiście bazylii. Bez tego ani rusz! Aha, no i na koniec – jak widać – całość udekorowałem oliwkami nadziewanymi… papryką. Pyszota! Wyszła pełna micha, więc podzieliłem sobie na dwa razy. Małżonka stwierdziła, że dla niej sałatka jest zbyt ekstremalna ze względu na dużą ilość zawartej cebuli. :( No ale dzięki temu więcej zostało dla mnie. :D :D :D ;) Polecam! Zdrowe i sycące danie! ;)
Według filozofii jedzenia, jemy także oczami. ? I to jest prawda. Nie tylko smak, zapach ale i wygląd dania jest ważny. My kochamy kolory na talerzu. Im więcej tym lepiej. A i smakuje dużo bardziej takie kolorowe jedzenie. Staramy się jeść pięknie, zdrowo, kolorowo i przede wszystkim sezonowo. Warto brać pod uwagę, jakie skarby ziemi o danej porze roku mamy. Do każdego posiłku kolorowa sałatka to standard. W letnie dni staramy się ograniczyć jedzenie mięsa do minimum. Warzywa królują. Szybko, prosto i zdrowo. ? ?
Pasztet nie mięsny, ale warzywny – dynia, cieciorka, fasola.
Ulubiona kanapeczka to masełko i rzodkiewek dużo.
Kiedy sos do makaronu robię to oprócz pomidorów, dorzucę tez inne warzywa, choć technicznie pomidor warzywem nie jest.
Tarty warzywne uwielbiam, Trochę ciasta, a na wierzchu tyle warzyw ile się tylko zmieści i na jakie ochota najdzie.
Kiedy koktajl robię głównie owocowy to i tak coś zielonego dorzucić nie zapomnę. A i warzywne tylko, regularnie piję.
Kotlet zamiast schabowego osobiście wolę z boczniaka uczynić.
Frytki nie tylko z ziemniaka czy batata lubię, ale także pietruszkę czy marchewkę czasem tak przyrządzę.
A i o surówce lub nawet kilku nie zapominam, gdy na kotleta z mięsa najdzie mnie ochota.
Pasztet nie mięsny, ale warzywny – dynia, cieciorka, fasola.
Ulubiona kanapeczka to masełko i rzodkiewek dużo.
Kiedy sos do makaronu robię to oprócz pomidorów, dorzucę tez inne warzywa, choć technicznie pomidor warzywem nie jest.
Tarty warzywne uwielbiam, Trochę ciasta, a na wierzchu tyle warzyw ile się tylko zmieści i na jakie ochota najdzie.
Kiedy koktajl robię głównie owocowy to i tak coś zielonego dorzucić nie zapomnę. A i warzywne tylko, regularnie piję.
Kotlet zamiast schabowego osobiście wolę z boczniaka uczynić.
Frytki nie tylko z ziemniaka czy batata lubię, ale także pietruszkę czy marchewkę czasem tak przyrządzę.
A i o surówce lub nawet kilku nie zapominam, gdy na kotleta z mięsa najdzie mnie ochota.
Aby zwiększyć liczbę warzyw, trzeba zmniejszyć udzial innych składników :-) Ja zmniejszyłam np do zera mięso i ryby, zredukowałam pieczywo i ziemniaki, ograniczam nabiał. Klucz do sukcesu? Zmiany wprowadzaj nieśpiesznie, by podniebienia nadążąły. Bądż otwarty na nowe smaki i nowe doznania kulinarne, szukaj i nie bój się eksperymentów. Pamiętaj o zmianie kolorów (gdy w domu obiad na warzywach zielonych, kupuj na następny czerwone, a na kolejny białe). Kupuj sezonowo i lokalnie.(bo najlepsze). No i zelazna zasada: gotuj smacznie, tj. zrób to, co Tobie/ Wam/ Im będzie smakować.
Zapytalam Meza jak to robimy? a on powiedzial, ze po prostu nie jemy miesa, nie jemy codziennie nalesnikow przeplatanych frytkami. I tyle chyba? jesli te rzeczy pominiesz to tylko owoce I warzywa zostana. Zupy z jablek jeszcze nie gotowalam, wiec warzywa zostaja:) brzuchy naszej rodziny (2latek I 8mio latek tez) nie wyobrazaja sobie dnia bez obiadowej porcji surowych warzyw. By by ciezkie uczucie w brzuchu I spioch po obiedzie. FIK à Twoja ulubiona ksiazka Jemiego to moja ulubiona ?? warzywa kupujemy w naprawde duzych ilosciach. Za miliony ? niestey tu w belgii dobre warzywa sa drogie. Ale Co tam! Zdrowie brzuszki przede wszystkim!
Na punkcie warzyw bzika mam
I codziennie się nimi zajadam
Marchewki chrupiące
I ogórki pachnące
Soczyste pomidory
Świeże pietruszki i pory
Dynie słodziutkie
I kapary mięciutkie
Wszystkie warzywa są wspaniałe
I te duże i te małe
Przemycić je można w każdej postaci
I potrawa smaku nie straci
Polecam np. piernik z pomidora
Który na pewno znajdzie swojego adoratora :)
Gdy pytam męża po powrocie z wyjazdu służbowego, jakie było jedzenie, to często słyszę, że śniadania były kiepskie, bo bez warzyw! Tak więc dla męża koniecznie musi być kalarepa i cebula! Podstawa! Do tego sałaty, natka pietruszki, szczypior, kukurydza, o którą walczą małe córki. I to tylko w uproszczonym wydaniu śniadaniowym czy kolacyjnym. Do tego w sezonie groszek zielony i szparagi, i koniecznie bób. Najmłodsza, zaraz dwulatka, całe lato w sklepie dopominała się o niego. Męża całkiem dobrze ukształtowała teściowa! Pozdrawiam ;) ale przyznaję, że sposobem na miłość dziewczynek do warzyw, było od początku zabieranie na plac zabaw warzyw w różnych postaciach, od surowych różyczek kalafiora, czy ugotowanego brokuła. Teraz wielką miłością jest pieczony burak, z oliwą, solą i pieprzem. No i własne ogórki kiszone i kapusta kiszona naszą podstawą! Mąż ostatnio przekonał się do hummusu, i polubił falafele, więc kolejne kroki w stronę wege udają nam się coraz bardziej! i chcemy więcej.
Żeby przekonać się do jedzenia większej ilości warzyw trzeba zadbać o ich piękną prezentację na talerzu. Z surowych można wykrawać wstążki niby makaron albo robić zgrabne słupki. Warto zadbać o różne konsystencje, żeby w daniu było coś aksamitnego ale też coś chrupiącego. Dania można ozdabiać nie tylko natkami kolendry czy pietruszki ale też pestkami dyni, słonecznika, nasionami czarnuszki, sezamu albo kiełkami i pięknymi jadalnymi kwiatami.
Typowo polski i najwygodniejszy sposób podania mięsa to kotlet, może być mielony, w panierce, bez panierki… sprawdzone metody są najlepsze, dlatego podobnej obróbce poddaję warzywa. W swoim repertuarze mam kotlety z cukinii lub bakłażana – panierowane w bułce tartej plastry, smażone w głębokim oleju. Mielone w różnych wariantach: z buraka, kalafiora, marchewki, fasoli, gotowanych ziemniaków. Sekret tkwi w przyprawach, dzięki którym kotlety warzywne nie są mdłe. Sama sól i pieprz nie wystarczą. Kumin, czarnuszka, kolendra, imbir, pieprz ziołowy, papryka wędzona… dzięki nim jest wyraziście i ciekawie.
JAK TO ROBIĘ?
1. Kroję marchewkę w słupki i wkładam ją do szklanki
2. Dodaję kawałki mandarynek, mango, kiwi do jogurtu naturalnego z granolą
3. Bakłażan i marchewkę dodaję do kaszy bulgur z makaronem vermiczelli
4. Ogórek kiszony i pieczarki dodaję do kaszy jaglanej
5. W razie przeziębienia robię mini-kanapeczki z wyciśniętym na masełko czosnkiem
6. W doniczkach na parapecie hoduję bazylię, miętę i szczypiorek
7. Latem zbieram i mrożę na zimę owoce z krzewów przy domu (czarna i czerwona porzeczka oraz agrest)
8. Chowam Nutellę z oczu :)
Tworzę roślinne odpowiedniki rzeczy znanych i lubianych- piekę burgery z hokaido, panieruję jędrne boczniaki i podaję jako kotlet, rozcieram awokado na mus czekoladowy i szarpię „mięso” owocu chlebowca. Kocham warzywa za ich tekstury, smaki, aromaty i cieszące oko kolory. Najważniejsze jest eksperymentowanie i czerpanie radości z próbowania nowych przepisów. Dzisiaj libański tabouleh z granatem, jutro domowe sushi z awokado, ogórkiem i grzybkami shitake, a pojutrze marokańska harira z szafranem i ciecierzycą. Garściami zbieram kolendrę, miętę i kafir, przyprawy traktuję jak dobrego przyjaciela i zapraszam do każdego posiłku. Łączę żółć kurkumy z fioletem kapusty, biel kokosa z soczystym bordo ziemniaka truflowego. Bawię się, łączę i rozłączam różne składniki- tym sposobem powstają niepowtarzalne dania, które prezentują się tak, że żaden mięsożerca nie odczuwa braku tradycyjnego źródła białka. Moją radą więc jest- szukajcie umami, sprawdzajcie, smakujcie, a przede wszystkim- cieszcie się z energii, którą dostajecie od roślin!
Tworzę roślinne odpowiedniki rzeczy znanych i lubianych- piekę burgery z hokaido, panieruję jędrne boczniaki i podaję jako kotlet, rozcieram awokado na mus czekoladowy i szarpię „mięso” owocu chlebowca. Kocham warzywa za ich tekstury, smaki, aromaty i cieszące oko kolory. Najważniejsze jest eksperymentowanie i czerpanie radości z próbowania nowych przepisów. Dzisiaj libański tabouleh z granatem, jutro domowe sushi z awokado, ogórkiem i grzybkami shitake, a pojutrze marokańska harira z szafranem i ciecierzycą. Garściami zbieram kolendrę, miętę i kafir, przyprawy traktuję jak dobrego przyjaciela i zapraszam do każdego posiłku. Łączę żółć kurkumy z fioletem kapusty, biel kokosa z soczystym bordo ziemniaka truflowego. Bawię się, łączę i rozłączam różne składniki- tym sposobem powstają niepowtarzalne dania, które prezentują się tak, że żaden mięsożerca nie odczuwa braku tradycyjnego źródła białka. Moją radą więc jest- szukajcie umami, sprawdzajcie, smakujcie, a przede wszystkim- cieszcie się z energii, którą dostajecie od roślin!
Tworzę roślinne odpowiedniki rzeczy znanych i lubianych- piekę burgery z hokaido, panieruję jędrne boczniaki i podaję jako kotlet, rozcieram awokado na mus czekoladowy i szarpię „mięso” owocu chlebowca. Kocham warzywa za ich tekstury, smaki, aromaty i cieszące oko kolory. Najważniejsze jest eksperymentowanie i czerpanie radości z próbowania nowych przepisów. Dzisiaj libański tabouleh z granatem, jutro domowe sushi z awokado, ogórkiem i grzybkami shitake, a pojutrze marokańska harira z szafranem i ciecierzycą. Garściami zbieram kolendrę, miętę i kafir, przyprawy traktuję jak dobrego przyjaciela i zapraszam do każdego posiłku. Łączę żółć kurkumy z fioletem kapusty, biel kokosa z soczystym bordo ziemniaka truflowego. Bawię się, łączę i rozłączam różne składniki- tym sposobem powstają niepowtarzalne dania, które prezentują się tak, że żaden mięsożerca nie odczuwa braku tradycyjnego źródła białka. Moją radą więc jest- szukajcie umami, sprawdzajcie, smakujcie, a przede wszystkim- cieszcie się z energii, którą dostajecie od roślin!
W sklepie omijam stoisko z miesem. Czasem nawet zapominam, ze takie istnieje, dzieki temu oszczedzam czas (warzywa przewaznie sa na poczatku sklepu, a mieso na samym tyle)
(motywacja +wiedza) x wysiłek +wytrwałość do kwadratu = SUKCES
Wygrały marzenia…
Jedzenie warzyw nie powinno być problemem. Kocham warzywa i codziennie goszczą na moim stole. Jeżeli przygotowuje sobie coś do pracy, najczęściej jest to kaszotto z warzywami (cukinia, marchewka, suszone pomidory). Uwielbiam również buraki. Kaszotto to szybkie danie i świetny, zdrowy i pożywny pomysł do pracy.
Na szczęscie nie muszę przemycać bo rodzinka sama się przekonała jak pysznie i kolorowo wygląda i smakuje potrawa stworzona z warzywek.
Czosnek to żaden problem nawet tosty wysmarowane wyciśniętym czosnkiem wsuwamy. Szpinak , cukinia mniam tylko makaronik do tego sól , pieprz i obiad gotowy. Śniadaniówka szkolna po to ma przegródki aby wsunąć młodej jabłuszko , marchewkę nawet w różnych przedziwnych kształtach , aby wesoło upłynął dzień. Pozwalam dzieciom kroić , siekać przez co przy okazji wszystkiego próbują.
Nie jestem mistrzynią jedzenia dużych ilości warzyw, za to czekolada wchodzi mi wyśmienicie i to w każdym tonażu (tak, jak się bardzo uprzeć to czekolada to warzywo, ale jednak nie, nie można jeść pięć razy po batoniku i udawać, że to moje pięć porcji warzyw każdego dnia). Dlatego warzywa przede wszystkim przemycam w postaci różnorakich ciast. Fasolowe brownie? Proszę bardzo. Słodki chlebek na bazie drobno startej cukinii? Piętnaście minut i wkładam go do piekarnika. Babka z dodatkiem buraków, ciasto z orzechowej mąki przekładanej kremem kakaowym na bazie awokado… możliwości są nieograniczone. O dyniowych muffinach przez litość nie wspomnę, bo przesyt dynią zaczyna wkraczać chyba w tej chwili w stan krytyczny :D
Sposób jest bajecznie prosty – zwiększoną ilość spożycia warzyw w naszym gospodarstwie domowym zapewniają:
ŻONA – zafascynowana zdrowym trybem życia,
KOT- dla którego pieczona brukselka wygrywa rywalizację z kocimiętką
MĄŻ – sknera straszna, więc raczej kupi sezonowe warzywa niż mięso
WARZYWNIAK – z prawdziwego zdarzenia w pobliżu miejsca zamieszkania, gdzie akceptują karty płatnicze
CHEMIA wszędobylska, KONSERWANTY i ANTYBIOTYKI – zawarte m.in. w mięsie, zapach na tyle odstrasza, a skład przeraża, że warzywa są jedynym rozsądnym wyborem
CZAS – w krótkim czasie można wyczarować prawdziwe cuda, a to ważne dla zapracowanych, zwłaszcza, że można warzywa upiec w piekarniku lub gotować w szybkowarze
ZDROWIE – warzywa, których smak podkreślają przyprawy wszelakie zapewniają bezproblemowe trawienie
A dzięki wyżej wymienionym szczęśliwym człowiekiem się zowię ;)
Ostatnio s-FiK-sowałem się na krajalnicę do warzyw. Dzięki niej przygotowuję zakręcone wege makarony. Spaghetti z makaronu w towarzystwie szpinaku i pieczonej ciecierzycy lub grillowane wstążki cukinii w sosie pietruszkowo-pomarańczowym smakują obłędnie. Chyba zrezygnuję z tradycyjnych makaronów na rzecz warzywnych…
Jestem w tym mistrzem! Codziennie rano jem owsianki/ jaglanki/ komosanki (komosa ryżowa na mleku roślinnym). Zawsze dodaje do nich warzywo. Zwykle jest to cukinia (spokojnie cała sztuka starta na tarce), czasem marchewka, burak, super jest też drobno zsiekany kalafior. Kluczem do smaku jest kakao, mamy wtedy pyszna czekoladowa cieplutka paciajke. A mleko ryżowe czy owsiane samo w sobie jest słodkie i pasuje najlepiej. Na wierzch masło orzechowe i banan, maliny mmmm pycha!
Jestem w tym mistrzem! Codziennie rano jem owsianki/ jaglanki/ komosanki (komosa ryżowa na mleku roślinnym). Zawsze dodaje do nich warzywo. Zwykle jest to cukinia (spokojnie cała sztuka starta na tarce), czasem marchewka, burak, super jest też drobno zsiekany kalafior. Kluczem do smaku jest kakao, mamy wtedy pyszna czekoladowa cieplutka paciajke. A mleko ryżowe czy owsiane samo w sobie jest słodkie i pasuje najlepiej. Na wierzch masło orzechowe i banan pycha!
W jaki sposób włączam do codziennego menu więcej warzyw? – po prostu przemycam, ładuję podstępem we wszystko. Śniadanie podaję często na obiadowych talerzach, bo nakładam zieleniny, kiszonek i świeżych warzyw po same brzegi, do obiadu 2-3 surówki, sałatki także weszły do codziennego menu. Pojawiło się wiele potraw z surowizny, których nawet ja wcześniej nie jadłam. Najważniejsze, że domownikom zmienił się smak (na lepszy) i sami z siebie zaczynają jeść to do czego wcześniej nie byli przekonani – delikatnie mówiąc. Nawet mój syn, któremu kiedyś trzeba było przypominać o nałożeniu surówki do obiadu, teraz pałaszuje i naprawdę mu smakuje czyli progres i sukces zarazem. Ba, nawet pies przystosował się do rewolucji i na widok marchewki, kapusty (nawet kiszonej) dostaje ślinotoku i żebra – telepatycznie słyszę „daj gryza”…. ;)
Zdrowe, Kolorowe, Smaczne – te 3 rzeczy są dla mnie najważniejsze w diecie, którą prowadzę; gdy mój mózg widzi Kolorowe od warzyw i owoców danie odbiera je jako smaczne, a że praktycznie zawsze stosuję warzywa w surowej postaci, moje posiłki dzięki nim są zdrowe i zachowują wszelkie swoje wartości, a ja mam siły na dalszą część kolejnego intensywnego dnia! ;-)
Wg zasad Ayurvedy. Nie chodzi tylko o to ile, ale jak. I z czym. Kluczowa role odgrywa wlasciwe laczenie lub odzielanie poszczegolnych produktow, oraz ziola i przyprawy, oraz w jaki sposob przyrzadzimy je do spozycia.
Przede wszystkim poprzez przyrządzanie surówek ze świeżych warzyw do obiadów! A na kolację i śniadania staram się przygotowywać koktajle, soki, czy smooth-ie, które w większości komponuję z warzyw!
Staram się aby w domu było jak najwięcej warzyw i owoców. Mam kilka pomysłów, jak je „przemycić” w różnych daniach. Moim ulubionym sposobem jest zupa-krem. Zmiksowanie różnych, często niepopularnych w rodzinie warzyw, jak brukselka czy brokuł w połączeniu z odpowiednimi przyprawami pozwala stworzyć zupę pożywną a zarazem z mnóstwem witamin i mikroelementów, która nie spotkałaby się z zainteresowaniem współdomowników w tradycyjnej formie zupy warzywnej.
Kolejnym sposobem, uwielbianym także przez dzieci, jest świeżo wyciskany sok z owoców i warzyw. Połączenie zdrowego selera i pietruszki ze słodkim jabłkiem i marchewką powoduje, że każdy w domu z przyjemnością wypija szklankę takiej bomby witaminowej. :D
Codziennie z rana idę na halę ( targ warzywny), patrząc na starszych ludzi patrzę,że jesteśmy tym co jemy :) dlatego staram się wybierać produkty bogate w witaminy :) zdrowie to podstawa :)
Warzywa towarzyszą mi codziennie – od śniadania po kolacje, także nie mamy z Żoną problemu aby stanowiły one główny składnik naszej codziennej diety. Warzywa i owoce stanowią u nas większą część naszej diety, czy to do zwykłej porannej kanapki (porządny plaster pomidora, sałata, ogórek i kiełki ) czy też jako przekąska w pracy do zwykłego pochrupania przy monitorze komputera (słupki marchewki, ćwiartki rzodkiewki, kalarepa).
Sprawdzają się również jako główny składnik dań obiadowych – zapiekanki warzywne (grecki briam), zapiekanki makaronowe (np z brokułem, czosnkiem i serem grana padano) oraz curry z soczewicą lub cieciorką, sycą w takim samym stopniu jak dania z mięsem, a przy tym są lżejsze dla żołądka i co najważniejsze – tańsze :) Tak – przygotowanie dania z mięsem w większości przypadków jest droższe ;)
Jakiś czas temu postanowiłem przejść na dietę semiwegetariańską, czyli takie wege + kurczak + ryby…
Mozolna to i ciężka praca zmienić nawyki żywieniowe na zdrowsze, ale pomagam sobie zamianą np. chleba na kaszę / ryż / makaron + warzywa, jak nie mam czasu obierać i szykować świeżych to najlepszy patent kupować mieszanki mrożone wrzucić na parę do garnka i praktycznie „samo się robi”.
Jak mam chęć poszaleć to podsmażam warzywka mniej dietetycznie ale smacznie.
Obiad to np. udko z kurczaka zasypane warzywami i do piekarnika, samo się robi, do tego ryż i smakowicie warzywne leci życie :-)
Pasztet nie mięsny, ale warzywny – dynia, cieciorka, fasola.
Ulubiona kanapeczka to masełko i rzodkiewek dużo.
Kiedy sos do makaronu robię to oprócz pomidorów, dorzucę tez inne warzywa, choć technicznie pomidor warzywem nie jest.
Tarty warzywne uwielbiam, Trochę ciasta, a na wierzchu tyle warzyw ile się tylko zmieści i na jakie ochota najdzie.
Kiedy koktajl robię głównie owocowy to i tak coś zielonego dorzucić nie zapomnę. A i warzywne tylko, regularnie piję.
Kotlet zamiast schabowego osobiście wolę z boczniaka uczynić.
Frytki nie tylko z ziemniaka czy batata lubię, ale także pietruszkę czy marchewkę czasem tak przyrządzę.
A i o surówce lub nawet kilku nie zapominam, gdy na kotleta z mięsa najdzie mnie ochota.
Pasztet nie mięsny, ale warzywny – dynia, cieciorka, fasola.
Ulubiona kanapeczka to masełko i rzodkiewek dużo.
Kiedy sos do makaronu robię to oprócz pomidorów, dorzucę tez inne warzywa, choć technicznie pomidor warzywem nie jest.
Tarty warzywne uwielbiam, Trochę ciasta, a na wierzchu tyle warzyw ile się tylko zmieści i na jakie ochota najdzie.
Kiedy koktajl robię głównie owocowy to i tak coś zielonego dorzucić nie zapomnę. A i warzywne tylko, regularnie piję.
Kotlet zamiast schabowego osobiście wolę z boczniaka uczynić.
Frytki nie tylko z ziemniaka czy batata lubię, ale także pietruszkę czy marchewkę czasem tak przyrządzę.
A i o surówce lub nawet kilku nie zapominam, gdy na kotleta z mięsa najdzie mnie ochota.
Warzywa i owoce w mej rodzinie były zawsze dostępne,bo moja ukochana babcia prowadziła tzw”jarzyniak” Wszystko co się nie sprzedało i mogłoby się zepsuć lądowało w naszej kuchni a babcia i mama wyczarowywały z tych „końcówek” cuda kulinarne.Kiedy poszłam „na swoje” jakoś zaniedbałam jedzenie warzyw co poskutkowało nadmiernymi kilogramami.Na szczęście na swojej drodze spotkałam mądrą panią dietetyk,która uświadomiła mi co w diecie jest ważne i jaką rolę odgrywają warzywa.Zaczęłam na nowo odkrywać to „naturalne dobro” ale nie mam pomysłu jak to zrobić żeby było smacznie i zdrowo ale niestandardowo!
Na hasło: warzywa – wiele osób kreci nosem. Ale jest pewna sztuczka. Postaw co dzień na stole talerz z pokrojonymi na kawałki marchewkami, ogórkami, kalarepą, koktajlowymi pomidorkami. Na stoliku, przy którym bawią się dzieci, na spotkaniu zamiast ciastek dla dorosłych, zamiast chipsów przed telewizorem… Mamy naturalny odruch pochrupywania i jeśli coś ląduje na wprost naszych oczu i tuż w zasięgu łapki – nie oprzemy się, pochrupiemy!. Ten sposób działa też z owocami. Po prostu chrupmy. I nie kupujmy słodyczy, by zmusić samych siebie do przygotowania tych naturalnych „pochrupek” każdego dnia ;)
Powiem tak, u nas są owoce i warzywa, ponieważ nie jemy mięsa. Droga do tej decyzji akurat nie była skomplikowana – dużo o tym myślałam, ale pewnego dnia przygotowywałam się do pracy – uczę w szkole – i zaczęłam robić lekcje o rodzinach w innych kulturach (jest taki przedmiot jak historia i społeczeństwo i tam jeszcze wolno o tym uczyć). No i próbowałam ogarnąć (miało być ciekawie) charakterystyczne (choć pewnie i stereotypowe) menu. I trafiłam…
Na strony o tym, jak w części kultur przygotowuje się mięso. Czego nie zrobiły lektury, straszenie globalnym ociepleniem i przemyślenia – zrobił ciąg linków podsuwanych przez komputerowe algorytmy. A więc macie punkt pierwszy – chcesz mieć dużo warzyw i owoców – działaj ZAWODOWO i zostań nauczycielem ;) .
To było dawno, trzy lata temu. I od tych trzech lat priorytet jest jeden – żeby się te warzywa i owoce nie opatrzyły (skoro już są). Staram się więc po pierwsze jeść je różnorodne. Najchętniej w wersji EKOLOGICZNEJ i bez śladu węglowego, to znaczy jem to, co sprzedają na Rynku Jeżyckim. Wspólne zakupy robią wiele :) i dla związku i dla dzieciaka, który sam wybiera i dla żołądka, bo jak się już kupiło, to się je…
Wersja nr 3 jest na burżujsko – restauracja. Więc – działam PSYCHOLOGICZNIE. Z racji tego, że działam w edukacji (i nie wyhaczam sum średnich, które wynikają z wliczania weń nawet dodatku pogrzebowego), restauracja jest może nie codziennie, ale jednakowoż bywa. I tam – KRADNĘ. Głównie przepisy. Smakując, podpatrując, podpytując. I (ach! co za brzydkie słowo!!!) plagiatując owe nowe, epickie formy warzyw, w swojej kuchni.
Czwóreczka to element LITERACKI. Czytam i stosujemy. Praktykujemy. Badamy. Jimie był zawsze świetną inwestycją w tej kwestii.
Jest jeszcze element „na piątkę”. Do tematu można podejść TECHNICZNIE. Ja tam od paru lat daję absztyfikantowi vouchery na warsztaty kulinarne (wege) w prezencie. Zwykle warsztaty, w absolutnie różnych miejscach. To ile człowiek może się tam dowiedzieć o potencjalnych możliwościach warzyw i owoców, to się w głowie nie mieści!!! Bardzo polecam :)
Jedzenie musi być apetyczne, bo to ważna sprawa,
by nakłonić dziecko do jedzenia to podstawa!
Kreatywne, z pomysłem, jedzenie odlotowe,
musi być również wyśmienite i bardzo zdrowe!
Aby oczy cieszyło i podniebienie,
prawdziwe, pełne uśmiechu jedzenie!
Dlatego, aby jedzenie dziecku smakowało
i z wielką chęcią je zjadało,
owoce i warzywa na stół kładziemy
i ulubione postacie z bajki formujemy.
Na kanapki to wszystko nakładamy
i zdrowy, pyszny posiłek mamy!
Kreatywne dania z pomysłem przygotowujemy,
trochę magii oraz wyobraźni i tęczę, tropikalną wyspę, motylka lub serduszko wyczarujemy.
Uśmiech na twarzy dziecka wywołuję
i kreatywne potrawy serwuję.
Kanapka „Motylek” jest niepowtarzalna i kolorowa,
ale przede wszystkim bardzo zdrowa,
ma wygląd odlotowy,
a jej smak jest wyjątkowy,
Warzywna „Wyspa Marzeń” sprawia, że radosna jest każda mina
delektując się tym przysmakiem o całym świecie się zapomina.
W krainie marzeń się znajduje,
do prawdziwego raju odlatuje.
Innym razem na talerzu „Owocowa Tęcza” ląduje,
szeroki uśmiech na twarzy wywołuje.
To jest prawdziwa bomba witaminowa,
bardzo pyszna i zdrowa.
Truskawki, pomarańcze, cytryny to samo zdrowie,
każdy Wam to powie!
Kiwi, śliwki, czereśnie to pyszne połączenie,
których naturalne bogactwo bardzo sobie cenię.
Warzywne kwiatki i motylki pięknie na stole wyglądają,
bo magię w sobie mają.
Wystarczy jedno spojrzenie i jeden łyk,
aby te smakołyki zniknęły z talerza w mig
i każda buźka roześmiana
od wieczora do rana!
Każdemu dziecku takie jedzenie zasmakuje,
bo ta moc witamin uśmiech na twarzy wywołuje i dziecko szczęśliwe się czuje!
Warzywa i owoce to podstawa,
bo z nimi lepsza jest nauka i zabawa.
One moc witamin zawierają,
które naszemu organizmowi wiele cennych składników dostarczają.
Organizm dużo energii i siły potrzebuje,
a owocowo-warzywny posiłek nam ją zapewnia i jej brak eliminuje.
Nasz organizm rozwija się prawidłowo,
a my czujemy się odlotowo.
Z pewnością każdy Wam to powie,
że dietetyczne i bogate w witaminy pożywienie wpływa na nasze zdrowie.
Dzięki temu nie tyjemy,
doskonale się czujemy i radośc z życia czerpiemy.
Jesteśmy jak motyle,
chwytając szczęścia chwile.
Kiedy warzywa i owoce smakujemy,
zdrowi i szczęśliwi się czujemy.
Do szkoły owoce pakuję obowiązkowo,
aby dziecko odżywiało się zdrowo,
bowiem to niezbędne witaminki,
dla chłopca i dziewczynki.
Słodycze jabłkiem, bananem lub brzoskwinią zastępuję,
owocową radość dziecku serwuję.
Bowiem owoce bogactwo witamin zawierają,
dużo mikro i makroelementów im dostarczają.
Owoce dać dzieciom trzeba, aby energię do nauki i zabawy miały
i o swoje zdrowie dbały.
Każdy wie że powinien jeść codziennie więcej warzyw niż przysłowiowy plasterek pomidora czy jabłko.
Szczególnie u dzieci ciezko jestwyrobic nawyk jedzenia wiekszej ilości warzyw. Moim sposobem na przemycanie ich córce jest dodawanie ich praktycznie do wszytskiego i tak naprzykłąd czesto jemyna śniadanie jajecznice z warzywami np. pomidory,cebula czy swiezy szpinak. Koktajle ze szpinakiem, jarmużem czy awokado w które moja córka chetnie wypija są dobrym sposobem na przemycanie witamin z warzyw. Kolorowe kopytka z dodatkiem szpinaku, dynii i czy marchewki pietruszki albo buraka smakują nam wyśmienicie:0 Dodatkowo dbam o to zeby zawsze w kazdej upie były warzywa i gdy robie kotleciki rózne dla naszej rodziny zawsze dodaje warzywa: kalafior czy brokuł smakuja wysmienicie w kotleciku,
a wyniki już były ?
Jeszcze nie. W wolnej chwili wybierzemy laureatów.
No taka książka by mi się bardzo przydała, mogła bym samodzielnie w domu przygotowywać dla siebie dietetyczne posiłki, może wtedy udało by mi się zrzucić nadmiar kilogramów. Jak na razie próbuje różnych diet, ale coraz bardziej kusi mnie dieta pudełkowa.