Biografia Jamie’go Olivera ukazała się na naszym rynku w 2010 roku, dwa lata po brytyjskiej premierze.

W moje ręce wpadła jednak niedawno, a bez wątpienia z kilku powodów jest to pozycja warta zainteresowania.

Po „Jamie Oliver. Człowiek. Jedzenie. Rewolucja” sięgnąłem z ciekawością przede wszystkim dlatego, że to właśnie programy kulinarne i książki Olivera najbardziej przyczyniły się do mojego zainteresowania gotowaniem. Jego bezpretensjonalne podejście do tematu przygotowywania posiłków, lansowanie tezy, że gotowanie jest nie tylko banalnie proste, ale też ekscytujące, wreszcie odkryty przeze mnie fakt, że przepisy proponowane przez Olivera faktycznie są nieskomplikowane, i co więcej, rzeczywiście się udają – to wszystko po prostu musiało zadziałać. Jak wynika z recenzowanej biografii, podobnie zareagowały tysiące rodaków kucharza, szybko przyczyniając się do wykreowania Olivera – gwiazdy, kulinarnego celebryty na skalę wcześniej być może niespotykaną, którego pierwszy program przyciągnął przed ekrany 6 000 000 brytyjskich widzów.

Gilly Smith w interesujący sposób przedstawia Jamie’go od lat jego młodości, poprzez pierwsze sukcesy, eksplozję popularności, konieczność radzenia sobie ze złą prasą i licznymi atakami mediów (z książki wynika, że brytyjska, najbardziej krwiożercza prasa na świecie, mieszała go z błotem niemalże za wszystko), otwarcie restauracji Fifteen, aż do etapu społecznika zaangażowanego w walkę o lepsze odżywianie rodaków. Do tego dochodzi także, rzecz jasna, życie osobiste, jednym słowem sporo faktów na temat „ambasadora kuchni brytyjskiej na cały świat”. Jest to przy tym biografia nieautoryzowana, autorka zaznacza we wstępie, że agenci naszego bohatera odmówili w jego imieniu współpracy przy książce. Smith dotarła jednak do wielu osób z otoczenia Olivera, choćby Gennaro Contaldo, Ruth Rogers i Rise Gray – szefowych The River Cafe, w której Jamie zdobywał pierwsze kulinarne szlify, czy też Pat Llewellyn – producentki przełomowego programu Naked Chef, która odegrała ogromną rolę w wykreowaniu nowego kulinarnego gwiazdora. Dzięki rozmowom z Llewellyn, można poznać sporo ciekawostek dotyczących kulisów programu, który wyniósł Olivera na szczyty popularności. Czasem całkiem zaskakujących, ale po te, jak i wszystkie pozostałe szczegóły zainteresowanych odsyłam od książki.

Co ciekawe, historia Olivera stanowi tylko jeden z wątków książki. Autorka odmalowuje bardzo szerokie tło, dotyczące choćby zmian na gastronomicznej mapie Anglii, czy kulinarnych przyzwyczajeń Brytyjczyków. Rozmawia z działaczami społecznymi, walczącymi o zmianę nawyków żywieniowych społeczeństwa, oraz hodowcami czy wytwórcami ekologicznych produktów. Tematy te wychodzą niejednokrotnie na pierwszy plan biografii, tworząc zarazem grunt pod przedstawienie tego oblicza Olivera, które miało przynieść mu najwięcej szacunku, a nawet rewizję poglądów na jego temat ze strony jego pierwotnych adwersarzy. Choć Jamie nie był jedyny, i nie pierwszy podnosił te tematy, miał jednak jeden niepodważalny atut. Jego gigantyczna popularność potrafiła zdziałać cuda choćby w projekcie School Dinners czy w kurczakowej batalii z Tesco. Jamie – społecznik, pojawiający się na konferencjach poświęconych problemowi otyłości, starający się pokazać zwykłym Brytyjczykom korzyści z rezygnacji ze śmieciowego jedzenia na rzecz pełnowartościowych posiłków przygotowywanych samodzielnie w domu (Ministerstwo żywności), dający szansę zagubionej młodzieży w Fifteen, to postać budząca najwięcej uznania.

Przeciwnicy Olivera zawsze mogą oczywiście podnieść argument, że to tylko telewizyjny kucharz, i mało kto miał okazję spróbować jego dań. „Zdaję sobie sprawę, że moimi odbiorcami są zwykli ludzie i że tacy kucharze jak Marco Pierre White i Gordon Ramsay grają w innej lidze niż ja” – mówi Jamie. Lektura książki zachęca jednak do zastanowienia się nad tym, co tak naprawdę jest ważne. Szlifowanie dań w ekskluzywnych restauracjach, których większość rodaków wyżej wymienionych kucharzy nigdy nie będzie miała szansy spróbować, czy też próba pokazania im, że jedyną dostępną alternatywą wcale nie musi być fast food, albo próba uświadomienia rodzicom i rządowi, że dzieci w szkołach wcale nie muszą być karmione najgorszym badziewiem. To zresztą temat aktualny i u nas, w końcu w Polsce również, na naszych oczach, obiady szkolne „przeobraziły się” względem tego, co dzisiejsze 30-latki, takie jak ja, zapamiętały ze szkolnych stołówek. Wystarczy odwiedzić w niedzielę McDonald’s (zwłaszcza w dowolnej, mniejszej miejscowości), by ujrzeć niekończące się korowody rodzin z małymi dziećmi, zmierzające do Maca na „niedzielny obiadek”.

Autorka  pisze: „Obcowanie w Fifteen z kolejną grupą młodych ludzi, którzy stracili apetyt na życie (…) uświadomiło mu, że nie każdy przychodzi na świat z zaproszeniem na bal. Bolesny rozdźwięk pomiędzy uprzywilejowanymi, a upośledzonymi zwykle stanowi zarzewie rewolucji. Na miejsce rozpoczęcia własnej walki Jamie wybrał kuchnię. Obserwowanie wspólnych cech dzieci, które wychowały się, jedząc junk food, i młodych ludzi w Fifteen, którym z kolei życie zawaliło się na głowę, odróżniło Jamie’go od jego telewizyjnych kolegów. Wycofanie się i uprawa warzyw we własnej posiadłości było równie symboliczne co zachowanie Nigelli Lawson, ukazującej nam plusy zachłanności i opływającej w luksusowe życie u boku męża Saatchiego (…). Do roku 2008 zdążył zadać nam kilka trudnych pytań na temat tego, co dokładnie oznacza zainteresowanie jedzeniem (…). Spotkał się na osobności z najbardziej znaczącymi postaciami świata, by rozmawiać z nimi o sprawach związanych z przyszłością żywienia. Nagle oglądanie (…) Gordona lub Marco, prześcigających się w obrzucaniu najgorszymi epitetami jakiejś swej kolejnej telewizyjnej ofiary, która źle zrobiła jajecznicę, zdało się pozbawione sensu”. Może to nieco patetyczne słowa, ale trudno odmówić im słuszności. Warto sięgnąć po „Jamie Oliver. Człowiek. Jedzenie. Rewolucja” i zastanowić się nad tym samemu.

Gilly Smith – „Jamie Oliver. Człowiek. Jedzenie. Rewolucja.”
Wydawnictwo Vesper / In Rock, Poznań 2010
344 strony, okładka miękka
tłumaczenie: Wojciech Bartoszewski