Trick or treat? Sweet or treat?
;-)
Na okoliczność coraz bardziej upowszechniającego się w naszym kraju Halloween, mamy dla Was szybki konkurs.
Jak dobrze pójdzie, laureat będzie miał szansę delektować się mrocznymi słodyczami w samo Halloween.
Do wzięcia jest czekoladowy zestaw w postaci wampirzych pralinek i czekoladowego lizaka w kształcie dyni:
Opakowanie czekoladek wypełnia kompozycja 12 pralinek z mlecznej czekolady, z dodatkiem białej oraz deserowej. Czekoladki mają okazyjne emblematy, m.in. duchów i dyń. Lizak również wykonany jest z czekolady mlecznej, z domieszką białej i deserowej.
Nagrody funduje i wysyła Chocolissimo, które wyspecjalizowało się w oferowaniu łakoci z czekolady na każdą okazję. Pełną halloweenową ofertę możecie obejrzeć TUTAJ.
Co zrobić, żeby wziąć udział w zabawie?
Wystarczy napisać, czy – i ewentualnie jak – obchodzicie osobliwe Halloween.
Jedna odpowiedź zostanie nagrodzona słodyczami z Chocolissimo.
Odpowiedzi można dodawać pod wpisem o konkursie na blogu albo pod postem o konkursie na facebook’u Faceta i kuchni. Dodając komentarz pod wpisem na blogu, nie przejmujcie się komunikatem o spamie. Żaden komentarz nie zginie i po zaaprobowaniu przeze mnie zostanie opublikowany na stronie.
Jedna osoba może dodać jeden wpis. Na Wasze odpowiedzi czekamy od teraz do niedzieli 28 października br. do godz. 23:59. Wyniki zostaną opublikowane na blogu 29 października w samo południe. Nagrodę wysyła Chocolissimo.
WYNIKI:
Upiorne słodycze otrzymuje Anna Mieńko / Kobiece myśli. Gratulujemy :-)
Nie, ja nie obchodzę, choć uważam, że to urocze święto i barwne (może gdyby było bardziej popularne w polsce…to kto wie), ale mój Mąż w tym roku wyczarował mi Pana dyńka:http://kobiecemysli.pl/artykul/649/uroczy_dyniek_od_meza_dla_zony.html
Robi wrażenie, pełne uznanie :-)
dziękuję w imieniu swoim i męża, tym bardziej że Dyńka wykonywał pierwszy raz w życiu;)
Smacznego :-)
Właśnie przedwczoraj rozmawiałam o tym z mężem. Halloween – kolejne święto, które przeszło do nas z Ameryki i które z roku na rok staje się coraz bardziej popularne. W tym roku pierwszy raz widziałam w marketach dekoracje – świeczki w kształcie dyni, pajęczyny na ściany, wazoniki, talerzyki i całą masę innych gadżetów do dekoracji. No i pytanie co my na to? Hm, a więc… chyba jeszcze nie jesteśmy gotowi. Bo choć fajnie ogląda nam się Halloween i związane z nim zwyczaje w filmach to nie jestem pewna czy nasze społeczeństwo już się potrafi tak bawić i zaangażować. Bo czy jest sens dekorowania na jeden wieczór całego mieszkania jeśli nikt się nie przebierze i jeśli nie będziemy się w to „bawić” wraz z sąsiadami? Chyba jeszcze trochę poczekamy…
moje tegoroczne halloween bedzie należeć do najbardziej piekielnych… Wybieram sie na rock’ową halloweenową impreze… przy dzwiękach piekielnie ostrej muzyki w przebraniach rodem z horroru… Przebieram się za krwawego rzeźnika a moje przyjaciółki za żywe trupy z krwawymi ranami spowodowanymi prezez rzeznika :D bedzie wspaniale cały wieczór koncertów i rockoteka do samego rana… w międzyczasie będziemy zajadać się pianymi węzami, eye- cake pops’ami, bezowymi duchami, krwawymi francuskimi duchami, paluchami wiedźmy i nagrobkami, a zapijać wszystko będziemy krwawym ponczem… impreza szykuje się co nie miara… ozdób będzie mnustwo a wszytko w klimacie mrocznym …. nawet będziemy posiadać mózgi w zielonej zalewie w słoikach ( oczywiście wieprzowe ) jako ozdoba. ale jeżeli ktoś będzie odważny może zrobie mu jajecznice :D
To będzie najbardziej szalone i najbardziej piekielne halloween …. Już nie moge sie doczekać :) wszytkim życzę równie udanego i szalonego halloween :)
ja nigdy nie obchodziłam a to może dlatego, że w Polsce to święto nie jest takie popularne jak na przykład na zachodzie (bardzo tego żałuję!). bardzo chciałabym się przebrać za dynię, mogłabym ją nawet włożyć na głowę! (hahaha:)) i chodzić po domach zbierając cukierki. Taaaaak, czasem odzywa się we mnie dziecko. Ustroiłabym swój domek w iście halloweenowe dekoracje i cieszyłabym się jakbym co najmniej miała kilkanaście lat. O, tak chciałabym świętować swoje Halloween.
do tej pory jeszcze nie mieliśmy okazji świętować Hallloween, ale w tym roku zaczynamy. właśnie robią się lampiony z dyni, ciasto dyniowe i straszliwie przerażająco smaczne ciasteczka :) a w TEN dzień czeka nas imprezka z przebierańcami :)
Ja osobiście nie obchodzę, ale odkąd mieszkam w bloku – od 5 lat, to już od września magazynuję cukierki, lizaki i inne słodkości, bo dzwoniących psotników do drzwi coraz więcej, a nie będę psuła im zabawy, tylko dlatego, że we mnie nikt nie zakodował tej tradycji amerykańskiej;) Tymbardziej, że starają się bardzo i ich stroje z roku na rok są coraz lepsze, można się bać;)
A ja i owszem obchodzę.
Ale w całkowicie inny sposób niż mogłoby się wydawać.
Otóż 31.10 to dzień moich urodzin.
Więc świętujemy, ale moje Urodziny:)
Co roku obchodzimy swieto Halloween. Razem z dziecmi robimy lampiony z dyni, wieszamy w oknach dekoracje (strachy na wróble, czarownice, pajeczyny z pajakami, naklejki z dyniami, kosciotrupami, duchami), na drzwiach wejsciowych wieszamy duzego kosciotrupa, który „zacheca” do przyjscia po cukierki :) Pieke z dziecmi paluchy wiedzmy, muffinki i barnbrack. Szykujemy cala miske slodyczy dla malych przebieranców, po czym sami sie przebieramy i idziemy „na lowy”. Jedno z nas zostaje w domu, zeby rozdawac treats. Halloween to fajne, wesole swieto. Nawet jesli na dworze jest mrozno, to i tak nikomu nie chce sie uciekac do domu. Grzejemy sie sama atmosfera :)
Halloween, najpierw dla mnie to święto czysto amerykańskie nie mieściło się w kanonach mojej estetyki i poczucia dobrego smaku.Zbyt kłóciło się z Dniem wszystkich Świętych które jest zaraz potem.Jednak, gdy moje dzieci podrosły zmieniłam swoje konserwatywne podejście. Co prawda nie pozwalam dzieciom chodzić po domach i zbierać cukierki, ale za to w domu urządzamy wieczór Halloween.”Dłubiemy” w dyniach,pieczemy potworne ciasteczka a wieczorem przy blasku świec w dyniach oglądamy „straszny ” film.Dzieci mają niesamowitą frajdę a ja powoli oswajam się z tą amerykańską tradycją
Ja idę na imprezę przebieraną, będę występować w roli wiązanki. Jedyna kumpela, która znam z tej imprezy będzie towarzyszyć mi w przebraniu znicza.
Ponieważ 1 listopada mam urodziny, halloween zawsze upływa mi na przygotowywaniach do przyjęcia lub samym przyjęciu, torty, przekąski itd. po pewnym czasie przyjęcie spod znaku dyń i upiorów robi sie przewidywalne, niemniej miło od czasu do czasu zaskoczyć dzieci przyjaciół upiornymi smakołykami, których wymyslania trudno sobie odmówić.
Ja w tym roku będę obchodzić pierwszy raz. Mój chrześniak właśnie zaczął interesować się takimi zabawami i w tym roku jesteśmy umówienie na chodzenie po domach. :) Właśnie siedzę nad kostiumami – będziemy duszkami (moje zdolności manualne na wiele więcej by nie pozwoliły). A jutro mamy w planach wycinanie dyń – są duże dla mnie i dwie mniejsze dla chrześniaczka. Także zapowiada się niezła zabawa, jestem podekscytowana prawdopodobnie jeszcze bardziej niż mój pięcioletni halloween’owy partner – dla mnie to jest kompletna nowość, on sobie nie zdaje sprawy, że w Polsce święto to dopiero zyskuje na popularności.
Moje halloween zaczyna się w kuchni już w połowie września, gdy przynoszę do domu pierwszą dynię – wiem, że przede mną cudowne dwa miesiące krojenia, drążenia, pieczenia, miksowania, przerabiania, smażenia, wekowania i chrupania na surowo najpyszniejszego, jesiennego warzywa. Wdzięczna jestem obchodom halloween za celebrację dyni i jej powrót na piedestały!
Obiecałam, że nikomu tego nigdy nie opowiem, ale – co tam! Najwyżej luby mnie oskubie/oskalpuje/zwiąże i będzie łaskotał do posiku…
Zeszły rok w ogóle był szalony. Wyobraźcie sobie wredną samicę w ciąży, która w swej wredności wszelkie zło swe tłumaczy „bo dzidziuś chce!”… Obok niej trochę mało ogarnięty przyszły pan tata. Zbliża się listopad. Wpadłam na pomysł: „bejbe, świętujemy! co się nad grobami nastoimy, to nasze, ale warto też się trochę pobawić. Robimy sobie halloween!”. Tatusiek pomysł zaakceptował, przyjaciół poinformował o ewentualnym zagrożeniu zdrowia i życia zapraszając jednocześnie na imprezkę. Więc w wiedźmim szale rozpoczęłam dłubanie w dyniach. Dwie poniosły śmierć podczas przygotowań (ofiary moich wariacji jako trupki skończyły więc w zupie), jedna przetrwała operację plastyczną i szczerząc dyniowaty uśmiech witała lekko zaniepokojonych przechodniów łypiąc na nich z okna. Słodko. Mój osobisty szynszyl nawet później poprawił ów uśmiech… Wróćmy jednak do menu (tak, cały szał wykorzystałam – jak na wiedźmę przystało – w kuchni!). Gości uraczyłam zupą z karaluchów (imitowała je czerwona fasola), daniem głównym były kotlety z prawdziwych oczywiście ;) kotów (Luby twierdził, że świeże, rano przecież łapał ;)), a na deser mroczny sernik z muchami (rodzynki świetnie je imitują!). Najcudowniejsze były kruche paluszki :) Upieczone, z migdałowymi paznokietkami (takie kruche ciasteczka, palce lizać – polecam!). Gościom szczęki opadły, a że towarzystwo było dobrane, ciekawie te szczęki wyglądały (gościliśmy Frankensteina, Xenę, Tofika oraz Pikaczu!!! – oczywiście kostiumy obowiązkowe, jak się bawić, to się bawić!). Popijając sobie krwisty sok porzeczkowy, postanowiliśmy dobić swe ofiary informując, że mamy już imię dla potomka. Miał się zwać Tołdi!!! Przez ten jeden wieczór szczerze przyzwyczajaliśmy się do tego imienia. Brzuszny potworek jednak nie zaakceptował takowego, choć przez ten jeden wieczór wołaliśmy go jak księciunio :). Goście rozeszli się późnym wieczorem, uhahani i nieco pijani. Duchy ich odprowadziły, karaluchami się najedli – miło… W tym roku robimy powtórkę, z tym, że nasz mały potwór już biega dokoła. Uszyłam mu nawet diabli kostium. Więc gdy będziemy wcinać paluszki i karaluchy, mam nadzieję, że nie obrazi się, gdy ktoś wspomni, jak nieomal został Tołdim… Dajcie mu lizaka na pocieszenie, co? To nie jego wina, ze trafił na matkę-wiedźmę… ;) Pozdrawiam Redakcję!
Halloween to dla mnie naprawdę wyjątkowe święto. Otóż odkąd miałam 10 lat marzyłam żeby spędzić je w jakiś cudowny sposób. Przebrać się, zrobić imprezę, być kimś innym. Nigdy mi to nie wychodziło ! NIGDY. Albo bywałam chora, albo nagle coś wypadło, znajomi nie dopisywali, raz wyjechałam na Białoruś. Kilka razy plany pokrzyżowała pogoda.
W tym roku postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce- wynajęłam z przyjaciółmi apartament w centrum i robimy wielką przebieraną imprezę. Nareszcie uda mi się spędzić wymarzone Halloween. Do szczęścia przydały by mi się jeszcze czekoladki : )
Od zawsze mam pecha do Halloween. Od dziecka, chciałam mieć wymarzone święto duchów. Chciałam się przebrać, zrobić imprezę, udawać kogoś innego. Naprawdę o tym marzyłam. Nieraz już od początku września czekałam na 31 października. I nigdy, NIGDY nic mi nie wyszło. Raz wyjechałam na Białoruś, kiedy indziej byłam chora. Czasem padało albo wykruszali się znajomi. Zawsze coś szło nie zgodnie z planem.
W tym roku postanowiłam, że będzie inaczej. Że, wezmę sprawy w swoje ręce i zrobię sobie wymarzone Halloween. Wynajmuję apartament i organizuję wielką, szalona, przebierana imprezę dla przyjaciół. Dlatego zdecydowanie zasługuję na czekoladki- jako osłodę 10 lat nieudanych Halloween’ow : )
Ach, nie doczytałam… i napisałam dwa razy ; )
Niestety nie zakorzeniono we mnie tradycji Halloween. Niestety, bo jak widzę grupkę poprzebieranych, śmiejących się dzieci z workiem cukierków, to trochę im zazdroszczę ;) Podoba mi się jednak nastrój tego święta tworzony przez media, sklepy itp. Dzięki temu mogę z przyjemnością obejrzeć dobry horror w telewizji i kupić jakiś prześmieszny gadżet do kuchni ;) Mimo, iż nie biorę czynnego udziału w świętowaniu, jestem biernym odbiorcą jego otoczki i bardzo mi się to podoba :D
Ja już 3 rok będę obchodzić halloween . Poprzednimi latami razem z przyjaciółmi chodziliśmy po sąsiadach mówiąc „cukierek albo psikus” Dostawaliśmy mnóstwo słodyczy . Niestety to ma swoją mroczną stronę . Często ludzie mówili że oni tego święta nie obchodzą a najgorsze jak nas jeden pan zaczął wyzywać… Lecz się nie poddałam i zamierzam w tm roku upiec coś pysznego . Jak na razie wycięłam szablon i moje racuszki były z wampirem . :)
Pozdrawiam . :)
nutinka112@gmail.com
A ja jeszcze nie świętowałam chociaż próbowałam specjalnie z tej okazji wydawanych amerykańskich słodyczy i sam pomysł mi się podoba. A jeśli już się zdecyduję to mojego Towarzysza Życia poproszę o synka i ubiorę ich tak : http://www.icantstoplooking.com/halloween-costume-fail/ i dla siebie również coś wymyślę!:D
Upiornego wieczoru!
Pozdrawiam, DD :)
Niestety nie obchodzę Halloween tak jak w Ameryce, a bardzo bym chciała – co roku oglądam zdjęcia mojej przyjaciółki z Ohio i zazdroszczę, bo to świetna zabawa i absolutnie mój klimat.
Robimy sobie za to w domu z moim Mężczyzną uroczy lampion z dyni – on jest w tym mistrzem. Ja robię przerażające smakołyki, które zawsze podrzucam też mojej mamie. Rozkładam na stole pomarańczowe serwetki w dynie i czachy, rozsiadamy się na kanapki i przy jakimś dobrym, klasycznym horrorze obalamy butelkę wina, albo i dwie.
Święta nie obchodzę, na imprezy dla przebierańców jestem już za stara ale mam słabość do czaszek, kościotrupów, zombie itp ;) Naprawdę szczerze je uwielbiam :) W związku z tym gdy zbliża się to amerykańskie święto ja szaleję w kuchni piekąc ciasteczka i robiąc czekoladki i inne desery w kształtach wyżej wymienionych stworów ;) Halloween jest dla mnie tylko inspiracją :)
Jestem przeciwniczką ślepego przejmowania zachodnich zwyczajów takich jak Halloween czy Walentynki (choć pewnie wielu osobom się tutaj narażę;) ). Uważam, że w dzisiejszych czasach coraz bardziej aktualne stają się stare i dobrze znane słowa Mikołaja Reja „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają” – choć dotyczą one w obecnych czasach nie języka – a kultury, którą masowo jesteśmy zalewani i ślepo ją z Zachodu przejmujemy. Osobiście polecam uczestnictwo w przedstawieniu Holy Wings – jesli ktoś ma możliwość. Jest ono świetną alternatywą dla Halloween.
Czy obchodzę Halloween? Gdybym miała lat 10 zorganizowałybyśmy sobie z koleżankami małą, domową imprezę Halloween, z dynią i słodkościami. Gdybym miała lat 20, poszłabym na Halloweenową imprezę ze znajomymi. A lat mam wiecej, nie dużo wiecej, ale więcej i coraz bardziej lubię Halloween i każdego roku w moim malutkim ogródku stoi duża dynia z wydrążonymi otworami na oczy i zeby i zawsze w Halloween zapalam w niej świeczkę, aby straszyła sąsiadów. W tym roku upiekę straszne muffinki w halloweenowych foremkach silikonowych.
Przez 4 lata obchodziłam Halloween, ponieważ mieszkając w Stanach po prostu nie da się tego święta nie obchodzić. W pierwszym roku razem z koleżankami poszłam „trick or treating” i byłam zafascynowana faktem, że chodząc od drzwi do drzwi można w kilka godzin nazbierać pełną poszewkę od poduszki słodyczy. Słodyczy wszelakich, bo co dom to inne łakocie. Ale już w drugim roku odkryłam sposób jeszcze lepszy – opieka nad dziećmi w Halloween! Nie trzeba robić praktycznie nic, a dzieciaki zbierają łupy, które później można im podbierać przez wiele tygodni, bo przecież wszyscy wiedzą, że nadmiar cukru jest dla dzieci niedobry! ;-)
Niestety europejskie obchody Halloween do mnie nie przemawiają. Pewnie, fajnie jest obejrzeć sobie przemarsz zombie przez miasto, ale jednak nic nie równa się klimatowi setek poprzebieranych dzieci na ulicy. A to święto jest przede wszystkim dla maluchów! Mimo wszystko pamiętam, żeby zaopatrzyć się w michę cukierków i liczę po cichu, że może w tym roku jakiś mały przebieraniec zapuka do moich drzwi. W najgorszym wypadku będę miała michę słodyczy dla siebie!
A sama będę pić gorącą czekoladę i czytać jakąś mrożącą krew w żyłach powieść, zakopana pod ciepłym kocem i dogrzewając się świeczkami… może nawet takimi w Jack O’Lantern, których wycinanie jest zawsze wspaniałą wymówką, żeby zrobić pyszny krem z dyni!
Jakі roɗzaj kamery użyłeś? To jest obrej jakości sprzęt.