Mercato di San Benedetto – największy targ Cagliari.
Powtarzam się jak zdarta płyta ;-) ale wizytę w każdym nowo odwiedzanym mieście zaczynamy od lokalnego targowiska.
To już właściwie nawet nie rytuał, ale obsesja, ponieważ od kilku lat miejski targ jest nie tylko obowiązkowym elementem urlopowego zwiedzania, ale też punktem odniesienia dla lokalizacji wynajmowanych przez nas mieszkań wakacyjnych. Barcelona, Lizbona, Porto, Ryga, Tavira czy właśnie Cagliari – w każdym z tych miejsc targ musiał być w zasięgu, tak by dało się robić na nim zakupy możliwie jak najczęściej.
Poniżej: droga z Castello, gdzie mieszkaliśmy, na targ – Via San Giovanni.
Zobacz też:
Lizbona – Mercado da Ribeira, Mercado da Ribeira – strefa gastro
Barcelona – Mercat de La Boqueria, Mercat de Santa Caterina
Porto – Mercado do Bolhão
Ryga – Centraltirgus
Tavira – Mercado da Ribeira
Cagliari – Co przywieźć z Sardynii
Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że autentyczną, prawdziwie lokalną kuchnię danego regionu najlepiej poznawać właśnie w ten sposób: przez bezpośredni kontakt ze świeżymi składnikami. Te niesamowite kolory, intensywne aromaty, produkty nieznane albo chociaż w naszym kraju niedostępne, tłum zakupowiczów i nieustający gwar – atmosfery targowisk nie da się porównać z niczym innym. Przyjemność z ich odwiedzania jest ogromna, a sprzedawcy na widok obcego z obłędem w oczach jeszcze chętniej okazują serdeczność, zagadują, częstują i pokazują spożywcze ciekawostki.
Przez to wszystko targowe wycieczki nie są zwykłymi zakupami, ale czymś zdecydowanie więcej. To mega pozytywne przeżycie, do którego wraca się myślami w nadziei, że za jakiś czas w tym samym miejscu będzie okazja doświadczyć go ponownie.
Mercato di San Benedetto w Cagliari to największa kryta hala targowa we Włoszech i jedna z największych w Europie. Targ działa już przeszło pół wieku – od 1 czerwca 1957 roku. Jest naprawdę spory – zajmuje 8000 metrów kwadratowych.
W stolicy Sardynii targów spożywczych jest kilka (warto zajrzeć też np. do Mercato Civico di Santa Chiara), ale to San Benedetto dzierży palmę pierwszeństwa. Jako największe miejskie targowisko z najbardziej zróżnicowaną ofertą każdego dnia przyciąga tłumy kupujących, nie tylko turystów.
Mercato słynie przede wszystkim z lokalnych, świeżo złowionych ryb i owoców morza, rozmaitych mięs (można tu dostać nawet polską wieprzowinę), warzyw i owoców. Nie brak świetnie zaopatrzonych stoisk z doskonałymi sardyńskimi (ale też importowanymi) serami, winem, likierami, lokalnymi miodami, przyprawami, etc. czyli wszystkim tym, co turystę zainteresowanego jedzeniem może w mig przyprawić o zawrót głowy. I jednocześnie wywołać panikę – od czego zacząć, w którą stronę iść najpierw, co wybrać, żeby niczego nie przegapić?!
Lokalność rzuca się tu w oczy już od progu. Zdecydowana większość towarów opisana jest jako Sarda, co ma dodatkowo podkreślać ich lokalne pochodzenie i odrębność od wszystkiego, co pochodzi spoza wyspy. Sardyńczycy mają świadomość jakości swoich produktów i nie kryją z tego tytułu dumy.
Na zakupy najlepiej przyjść w miarę wcześnie, kiedy większość straganów działa pełną parą, ok. 9-10 rano.
Targ jest dwupoziomowy. Pierwszy poziom zajmują świeże ryby i owoce morza. Bogactwo nie do opisania! Od pysznych okładniczek (brzytw), pąkli, przegrzebków i innych małży, przez kolczaste jeżowce, po różne mniejsze i większe ryby, w tym sporo osobliwych głębinowych potworów.
Pech chciał, że przy rybach wyczerpała się bateria w aparacie, więc zdjęcia morskich stworów pochodzą z iphone’a, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. FiK ma przynajmniej konkretny powód, żeby wrócić do Cagliari i rybną część targu obfotografować ponownie.
Drugi poziom – na który wchodzi się wprost z ulicy – wypełniają z kolei stragany warzywno-owocowe, butiki z taką ilością doskonałych serów (głównie z owczego i koziego mleka), że można oszaleć, stoiska mięsne, sklepiki z winem i innymi alkoholami i tak dalej. To pełen przegląd gastronomicznych skarbów Sardynii – z lądu i z głębi morza.
Warto kupić przede wszystkim bottargę, sery (zapakowane próżniowo można bez problemu przywieźć do domu – ZOBACZ), miody (zwłaszcza corbezzolo, asfodelo i agrumi), cudownie świeżą bresaolę i prosciutto, doskonałe dzikie szparagi (świetne do sałatek, cieniutkie prawie jak soliród, zupełnie inne niż rachityczne pęczki szparagowych cieniasów dostępne w sezonie na polskich straganach, ostre w smaku, super do jedzenia na surowo – wystarczy tylko umyć), surowe oliwki (jak je zjeść?), a poza tym wszelkie inne warzywa i owoce (przepyszne są np. małe złote gruszki, śliwki różnych ciekawych odmian, niesamowicie soczyste i pełne smaku brzoskwinie), którymi najlepiej żywić się po prostu przez cały pobyt. Najlepiej korzystać z pobytu na wyspie, ile się da :-)
Z serów polecamy klasyki Sardynii: genialny Fiore Sardo, Juncu, Capretta, Durgali, Pecorino Sardo w wersji podstawowej o różnym stopniu dojrzałości, Scamorza, Gran Glona, Casizolu – więcej informacji na ich temat znajdziesz we wpisie o serach –> TUTAJ.
Znakomita jest też cudnie kremowa świeża ricotta z owczego albo koziego mleka, sprzedawana na wagę – kilogram wystarczał nam mniej więcej na 2 śniadania dla 2 osób: owcza ricotta (ok. 250 g na porcję) z dodatkiem świeżych lokalnych owoców, do tego czarna kawa i niczego więcej nie trzeba :-) –> ZOBACZ. Plus burrata di bufala i mozzarella di bufala. Można je kupić w Polsce, ale we Włoszech, prosto z targu i tak zawsze smakują najlepiej.
O tym, co dobrego warto przywieźć z Cagliari, więcej przeczytasz TUTAJ.
Targ to nie tylko mekka dla foodies i wszystkich innych zaFiKsowanych na punkcie jedzenia. To także podstawowe źródło zaopatrzenia dla lokalnych restauracji. To dlatego warto szukać w Cagliari naprawdę dobrych lokali i stołować się w nich tak często, jak to tylko możliwe. Najlepsze świeże składniki to gwarancja jakości posiłku. Dania z ryb i owoców morza najczęściej opisywane są w menu ogólnie, bez podawania konkretnych gatunków, a o to, co danego dnia trafi na talerz trzeba dopytać przy zamówieniu – ponieważ trafi nań to, co będzie na targu. Jednego dnia w menu pojawi się wrakoń (stone bass / cernia), a innego miecznik, sola czy dorada. Tak właśnie jest m.in. w Su Tzilleri e Su Doge czy Antica Cagliari, których FiKowe recenzje ukażą się w najbliższych dniach.
Częstym widokiem na ulicach Cagliari w godzinach porannych są tacy oto spożywczy kurierzy, czy jak kto woli rowerowi tragarze (poniżej), którzy dokonują na targu zakupów na zamówienie, po czym dostarczają je osobiście do danej restauracji:
Biorąc pod uwagę klimat, ilość upalnych w dni w roku i położenie Cagliari (na wzgórzach), zajęcie to nie należy do najłatwiejszych i wymaga solidnej kondycyjnej zaprawy :-)
Podsumowując, jeżeli jesteś miłośnikiem dobrego jedzenia – nawet kiedy przylecisz do Cagliari tylko na weekend – powinieneś tu zajrzeć. To królestwo świeżych produktów i najlepszy przegląd spożywczego bogactwa Sardynii, a przecież właśnie dzięki takim miejscom najprościej poznać lokalną kuchnię, spróbować miejscowych specjałów, jeszcze mocniej poczuć klimat miejsca, w którym się jest.
Do następnego targowiska!
Gdzie:
Mercato Civico di San Benedetto
Via Francesco Cocco Ortu 50, Cagliari
Godziny otwarcia: od poniedziałku do soboty 7-14, w niedziele – nieczynny
Przepiękny targ i cudowne zdjęcia. Miło pooglądać takie cuda przed smutnym poniedziałkiem. Od razu jakoś tak lżej na duszy :)
Magicznie :) a co do kolejnego targu obstawiam Włochy. To Neapol, Rzym albo Florencja.
Zaintrygowały mnie dzikie szparagi, wyglądają niezwykle. Ciekawe, czy w Polsce można je napotkać?
Można się zakochać w tych barwach, smakach i zapachach…
Jestem uzależniona od targów, zawsze zaczynam od nich zwiedzanie. I kupowanie:) A FiK odwiedzi moim zdaniem jedno z miast na M – Mediolan albo Madryt. Bardziej stawiam na Madryt, ponieważ po pierwsze Barcelona już była, a po drugie widzę, że Półwysep Iberyjski już kilka lat skutecznie Państwa czaruje:) Jeśli Madryt, już zazdroszczę, byłam 4 lata temu. A do Mediolanu lecę za miesiąc!:)
fajne.
lecę teraz w lutym, nie wiem jak pogoda, ale targ będzie chyba czynny?;))
Targ jest całoroczny ? Udanego pobytu!
Nie miałam możliwości tam być, ale bardzo bym chciała, bo ładnie tam jest.
Wstyd przyznać, ale byłem 10 dni na urlopie w cagliari, a targu nie widziałem :( następnym razem trzeba będzie lepiej zaplanować zwiedzanie lokalnych ciekawostek. Niesamowicie to wygląda
mmmm pyszności, wszystko tak przepięknie i kolorowo wygląda :)
Mysle,ze to w podrozach jest fascynujace,odkrywanie innych smakow i poznawanie lokalnych kuchni.
targowisko bardzo smacznie wygląda, szkoda, że u nas tak pięknie wyglądające owoce są tylko sezonowo ;)
Pieknie to wygląda, chętnie bym odwiedził takie miejsca
Jak to wszystko pięknie wygląda widać że wszystko jest swieże szkoda ze w Polsce nie ma takich targowisk, jedzienie od razu inaczej by smakowało. Aż ślinka cieknie :)
Uwielbiam takie miejsca. Niezwykłość tej restauracji daje się odczuć nawet ze zdjęć, więc na żywo musi tam być genialnie :) Na Sardynię w najbliższym czasie nie polecę, ale adres zapamiętam.
Oj, pomyliłam posty :O chciałam skomentować Su Tzilleri ;) targ też piękny :)
:-)
Niesamowite miejsce, tyle barw i pozytywnej energii
Co za kolory! Aż miło popatrzeć. Uwielbiam zwiedzać targi, ten gwar, kolory, aromaty, nowe produkty. To dla mnie jak odkrywanie nowej planety :D
Pozdrowienia z pokładu SY Malena z Cagliari! Jesteśmy tu aż do listopada 2018.
Captain Andy
Wspaniale! I szkoda wielka, że my jesteśmy w Wawie;-)
Cześć, czy na targu San Benedetto widziałeś żywe homary, kraby? a może wiesz gdzie w Cagliari serwują te skorupiaki?, nigdy nie kosztowałam,takie małe marzenie,