- 200 g salsicci (naturalnie bezglutenowa włoska kiełbasa)
- 250 g gotowanych kasztanów
- 400 g czerwonych winogron, pokrojonych na połówki
- 25 g dobrej gorzkiej czekolady drobno posiekanej (najlepiej do gotowania, tu: Bresco)
- trochę whisky
- kilka gałązek świeżego tymianku
- 1 łyżka pistacji, grubo posiekanych
Salsiccia z winogronami i kasztanami w sosie czekoladowym.
Salsiccia, czyli włoski odpowiednik chorizo (szczególnie, jeśli masz do czynienia z salsiccią picante) z dodatkiem winogron, kasztanów i… sosem czekoladowym? Zdecydowanie tak, spróbuj koniecznie!
Możliwe, że takie połączenie z początku wyda Ci się nieco dziwne albo przynajmniej nietypowe, ale zapewniam, że czekolada świetnie łączy się z mięsem, dlatego sprawdza się tu bardzo dobrze i idealnie współgra ze smakiem ostrej salsicci.
Jeśli nie dysponujesz tym typem włoskiej kiełbaski, użyj podobnego w konsystencji chorizo (w razie potrzeby poszukaj bezglutenowego). Chorizo jest jednak tłustsze niż salsiccia, w związku z czym prawdopodobnie w tym przypadku na patelni wytopiłoby się z niego nieco więcej tłuszczu. W razie potrzeby część tłuszczu możesz odlać przed dodaniem kasztanów – tu wystarczy niewielka ilość. Pistacje możesz zastąpić dowolnymi innymi orzechami albo kakaowymi nibsami.
PRZEPIS:
- Na suchej patelni rozłóż plasterki kiełbasy i podsmaż z dwóch stron.
- Zdejmij kiełbasę z patelni, pozostawiając na niej wytopiony tłuszcz i dodaj kasztany. Smaż, mieszając przez 2-3 minuty, a następnie dodaj winogrona.
- Gdy winogrona zaczną mięknąć, dodaj kiełbasę i listki tymianku, wymieszaj i smaż jeszcze przez chwilę.
- Przełóż zawartość patelni na talerze i wlej na patelnię porządny chlust whisky, a po chwili, gdy alkohol zacznie wrzeć, zdejmij patelnię z ognia i dodaj drobno posiekaną czekoladę. Wymieszaj całość rózgą, aż uzyskasz dość gęsty, ale płynny sos. W razie potrzeby dolej więcej whisky.
- Porcje polej sosem, a wierzch posyp grubo posiekanymi pistacjami.
Ja się nie boję sosów czekoladowych do mięs, a ta propozycja wygląda pysznie :)
I dobrze, bo nie ma się czego bać!:-)
Piękn patelenki i cudne zdjęcia jak zwykle. Gdzie można kupić tak soczyście zielone orzeszki?
Pod Halą Mirowską
Cudne te mini patelnie, znalazłeś je na jakimś targu staroci?
Jadłbym!
Gdzie można kupić salsiccię?
W Warszawie kupuję tylko w piccola italia, nigdzie indziej nie widziałem (niestety)
Szymonie, być może pytanie o to już kiedyś padało, ale zaryzykuję. Jakim aparatem Twoja żona fotografuje? Chodzi mi zarówno o potrawy na bloga, jak i o te zdjęcia, które trafiają na stronę. Najbardziej interesują mnie obiektywy, lepiej wybrać do zdjęć jedzenia zmienno czy stało ogniskowe. Zdjęcia są przepiękne, nie tylko super zaaranżowane, ale też naturalne i apetyczne. Z góry dziękuję za odpowiedź!
[Gosia] Dziękuję! :o) Używam tylko sprzętu Canon (body 6D, 50D plus kilka stałek i 2 szkła zmiennoogniskowe). Najczęściej fotografuję stałką 1.4 USM (to dobry i tani obiektyw – nie warto zastępować go budżetowym 1.8), zmiennoogniskowymi rzadziej. Jak na amatora przystało – wszystko zależy od nastroju ;o). Moim zdaniem zdecydowanie lepiej fotografować stałkami, ale najlepiej wypracować tu własną metodę.
Mąż specjalnie pojechał wczoraj przez całą Warszawę do piccoli po salsiccię (mamy do nich daaaaaleko), żebym mu tylko jutro zrobiła takie śniadanie :D :D
Wczoraj zrobiłam to na obiad! Pyszne! Szybkie! Łatwe. Jednym słowem: super :) :) :)
Bardzo mi miło!