Dla zakochanych… w czekoladzie.
***
WYNIKI KONKURSU
Zestawy od Chocolissimo otrzymują:
Dorota – wpis z 7 lutego 2013
Ewelina Mazurek – wpis z 9 lutego 2013
Frutka – wpis z 9 lutego 2013
Gratulacje!
***
Konkurs jest szybki, trwa bowiem od dziś tj. od 7 lutego do poniedziałku 11 lutego do końca dnia. Wyniki opublikujemy we wtorek 12 lutego – nagrody powinny zatem trafić do Was przed 14 lutego albo tego właśnie dnia.
Do wzięcia są trzy zestawy, obejmujące 2 czekoladowe produkty widoczne poniżej:
Czekoladowe serce z orzechowym nadzieniem ( Michel Cluizel)
Zasady konkursu są następujące: w komentarzu pod tym postem odpowiedzcie na pytanie, czy wierzycie w moc afrodyzjaków, a jeśli tak – jakich? ;-)
Dodając komentarz pod wpisem na blogu, nie przejmujcie się komunikatem o spamie. Żaden komentarz nie zginie i po zaaprobowaniu przeze mnie zostanie opublikowany na stronie. Jedna osoba może dodać jeden wpis.
Trzy osoby, których wpisy uznamy za najciekawsze lub najzabawniejsze, otrzymają zestawy od Chocolissimo. Nagrody wysyła Chocolissimo.
Dobrej zabawy!
Nie ma żadnych dowodów na dzianie afrodyzjaków, ale miło się oszukiwać, prawda? Osobiście najbardziej wierzę w działanie czekolady, bo podnosi poziom serotoniny w organizmie, zatem postrzegając świat w intensywniejszych barwach, jesteśmy też milsi dla bliźnich. Działanie szampanu wsadziłabym do jednego worka z ośmielającym i rozluźniajacym alkoholem. Podobno Casanova jadł ostrygi, by móc być skuteczniejszym w miłosnych uniesieniach. Zastanawiam się czy to nie sugestywna konsystencja i kształt nie sprawily, że sam się pobudzał. Afrodyzjaki to takie placebo, ale czemu sobie ich znowu żałować. Zwłaszcza w Św. Walniętego ;)
Wierzę, że gdy chłopak wrzuci majeranek do wina to zakocha się w nim dziewczyna. A, gdy dzieczyna wrzuci lubczyk do herbaty, szybko przyjdą do niej swaty.
Ja wierzę w pobudzającą moc chili. Tan afrodyzjak dodany do potraw, które spożywam sprawia, że wzmaga się we mnie ochota na sex…to działa jak zapalnik… Najpierw delikatnie wyczuwalny smak chili pobudza moje podniebienie, a następnie sprawia, ze mój organizm wytwarza endorfiny, co powoduje uczucie niesamowitej przyjemności…
Pikantny afrodyzjak jak najbardziej pasuje do pikantnych zabaw..
Tak naprawdę dla mnie najlepszym afrodyzjakiem jest fakt, że ta druga osoba lubi te same dania co ja – włoskie. Jeśli wiem, że ktoś ma dużo wspólnego z Italią i uwielbia pomidory z mozzarellą skropione oliwą lub pesto czy chilli, czy makarony, albo kawę to budzi moje zainteresowanie… i to bardzo :-) Kocham Włochy, włoską kuchnię i to jest dla mnie mocny afrodyzjak.
Ja wierzę w moc ostrych potraw, czekolady i czerwonego wina, to zawsze działa pobudzająco i ochoczo.Dlatego w „miłosne” dni najlepiej mieć wino i czekoladę chilli szafce:)
Oczywiście ,że wierzę ! Większość afrodyzjaków jest na liście moich ulubionych potraw i smakołyków więc od niechcenia wspominam o sile ukrytej w ostrygach , truskawkach , ukochanych szparagach mając absolutną pewność czym będziemy się w najbliższym czasie raczyli ;) Być może skuteczność afrodyzjaków nie została naukowo potwierdzona ale moje prywatne badania naukowe wykazują potęgę autosugestii w wyniku ich spożycia. Mężczyzna przekonany o mocy afrodyzjaków zjada je ochoczo i ma taką moc że… nie potrzebuje afrodyzjaków ! Wierzmy więc wszyscy ,że rozkosze stołu łatwo przekuć na rozkosze łoża i eksperymentujmy, smakujmy , przyprawiajmy i kochajmy się :) .A dla opornych niedowiarków mam potrawkę z najbardziej wyrafinowanego afrodyzjaka – z rybki fugu :)
Afrodyzjaki są wokół nas, nawet owoc, który właśnie zjedliśmy może pomóc w uatrakcyjnieniu relacji z partnerem. Np banany z bitą śmietaną polane czekoladą i miodem-rozbudzają fantazje,dodaje sił i energii oraz podnoszą poziom płodności kobiet.Wystarcz seksownie rozpakować banana ze skórki,a już działa jako afrodyzjak.Resztę składników można zużyć podczas gry wstępnej. Wtedy seks będzie niesamowity deserem.
Oczywiście że wierzę w Moc Afrodyzjaków. Dobrym przykładem jest czekolada i wino, a tym bardziej ich połączenie. Powodują że dostrzegamy więcej, podnoszą temperaturę, każdy dotyk staje się bardziej odczuwalny, każde oddech staje się podmuchem erotyki, pocałunki namiętnym tańcem uczuć miłości, pożądania, namiętności.
Zapewne temu tak z Żoną lubimy wspólne wieczory z dobrym winem i tabliczką czekolady.
Wierzę w moc afrodyzjaków, ale nie w kontekście produktowym, tylko takim o wymiarze symbolicznym. Chodzi o to, z czym się komuś dane produkty kojarzą. To też ma związek z kulturą krajów czy plemion. Nie zawsze muszą być to owoce morza, ostrygi, krewetki czy inne morskie dziwolągi.
Posiłki przyrządzane z sercem są najbardziej wartościowe – stanowią afrodyzjak serwowany ukochanej osobie każdego dnia.
Naukowcy podchodzą do sprawy dość sceptycznie twierdząc, że tylko miłorząb japoński, korzeń żeń- szenia oraz sproszkowana kora afrykańskiego drzewa Yohimbe mają potwierdzoną zdolność zwiększania możliwości seksualnych. Dietetycy natomiast twierdzą, że najlepszą dietą dla zakochanych jest…..dieta śródziemnomorska.
W przepisach kuchni śródziemnomorskiej mięso i ryby – na ogół pieczone, z grilla lub z rusztu – przygotowuje się z dodatkiem oliwy, oregano, rozmarynu i soku z cytryny. Powszechnie stosuje się: oliwę z oliwek, cebulę, czosnek, natkę pietruszki, oregano, bazylię, rozmaryn lub tymianek, sok z cytryny lub ocet winny a także pomidory (pomme d’amor – czyli jabłko miłości) – słowem sporo antyoksydantów.
Słysząc słowo afrodyzjak – przywodzimy na myśl: czekoladę, wino, owoce morza, zapominając o przyprawach, które możemy dodawać do wielu dań. Przykładem jest lubczyk (ogrodowy, najbardziej znany w polskiej tradycji afrodyzjak) Jest powszechnie dostępny, nie tylko jako przyprawa suszona, ale i w doniczkach jako świeże zioło. Szczyptę „ziela miłości” można dodać do rozgrzewającej zupy, ulubionej sałatki, ożywić zielenią kanapki czy pasty. Subtelny akcent – który często wykorzystuję! :)
Dla mnie największym afrodyzjakiem są usta.Ich smak,delikatnosc.Nic tak na mnie nie działa jak pocałunek,który sprawia,że mój świat wiruje i jestem w niebie.Usta mojego mężczyzny sprawiły,że się od nich uzależniłam,chce,chce,chce ich ciągle.To dla mnie największy afrodyzjak-smak ust.Bo czy ktoś z Was nie marzy,gdy jest się zakochanym o pocałunku?Pewnie nie ma takiej osoby,która o tym nie marzy,gdy kocha drugą osobę.Usta to darmowy afrodyzjak,który daje wiele przyjemności i to bez większego wysiłku.Inne rzeczy jak wino,czekolada,itd,to takie małe afrodyzjaczki,które urozmaicają nasz związek.Ale pamiętajcie,że jeśli nie pragnie się ust ukochanej osoby,ich smaku,delikatnosci to żadne afrodyzjaczki jak wino nie pomogą:)To moje zdanie.Pozdrawiam
Ostryg nie jadłam, więc nie wiem, czekolada jak afrodyzjak na mnie nie działa, chilli dla mnie za ostre… Ale jest coś, co na mnie działa. Moim afrodyzjakiem jest zapach. Gdy mężczyzna pachnie świeżością, czystością połączoną z dobrymi perfumami o męskiej nucie to jest to właśnie to. Jeśli do tego dodać jeszcze wilgotne po wziętym dopiero co prysznicu, taki zapach niemalże bryzy, to naprawdę tona mnie działa i wprowadza mnie w stan podniecenia…
Ja uwielbiam chocolissimo! Zawsze kupuje dla mojego faceta!
Czy wierzę w moc afrodyzjaków? Na początku od razu chciałam zdecydowanie napisać: nie, to jakieś zabobony, przecież druga osoba i uczucie wystarczą… Ale po głębszym zastanowieniu się doszłam do wniosku, że coś musi być na rzeczy. W końcu powiedzenie „Przez żołądek do serca” nie wzięło się znikąd, co więcej – sprawdziłam je na własnym przykładzie i głęboko w nie wierzę! :)
Wobec tego moja odpowiedź na zadane pytanie brzmi: wierzę w moc afrodyzjaków, ale wg mnie dla każdego może nim być coś innego. Chyba najlepiej sprawdzi się jakieś niecodzienne połączenie smakowe, które, pobudzi zmysły i wyobraźnię. Np. czekolada z chili, kurczak z cynamonem, krem pomidorowy z gruszką… Można kombinować do woli, a przeważnie wychodzi coś pysznego. I czy można to wtedy nazwać afrodyzjakiem? Moim zdaniem jak najbardziej;)
Afrodyzjak?powiadasz czy ma jakąś moc magiczną?
Czary mary w kuchni gary
Wrzucę do zupy trochę lubczyku
Abyś pokochał mnie mój chłopczyku
Zamieszam łychą groch i kapustę
Wywabię z Ciebie chłopcze rozpustę
A gdy tam trochę pieprzu dorzucę
To się napewno z Tobą nie pokłócę
Na deser będą szampan truskawki
A będziesz ściągał odzieży skrawki
Obowiązkowo będzie czekolada
Z chili najlepiej tak wróżka powiada
Że gdy pokocha to już nie przestanie
Do łóżka będzie mi nosił śniadanie
W doniczce na oknie zasadzę daktyle
Aby czuć zawsze w mym brzuchu motyle
Co rano zaparzę kawę z cynamonem
Abyś był moim nocnym demonem
I żebyś tak kochał mnie każdą noc
Musisz uwierzyć w afrodyzjaków moc
Słodkie truskawki zanurzone w gorzkiej czekoladzie to jest zdecydowanie afrodyzjak, na mnie to naprawdę działa hihihi……..i nie chodzi tu tylko o niebiański smak, ale również o niesamowity zapach. Ja preferuję gorącą czekoladę przygotowaną w naczyniu do fondue , ale można takie truskawki przygotować wcześniej, zamoczyć w czekoladzie i wystudzić………..i mamy prosty a jakże zmysłowy deser:-) …….a z okazji walentynek może dodać do tego jakieś wytrawne czerwone wino? …..ja chyba spróbuję :-)
Dla mnie największym afrodyzjakiem jest czułość w głosie mego męża, zawsze działa :)
Prawie każdy o czekoladzie;);) na mnie czekolada nie działa..za to na mojego męża owszem…nie potrafi potem trzymać łapek przy sobie…;) Według mnie najlepszym afrodyzjakiem jest czerwone wino…ale uwaga uwaga! Z tym trzeba uważać ..jedna lampeczka w zupełności wystarczy by rozpalić ciało i umysł kochanków, jeśli przesadzimy z ilością to osiągniemy odwrotny do zamierzonego skutek – zamiast w krainie miłosnej rozkoszy wylądujemy w krainie pięknych snów..a tego chyba nikt by nie chciał w Walentynkowy upojny wieczór;)
Co tu dużo mówić, fakty świadczą same za siebie: jestem 15 lat po ślubie… Nie wydaje mi się by jakiekolwiek produkty czy potrawy uznawane za afrodyzjaki kiedykolwiek na mnie podziałały. Ale udaję że wierzę, bo być może jeśli będę w nie wierzyła, to choć minimalnie zadziałają? Wiara czyni cuda, a i efekt placebo też występuje w przyrodzie ;) Jedynymi afrodyzjakami (choć zupełnie innego typu) z jakimi miałam do czynienia i które działają na każdego bez wyjątku są połączone: młodość, wolność i miłość. Szkoda, że pozostał mi już tylko ten ostatni i to w zmodyfikowanej przez czas postaci… Ale nie wszystko stracone: jest jeszcze tyle kulinarnych możliwości i efekt placebo, no nie? ;-)
No pewnie. Przecież powiedzenie „przez żołądek do serca” właśnie wywodzi się z działania afrodyzjaków.
Oczywiście naukowcy próbują udowodnić, że takie a nie inne potrawy mają właśnie właściwości pobudzające. Zatem jedni twierdzą, że to lubczyk, inni majeranek, kolejni wino i czekolada, a jeszcze inni lubią sproszkowane muchy ;). Ale czy naukowe badania stwierdzające podniesienie jakiegoś tam hormonu odzwierciedlają to co naprawdę człowiek odczuwa?
Dla mnie afrodyzjakiem może być nawet jajecznica. Kwestia tylko by była zrobiona przez ukochaną osobę, która włoży w jej przygotowanie całe serce i poda ją w odpowiedni sposób, w odpowiednim nastroju.
ostrygi ,figi ananas ,owoce morza ,krewetki ,truskawki ,szampan czekolada
Hmm…
A moim zdaniem to lubczyk!
Ha!
Nie tylko ma działanie zdrowotne, ale i właśnie można go nazwać afrodyzjakiem.
Już w czasach ludowych głośno o tym było.
A gdy myślę o lubczyku, przychodzi mi do głowy jeden serial. Złotopolscy. Kiedy do Marcysia parzyła lubczyk, dla Waldka… by Go mieć. I co, udało się! :)
A tak na poważnie, afrodyzjak to coś, co nie sprawi, że zjesz i już – cała filozofia. Nie,nie. Potrzebna jest atmosfera. Takie oderwanie się od czasem smutnej rzeczywistości. To czas jaki dzielą dwie osoby. To ogień i woda.
To np. ja wielbicielka gorzkiej czekolady i mój mąż wielbiciel mlecznej :)
Wiersz nie byle jaki na mocne afrodyzjaki
Najlepszym afrodyzjakiem
jest gdy mąż już z dzieciakiem
się upora
z wieczora
i gdy garnki umyte
może wziąć już kobitę
a gdy onaż pozwoli
dać się lubej swawoli
i amory uprawiać sowite.
W mnie
zmysłów burza
wrze
gdy w cze-
koladę ust pąk zanurza
że-
by
co dnia
miłości czarę
spełniać do dna!
Prawdziwa, gorąca, namiętna MIŁOŚĆ jest najlepszym afrodyzjakiem! Cała reszta to tylko ozdobniki i upiększacze miłych chwil :)
Seler w naszym menu jest od lat na stałe,
cynamon w szarlotce jemy choć zakalec,
bazylią lubczykiem przyprawiamy dania
wino napój bogów – lampka do kochania!
Migdały? – a jakże, często zajadamy
rzodkiewki z miodzikiem powiem uwielbiamy,
kogut rozrabiaka na talerzu bywa
jutro znów na obiad będzie łosoś chyba.
Cebulą z rozkoszą się delektujemy,
koper Kleopatry? – też konsumujemy,
chili chociaż pali żujemy ochoczo
marchewka nas wzmacnia, działa z wielką mocą.
Brzoskwinie my często sobie serwujemy
z miodem werwę wigor w swym ciałku czujemy,
a „gruszka miłości” bakłażanem zwana
niechże w każdym domu będzie zajadana.
Z ostrym smakiem chrzanik, pobudza nie chrzani,
żeń-szeń choć z apteki też na co dzień z nami,
ach, a czekolada afrodyzjak cud
już Casanova pił, jem ja, mąż i ród !
I reasumując powiem tylko tak
choć skroń posiwiała – kochamy się wszak!
Czekolada…gdy ją zjadam to wstępuje we mnie moc…i najlepiej tak co noc. Romantycznie i namietnie, zjadam czekoladę chętnie…z mym rycerzem, o tak, wierzę!!!
Dla mnie największym afrodyzjakiem jest wiedza! Niebywale kręcą mnie sytuacje, kiedy mój Facet wieczorem w domu opowiada mi z pasją o nowinkach/odkryciach/ciekawostkach, o których dowiedzial się w ciągu dnia!
Oczywiście że wierzę w magiczną moc afrodyzjaków, a jednym z największych i sprawdzonych uważam właśnie czekoladę z nutką ostrej papryczki, która swoim smakiem wywołuje nie tylko pożądanie ale i od razu poprawia nastrój. Jednak innym cenionym przeze mnie afrodyzjekiem jest malina, a właściwie muss którym można skropić nie tylko smakołyk, ale również skórę;) Nie mogę zapomnieć też o cynamonie i wanilii dzięki którym można zatopić się w marzeniach i z powodzeniem realizować nowe:)
Najlepszy afrodyzjak to waniliowy żel do kąpieli + dodatek nuty cynamonu. Rozkosz dla ciała i zmysłów. Zapach kapitalny i te ciarki na ciele.. :)
Afrodyzjakiem jest dobre wino przy lekkiej kolacji, piękne perfumy, uśmiech i magnetyczne spojrzenie.
Na mojego męża nie działają żadne afrodyzjaki. Próbowała chyba wszystkiego i nic:(
W afrodyzjaki typu hiszpańskie owady to raczej ciężko wierzyć ;), natomiast dobre jedzenie, ładnie podane, ciekawe łączenie smaków, wprowadzanie nowości do kuchni(kulinarnych tylko ;P) Miejsce spożywania tych posiłków. właśnie To może działać na zasadzie afrodyzjaków. Rówinież wyszukane dodatki czekolada czy lampka dobrego wina może zdziałać cuda.
ja chyba napiszę poza konkursem, bo ostatnio mi za dobrze idzie (; Wiara w moce afrodyzjatyczne przychodzi mi dość trudno ale jakbym miała wybrać te najbardziej przekonujące to:
-brzoskwinia: sam kształt owocu coś sugeruje, w dotyku też jest przyjemna, jak taka mięciutka skóra em em…. No i coś jest w tym zapachu i soczystości, że człowiek się rozmarza i nawet dostaje zastrzyku jakiejś słodkiej energii.
– powiedziałabym, że szpinak w jakimś połączeniu z łososiem, bo to jest zestaw, który facet nie siedzący zbyt często w kuchni może skombinować na jakiejś prostej tarcie i tym podbić serce i kubki smakowe wybranki ale… nie wyobrażam sobie szpinaku nie doprawionego świeżym czosnkiem, a czosnek na randce. Hm. Trochę taki zbliżeniobloker. No chyba, że ktoś ma katar.
– Może mięta? Tzn nie kocimiętka ani herbata ziołowa, tylko coś tak delikatnie przyprawionego świeżymi liśćmi mięty ma zawsze nieco uwodzący akcent.
– I z ostatnich nowości, to czytałam i widziałam w internetowej głębinie, że na czytanie można podrywać. To może wspólne poczytywanie książki kucharskiej? Może coś o włoskich deserach byłoby jak afrodyzjak (;
Ach, te afrodyzjaki… akurat w ręce niedawno wpadła mi (zupełnie przypadkiem, oczywiście;) ) książka „Potencjalne porady” – traktująca o afrodyzjakach i przepisach na rozmaite kuszące potrawy… No i jak nie wierzyć, skoro wszyscy polecają i piszą ochy i achy w książkach i w internecie? No wierzę, wierzę… Czekolady, wina, migdały, ostrygi, zioła i inne – pisane wierszem lub prozą, zachwalane w komentarzach – od takiej mieszanki na pewno coś zadziała – stanie się rewolucja żołądkowa! Brakuje jeszcze, by ktoś polecił prącie tygrysa w winie (tak ponoć się nakręcają na Tajwanie)… a ja właśnie wyczytałam, że czosnek działa pobudzająco i wzmaga „siłę męską” – tak to pisze XVI-wieczny podróżnik Ibn Battuta. Więc oto mam zamiar natrzeć fileta czosnkiem i ziołami, zostawić na noc w lodówce, by pochłonął ciut księżycowej energii światełka z niej, nakarmić tym nieświadomego mojej intrygi partnera i poczuć moc!!! może lepiej jednak sama też pożrę trochę czosnku, co by nie osamotnić go w efekcie zapachowym – och, jakże zmysłowym… Pozdrawiam i życzę zdrowego rozsądku w mieszaniu „afrodyzjaków”, by Wasze Walentynki nie skończyły się przysłowiową „grą o tron” ;)
Gdy po codziennej walce z pralką,kuchenką i starą lodówką marzę o ciepłej kapieli z czymś dobrym w ręce,to najczęściej dzieciątko marudzi spać nie chce.A juz takie plany miałam i ukochanemu raz od wielkiego dzwonu chciałam zaserwować małże w winie albo smaczne truskawki prosto z jakiegoś egzotycznego kraju.A gdyby jeszcze udało się czrę pełną kawioru schłodzić lecz stara lodówka odmawia posłuszeństwa i pozostaje mi improwizacja jak co wieczór.Smaruję umęczona dwie kanapki z pasztetem i dekoruję ogórkiem kiszonym do popicia herbaty z cytryną duży kubek.Te mruczenia i zachwyt w oczach mojego osobistego Brada Pitta wystarczają za wszystkie afrodyzjaki świata,każdy ma takie triki i sposoby na jakie go stać i w jakie wierzy.Ja nadal wierzę w moc polskich ogórków i smacznego chleba popitego herbatą,ci spece od amerykańskich filmów to chyba się nie znają na naszych słowiańskich metodach.Dla mnie najlepszym afrodyzjakiem jest widok pochylającego się mojego dorosłego faceta jak nakrywa kołderka mojego maleńkiego faceta,z taką czułością i miłością.Potem tańczymy bez muzyki i śmiejemy się po cichutku tuląc się do siebie jak szaleni kochankowie z Werony,a nie jak z jakiegoś małomiasteczkowego blokowiska.W tych kanapkach z pasztetem i ogórkiem musi coś magicznego być,ja w to wierzę.
Ja najbardziej wierzę w działanie cytrusów jako nasz domowy afrodyzjak i kupuję je w naprawdę dużych ilościach,bo i zdrowe i smaczne to na sylwetkę dobrze wpływają.Jak moja żona je soczystą pomarańczę z niewinna miną i zwężonymi oczami to już wiem co się święci i jakie fluidy mi wysyła.Zlizuję z radością cieknący po dloni sok i śmieję się sam do siebie,że jem z ręki swojej wybranki kupionej za niecałe kilo cytrusów.Może sama myśl o owocach pochodzących z południowych gorących krajów rozpala tak nasze umysły i ciała,nie wcale takie nieruchliwe jak podają w badaniach ogólnokrajowych.Mandarynki i czerwone grejpfruty oraz pomarańcze są moimi sprzymierzeńcami od dawna,co mogę nawet opatentować i sprzedać pomysł na zachód,żeby mniej farmaceutyków zażywali.Pachnie mi w domu pomarańczami,więc kończę pośpiesznie i już biegnę do swojej seksownej żony,aby z radością pobyć sam na sam,według wskazówek pani Wisłockiej.Ciekawe czy ona jadała dużo cytrusów pisząc pewną książkę?
Jakoś nie wierzę w te całe afrodyzjaki i nigdy nie bawiłam się w kolacje z ostrygami lub homarami,bo matka Polka ma inne sprawy i wydatki na głowie,a nie papugować coś z filmów.Cieszy mnie dobre swojskie wino wypite z mężem przy świecach czy naszej ulubionej muzyce,kolacja zrobiona nie moimi lecz jego rękami.Właśnie to sprawia miłe ciarki na karku i szybsze bicie serca,że jestem dla niego nadal najważniejszą kobietą pod słońcem,nawet bez półmiska z ostrygami.Większą moc ma według mnie garść obłędnie pachnących malin albo jeżyn na leśnej polanie niż słoik kawioru.Takie zerwane ręką mojego męża owoce dzikiego leśnego runa zjedzone od razu mrużąc przy tym oczy,są najwspanialszym afrodyzjakiem świata.Aż w głowie się kręci od tego szczęścia,miłości i niezwykłych emocji,po takim seansie w lesie lub na łące moje ciało tylko czeka na gest lub miłosne spojrzenie.Żaden lubczyk ani płetwa rekina nie sprawi cudów,gdy sami nie będziemy dla siebie stanowić zagadki i w oczach ukochanej osoby nie będziemy wiedziec wszechświata.Taka jest według mnie recepta na gorącą miłość przeplatana szczerą przyjażnią z naszą najbliższą osobą,le na te maliny w lesie już nie mogę się doczekać,ach.