W ramach warsztatów „Ryby i owoce morza”, przeprowadzonych pod okiem szefów kuchni Dimitriosa Anastasopoulosa i Marcina Budynka, przygotowaliśmy siedem, opisanych poniżej, dań.

Poniżej znajdziecie przepisy w oryginalnym, tj. warsztatowym brzmieniu (by powiększyć zdjęcie, kliknij na nie):

1. Pieczone krokieciki z dorsza podane z bobem

2. Pieczone kalmary z sosem z czerwonej papryki, podane z musem z kalafiora
 

3. Krewetki z warzywami i suszonymi pomidorami

4. Szaszłyki rybne

5. Pieczonego w pergaminie łososia ze świeżymi ziołami i ciepłą sałatką z fasolki szparagowej

6. Grillowanego tuńczyka z bukietem sałat i sosem pomidorowo – oliwkowym z dodatkiem puree buraczkowego

oraz

7. Duszoną żabnicę (czyt. Łososia) z ziemniakami i kuminem z dodatkiem smażonej rukoli z zielonym groszkiem

W kompozycji dań oraz doborze składników wyraźnie zaznaczona została rola sponsorów, co miało swoje plusy i minusy (więcej na ten temat w RELACJI z warsztatów). Najważniejsze w tego rodzaju eventach, to nie dać się zwariować i starać się nie rezygnować zarówno z kreatywności, jak i – co najważniejsze – z własnych kulinarnych preferencji. Nie zawsze warto dokładnie trzymać się przepisu, nie tylko jeśli chodzi o ilości składników, ale też o sam sposób przygotowania potraw. Czasem moje odstępstwa były niewielkie, czasem spore, nie zawsze jest przecież sens dodawać do potrawy śmietanę, czy korzystać z mrożonego szpinaku w sosie śmietanowym (ble!).

Dania w moim wykonaniu prezentowały się tak:

Krokieciki

Jak widać, przy pierwszym przepisie dałem się zwieść na manowce i przygotowałem krokieciki z tartą bułką, choć sam nigdy bułki nie używam. W gruncie rzeczy jej użycie nie było potrzebne, tym bardziej, że panierka – zamiast ładnie się zrumienić – po prostu wysuszyła się w piecu. Zaradziłaby temu większa ilość oliwy, ale lepiej po prostu z bułki zrezygnować.

Kalmary

Znów nieszczęsna tarta bułka, która na szczęście łatwo odchodziła od mięsa. W przepisie nie ma o tym informacji, ale kalmary trzeba najpierw zamarynować. Mus z kalafiora przygotowałem z użyciem mniejszej ilości masła i śmietany (obydwa składniki „zredukowałem” o połowę). W związku z tym, mus nie był tak gładki i jedwabisty, jak zapewne powinien, ale za to znacznie mniej wypakowany pustymi kaloriami.

Krewetki

Tu postanowiłem całkowicie zrezygnować ze śmietanowego sosu z parmezanem. Moim zdaniem, w zupełności wystarczą dobrej jakości krewetki i świeże, dość krótko przesmażone, warzywa (to zresztą jedyny przepis, w którym nie zaproponowano mrożonki – ze zdecydowaną korzyścią dla ostatecznego rezultatu).

Szaszłyki

Szpinak w sosie śmietanowym z mrożonki (tutaj dodatkowo dotłuszczony lazurem, zgodnie z przepisem w ilości 200 g!) to coś, co omijam szerokim łukiem. Zamiast tego – mieszanka sałat, i już.

Łosoś w pergaminie

 
Warto zwrócić uwagę na fasolkę z suszonymi pomidorami i octem balsamicznym – ciekawy, a przy tym smaczny efekt, który dobrze przełamał delikatny smak łososia.

Grillowany tuńczyk


Pierwszy raz miałem okazję jeść mrożone buraczkowe puree, które – o dziwo – okazało się całkiem smaczne (tym razem skład mrożonki obejmował tylko buraki), zrezygnowałem jednak ze śmietany i cebuli. Mnie do szczęścia wystarczyło trochę czosnku i przypraw. Sos do tuńczyka to raczej salsa, w której (moim zdaniem) nie warto ograniczać się do 3 oliwek…
U mnie było ich znacznie więcej ;-)

Żabnica

Żabnica, czyli łosoś, ponieważ okazało się, że sponsor odpowiedzialny m.in. za dostarczenie ryb, tj. sieć delikatesów Alma, nie posiada żabnicy w swej ofercie. Bardzo szkoda.