- 120 g czekolady do wypieków (tu: Bresco z cynamonem i anyżem) albo czekolada 65% kakao + łyżeczka cynamonu i szczypta mielonego anyżu
- 360 ml wody
- 3 kopiaste łyżeczki skrobi kukurydzianej (=20 g)
- nieco wody do rozpuszczenia skrobi (ok. 4 łyżeczki)
Czekolada Caliente to hiszpańska, gęsta jak budyń czekolada na gorąco.
Czekolada Caliente (Xocolatl Caliente) to hiszpańska, gęsta jak budyń czekolada na gorąco. Bez masła, bez mleka, bez śmietany.
Czekolada przygotowywana jest na wodzie, nie zawiera masła, śmietany ani mleka, ale jest tak gęsta, że można ustawić w niej churros na sztorc. Swoją wyjątkową gęstość zawdzięcza dodatkowi skrobi kukurydzianej.
Skrobia kukurydziana jest niezbędnym dodatkiem, dlatego nie pomijaj jej ani nie zastępuj innego rodzaju zagęstnikiem.
W klasycznym przepisie na Caliente częściej używa się mlecznej czekolady niż gorzkiej oraz dodaje się do niej cukier. Ja cukier zawsze pomijam – czekolada do wypieków, nawet gorzka o wysokiej zawartości kakao jest moim zdaniem wystarczająco słodka.
Gotowa czekolada szybko tężeje, a na wierzchu tworzy się charakterystyczna skorupka, pod którą kryje się gęsta jak budyń gorąca czekolada. Nie ma lepszego deseru na jesienne i zimowe chłody.
Zobacz też, jak wygląda CALIENTE serwowana w kawiarni Bresco, ulokowanej na parterze jednej z kamienic projektu Gaudiego (Casa Calvet) w Barcelonie – TUTAJ.
Do przygotowania tej Caliente użyłem TAKIEJ CZEKOLADY do wypieków. Recenzję tej czekolady znajdziesz TUTAJ.
Zanim przejdę do przepisu, ciekawostka (a przy okazji odpowiedź na przesyłane przez Was pytania):
Serwis kawowy Dorota (Ćmielów), widoczny na zdjęciach, został zaprojektowany na początku lat ’60 przez Lubomira Tomaszewskiego. To jeden z jego najbardziej znanych projektów. W 1963 r. pokazano go na I Międzynarodowej Wystawie Form Przemysłowych w Paryżu, gdzie zdobył złoty medal. Kilka lat temu Ćmielów wznowił projekt – serwis można kupić TUTAJ (to nie jest notka sponsorowana).
Czekolada Caliente – PRZEPIS:
- Skrobię kukurydzianą wsyp do miseczki, dodaj 3-4 łyżeczki zimnej wody i wymieszaj dokładnie. Gotowa, dobrze rozpuszczona w wodzie skrobia powinna wyglądać jak mleko i być idealnie gładka – bez jakichkolwiek grudek (ZOBACZ).
- Czekoladę połam na kawałki i wrzuć do niedużego rondla. Wlej do rondla wodę i rozpuszczoną skrobię. Dodaj przyprawy.
- Podgrzewaj na średnim ogniu, nieustannie mieszając (najlepiej rózgą) do momentu, aż czekolada całkiem się rozpuści (powinno to zająć nie więcej niż 5 minut). Uważaj, by nie doprowadzić czekolady do wrzenia. Na początku czekolada będzie płynna jak zwykłe kakao, po czym nagle zacznie wyraźnie gęstnieć.
- Kiedy na powierzchni pojawią się bąble zwiastujące wrzenie, zestaw garnek z ognia i mieszaj jeszcze przez ok. 3-5 minut do uzyskania pożądanej gęstości. Czekolada powinna być idealnie gładka.
- Przelej do naczynek i podawaj.
Smacznego!
Skrobia kukurydziana powiadasz. No to trzeba będzie kupić:)
Mega przepis!!!
Wygląda fantastycznie!!!! Taka gęsta :O
Na jesienne wieczory to sobie może być taka z cynamonem czy anyżem… ale na mroźne zimowe to ja już wolę z chilli. No, ale Dzieciakom z chilli (jeszcze) nie podam ;-)
Nigdy nie używałam skrobi, chyba czas zacząć!! :D
Wygląda niesamowicie
Niesamowita
Skrobia kukurydzianąa jest magiczna. Odkąd poznałam twój przepis, czekoladę robię już tylko tak. Smakuje wybornie. Pozdrawiam i dziękuję!
Hej :) ostatnio natknęłam się na Twoją stronę, na ten wpis i zakochałam się w łyżeczce(!) i tych małych, przepięknych kubeczkach. Czy mógłbyś zdradzić, gdzie znalazłeś takie cuda? Pamiętam, że podobne były na hiszpańskim expo, ale mam nadzieję, że to nie stamtąd ;P Będę wdzięczna za podpowiedź :)
A jednak, są z Hiszpanii, a konkretnie z Barcelony:-) Łyżeczka – ze sklepu w Palau Guell, a kubki z Parku Guell, pozdrawiam
Pycha, właśnie jestem po porannej konsumpcji tego czekoladowego cuda. Od razu chce się żyć;)
OMG!!! BOSKIE!! Robię!
ehm, podejrzewam, że to może być pytanie nie na miejscu, ale czy skrobia ziemniaczana też się nada? (skoro ma to być coś na „kształt” budyniu)?
Tak jak napisałem w opisie: „skrobia kukurydziana jest niezbędnym dodatkiem, dlatego nie pomijaj jej ani nie zastępuj innego rodzaju zagęstnikiem”. Skrobia kukurydziana ma szczególne właściwości, nie zbryla się i zapewnia tu idealną jedwabistość.
Witam, genialny przepis! Miałem jednak pewien problem, czekolada wyszła wręcz przepyszna w smaku, ale… praktycznie wcale nie zgęstniała ;/ nie jestem mistrzem kuchni, lecz wydaje mi się, że wszystko zrobiłem dobrze. Czym mogło być to spowodowane? A, właśnie – dodałem nieco więcej wody (6 łyżeczek) do rozpuszczenia skrobi, gdyż po 4 było jej po prostu za mało i nie dało się jej nijak rozpuścić (wówczas uznałem, że dodałem zbyt kopiaste łyżeczki skrobi)… Może to był powód? Pozdrawiam!
Skrobia kukurydziana to niezawodny zagęstnik, wszystko z jej dodatkiem zgęstnieje, jeśli tylko zachowamy odpowiednie proporcje. Zakładam, że mieszanie trwało za krótko i dlatego nie zdążyła zagęścić czekolady.
Dziękuję za bardzo szybką odpowiedź! Właśnie z mieszaniem było okej, zacząłem mieszać równo z włączeniem gazu i mieszałem nieprzerwanie do czasu pojawienia się bąbelków (wyłączyłem tedy gaz) i dalej ok. 5 minut. Staram się dojść, co sknociłem. Jak wspomiałem wyżej, dodałem 6 łyżeczek wody do rozpuszczenia skrobi, gdyż przy 4 skrobi w miseczce było więcej niż wody (powinno tak być?) i nie dałem rady jej tak rozpuścić. Uznałem, że wziąłem zbyt kopiaste łyżeczki skrobi. Może to był błąd. Przy takim imponującym arsenale przepisów wszelkiej maści zapewne nie wie Pan jaki byłby przelicznik tych 3 kopiastych łyżeczek na gramy? U mnie było to ok. 20g. Byłbym wdzięczny za radę.
Proporcje skrobi do wody zwykle dobieram na oko. Przygotuję czekoladę z tego przepisu ponownie w najbliższych dniach i dam znać.
Byłbym wdzięczny, dziękuję! Sam też planuję w tygodniu jeszcze jedno podejście. Pozdrawiam :)!
Nie ma za co:-)
Przepraszam, miał Pan okazję spróbować? Ja się póki co wstrzymałem, z uwagi na dość restrykcyjną dietę wolałbym nie schrzanić sprawy poraz kolejny :p
Nie miałem czasu, ale pamiętam o tym. Przyznaję, że czekoladę na gorąco robię sporadycznie, ostatnio chyba 2 lata temu, stąd tak trudno mi się do tego zabrać. Może w ten lub kolejny weekend znajdę wolną chwilę.
Proszę się nie kłopotać w takim razie ;) chyba żeby naprawdę naszła Pana ochota :D. Przed świętami próbowałem raz jeszcze, sprawiłem sobie nawet rózgę specjalnie w tym celu… i znowu lipa :/ nie mam pojęcia dlaczego, ale nie zgęstniała za bardzo, ledwo zauważalnie :/ nie piłem jej od razu, czekałem by sprawdzić czy stężeje – nie stężała ani trochę, po „skorupce” też nie było śladu. Nie mam pojęcia o co chodzi :/ z jaką intensywnością mieszać? Nie było w przepisie żadnych wskazówek typu „mieszać energicznie”, więc mieszałem raczej normalnie, jak np. sos, może nieco szybciej, może tu leży problem? Generalnie czekolada jest genialna w smaku więc mogłoby się wydawać „czego chcieć więcej”, ale jako strasznemu perfekcjoniście nie daje mi tu spokoju. W każdym razie przepraszam za zawracanie głowy. Z lekkim opóźnieniem wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku!
Proszę o cierpliwość, może jutro odpowiem. Dzięki, wzajemnie!
Zapomniałem spytać w poprzednim komentarzu, może wersja z mlekiem jakoś lepiej gęstnieje?
Nie, mleko czy woda – to bez znaczenia, jutro postaram się znaleźć chwilę, zrobić ponownie i podać dokładne proporcje.
Byłbym wdzięczny :D tak swoją drogą, sporo poprzeglądałem Pana przepisów na blogu i muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem (żadnego podlizywania – słowo honoru!) Pana wyobraźni, w najśmielszych snach bym się nie spodziewał ile można zrobić w kuchni bez wykorzystywania glutenu i śmieciowego jedzenia. Niestety nie mam zazwyczaj ani czasu, ani sprzętu, aby poeksperymentować w kuchni, ale pewne, prostsze przepisy z rozkoszą wypróbuję. W każdym razie chapeau bas przed Pana kuchenną sztuką. Przepadam od najmłodszych lat choćby za masłem orzechowym i nie mogę się doczekać, aż zrobię je samemu – tu nasuwa się pytanie, żeby nie spamować po innych tematach: dałoby radę utrzeć orzechy w porcelanowym moździerzu (innego nie posiadam aktualnie), w znaczeniu czy „miseczka” by to wytrzymała? Czy konieczne jest kupienie kamiennego/granitowego?
Dzięki! Jeżeli chodzi o Caliente, wreszcie zrobiłem ją ponownie. Bardziej precyzyjne proporcje to 20 gramów skrobi kukurydzianej i 4 łyżeczki wody. Jeśli przy takich proporcjach czekolada nie gęstnieje, może winna jest sama czekolada? Powinna być prawdziwa, dobrej jakości. Nie znajduję innego wytłumaczenia. Co do masła orzechowego, w moździerzu – moim zdaniem – najlepiej ucierają się orzechy brazylijskie, ale moździerz porcelanowy może polec w boju. Nigdy takiego nie używałem, więc nie wiem, ile wytrzyma. Granitowy to w każdym razie zdecydowanie lepszy pomysł, a przy okazji – zakup na długie lata, pozdrawiam
Dzięki bardzo! Za informacje i za pamięć :)! Tak, też pomyślałem, że to kwestia czekolady – raczej jej nie jadam i kupiłem jakieś pierwsze lepsze badziewie dobrej marki (=jeszcze większe badziewie). Spróbuję w niedługim czasie raz jeszcze z porządną kuwerturą, nie ma bata – musi wyjść :D dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam!
Musi:-) Przepraszam za przerwy w komunikacji;-)
Nie ma najmniejszego problemu :)! Szczerze to nie spodziewałem się, że wciąż Pan o tym pamięta, niemniej jednak nie chciałem zawracać tym więcej Panu głowy, a zaglądam tutaj bardzo regularnie – bardzo mi się ten blog/ta strona (zwał jak zwał) spodobał, jak wspominałem – więc rzucałem też okiem w ten temat i dziś zostałem mile zaskoczony :D
Brak czasu jest gorszy od sklerozy;-) Miło mi, dzięki!
Spróbowałem jeszcze raz, tym razem z czekoladą lepszej jakości i wyszło świetnie, czekolada zgęstniała niesamowicie ! Może nie aż tak jak sobie wyobrażałem, ale myślę, że właśnie o to chodziło. Raz jeszcze dzięki za pomoc, porady, i przepraszam za zawracanie głowy :). Sprawiłem sobie porządny moździerz, więc niedługo zamierzam się zabrać za masło orzechowe, ale z tym już powinienem sobie poradzić :D. Czytałem, że pan nie przepada za orzechami ziemnymi, ale myśli pan, że i one się ładnie utrą? Pozdrawiam!
Jeszcze jedna uwaga a propos Caliente: gorzka czekolada o wysokiej zawartości kakao gęstnieje mocniej po dodaniu skrobi niż czekolada nieco bardziej mleczna. Lepiej wybrać tabliczkę 80% kakao niż 60% kakao. Smak też jest wówczas lepszy:-)
Jeżeli chodzi o moździerz i masło orzechowe z moździerza, sprawa jest prosta. Siła i cierpliwość;-) Nie używam orzechów ziemnych, ponieważ mi nie smakują i są bardzo alergenne, a poza tym technicznie rzecz biorąc nie są orzechami, a bulwami (zgodnie z nazwą – rosną w ziemi). Nie wiem, jak się utrą, ponieważ nigdy nie próbowałem przetwarzać ich w żaden sposób, wiem natomiast, że w moździerzu doskonale ucierają się orzechy brazylijskie i macadamia. Są tłuste i miękkie (zwłaszcza macadamia), dzięki czemu proces ucierania masła w taki sposób daje najlepsze rezultaty.
Zapamiętam! Czekoladę jem bardzo sporadycznie, ale jeśli wpadnie mi w ręce jakaś naprawdę dobrej jakości o wysokim % kakao z rozkoszą przerobię ją na caliente :D. Koniec końców jeśli zawartość tłuszczu byłaby jedynym czynnikiem decydującym o rozcieralności orzechów to chyba każde powinno się dać, skoro ucierał pan nerkowce (nie dam głowy, ale chyba one są najmniej tłuste), tak czy owak w weekend zrobię eksperyment z fistaszkami, a w przyszłości wezmę się również za inne :D w kwestii czy coś jest orzechem czy nie chyba nie ma sensu dyskutować, bo to zaskakująco problematyczny temat – wpadnie tu jeszcze jakiś botanik i stwierdzi, że tak naprawdę spośród tego co w branży spożywczej funkcjonuje pod nazwą „orzechy”, prawdziwymi orzechami są tylko laskowe – kwestia perspektywy, a najważniejsze jest w końcu co kto lubi :D
Zapomniałem, tak jeszcze w kwestii caliente: tempo mieszania ma jakiś wpływ na finalną gęstość? Jak szybko mieszać?
Standardowo, nie ma to większego znaczenia.
Okej! Chyba wiem już wszystko, przepraszam jeszcze raz za zawracanie głowy. Chyba nikt nigdy panu w żadnym wpisie tak jeszcze nie naspamił – podziwiam za cierpliwość :D jakby to nie było zbyt wiele chciałem jeszcze dopytać czy ucierał pan kiedyś orzechy włoskie lub laskowe w moździerzu? Wychodziło to jakoś? Dzięki bardzo za rady, za wszystko ;)
Nie ma sprawy, odpowiadamy w miarę możliwości;-)
Tylko brazylijskie i nerkowce, te ostatnie z zastrzeżeniem, że muszą być z tych bardziej miękkich, oleistych i świeżych. Twarde i kruche nerkowce nie dadzą dobrego efektu. Podrzucam link: https://www.facetikuchnia.com.pl/maslo-orzechowe-z-nerkowcow/
Czytałem :D kurczę, pospieszyłem się chyba trochę – sprawiłem sobie porządny moździerz, głównie z myślą o orzechach ziemnych, włoskich i laskowych (innych raczej okazjonalnie, w dłuższej perspektywie) i w sumie głupio by było jakby się nie udało. Nawet jeśli pan nie próbował, tak z kucharskiego doświadczenia, myśli pan, że jest szansa, że się dobrze poucierają?
Życie to walka? Warto spróbować!
Spróbuję na pewno ;) w weekend, jak będzie więcej czasu, jestem dobrej myśli :D!
Znalazłem nieco czasu i w niedzielne późne popołudnie zabrałem się za robotę – wiem, że panu się z oczywistego powodu raczej ta informacja nie przyda, ale uznałem, że wypadałoby dać znać: masło z orzeszków ziemnych wyszło fenomenalnie, kosztowało to nieco pracy, ale utarło się szybciej niż się spodziewałem i nawet bardziej niż chciałem :D bliżej mu do wersji smooth niż crunchy. W każdym razie pełny sukces, następnym razem poeksperymentuję z laskowymi!
Super, gratulacje i smacznego!:-)