W jednym z ostatnich konkursów na blogu Facet i Kuchnia wygrałem udział w warsztatach w nowo powstałym studio kulinarnym Cook Up w Warszawie.

Tematem spotkania były Knife skills, czyli techniki posługiwania się nożem w kuchni, a poprowadził je szef kuchni Sinnet Clubu – Paweł Kibart.

Razem z ekipą FiK stwierdziliśmy, że warto byłoby napisać krótką relację z tego wydarzenia i przekazać ją czytelnikom.

Sama lokalizacja miejsca jest o tyle dziwna, że odrobinę ukryta, przez co za pierwszym razem można nieco się pogubić w dotarciu do celu. Całe szczęście, Facet udzielił mi niezbędnych wskazówek, jak dotrzeć do wskazanego miejsca.

Odnajduję studio chwilę przed czasem, wchodzę do środka prosto z siarczystego mrozu, pracownicy odbierają ode mnie kurtkę i proponują kawę lub herbatę. Wszyscy są tacy mili i uśmiechnięci; możemy się tylko domyślać, że robią to z pasji i szczerego zainteresowania. Popijając kawę, mam okazję poznać prowadzącego i zamienić z nim kilka słów. Paweł jest ogromnie sympatyczny i otwarty. Wszystko dzieje się w bardzo luźnej formie, mamy się nauczyć czegoś nowego, ale przy okazji także dobrze się bawić. Bardzo podoba mi się takie podejście. Przed rozpoczęciem zajęć, przechadzam się po całym studio, mając okazję przypatrzeć się samemu miejscu. Robi na mnie wrażenie doskonałe wyposażenie, nie brakuje niczego, sprzęt jest z wyższej półki, wszystko czyste i błyszczące. Samo pomieszczenie bardzo słoneczne i przestronne. To ogromny plus, przyjemnie się pracuje w takim otoczeniu . Po jednej stronie, bliżej okien ciągnących się przez całą długość pomieszczenia, umieszczone są stanowiska szkoleniowe. Drugą stronę studio zajmuje długi stół, mogący pomieścić blisko 30 osób. Tablica na jednej ze ścian pokazuje możliwe inne opcje warsztatów, a oferta jest świetna, można znaleźć prawdziwe perełki!

Zaczynamy. Założenie jest takie, że uczymy się kilkudziesięciu metod krojenia, w większości opartych na francuskich technikach, takich jak: bátonnet, brunoise, emince, jardinière, julienne, macédoine, mirepoix , paysanne, printanière, vichy, allumettes, château, cocottes, fondantes, l’anglaises, mignonnettes, noisettes, paille, parmentiere, pont neuf i rissollées. Następnie, przygotowujemy zupę-krem z kalarepy oraz sałatkę z długo pieczonym łososiem. Prowadzący omawia i demonstruje każdą poszczególną technikę, a następnie daje nam czas na przećwiczenie jej samodzielnie. Podchodzi do każdego, analizuje błędy, ewentualnie pokazuje jeszcze raz, jak złapać, trzymać, pociągnąć ręką z nożem. Dalej, przechodzi do kolejnej techniki, i tak w kółko. Informacje są rzeczowe i praktyczne, sporo śmiejemy się z naszej nieudolności i w skupieniu ćwiczymy manualne umiejętności. Uwierzcie mi, zrobienie idealnego fondantes z ziemniaka, nawet dla mnie, tj. osoby zawodowo związanej z gastronomią, wcale nie jest proste!

Po części technicznej zaczynamy gotować, czyli dzieje się coś, co mnie najbardziej jara. Teraz jesteśmy bardziej odprężeni i na luzie. Każdy robi porcję dla siebie, pod czujnym okiem Pawła, który odpowiada na pytania i udziela porad. Zupa-krem z kalarepy jest delikatna, lekka i kremowa, przyjemnie rozpływa się na języku. Przywołuje tęskne wspomnienie wiosny. Większym zaskoczeniem jest dla mnie łosoś, a dokładniej sos do sałaty, który przygotowany został z sosu sojowego i imbiru. Smakuje i komponuje się idealnie, wręcz pożeram swoją porcję, chociaż jestem zatwardziałym mięsożercą i wydawać by się mogło, że będę trochę psioczył na roślinki. Całość uzupełniamy kieliszkiem soku z marchwi, który powstał ze wszystkiego, co nakroiliśmy. Efekty naszej warsztatowej pracy możemy zabrać do domu, pracownicy wręczają chętnym plastikowe pojemniki.

Całość zadowoliła mnie bardzo! Z uśmiechem na ustach zbieram się do domu, żegnając się z innymi uczestnikami , pracownikami i prowadzącym. Ekipie Cook Up życzyłem powodzenia i gratulowałem stworzenia tak świetnego miejsca. Aura jest bardzo pozytywna i nastraja optymistycznie. Dodatkowo, udaje mi się dogadać z Pawłem Kibartem na odbycie praktyk w prowadzonej przez niego restauracji, co jest bardzo motywujące. Mimo dość wysokiego kosztu samych warsztatów, warto znaleźć sobie interesujący temat i zainwestować w taką akcję. Jestem przekonany, że to nie była moja ostatnia wizyta i powoli planuję kolejny wyjazd, tym razem na warsztaty koniecznie z mięsem w roli głównej!

Tekst: Mateusz Suchecki – student II roku Gastronomii-Sztuki Kulinarnej na Wydziale Nauki o Żywności na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, a jednocześnie pierwszy rocznik takiego kierunku w Polsce. Po trwającej 3,5 roku edukacji, zostanie inżynierem Gastronomii-Sztuki kulinarnej. FiK życzy powodzenia :-)


Zdjęcia: ekipa Cook Up Studio

Relację z warsztatów Knife skills made by Facet i Kuchnia znajdziecie TUTAJ