- 8 filetów ze śledzia (a'la matias)
- ok. 400 g półtłustego twarogu sernikowego
- 1 pęczek koperku
- 1 pęczek młodego szczypiorku
- 6 kromek żytniego chleba
- 1 cytryna
- 1-2 łyżki żelatyny
- pieprz
- ok. 55 g masła
- 1 czerwona cebula
- 50 ml czerwonego octu winnego
- 50 g cukru
- dodatkowa porcja szczypiorku do dekoracji
Pomysł na to bardzo smaczne, a przy tym ładnie prezentujące się danie, zaczerpnąłem z książki Camilli Läckberg i Christiana Hellberga „Smaki z Fjallbacki”.
Prawdziwe matiasy są w naszym kraju właściwie nie do zdobycia, dlatego nie pozostało nic innego, jak zastąpić je filetami „a’la matias”. Można użyć tu ryby ze słoika, albo kupić filety na wagę (skorzystałem z drugiej opcji). Jeśli filety kupowane na wagę wydadzą się Wam zbyt słone, wstawcie je do miski z wodą i odstawcie na noc do lodówki. Woda wyciągnie z filetów nadmiar soli. Ilość chleba, który stanowi „podkład” pod terrynę, w praktyce może okazać się inna niż podana w przepisie – będzie zależeć od wielkości kromek.
Jako że nie jestem fanem żelatyny, użyłem jej około 1 łyżki (przy 2,5 łyżki, podanych w oryginalnej recepturze). Taka ilość w zupełności wystarczyła. Terryna była zwarta, choć nie stężała tak mocno, jak klasyczna galaretka. Dzięki temu sprawiała lżejsze, bardziej puszyste wrażenie. Jeśli chcecie uzyskać bardziej zwartą terrynę, po prostu zwiększcie ilość żelatyny.
1. Do miski przełóżcie twaróg i dodajcie do niego śledzie pokrojone w dość drobną kostkę, drobno posiekany koperek i szczypiorek oraz sporą ilość pieprzu. Całość wymieszajcie.
2. Odetnijcie skórki z chleba i zmiksujcie kromki w malakserze, aż uzyskacie drobne okruchy. Dzięki usunięciu skórek, chleb łatwiej się zmiksuje, ale pozostawiając skórki (w których kryje się esencja smaku żytniego chleba) danie również się uda.
3. Masło rozpuśćcie na patelni i wymieszajcie z chlebem.
4. Ceramiczną, prostokątną lub kwadratową formę np. do zapiekania (w razie potrzeby użyjcie dwóch) wyłóżcie przezroczystą folią spożywczą, tak, by wystawała z każdej strony pojemnika.
5. Na dnie rozłóżcie warstwę chleba i dokładnie ugniećcie go, tworząc zwartą podstawę pod terrynę.
6. Podgrzejcie 100 ml wody i sok z cytryny (jeśli dysponujecie zalewą ze słoika po rybach, użyjcie jej zamiast wody) i rozpuśćcie w niej żelatynę. Gdy płyn przestygnie, dodajcie go do masy serowo-śledziowej i dokładnie wymieszajcie.
7. Wyłóżcie masę twarogowo-śledziową na przygotowaną wcześniej warstwę chleba, i wygładźcie ją z wierzchu.
8. Wstawcie terrynę na 3-4 godziny do lodówki.
9. Posiekajcie cebulę na cienkie pół-talarki.
10. Przygotujcie zalewę do cebuli, tj. zagotujcie 150 ml wody, 50 ml octu i 50 g cukru. Gotową zalewę wystudźcie i marynujcie w niej cebulę przez minimum pół godziny (albo tak długo, jak terryna pozostaje w lodówce).
11. Przy pomocy wystającej części folii, wyciągnijcie terrynę z naczynia i pokrójcie na porcje. Każdy kawałek udekorujcie cebulą oraz szczypiorkiem.
Smacznego!
Przeglądałam ostatnio tę książkę. A terryna prezentuje się znakomicie, kolorowo i elegancko. Czy można zupełnie pominąć żelatynę, czy wówczas terryna nie będzie się trzymała?
Dzięki. Co do żelatyny, zmniejszenie jej ilości względem proporcji z przepisu zauważalnie wpłynęło na strukturę terryny (nie była idealnie zwarta); przy braku żelatyny mogłaby się całkiem rozpadać.
ok dzięki :)
Zobaczyłam i pomyślałam – musi być pyszne. Zobaczyłam i pomyślałam – muszę zrobić. A jak zrobiłam, to pomyślałam – dlaczego tak późno? Świetna terryna. Prosta lecz robiąca niesamowite wrażenie. Mam przekazać od Dominiki, że rewelacja. Od Asiuli i Madzieńki (bratanice), że spód chlebowy kosmiczny (posiekałam ze skórką, bo też żal mi się zrobiło tego smaku). Całość naprawdę piękna i przepyszna. Na sylwestra będzie powtórka, bo lubię robić wrażenie, zwłaszcza, gdy jest dobre. Dziękuję za przepis – zainteresowanych będę odsyłać na stronkę. I polecam gorąco.
Dzięki za miłe słowa! Skórki chleba zdecydowanie szkoda, lepiej ją wykorzystać.
Pozdrawiam :-)
Świetna terryna. Mam przekazać od Dominiki, że rewelacja. Od Asiuli i Madzieńki (bratanice), że spód chlebowy kosmiczny (posiekałam ze skórką, bo też żal mi się zrobiło tego smaku). Całość naprawdę piękna i przepyszna. Na sylwestra będzie powtórka, bo lubię robić wrażenie, zwłaszcza, gdy jest dobre. Dziękuję za przepis – zainteresowanych będę odsyłać na stronkę. I polecam gorąco.