Dziękuję wszystkim za udział w akcji. Jej przebieg potwierdził, że jest tak, jak napisałem na początku: pod względem spożycia ryb, Polska wciąż wygląda blado.
Ryba, jako główny bohater pełnowartościowego posiłku, niby powoli przebija się do naszej świadomości, ale wciąż jesteśmy pod silnym wpływem przyzwyczajeń, wedle których ryba = tuńczyk z puszki albo, ewentualnie, wędzona makrela. Nie usunąłem kilku zgłoszonych przepisów na pasty kanapkowe, wrapy i kanapki czy makarony z tuńczykiem, choć są to przykłady propozycji, co do których mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ustąpią miejsca rybom z krwi i ości, takim z głową i ogonem, albo przynajmniej rybnym filetom, ale nie w postaci mrożonej przetworzonej kostki z rybnej papki, ale z prawdziwego – rybnego – zdarzenia.
Podsumowując, jedzmy ryby zamiast zapuszkowanego tuńczyka ;-)
Listę wszystkich zgłoszonych do akcji przepisów znajdziecie TUTAJ.
ja jem zdecydowanie za mało ryb.
a tu takie rozmaite rewelacje!
Jako autorka dwóch przepisów z tuńczykiem w roli głównej (kanapka i wrapy) poczułam się trochę wywołana do tablicy ;) i postanowiłam stanąć w obronie zapuszkowanej rybki :D
Po pierwsze dostęp do swieżych, niemorożonych ryb jest w naszym kraju mocno ograniczony a po drugie stosunek ceny takowej rybki do zarobków jest również nieadekwatny. Jednym słowem bardzo chętnie korzystałabym z dobrodziejstw głowy i ogona tylko niekoniecznie widzę wokół takowe możliwości. Smutne ale prawdziwe. Dlatego nie demonizujmy biednego tuńczyka :D
ps. Czy wędzona makrela nie posiada główki i ogonka? I dlaczego została zaliczona do „tych złych”.
Riposta ;-)
1. Kwestia dostępności – zgoda, bywa pewnie różnie. Makro ma niezłą ofertę, ale nie każdy może się tam zaopatrywać. Z drugiej strony, często sięga się po puszkę lub mrożonkę nie przez brak dostępności, ale przez ‚wygodę’. Takiego podejścia nie rozumiem.
2. Cena – moim zdaniem argument o tyle chybiony, że to właśnie ryby w puszkach są relatywnie drogie. Dwie sardynki za 6-8 zł czy 80-100 g ‚tuńczyka’ w puszce w tej samej cenie to dla mnie oferta nie do przyjęcia, m.in. ze względu na relację ilości (i jakości) do ceny. Pomiędzy makrelą a miecznikiem czy węgorzem jest cała paleta ryb w cenie 20-35 zł za kilogram. Wystarczy otworzyć oczy ;-)
Cena nie jest argumentem chybionym, bo jeżeli kilogram schabu kosztuję ok 20 zł, a filet z łososia o tej samej wadze ok 60 zł, to co wybierze przeciętna polska rodzina na obiad?
Aby zaopatrywać się w makro trzeba mieć kartę makro, czyli prowadzić własną działalnośc. Ile przeciętnych rodzin posiada kartę? Poza tym ichniejesze ryby też nie zawsze są świeże a niejednokrotnie odmrażane, co sami pracownicy mówią wprost. Makro nie wszędzie jest… Itd. Plus są gusta i guściki o ile pstrąg jest zazwyczaj lubiany tak węgorza i miecznika nie każdy zje. Notabene z obydwoma spotykam się bardzo rzadko. A nie mieszkam na prowincji.
Makrela jest tania i dlatego jest popularna. A tuńczyk po prostu wygodny. Puszkę można spożytkować i na kanapkę i na makaron i na wrapa czyli 3 posiłki w jednej puszce.
I nie wystarczy tylko otworzyć oczu, bo znam wiele osób, które chętnie zjadłby rybę ale najzwyczajniej w świecie ich nie stać nawet na te 20-35 zł za kilogram.
Reasumując.
Panie Szymonie, abstrachując od mojej osoby, czytając Pański wpis podsumowywujący akcję, doszłam do wniosku, że wielu osobom mogłoby zrobić się tak po ludzku przykro. Bo podzielił Pan ludzi na tych „lepszych” jedzących strikte ryby i tych „gorszych” wybierających tuńczyka czy rybną pastę kanapkową
Każda opinia i każde gusta mają prawo bytu ale nie warto osądzać zbyt pochopnie. A będąc osobą „publiczną” (blog to w końcu szerokie spektrum odbiorców) warto ważyć słowa, bo nie wiadomo kto czyta i kogo można czymś urazić.
Ja się nie obrażam, sama chętnie wcinam zarówno pstrąga,łososia,halibuta jak i tuńczyka. Po prostu lubię tego tuńczyka i już. Lubię też Pańskie akcje i z miłą chęcia biorę w nich udział.
Dlatego pozdrawiam serdecznie.
Joanna
Pani Joasiu kilogram filetów z dorsza kosztuje 23 zł, sum afrykański – niefiletowany kosztuje podobnie, pstrąg, tilapia (świeża z polskich hodowli) także, nie od razu trzeba sięgać po ryby z górnej półki cenowej. Tuńczyk w ogóle jest rybą drogą ( 4-5 zł za puszkę – w ramach 5 puszek można kupić kilogram świeżej ryby). Naprawdę warto się doedukować bo ryby t nie tylko tuńczyk łosoś i karp na wigilię – argument ceny jest niezasadny jeśli chcemy porównywać steki z tuńczyka czy łososia to na pewno nie ze schabem za 20 zł, bo to tak jakby porównywać szczypior z szafranem ;)
Zapuszkowany tuńczyk nie jest rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem… nie ma jak świeże, morskie ryby, które sami możemy przyrządzić…