Spacer po Amsterdamie w FiK-owym obiektywie – część II. Tym razem z nieco bardziej kulinarnej perspektywy.

Architektoniczno-widokowe i im pokrewne wrażenia FiKa z krótkiej wizyty w Amsterdamie znajdziecie w części I (AMSTERDAM I). Teraz czas na porcję kulinarnych doświadczeń (choć nie tylko).

amsterdam

O Amstelveen, w którym zatrzymaliśmy się na kilka dni po Roadburn, wspominałem w pierwszym wpisie. Dziś garść dodatkowych informacji o tej przyjemnej miejscówce, ponieważ to bardzo dobry wybór dla tych, którzy szukają lokum tańszego niż oferty w samym Amsterdamie, a do tego z bardzo miłą i przyjazną obsługą.

Amsterdam L_130

Amstelveen

Zamieszkaliśmy w małym domku (Bed & Breakfast Rentmeester, 80 EUR/doba za 2 osoby ze śniadaniem) ulokowanym w niedużym ogrodzie, po którym radośnie hasały hodowane przez właścicieli kury.

kury

Na odjezdne dostaliśmy zresztą od gospodarzy małe opakowanie zniesionych przez nie jaj. Dowód? Ten oto PRZEPIS na sałatkę w holenderskim stylu (poniżej).

Kanapka holenderska L_07

zdjęcie 2(4)

Byliśmy jedynymi gośćmi, bowiem domek to jedno jedyne miejsce wynajmowane przez gospodarzy. Dzięki temu żadni potencjalnie upierdliwi „sąsiedzi” nie byli nam straszni;-), a śniadania serwowane w kuchni właścicieli jedliśmy we dwójkę, bez intruzów.

zdjęcie(10)

zdjęcie 5

zdjęcie 4

Holandia to rzecz jasna przede wszystkim sery. Sklepów z nimi jest tu istne zatrzęsienie. I właśnie w nich najczęściej się stołowaliśmy. Idealne jedzenie na wynos, do spożycia w dowolnie wybranych okolicznościach przyrody, czyli tak, jak Facet i Kuchnia lubi najbardziej.

dongen 5

dongen 11

dongen 10

dongen 3

dongen2

dongen

dongen 7

dongen 6

dongen 4

Amsterdam L_095

Stoisko z serami na Nieuwmarkt

Amsterdam L_147

Amsterdam L_148

Amsterdams Kaashuis przy Haringpakkerssteeg 10hs to jeden z wielu rozsianych po całym mieście sklepów z serami, odwiedzanych masowo nie tylko przez turystów. Są tu przede wszystkim sery, ale nie tylko one. Można dostać tu również między innymi świetne musztardy czy miejscowe wina, ale niestety wyłącznie słodkie, a takie nas nie interesują.

Co ciekawe, sklep organizuje również wycieczki do miejscowego, usytuowanego nieopodal Amsterdamu wytwórcy serów, którego produkty także można tu nabyć. Fajny pomysł, może przy okazji kolejnej wizyty też skorzystamy z tej opcji.

Amsterdam L_104

Amsterdam L_041

Amsterdam L_042

Amsterdam L_040

Amsterdam L_039

Amsterdam L_038

Amsterdam L_037

Amsterdam L_036

Amsterdam L_035

sklep z serami 2

sklep z serami

Amsterdam L_125

Rajem dla miłośników serów jest położony w samym centrum, przy Warmoesstraat 56 (w najbliższym sąsiedztwie Dzielnicy Czerwonych Latarni, a może nawet jeszcze w jej granicach), Cheese Factory.

Amsterdam L_115

Amsterdam L_116

Amsterdam L_121

Amsterdam L_122

Amsterdam L_123

Amsterdam L_212

Amsterdam L_213

zdjęcie 4(1)

cheesemaker

Można tu kupić nie tylko rozmaite sery „na wynos” i „serowe” pamiątki, ale także zjeść coś na miejscu – w niewielkiej, dosłownie kilkustolikowej restauracji, serwującej dania oparte na oferowanych tu przede wszystkim serach i wędlinach.

Amsterdam L_118

Amsterdam L_117

Amsterdam L_120

Amsterdam L_119

Wybór jest niezły, z bardziej fastfoodowymi opcjami, takimi jak np. pizza, włącznie.

My zdecydowaliśmy się na zestaw (czyli deskę, a właściwie kamień) serów OLD TIMES (17 EUR), podawanych z trzema sosami: (1) słodkim truskawkowym, (2) na bazie balsamico oraz (3) musztardowym. Jak nietrudno się domyślić, ten ostatni okazał się najsmaczniejszy:-)

zdjęcie 2(1)

Gatunki serów opisane są w karcie, ale w razie potrzeby warto ponegocjować z kelnerem i wybrać te, na które ma się największą ochotę – w naszym przypadku: im starsze i bardziej dojrzałe, wyraziste sery, tym lepiej, zmieniliśmy więc w wybranym zestawie to i owo.

MENU

Talerz serów okazał się świetnym wyborem, sery były bardzo smaczne, choć na romantyczny wieczór lepiej wybrać inną miejscówkę. Tu trzeba liczyć się z tym, że ktoś nagle dosiądzie się do Twojego stolika, a tuż obok świetnie (i głośno!) będzie bawić się na przykład całkiem liczna wycieczka… Dodatkowa uwaga, jednym z pracowników jest tu (a przynajmniej jeszcze w kwietniu był) nasz rodak. Taką informację „sprzedała” nam bardzo rozmowna i towarzyska kelnerka (Hiszpanka). Jeśli się na niego trafi, można zaczerpnąć nieco więcej wiedzy na temat holenderskich i innych serów – w naszym ojczystym języku.

Amsterdam L_116

Przy tej samej ulicy, Warmoesstraat 135A, znajduje się również pewien słodki przybytek, który musi wzbudzić zawrót głowy u wszystkich łasuchów – Metropolitan.

Amsterdam L_114

Amsterdam L_210

Amsterdam L_112

Można dostać tu prawie wszystko – od deserów, przez lody i czekoladowe piwa, po wysokiej jakości i często niespotykane, albo chociaż rzadko spotykane gdzie indziej czekolady.

Amsterdam L_110

Amsterdam L_111

Na przykład wietnamskie gorzkie Marou

zdjęcie 2(5)

szwajcarsko-francuskie tabliczki Akesson’s

zdjęcie 3(5)

Surowe Pacari z Ekwadoru

Amsterdam L_127

i sporo innych.

Są także tabliczki z logo Metropolitan – w zachęcających kształtach i z najróżniejszymi dodatkami.

Amsterdam L_108

Czekoladowe piwo było chyba umiarkowanie smaczne, bowiem wpadły nam w oko 2 czy 3 butelki ledwie napoczęte i pozostawione na stolikach. To skutecznie osłabiło zapał do sprawdzenia, jak ów wynalazek smakuje…

Amsterdam L_107

Amsterdam L_106

Dla amatorów lokalnych spożywczych pamiątek (dostępnych zresztą w prawie każdym sklepie) znajdą się i słodkie jak diabli Stroopwafels, które mają jednak tak koszmarny skład, że nie chcielibyśmy ich jeść nawet wówczas, gdyby nam dopłacali;-)

Amsterdam L_109

Główny składnik wafli z karmelowym niegdyś wypełnieniem, które ma rozpuszczać się pod wpływem pary z ciepłego napoju, kiedy ułoży się je na kubku z gorącą kawą lub herbatą, to dziś – co za niespodzianka – syrop glukozowo-fruktozowy (ok. 40% składu). Tak czy owak, dla każdego coś miłego. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo fajny sklep, z którego po prostu nie można wyjść z pustymi rękami.

A skoro nie można, kupiliśmy sobie czekolady, które zdecydowanie nie należą do powszechnie dostępnych czy łatwych do zdobycia.  Zdecydowaliśmy się na kilka tabliczek – już znanych i całkiem nieznanych.

Amsterdam L_124

czekolady

(Odpowiadając na Wasze pytania o ceny czekolad: Akesson’s – 6 EUR, Pacari – 4 EUR, Amedei – 10 EUR).

O Akesson’s przeczytasz TUTAJ.

Być w Amsterdamie i nie zjeść śledzia albo innego rybnego street foodu za kilka EUR (od 1,5 do 7 – ceny różnią się w zależności od wybranej ryby i ewentualnych dodatków), serwowanego z takiej jak widoczna poniżej oraz szeregu jej podobnych budek to jak przegrać życie…

Ceny tak sprzedawanych ryb zależą także od lokalizacji budki – na obrzeżach centrum jest wyraźnie taniej, w samym centrum miasta – drożej. Wybór na pierwszy rzut oka wszędzie porównywalnie szeroki.

Budka w centrum:

Amsterdam L_071

Amsterdam L_193

Budka na obrzeżach centrum:

Amsterdam L_194

Może być śledź w wersji z bułką lub bez. Jako że w Amsterdamie byliśmy w kwietniu, czyli w ostatnim miesiącu przed porzuceniem glutenu (O CO CHODZI?), po raz ostatni spróbowaliśmy obydwu wariantów.

Na początek śledź, a do tego cebula i słodkawe ogórki pokrojone w cienkie plasterki (przypominające szwedzką sałatkę ogórkową).

Amsterdam L_070

Amsterdam L_072

A w następnej kolejności makrela, wędzona i bardzo smaczna z mnóstwem, ale to mnóstwem pieprzu. Tym razem w bułce. Obiektywnie rzecz biorąc, bułce umiarkowanej urody, jakości i generalnie sprawiającej wrażenie po prostu niedobrej. Wyglądała jak zwykłe hotdogowe badziewie i smakowała tak samo. Dziś, na kilkumiesięcznym już bezglucie (PRZECZYTAJ WIĘCEJ) za nic byśmy tego nie zjedli, ale wtedy po niemałej dawce kilometrów w nogach całość smakowała autentycznie niebiańsko.

Amsterdam L_195

Szybkie dania na wynos oferowane są także w takich oto samoobsługowych sklepo-restauracjach. Wybór jest naprawdę spory, a ilość warzyw i owoców zaskakuje in plus. Było tłoczno.

Amsterdam L_064

Amsterdam L_065

Amsterdam L_066

Amsterdam L_067

Amsterdam L_068

Amsterdam L_069

Można zjeść coś bez mąki? Innego niż bułki, naleśniki, etc. Owszem, wystarczy tylko trochę poszukać. W małej i przytulnej kawiarence Goodies przy Huidenstraat 9 zjedliśmy fajne sałatki z grillowanych warzyw i pysznego zapiekanego koziego sera (konkretna porcja za 15 EUR/szt). Do tego obowiązkowo po kawie.

sałatka

zdjęcie

Bez kawy zdecydowanie nie można się obejść, tym bardziej, że kwietniowa pogoda, choć wyjątkowo słoneczna, nie rozpieszczała nadmiernie wysokimi temperaturami. Ceny espresso oscylują w granicach 1-2 EUR, cafe latte to wydatek rzędu 2,5 – 4 EUR.

A skoro o kawie mowa. Jako że nie jesteśmy amatorami kawiarnianych globalnych sieciówek i w miarę możliwości staramy się omijać je (nie tylko na wyjazdach) szerokim łukiem, jeśli już lądujemy na kawie w sieciowej kawiarni, musi to być marka lokalna. Taką właśnie jest holenderska sieć The Sissy Boy, którą najczęściej odwiedzamy w Tilburgu, ale której lokale spotkać można także w innych miastach Holandii, w tym w Amsterdamie.

sissy 4

sissy 3

sissy 2

sissy

The Sissy Boy to zarówno marka modowa, sklepy z designerskim wyposażeniem wnętrz, jak i kawiarnie z prawdziwego zdarzenia o nieco industrialnym wystroju, w których można nie tylko napić się kawy w każdym chyba możliwym wydaniu, ale także kupić drobniejsze elementy wyposażenia do domu czy mieszkania. Sieć liczy sobie obecnie ok. 40 sklepów (o ile mnie pamięć nie myli) w całej Holandii oraz jeden w Belgii (w Antwerpii).

Kawiarnia The Sissy Boy w Tilburgu to bardzo przyjemny, przestronny i jasny lokal z wysokimi przeszklonymi ścianami, który łączy w sobie dwie funkcje – miejsca niezobowiązujących spotkań ludzi w każdym wieku, gdzie można zjeść coś prostego na zimno albo na ciepło, na słodko albo wytrawnie, oraz sklepu z wyposażeniem wnętrz. Można tu kupić szkło, ceramikę, porcelanę, tkaniny, lampy i sporo innych artykułów dekoracyjnych albo codziennego użytku. Kawiarnia jest piętrowa, obsługa sympatyczna i bezpośrednia, kawa pierwsza klasa,  sałatki – całkiem niezłe. A Starbucks sucks;-)

sissy 5

Prowadzący wzdłuż kanału w kierunku Oude Kerk Oudezijds Voorburgwal jest jednym z głównych bulwarów w mieście. Sporo tu turystów i coffeeshopów, ale można trafić tam również na bardziej kameralne miejsca – jak na przykład ta przytulna kawiarnia Ivy & Bros (Oudezijds Voorburgwal 132). Przyrządzą Wam taką kawę, jaką sobie wymyślicie, nawet jeśli nie ma jej w karcie. Z % też ;-)

kawa pierwsza 2

kawa pierwsza

Będąc w okolicy ZOO od strony Kerklaan, warto skręcić w kierunku kanału, przejść przez most i przespacerować się dalej po cichych, nieobleganych przez turystów okolicznych uliczkach. Właśnie tutaj, tuż przy moście na Entrepotdok 36, można (i warto) zatrzymać się na dłuższą chwilę w małej kawiarni Bloem.

Amsterdam L_173

zdjęcie 5(2)

Canon i Raw Cocoa zawsze z FiKiem ;-)

zdjęcie 1(2)

Sama ulica Entrepotdok zwraca uwagę ciekawą zabudową, nieco inną od dominujących w centrum ciągów kamieniczek. W parterach szeregowców ulokowane są kawiarnie (w tym właśnie Bloem), a także niewielkie przedsiębiorstwa.

Amsterdam L_174

Amsterdam L_175

Amsterdam L_170

Amsterdam L_171

Amsterdam L_172

Amsterdam L_176

Idąc dalej można dotrzeć na tyły amsterdamskiego ZOO…

Sceneria zupełnie nie miejska.

Amsterdam L_177

Amsterdam L_178

Amsterdam L_180

Amsterdam L_179

Amsterdam L_190

The end:-). Do przyszłej wiosny!

ser

zdjęcie 3