Baby Bellini – drink z cydru i brzoskwiń.
Dawno temu w jednym z brytyjskich programów kulinarnych, którego nazwa wypadła mi z głowy, jeden z prowadzących, którego nazwiska nie pamiętam wyznał, że pije cydr od wczesnego dzieciństwa, ponieważ jego rodzice nie mieli pojęcia, że cydr jest napojem alkoholowym. Efekt był taki, że miał do cydru dostęp nielimitowany. Cydr to alkohol? Taki tam sok z jabłek, a że nieco sfermentowany, to tylko drobny i całkiem nieistotny szczegół. Ten fragment programu utkwił mi w pamięci, ponieważ a) miał moc rozbawiania do łez i b) dowiódł ponad wszelką wątpliwość, że dzieci od małego pojone cydrem też mogą wyjść na ludzi ;-) Także tak, Baby Bellini to jeszcze lżejsza wersja i tak lekkiego Bellini, który w klasycznym wydaniu bazuje na brzoskwiniach i wytrawnym Prosecco. Czy częstować tym dzieciarnię? Decydujcie sami.
Do Baby Bellini najlepiej użyć brzoskwiń o białym miąższu, ale jeżeli wolisz żółte, dodaj jakie chcesz. Pamiętaj, że taki drink na pewno będzie jeszcze słodszy. Mus z moreli, nektarynek, malin, truskawek, poziomek, jagód, czy śliwek również zagra z cydrem, choć z Baby Bellini nie będzie mieć już wiele wspólnego.
Zachowanie właściwych proporcji (jedna część musu brzoskwiniowego na trzy części cydru) i odpowiednie schłodzenie składników przed przyrządzeniem drinka daje znakomity rezultat. Baby Bellini przyjemnie orzeźwia, dlatego jest doskonały na lato. Świetnie sprawdza się jako aperitivo lub deser. Nie dodawaj cukru – brzoskwinie są wystarczająco słodkie.
Baby Bellini – SKŁADNIKI na 6-8 porcji:
- ok. 4-6 dojrzałych płaskich brzoskwiń o białym miąższu
- Cydr Sadowski, duża butelka (750 ml)
Baby Bellini – PRZEPIS:
- Cydr schłódź w lodówce (najlepiej przez noc).
- Przygotuj mus z brzoskwiń – wypestkuj i obierz owoce ze skórki (nie pomijaj obierania). Pokrój je na kawałki, po czym zmiksuj na idealnie gładki i jedwabisty mus.
- Gotowy mus – w zależności od czasu, jaki pozostał do podania drinków – przelej do miski i wstaw do zamrażarki (na godzinę) albo do lodówki (na co najmniej 2 godziny). Mus w zamrażarce w ciągu godziny lekko zgęstnieje, ale pozostanie płynny.
- Schłódź kieliszki w lodówce lub w zamrażarce.
- Przygotuj drinki. Do wysokich kieliszków nałóż łyżeczką mus z brzoskwiń w takich proporcjach, by wypełnił 1/4 pojemności kieliszków (nie więcej!). Uzupełnij cydrem i dokładnie wymieszaj przy pomocy długiej łyżeczki do drinków. Podawaj od razu.
- W gorące dni sprzyjające delektowaniu się Baby Bellini warto mieć w lodówce więcej gotowego musu i dodawać go do drinków w razie potrzeby
Podawaj jako aperitivo albo deser.
W Stanach cider to raczej coś w rodzaju soku jabłkowego a jak kiedyś robiłam Jersey Black Butter to okazało sie, że cider w przepisie ma być również bezalkoholowy, więc może jednak prowadzący nie pił alkoholu albo zażartował sobie z różnic między angielskim a angielskim.
Interesująca teoria, ale niestety nietrafiona. Brytyjczyk ów był lat około 60, co znaczy, że jego dzieciństwo przypadło na okres opijania się autentycznym brytyjskim cydrem, a nie amerykańskim szajsem, który cydr ma co najwyżej imitować;-) Może wówczas to coś, co cydrem nie powinno się nazywać, nawet jeszcze nie istniało? Kto zna historię brytyjskiego cydru i ma świadomość powszechności jego konsumpcji (szczególnie w przeszłości), temu nie trzeba tłumaczyć, że jego opowieść – choć niewątpliwie rozśmieszająca – ma wszelkie znamiona autentyczności. Tak czy owak, przyznaję, że nie miałem pojęcia o istnieniu amerykańskiego „cydru” bez alkoholu. To musi być koszmar. Amerykanie – w obszarze szeroko pojętej spożywki – wszystko potrafią spartaczyć, nawet cydr. Mam nadzieję, że Europa wciąż jest od tego wynalazku wolna. Mamy na kontynencie piękne, utrwalone tradycje cydrowe: Francja, Kraj Basków, Katalonia, Asturia, Wielka Brytania. Bezalkoholowy cidre ma tyle samo sensu co bezalkoholowe piwo.
Btw:
Apple cider (also called sweet cider or soft cider or simply cider) is the name used in the United States and occasionally in Canada for an unfiltered, unsweetened, non-alcoholic beverage made from apples. Though typically referred to simply as „cider” in the United States, it is not to be confused with the alcoholic beverage known as cider in other places, which is called „hard cider” in the US.
UK = „other places”;-)
Ja kupowałam czasem cider w Whole Foods Market i był bardzo smaczny – przypominał mi starte na bardzo gładko jabłka posypane cukrem i odrobioną cynamonu, które robiło się sobie za czasów mojego dzieciństwa.
Są szefowie jak Ramsey, którzy dzielą czas między UK i Stany, i słyszałam już niejeden żart językowy, dlatego podsunęłam tą wersję.
Amerykańska kuchnia rzeczywiście jest w dużej mierze po prostu fastfoodowa (i wiele osób wciąż nie tylko nie gotuje w domu, ale nawet nie ma w nim nic poza mikrafalówką), ale też potrafi miejscami zaskoczyć a w miastach jak Nowy Jork jest bardzo otwarta na różne wpływy i ciekawa. Ja np. to tam pierwszy raz, juz wiele lat temu, piłam napój z trawy, byłam też pod wrażeniem wielości rodzajów dyń czy ziemniaków – u nas już sie to zmieniło, ale jeszcze nie tak dawno dynia była jedna zwyczajna a ziemniaki wszystkie białe, ewentualnie żółte zbliżonego kształtu. (To samo dotyczy fasoli czy kukurydzy, czy nawet i buraków.) Są też mistrzami w produktach dla mniejszości – moim zdaniem żadne wegańskie lody, nawet zrobione we Włoszech, nie dorównują tamtejszym Soy Delicious, suche lody dla astronautów też są pierwsza klasa. Poza tym co by nie mówić to przecież oni zachowali dla świata nasze bajgle.
Rozumiem. To był ktoś mniej znany w światku niż Gordon, a program dotyczył alkoholi. Tak czy owak, nazwiska niestety nie pamiętam. Prawdziwy cydr (brut) powinien być pikantny i szczypiący w język, ale wiadomo, że smak – jak wszystko inne – to kwestia gustu. Szkoda, że od pewnego czasu pod nazwą cydr sprzedaje się produkty, które nie powinny tak się nazywać. To miesza konsumentom w głowach i skutkuje bałaganem na rynku. NY na tle USA jest jak zielona wyspa na pustyni;-) ale lepsze to niż nic. Soi nie jem, a najlepsze vegan lody jadłem we włoskiej lodziarni w Sewilli i od kilku lat nie mam podstaw do zmiany zdania. Nikt ich nie przebija. Na mleku ryżowym, mało słodkie, słodzone fruktozą. Proste i zajebiste:-) Smaki różne: https://www.facetikuchnia.com.pl/sewilla-gdzie-jesc/
Wygląda pysznie – w sam raz na piknik czy wieczornego drinka. Na pewno spróbuję, przepis jest też prosty – nic mnie tak nie demotywuje jak setki składników w drinkach i skomplikowany proces przygotowania