Mercado da Ribeira to słynny targ w Lizbonie, który po niedawnym liftingu dodatkowo zyskał na atrakcyjności.
Czytaj też: Mercado da Ribeira – strefa gastronomiczna
W maju 2014 r. ten największy targ spożywczy w Lizbonie, umiejscowiony pod dachem wielkiej XIX-wiecznej hali, przekształcony został w coś więcej. Obok hali targowej, w której można zaopatrzyć się w najróżniejsze warzywa, owoce, ale też ryby, sery, mięso wysokiej jakości, a nawet kwiaty i rośliny ogrodowe otwarto jej drugą część, którą wypełnia przeszło 30 niewielkich rozmiarów butików (kiosków) restauracyjnych oraz sklepów, np. z rybkami w puszce (Conserveira de Lisboa) albo winami (Garrafeira Nacional).
Łączy je wspólna przestrzeń, którą umownie można nazwać biesiadną – przy rozstawionych solidnych drewnianych stołach i krzesłach barowych turyści (w przeważającej większości), ale też lokalsi mogą usiąść i wzmocnić się posiłkiem z wybranego lokalu, winem, kawą albo jakimś deserem. Od rana do późnej nocy.
W Mercado byliśmy w październiku 2014 r., a więc ok. 5 miesięcy po otwarciu nowej restauracyjnej części, ale to jeszcze nie koniec prac remontowych i rewitalizacji tego miejsca.
W parterowej części hali jest jeszcze nieco wolnej przestrzeni np. na kilka nowych sklepów lub kiosków, a dodatkowo zagospodarowane ma zostać również piętro, które obecnie nie jest dostępne dla odwiedzających targ.
Pierwszym i na razie wyłącznym operatorem restauracyjnych kiosków w Mercado jest Time Out.
Wszystkie punkty zostały obrandowane w ten sam sposób, z charakterystycznymi biało-czarnymi szyldami. Oferują lokalne specjały – wytrawne, słodkie, na gorąco i na zimno. Można tu kupić najróżniejsze hiszpańskie szynki – i jeśli ktoś ma ochotę – zjeść porcję na miejscu, to samo dotyczy kozich i owczych serów (np. Azeitão, Queijo de Nisa, Serra da Estrela) i słodyczy.
Jedynym stoiskiem, które nas rozczarowało, była czekoladowa Arcádia (Casa da chocolate).
Oferuje ona właściwie tylko ręcznie robione pralinki, czekoladowe batony z dodatkiem ciasteczek, cukierki, czekoladki z alkoholem, etc. (brak klasycznych czystych tabliczek), a ich jakość (czyt. skład) i wybór jest umiarkowany i (niestety) nie zachwyca. Sądząc po klienteli część osób uznaje, że to dobra opcja na jadalny prezent dla rodziny czy znajomych albo fajna pamiątka z podróży, jednak naszym zdaniem zdecydowanie lepiej kupić po prostu bardzo smaczne i uroczo pakowane (na styl retro) puszkowane rybki w sąsiedniej Conserverii albo zaopatrzyć się w wino, porto czy maderę we wspomnianym już Garrafeira Nacional.
To świetnie zaopatrzone sklepy z winami, z profesjonalną i bardzo prokliencką obsługą, która nie wywiera presji, ale tak się jakoś składa, że nie pozwoli Ci wyjść ze sklepu z pustymi rękami. Degustacja w cenie, co dodatkowo sprzyja wydawaniu pieniędzy;-)
FiK szczególnie poleca dobre porto (jeśli kupować, to Tawny albo Vintage):
W Mercado swoje niewielkie restauracyjne butiki ma 5 znanych portugalskich szefów kuchni (oznaczone – Cozinha de Chef), którzy oferują nieskomplikowane danka w portugalskim stylu, np. marynowana makrela z gazpacho za 5 EUR albo całkiem słuszna porcja Bacalhau a Bras za 9 EUR – obydwie propozycje made by Silva.
FiK pewnego dnia zawitał na targ tuż przed południem – specjalnie na śniadanie – i wybrał Bacalhau a Bras właśnie u Silvy.
To danie to coś na kształt podkręconej jajecznicy z ziemniakami i solonym dorszem. Do tego po kieliszku Douro Branco (Dalva Lote) i niczego więcej nie trzeba. Pyszne, pożywne, idealne śniadanie, a do tego bez cienia glutenu;-)
Wystarczy zajrzeć na Mercado ok. południa w dowolny dzień tygodnia (poza niedzielą), by przekonać się, że największy lizboński targ z dobrym świeżym jedzeniem jest ulubionym miejscem wędrówek turystów, ale też celem wypraw po zakupy dla miejscowych.
Sprzedawcy na straganach po angielsku mówią raczej słabo, ale są bardzo serdeczni i nawet jeśli sami nie są w stanie przetłumaczyć na angielski nazwy jakiegoś warzywa, szybko przywołają kogoś z sąsiedniego straganu bardziej biegłego w językach. Ich zaangażowanie bardzo pomaga w zakupach, a przy okazji sprawia, że na jednej wizycie w Mercado trudno poprzestać;-)
Przed zakupami warto przejść się po całym targu i zorientować w ofercie, ponieważ stragan straganowi nierówny – zarówno pod względem różnorodności produktów, jak i ich cen. Co można kupić? Prawie wszystko. Między innymi bataty w co najmniej kilku różnych gatunkach, żółtą marchew, kasztany, pomidory w wyborze o jakim w PL przeważnie można tylko pomarzyć, różniste papryczki i papryki (wielka szkoda, że nie było hiszpańskich pimientos de Padrón…), rukiew wodną w wielkich pękach, którą wspominam do tej pory, zwłaszcza kiedy trafię w jakimś markecie smutne wątłe wiechcie w doniczkach jednego z krajowych producentów. Przez grzeczność nazwy nie wspomnę;-)
Facet i Kuchnia miał to szczęście, że nie mieszkał w hotelu, a w wynajętym mieszkaniu (celowa strategia), dzięki czemu była okazja spróbować sprzedawanych na targu serów, warzyw i owoców, a nawet przyrządzić na szybko piękny stek z tuńczyka (ZOBACZ) czy uraczyć się winem i zrobić małe zapasy na powrót do domu.
Adres: Avenida 24 de Julho, Lisboa
Godziny otwarcia części restauracyjnej:
Od 10.00 do północy (od niedzieli do środy)
Od 10.00 do 2 w nocy (od czwartku do soboty)
Hala targowa ze straganami (warzywa, owoce, ryby, mięso, sery) czynna jest krócej – od poniedziałku do soboty od ok. 7.00 do ok. 13.00-14.00. W niedziele – nieczynne.
CZYTAJ TEŻ
12 RZECZY, KTÓRE MUSISZ ZROBIĆ W LIZBONIE
Fajny spacer, mam nadzieję, że ja też kiedyś pojadę do pięknej Lizbony:)
Część restauracyjna wygląda świetnie! Szkoda, że u nas nie ma takich miejsc…
Dorsz z jajkiem i ziemniakami brzmi dobrze :D
Zwiedziłam całkiem sporo europejskich targów i jarmarków, ale na ten jeszcze nie dotarłam. Wygląda bardzo zachęcająco
Fajne miejsce
Co lepiej brać w podróż – gotówkę, karty czy czeki podróżne?
W tym roku zamierzam wreszcie odwiedzić Lizbonę, oby się udało:)
Tego życzę!
To jest targ moich marzeń…
Tyle rzeczy bym tam kupiła…
Dzięki za ten wpis, aż miło się oglądało
Uwielbiam Zwiedzać zagraniczne targi. Są piękne, kolorowe i pełne pysznych rzeczy
Czekam na wpis z targu w Porto:)
Nice:)
Daj wreszcie opis targu z Porto, jadę za 6 tygodni, chcę się przygotować:)
Może uda się opublikować jeszcze w lipcu;-)
Bardzo przyjemne miejsce
Zazdroszczę! Też chciałabym tak pójść na targ po tuńczyka a później zjeść go na miejscu, osobiście usmażonego… Marzenie, mniam. Fajne wakacje:) pozdrawiam
Super by było zrobić tam kiedyś zakupy :D
najs plejs;)
Targ marzeń…
Fantastyczny opis, aż chciałoby się tam być
świetne miejsce, też tam jadłem
magiczny