Bezglutenowe nie znaczy zdrowe czyli facet na tropie bezglutenowego chłamu.
CZYTAJ TEŻ WCZEŚNIEJSZE ODCINKI: FACET NA TROPIE
Zapowiedź tego wpisu pojawiła się na fanpage FiKa dość dawno temu: w styczniu 2015 – ZOBACZ. Publikacja jak zwykle nastąpiła z opóźnieniem, ale grunt, że jest.
W związku z coraz szerszym katalogiem rzekomo zdrowej (czyt. reklamowanej jako zdrowa) przetworzonej żywności bez glutenu uznałem, że kolejny odcinek Faceta na tropie warto poświęcić tylko tej kwestii.
Pisałem o tym co najmniej kilkakrotnie, ale powtórzę jeszcze raz: zdrowa dieta bezglutenowa nie bazuje na gotowej przetworzonej żywności oznaczonej symbolem przekreślonego kłosa.
Warto mieć świadomość, że jakość przetworzonej żywności bezglutenowej jest niestety równie niska co jej glutenowych odpowiedników. A bywa nawet, że niższa – brak mąki pszennej wymaga bowiem często zwiększonego dodatku emulgatorów czy utwardzonych tłuszczów po to, by finalny produkt spełniał oczekiwania konsumentów co do szybkości i łatwości przygotowania, smaku i konsystencji.
Co zatem oznacza „zdrowe odżywianie”? To przede wszystkim świadome, racjonalne żywienie zgodnie z zasadą EAT CLEAN, czyli jedz czysto. Trzeba wyrobić w sobie nawyk myślenia o tym, co się je, nie traktować swojego organizmu jak śmietnika, czytać etykiety zanim kupi się to, czy tamto. W wydaniu bezglutenowym – życie i odżywianie zgodnie z ideą „eat clean” oznacza w zasadzie to samo, z jedną małą różnicą – wówczas odstawiamy również pszenicę i inne produkty, które mogą zawierać gluten.
Odstawienie pszenicy, które najczęściej przybiera postać odstawienia chleba, bułek i makaronów, względnie gotowych mieszanek śniadaniowych to tak naprawdę rezygnacja tylko z badziewia w rodzaju miksów pszenicznych do wypieków, pełnych cukru i tłuszczów (często utwardzonych roślinnych) i innych chemicznych dodatków. W pieczywie i ciastach – wbrew powszechnej propagandzie – nie ma witamin ani minerałów. To puste, bezwartościowe kalorie – zwłaszcza wtedy, gdy mówimy o gotowcach z paczki.
Powszechnie lansowana dziś teza, że dieta bezglutenowa to przede wszystkim stale rosnący rynek bezglutenowych wysoko przetworzonych produktów z paczki jest z gruntu fałszywa. W sieci znajdziecie sporo stron o „bezglutenie”, na których ich twórcy wypisują bzdury w rodzaju wskazań, że wśród niezbędnych produktów w bezglutenowej kuchni powinna znaleźć się bezglutenowa tarta bułka czy pieczywo o przedłużonej trwałości.
Nic bardziej mylnego! Opis „glutenfree” i symbol przekreślonego kłosa na etykiecie nie mają mocy uzdrawiania bezwartościowej żywności ani tym bardziej nie przydają jej żadnych walorów zdrowotnych.
Trudno traktować poważnie teorie, zgodnie z którymi bezglutenowa tarta bułka czy gotowe pieczywo z paczki o makabrycznym składzie mają być bardziej niezbędne w kuchni i bardziej wartościowe z odżywczego punktu widzenia niż burak, jarmuż, jabłka, truskawki, dobra przyrządzona w domu ryba (bez tartej bułki!), miska kaszy czy np. naleśnik z mąki ryżowej, ciecierzycowej albo kasztanowej. Zdrowa żywność bez glutenu to m.in. ryby, warzywa, jaja, owoce, kasze, ziemniaki, ryż i quinoa, nieprzetworzone mięso, dobrej jakości wędliny (najczystsza z dostępnych na rynku szynka to prawdziwe włoskie długo dojrzewające prosciutto), orzechy, nasiona i pestki, nieprzetworzony nabiał i cały szereg bezglutenowych mąk.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Uprzedzając ewentualne pytania, pretensje i zarzuty – nie jestem dietetykiem ani technologiem żywności (pojęcia technologia i żywność, występujące w parze, z założenia powinny budzić niepokój). Na szczęście. Lekko upraszczając, oznacza to, że nie jestem na liście płac żadnego z mniejszych lub większych spożywczych koncernów;-). Nie muszę zabiegać o ich względy, dbać o relacje, zachwalać ich produktów czy wskazywać, że przetworzona żywność (czy to mrożona, czy paczkowana o przedłużonym terminie przydatności do spożycia) jest smaczniejsza i zdrowsza niż jej świeże odpowiedniki ani twierdzić, że fast food zjedzony od czasu do czasu wcale nie jest taki szkodliwy, jak niektórzy twierdzą. Krótko mówiąc, nie muszę pajacować ani robić z siebie idioty. Mogę pozostać w zgodzie z własnym sumieniem i podziękować za żywieniowe kompromisy czy chodzenie na skróty. Wyrażając opinie na temat gotowania, odżywiania czy jakości jedzenia kieruję się wyłącznie zdrowym rozsądkiem i własnym doświadczeniem.
A teraz do rzeczy.
Przy okazji wycieczek między sklepowymi półkami, Facet i Kuchnia zebrał dla Was przykładowe produkty oznaczone jako „bezglutenowe”, które stanowią doskonały dowód na to, że – niestety – nie wszystko, co bezglutenowe, jest zdrowe. Firmy / marki, które specjalizują się w wypełnianiu sklepowych półek bezglutenowym chłamem, to m.in. Balviten, Schar i Bezgluten, ale na nich nie koniec. Generalnie warto zachować czujność i uważnie czytać etykiety wszystkiego, co wkładacie do koszyka.
Pomysłowość producentów żywności – glutenowej i bezglutenowej – od dawna nie zna granic. Nie warto ufać reklamie i kolorowym opakowaniom. Lektura etykiet może sugerować, że dieta bezglutenowa w takiej formie, jaką proponują wytwórcy opisanych niżej bezglutenowych produktów, nie może obejść się bez gumy guar i innych emulgatorów i zagęszczaczy, dużych ilości cukru pod różnymi postaciami, syropu glukozowo-fruktozowego i tak dalej.
1. Nestle corn flakes – płatki kukurydziane bez glutenu
Płatki śniadaniowe, niezależnie od tego, czy zawierają gluten, czy nie, to żywnościowy śmieć, który z prawdziwym, dobrej jakości muesli albo granolą nie ma nic wspólnego.
Płatki Nestle bez glutenu są tak samo bezwartościowe, jak ich glutenowy odpowiednik. Ich skład to m.in. grys kukurydziany, cukier biały, glukoza, cukier brązowy, syrop cukrowy, melasa – czyli 6 na 8 składników stanowią węglowodany. Taka „dieta” glutenfree nikomu nie wyjdzie na zdrowie. Smacznego? Czytaj też: LINK
2. Koncentrat mąki bezglutenowej (Schar)
Mąka z gumą guar i dekstrozą. Zamiast sięgać po coś takiego, lepiej zaprzyjaźnić się z najróżniejszymi czystymi mąkami bezglutenowymi. Od tanich (jak np. ryżowa czy sojowa) po droższe (jak kasztanowa czy ciecierzycowa). Mieszanki Schar do najtańszych nie należą, a prezentują wyjątkowo niską jakość. Warto zastąpić je innymi mąkami z natury bez glutenu, w których nie znajdziecie gumy, dekstrozy ani innych dodatków.
3. Koncentrat mąki bezglutenowej (Balviten)
Polski odpowiednik niemieckiego mącznego koncentratu od Schar. Skład jeszcze gorszy – tu (w mące!) mamy jeszcze glukozę, dwa zagęszczacze i spulchniacz.
4. Mix domowej mąki (Balviten)
Interesująca interpretacja pojęcia „mąka domowa”. Domowe jedzenie kojarzy się z prostotą, dobrą jakością, naturalnymi składnikami, a także z pracą, zaangażowaniem i czasem poświęconym na przygotowanie smacznego, domowego posiłku. Domowa mąka made by Balviten to produkt z glukozą, gumą guar, zagęstnikiem z serii E, spulchniaczem i dodatkową skrobią.
5. Płatki kukurydziane (Schar)
Komentarz pod płatkami Nestle pozostaje aktualny. Płatki śniadaniowe, niezależnie od tego, czy zawierają gluten, czy nie, nie stanowią wartościowego posiłku. Warto nieco się wysilić i zrobić samodzielnie granolę albo musli.
Tak czy owak, warto zauważyć, że nawet płatki firmy Schar, której produkty generalnie uważam za bezwartościowe i szkodliwe, mają nieco lepszy skład niż to, co proponuje Nestle. Nie zmienia to jednak faktu, że kukurydza i cukier to same węglowodany. Traktowanie takiej mieszanki jako wartościowego posiłku nie jest dobrym pomysłem.
6. Gotowe spody do pizzy
1. Carrefour
2. Schar
Cukier, skrobia, utwardzone tłuszcze roślinne, emulgatory, barwniki, konserwanty, zagęszczacze i spulchniacze. Bogactwo składników sprawia, że blat nie wymaga już żadnych dodatków, najesz się samą „bazą”;-)
7. Chleb tostowy (Carrefour)
Skład tej samej klasy, co spodu do pizzy. Cukier, skrobia, utwardzone tłuszcze roślinne, emulgatory, barwniki, konserwanty, zagęszczacze, aromaty i spulchniacze. Niezbędnik w diecie każdego bezgluta?
Nigdy nie byłem zwolennikiem takiego pieczywa, ale skład przynajmniej niektórych pszennych odmian pieczywa tostowego ogranicza się do 3-4 składników. Tu mamy szeroką paletę dodatków. Zamiast sięgać po tego typu zamienniki glutenowych produktów, można upiec w domu bezglutenowy chleb (nie z miksu) albo postarać się urozmaicić codzienną dietę i nie zaczynać każdego dnia od kanapki z pieczywa z paczki.
8. Ciasta z proszku (Bezgluten)
a) Karpatka
b) Murzynek
Skład jednego i drugiego jaki jest – każdy widzi. Z czym kojarzy Ci się domowe ciasto? Z mieszanką skrobi, cukru, gumy guar i emulgatorów? Niekoniecznie? Nie potrzebujesz miksu z paczki, by upiec bezglutenowe ciasto. Pomysły na bezglutenowe słodkości, które zrobisz w domu bez potrzeby sięgania po „cuda” z kartonu, znajdziesz tu: BEZGLUTENOWE SŁODKIE.
9. Chleb słonecznikowy (Bezgluten)
„Chleb” z glukozą, gumą guar, spulchniaczami i zagęszczaczami.
10. Kajzerki (Bezgluten)
Dektroza, utwardzone tłuszcze roślinne, cukier i zagęszczacze. Z tym kojarzy się komukolwiek chrupiąca bułka na śniadanie?
11. Chleb królewski (Balviten)
Producent chleba królewskiego przejawia specyficzne poczucie humoru. Przymiotnik „królewski” powinien sugerować produkt w jakiś sposób uszlachetniony, lepszy, o wyróżniającej się jakości. Tu mamy królewski śmietnik – syrop glukozowo-fruktozowy, tłuszcze roślinne, zagęszczacze, emulgatory, aromaty i konserwanty.
12. Ciasto naleśnikowo-makaronowo-pierogowe
Namacalny dowód na to, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Zamiast kupować ww. mieszankę o mocno wątpliwym składzie, możesz wybrać np. gotowy bezglutenowy makaron ryżowy, który w składzie ma tylko to, co makaron mieć powinien – mąkę i wodę. Z kolei do wypieku naleśników nie potrzebujesz miksów – ja bez żadnego problemu robię naleśniki z prawie każdej czystej mąki bezglutenowej – są pyszne i znacznie zdrowsze.
Sprawdź:
Naleśniki z mąki jaglanej (proso)
Naleśniki z mąki kasztanowej (z mlekiem)
Naleśniki z mąki kasztanowej (z mlekiem) – wersja 2
Naleśniki z mąki kasztanowej (z mlekiem) – wersja 3
Naleśniki z mąki kasztanowej (bez mleka)
Naleśniki z mąki z ciecierzycy
13. Wafle (Bezgluten)
Bezwartościowa „przekąska”: wafle kukurydziane z dekstrozą, zagęszczaczami, spulchniaczami i błonnikiem – dla zmyłki;-). Więcej błonnika, w dodatku wartościowego, dostarczysz sobie jedząc choćby kasze, orzechy, owoce i warzywa. A wafle z obrazka lepiej zastąpić waflami ryżowymi wytwarzanymi z brązowego ryżu (ZOBACZ), najlepiej w wersji naturalnej – bez dodatków. Im bardziej wymyślne smaki wafli, tym gorszy skład, dlatego zawsze przed zakupem czytaj etykiety.
14. Bezglutenowa tarta bułka
Na koniec mój faworyt tego zestawienia: bezglutenowa bułka tarta, której lista składników liczy 16 pozycji (!!!). Tablica Mendelejewa;-)
Tartej bułki nie znoszę, nie jem i nie używam, ale rozumiem, że inni mogą mieć w tym temacie odmienne zdanie. Jeśli należycie do tych, którym bułka tarta kojarzy się pozytywnie, miejcie na uwadze, że ta dostępna w sklepach – czy to z glutenem czy bez – nie ma nic wspólnego z bułką, którą pamiętacie z zamierzchłych lat. Dziś to nie zmielone czerstwe pieczywo (którego bazę stanowiła kiedyś mąka, woda, zakwas albo drożdże i sól), a dosłownie tablica Mendelejewa.
Bułka tarta z paczki to między innymi utwardzone tłuszcze roślinne, mleko w proszku, emulgatory, stabilizatory, E o różnych końcówkach numerycznych, cukier, glukoza i konserwanty. Krótko mówiąc, chemia i polepszacze, których dodatek sprawia, że finalny produkt ma długi termin przydatności do spożycia. Fu.
cdn.
Od sierpnia jestem na b/g i tylko raz skusiłam się na zakup bezglutenowego chleba. 2/10 – nie polecam. Dmuchane, chemiczne coś, niekoniecznie nadające się do jedzenia ;)
„Niekoniecznie” to eufemizm;-)
Niby nic nowego do mojej wiedzy nie wniosłeś, bo większość z tych etykiet też czytałam… ale cieszę się, że ta rubryka wróciła. Choćby dla tych, którzy w sklepie nie mają czasu, albo musieliby zmieniać okulary z tych, to patrzenia w dal na te do czytania :-)
Mnie takie produkty zawsze odstraszały niezależnie od sposobu żywienia. Dla mnie bezglutenowe jedzenie oznacza więcej frajdy z przygotowywania posiłków w domu. Korzystam głównie z mąki migdałowej, kasztanowej, amarantusowej czy gryczanej, do tego różne warzywa, własnej roboty smarowidła (masło migdałowe, słonecznikowe), nierafinowany olej kokosowy, do deserów surowe kakao i trochę miodu. Można przyrządzić z tego naprawdę pyszne i pożywne dania, niekoniecznie wychodzi to dużo drożej od „normalnego” jedzenia, bo te produkty same w sobie dają lepsze nasycenie i odżywienie nawet w mniejszej ilości.
Akurat mąki Schaer są dobrej jakości.Nie mają pszenicy to najważniejsze!! ;) A guma guar to dodatek roślinny przecież.
Akurat mąki Schaer są dobrej jakości.Nie mają pszenicy to najważniejsze ;) A guma guar to dodatek roślinny przecież.
Certyfikowane mąki bezglutenowe nie zawierają pszenicy niezależnie od producenta, ale nie każda firma ma w ofercie mieszanki i koncentraty mączne tak wypakowane chemią, jak wspomniany producent.
Spożycie małych dawek gumy guar nie wywołuje większych dolegliwości, jednak nadmiar może być przyczyną wzdęć.
To prawda, bezglutenowe gotowe artykuły spoźywcze są żałośnie niskiej jakości. Nie rozumiem, kto i po co kupuje koncentraty mączne, skoro można kupić po prostu np. mąkę ryżową albo kukurydzianą?
Amatorom panierowania i bułkotartomaniakom polecam kaszę kukurydzianą vel polentę.
A Wam się akurat wydaje, że kupno naturalnie bezglutenowej mąki w marketach jest łatwe? Wszystkie zawierają śladowe ilości glutenu, a ja nie mogę sobie na nie pozwolić. Choruję na celiakię. Czasem taka jedna gotowa mieszanka na chleb czy uniwersalna mąka schara się przydaje. I nie piszcie że można zmielic kasze i inne na mąkę, bo one też zawierają gluten. Trzeba przepłacać w internecie kupując te produkty
Kupno naturalnie bezglutenowej mąki nie stanowi żadnego problemu. Nigdzie nie piszę, żeby kaszę ze śladowymi ilościami zmielić sobie na mąkę. W poszczególnych przepisach piszę natomiast, jakiej mąki używam – najczęściej Bauckhof oraz Incola (obydwie marki mają m.in. mąkę kasztanową, ciecierzycową, ryżową, jaglaną, polentę, etc.). Produkty tych marek nie zawierają śladowych ilości glutenu, są czyste. Nawet krytykowany przeze mnie Bezgluten ma w katalogu czyste mąki i tych zdarza mi się używać (np. ryżowa albo skrobia kukurydziana do hiszpańskiej gorącej czekolady https://www.facetikuchnia.com.pl/index.php/czekolada-caliente-bez-mleka-hiszpanska-goraca-czekolada/)
Wybór pomiędzy produktem dobrej i złej jakości to kwestia woli i zwracania uwagi na to, co się je.
Poza tym, w internecie za czyste mąki wcale się nie przepłaca – kupowane online są tańsze, czasem nawet o kilka zł na sztuce. Wystarczy zrobić dobry research albo zacząć odwiedzać sklepy z żywnością bio/eco, zamiast krytykować ich asortyment i ceny bez faktycznej wiedzy o tym, jak jest w praktyce.
Dokładnie. Bezglutenowe mąki są coraz łatwiej dostępne i w szerokim wyborze. Nawet te najtańsze, jak ryżowa, sojowa czy kukurydziana są czyste i nie mają całej tej chemii, która wypełnia miksy. Wcale nie trzeba kupować gotowych mieszanek do placków czy naleśników, wystarczy ruszyć głową i trochę się wysilić, poszukać dobrych przepisów, a tych jest coraz więcej, np. na tym blogu:) To producenci bezglutenowej przetworzonej żywności stają na głowie, żeby nam wmówić, że to jedyna opcja żywieniowa i wszystko inne nam zaszkodzi. A tak naprawdę bezglutenowiec właściwie nie potrzebuje mąki, ponieważ ma wiele innych smacznych opcji na co dzień i od święta.
To prawda, że dzisiaj z kupnem bezglutenowych mąk i kasz nie ma już dużego problemu. Nawet w mniejszych miejscowościach można się często natknąć na różne „nietypowe” produkty i to często taniej niż w Warszawie czy innych dużych miastach. Małe sieci np. „Lewiatan” często wprowadzają takie produkty i mają ciekawszy asortyment od złodziejskich hipermarketów, warto też szperać po targowiskach i bazarkach.
ja wszystkim bezglutkom polecam wizytę w Kuchniach Świata i produkty Big Oz np. Wlasnie mąka z ryżu brązowego, jaglana. :)
Bardzo dobry tekst, pozdrawiam
Dobrze ze ktos o tym pisze
Halo halo Panie FiK, czy ta seria odżyje…?
Wydaje mi się, że chytrość producentów zatoczyła koło i wyprzedza właśnie w tym wyścigu już własny tyłek. Nestle chwali się dumnie, że od teraz ich płatki kukurydziane są bez glutenu. Hmmm, a skąd on się pierwotnie wziął w tych płatkach, skoro kukurydza go przecież nie zawiera? Podobnie było kiedyś w reklamie jakichś lizaków (ChupaChups bodajże), że od teraz są bez tłuszczu! No coś takiego, lizaki bez tłuszczu! Patrz kliencie, od teraz nasze cuda są już bez syfu który uprzednio do nich wpakowaliśmy. Brawo. No tak, wszystko sprowadza się tylko do jednego: czytania etykiet. Tylko w tych zabieganych czasach, kto ma czas studiować w markecie każdy produkt? Szkoda że taka instytucja jak UOKiK nie robi tego za nas i nie wypieprza z półek chłamu, ale nie ma co czekać na cud tylko dla własnego zdrowia faktycznie poświęcić czas na ostrą selekcję zakupową. Na zdrowie!
Płatki kukurydziane były słodzone słodem jęczmiennym. Autor poprzedniej wypowiedzi ponoć czyta etykiety…
Prosimy o więcej takich artykułów!
Autor nie wiedzieć czemu krytykuje żywność bezglutenową. Niestety w swym zacietrzewieniu pomija znaczące fakty – krytykowane przez niego dodatki, które sprowadza do jednego mianownika (tablica Mendelejewa) to w większości przypadków wyciągi z różnych roślin. Niektóre z dodatków ironicznie nazywa „z serii E”. Czyżby nie wiedział, że pod tym symbolem oznaczającym dopuszczenie do stosowania w żywności w UE, znajdują się obok faktycznie syntetycznych dodatków, również te naturalnego pochodzenia? I na koniec – należy rozróżnić od siebie grupy konsumentów – jedni kupują żywność bezglutenową, bo muszą ze względów zdrowotnych, drudzy ulegają szerzącemu się trendowi – modzie i niby przechodzą na taką dietę. Piszę niby, bo potrafią np wydziwiać w restauracji przy zamawianiu dania, by na koniec zażyczyć sobie zwykłe piwo. I jeszcze jedna uwaga do autora. Wszystkie te dodatki, które kolego tak krytykowałeś są również w żywności zwykłej (glutenowej). Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że w zwykłej żywności może być ich więcej. A to dlatego, że gluten jest dobrym nośnikiem dla wszelkiego typu sztucznych aromatów, barwników itp.
Nie zrozumiał Pan tekstu, a dodatkowo myli Pan wszelkie możliwe porządki.
Ale po kolei:
1. Autor nie jest zacietrzewiony:-), a tylko szczery. Krytykuje przetworzoną żywność bezglutenową, ponieważ jest świadomym konsumentem i zdaje sobie sprawę, że taki typ żywności w przeważającej większości jest fatalnej jakości, a tym samym nie nadaje się do jedzenia.
2. Okoliczność, że „obok faktycznie syntetycznych dodatków, znajdują się również te naturalnego pochodzenia” w żaden sposób nie uszlachetnia tych pierwszych, ani też nie zmienia faktu, że generalnie współczesna żywność jest pełna sztucznych preparatów, które albo wprost szkodzą zdrowiu albo też (co najmniej) ich wpływ na organizm nie jest znany, więc nie warto ryzykować, faszerując się nimi bezrefleksyjnie, przy okazji wmawiając sobie, że „część E może być naturalnego pochodzenia, więc może to, co jem zawiera właśnie takie dodatki”. Nie popieram takiego podejścia. Moim zdaniem, najlepiej trzymać się jednej prostej zasady: jeżeli po przeczytaniu listy składników danego produktu, który zamierzasz kupić, nie rozumiesz któregoś z jej elementów, NIE KUPUJ”. Szanuj siebie i swoje pieniądze. Dokonywanie dobrych świadomych wyborów to podstawa, a producenci przetworzonej żywności już dawno nadużyli konsumenckiego zaufania i nie zasługują na więcej.
3. Żywność bezglutenową kupują zarówno osoby, które chorują na celiakię lub mają alergię na gluten (to nie to samo), a zatem ci, których nazywa Pan „tymi, którzy muszą”, jak i ci, którzy z ciekawości lub ze względów zdrowotnych (innych niż wyżej wymienione) postanowili odstawić gluten i produkty zawierające wszelkie jego pochodne. Nie dostrzegam w tym mody, odwoływanie się do niej to zresztą kluczowy argument tych, którym brak pomysłów na bardziej rzeczową dyskusję w tym temacie. Tak czy owak, celiak nie jest skazany na przetworzoną żywność gfree pełną niezdrowej chemii. Można nie jeść glutenu i w ogóle nie odwiedzać sklepów z żywnością bezglutenową. Wystarczy odstawić mąkę, jeść świeże nieprzetworzone jedzenie z pewnych źródeł i gotować samodzielnie w domu. Zdrowa dieta bezglutenowa nie bazuje na gotowej przetworzonej żywności oznaczonej symbolem przekreślonego kłosa. Powinien Pan mieć tego świadomość, ponieważ nie tylko pisałem o tym niejednokrotnie na blogu, ale wspominam o tym też w skomentowanym przez Pana artykule:
„Zdrowa żywność bez glutenu to m.in. ryby, warzywa, jaja, owoce, kasze, ziemniaki, ryż i quinoa, nieprzetworzone mięso, dobrej jakości wędliny (najczystsza z dostępnych na rynku szynka to prawdziwe włoskie długo dojrzewające prosciutto), orzechy, nasiona i pestki, nieprzetworzony nabiał”.
Jeżeli chodzi o nas, w sklepach z żywnością bezglutenową kupujemy wyłącznie mąki bezglutenowe (tylko tam jest dobry wybór certyfikowanych czystych produktów np. Bauckhof, Provena czy Incola, nie używamy gotowych mieszanek do pieczenia z gumą guar, spulchaniaczami i emulgatorami, ponieważ to zbędny niby-ułatwiacz fatalnej jakości), a że mąki jemy mało, odwiedzamy taki sklep zwykle 1 raz w roku.
4. Nie znam osoby na diecie bezglutenowej, która „wydziwia” przy zamawianiu dań z menu, a na koniec zamawia piwo, ale skoro ma Pan takie doświadczenia i w jakiś sposób Panu to przeszkadza, najlepiej podejmować dyskusję z tymi, którzy prezentują takie podejście. Temat nie jest mi znany (a piwo mogło być bezglutenowe).
5. Pana ostatnia uwaga najdobitniej potwierdza to, co napisałem w pierwszym zdaniu: przeczytał Pan tekst, ale nie zrozumiał Pan z niego NIC. Może w przyszłości powinienem ograniczyć ilość zdań wielokrotnie złożonych? Gluten nie jest lepszym nośnikiem dla chemii w jedzeniu niż inne produkty, ale skoro chce Pan w to wierzyć, bardzo proszę, dla mnie to bez znaczenia:-) W każdym razie w komentowanym przez Pana artykule napisałem wprost, że: „jakość przetworzonej żywności bezglutenowej jest niestety RÓWNIE NISKA co jej glutenowych odpowiedników. A bywa nawet, że niższa – brak mąki pszennej wymaga bowiem często zwiększonego dodatku emulgatorów czy utwardzonych tłuszczów po to, by finalny produkt spełniał oczekiwania konsumentów co do szybkości i łatwości przygotowania, smaku i konsystencji”.
Zapraszamy do zakupu produktów bezglutenowych w naszym sklepie internetowym! :)
Dobry wpis
Dobrze napisany artykuł, sam miałem podobne spostrzeżenia gdy okazało się że muszę na dobre odstawić wszystko co ma gluten. Najwazniejsze to nie szukać na siłę bezglutenowych analogów chleba itp. To co można dostać w sklepach to ogromny syf, napompowana chemia. Kilka razy coś takiego zjadłem i jelita mi za to delikatnie mówiąc nie podziekowały. Pozdrawiam.