- 400 g malin
- 60 g gorzkiego kakao (tu: Surovital)
- 80 g mąki słonecznikowej
- 4 kopiaste łyżki miodu (gęstego, z dobrej pasieki)
- 2 łyżeczki organicznego nierafinowanego oleju kokosowego (tu: Kokonati)
Lekki krem czekoladowy z malinami, bez dodatku cukru.
Malinowa nutella? Malinella? Jak zwał, tak zwał, ale jedno jest pewne: najważniejsze w tym przepisie są nie orzechy, a maliny.
To letnia wersja kremu czekoladowego, ze sporym udziałem tych pysznych sezonowych owoców.
Delikatne maliny doskonale łączą się z kakao i pozostałymi dodatkami, tworząc lekki – w porównaniu z klasycznymi przepisami na nutellę – krem czekoladowy, który świetnie nadaje się do naleśników, placków, kanapek, deserów, etc.
Jeśli chodzi o słodycz malinelli, przyjąłem, że wystarczy jedna duża łyżka miodu na 100 g malin. Wszystko zależy jednak od upodobań smakowych, zamiłowania do słodyczy, a także samych malin, które mogą być mniej lub bardziej słodkie. Zanim uznasz, że krem jest gotowy, spróbuj i w razie potrzeby dodaj więcej miodu. Ewentualnie, możesz również zastąpić gorzkie kakao dobrą czekoladą w proszku (pitną), która najczęściej ma w składzie cukier.
Bezglutenowa mąka słonecznikowa spełnia tu rolę zagęstnika. Jest słodkawa, dlatego znakomicie komponuje się z resztą składników.
Nie zastępuj nierafinowanego oleju kokosowego masłem, ani tym bardziej oliwą. Jeśli użyjesz masła, krem przechowywany w lodówce straci kremowy charakter (będzie zbyt twardy, by tuż po wyjęciu z lodówki można było smarować nim cokolwiek); oliwa z kolei może sprawić, że krem stanie się zbyt płynny.
Malinella przygotowana z podanej ilości składników (czyli zawartość wszystkich naczynek widocznych na zdjęciu poniżej) liczy sobie ok. 1200 kcal. Dla porównania, 100 g zwykłej nutelli ze sklepu zawiera ok. 600 kcal.
PRZEPIS:
1. Mąkę słonecznikową i kakao wymieszaj w misce.
2. Maliny umieść w mikserze i miksuj na średnich obrotach do momentu, aż owoce przybiorą postać czegoś na kształt konfitury (nastąpi to dość szybko).
3. Dodaj do miksera kakao, mąkę słonecznikową, miód i olej kokosowy i miksuj do pełnego połączenia składników (można to zrobić również ręcznie – dokładnie wymieszać w misce łyżką).
4. Spróbuj i jeśli uznasz, że masa jest wystarczająco słodka, przełóż ją do naczynek.
5. Przechowuj w lodówce w otwartych naczynkach (bez pokrywek).
Krem przechowywany w lodówce zachowuje idealnie kremową konsystencję i nadaje się do spożycia tuż po wyjęciu z chłodziarki. Nie twardnieje ani nie zbryla się. W wysokich temperaturach także nie zmienia konsystencji, nie upłynnia się, etc. (sprawdzone empirycznie).
Smacznego!
Sprawdź też:
Wygląda fantastycznie – ma cudownie głęboki kolor :) A smak mogę sobie tylko wyobrażać… :)
Wręcz przeciwnie – w szczycie malinowego sezonu możesz to zrobić i smakiem osobiście się delektować;-)
Dobre kakao, kwaskowe maliny…mmm…coś czuję, że by mi posmakowało! ;)
:-)
Witaj. Jesteśmy agregatem blogów kulinarnych – dopiero początkującym, bo mającym w swoim gronie 99 blogów, ale za to szybko brnącym do przodu. W sumie z naszego Katalogu do tej pory blogi odwiedziło 283476 osób w niecałe 2 miesiące, co daje nam średnio na bloga 2863 wejść oraz 18 wejść na pojedynczy post. Jeśli chcesz dołączyć do naszego grona, to zapraszamy do rejestracji na: http://katalogsmakow.pl/jak-dodac-bloga.15955.html
Póki co na stronie każdy użytkownik ma swój profil, funkcjonuje również TOP LISTA blogów. Zapraszamy tkże do testowania nowych funkcji na Katalogu Smaków: forum oraz zeszytu z ulubionymi przepisami (dostępne po zalogowaniu). Pozdrawiamy. http://katalogsmakow.pl/przywitaj-sie-z-reszta/witam-wszystkich.25934.html
Skład-marzenie, muszę koniecznie to wypróbować. Uwielbiam takie kreatywne pomysły, dzięki!!!
OMG!!!
Bajecznie wygląda i pewnie jeszcze lepiej smakuje. Bombowy przepis:)
Dzięki :-)
Jak dobrze, że mam maliny i wszystko inne. Będę robić! :)
Imponujący skład, musi fajnie smakować, pozdrawiam
Gdzie kupujesz olej kokosowy?
W http://www.wiecejnizeko.pl, pozdrawiam
No proszę, a zastanawiałam się wczoraj, co poza koktajlem mogę zrobić z malin, bo znów kupiłam za dużo. Znakomity pomysł, no i dziecko się ucieszy;-)
Pyszności :) :)
Pacze i oczom nie wierze ;) trzeba zrobić :)
Krem doskonały, jestem uratowana! Dzięki :)
Ja wmieszalabym jeszcze w krem jagody goji. A pózniej wyjadalabym to cudo prosto ze słoika ;>
Można i tak:-)
Skoro krem orzechowy to nutella, to malinowy (lub na przykład daktylowy) może być: frutella – tak z angielska, lub patriotycznie, owocella.
Nie wiem czy będę czekać aż mi dostarczą surowe kakao czy zrobię od razu z „normalnego”… Pewnie to drugie, a jak posmakuje, to zamówię i poczekam na surowe, wszak sezon malinowy długo trwa :-)
Pewna mała firma spod Warszawy ma w ofercie truskawelle, fajny i bardzo smaczny krem, który w składzie ma tylko kakao, truskawki i cukier. Owocella byłaby zbyt ogólna, za szeroki zakres;-)
Skoro widziałam, że robiłeś ileś wersji nutelli to pomyślałam, że wariacje nt. tego przepisu też mogą się pojawić, więc uznałam, że to może być owocella ogólnie, a potem ukonkretnienia: owocella malinowa, owocella truskawkowa… i jaka tam jeszcze wpadnie Ci do blendera :-)
W gruncie rzeczy… trudno odmówić takiej koncepcji logiki:-)
Nutella daktylowa z Twojego przepisu to mistrzostwo świata, więc ten pzrepis też na pewno sprawdzę. Brzmi bardzo zachęcająco :)
Już po samej lekturze bardzo się z malinellą lubimy;) Może być tylko lepiej:)
Fajny pomysł, czy można zrobić to samo z truskawkami?
Oczywiście:-) Truskawki co do zasady są słodsze od malin, więc może się okazać, że nie trzeba dodawać miodu albo wystarczy użyć go mniej, pozdrawiam
Musi być pyszna. Maliny w kremie czekoladowym – niebo w gębie!
Taki krem czekoladowy to ja rozumiem. Majstersztyk :)
Moje dzieci pokochały ten krem, dziękuję:)
WOW, rewelacyjny pomysł! :)
Mniam mniam
Ale to dobre!!! I takie proste. Zjadłam dużo za dużo tego krenmu jak na pierwszy raz, ale może wybiegam? ;)
Pyszny kremik, polecam. Dzięki za przepis!
Zrobię to jak tylko zacznie się sezon :)
dostanę jeszcze świeże maliny? Pewnie nie, szkda, że mie trafiłam na ten przepis wcześniej
Zrobisz za rok:-)
Bozesz jaka pyszna wyszła ?
Ale Ci zazdroszczę malin! Ja już wszystkie zamrożone latem zjadłem, zostały tylko jagody i truskawki
wczoraj mrożone z Lidla przytaszczyłam – a co zostało – do ciasta dyniowego dodałam :) myślę, że równie pyszna z czarną porzeczką wyszłaby ta pasta. Pychota
Dojrzała na słońcu czarna porzeczka ❤️ trzeba będzie latem zrobić :-)
Ja natomiast zazdroszczę Tobie czarnej porzeczki. W Holandii, JEŚLI jest do nabycia to cena odstrasza, a na moim krzaczku dochowałam się w ub. roku zaledwie kilku sztuk. Corocznie składam zamówienie u mamy, żeby mi dżemów nazaprawiała… RARYTAS :)
W Polsce też z czarną porzeczką bywa różnie. W 2015 mieliśmy nadpodaż, pysznych słodkich owoców było wszędzie mnóstwo, a cena zaskakująco niska – ok.4-6 zł za kilogram. W poprzednich latach zdarzało się, że kg kosztował (w Warszawie) 20-25 zł, czasem nawet więcej. Generalnie, warzywa i owoce, które kiedyś były zawsze łatwo dostępne i tanie, zaczynają pojawiać się w dziwnych cenach. Przykładowo, pietruszka – nigdy nie zwracałem na to uwagi, a ostatnio dotarło do mnie, że kg pietruszki = kg batatów, czyli ok. 10-12 zł.
Zdrowie jedzenie kosztuje. Podczas pobytu w NL przejdź się do sklepu i po pierwsze spróbuj znaleźć kasze jakakolwiek, a polecam szukanie w działach super food i spójrz na cenę i wielkość opakowania… Dla mnie załamka. Płakałam płacąc za zwykle płatki owsiane prawie 2 euro podczas, gdy w Polsce ten sam produkt i w takim samym wielkościowo opakowaniu kosztuje 2 zł. No, ale zdrowe jedzenie w natłoku gotowców musi kosztować… Podsumowując – za każdym przyjazdem do Polski jestem miłe zaskoczona oferta sklepów. W NL-u dziwi mnie, ze jest tak ubogo… A jeśli już coś extra się znajdzie- płacić trzeba jak za złoto. Ech… A jutro szaleć będę z Twoim przepisem na ciasto ze Sieny? Daktyle przyzwoite nabyłam – u Turka ?
Ja płacę za płatki owsiane 10 zł – bezglutenowe Provena. Dobre produkty są u nas droższe niż w NL. Przykładowo, musli Jordans w NL kosztuje 2x mniej niż w PL. Jeżdzę do Holandii i znam tamtejsze ceny, nie widzę różnicy, ale może wynika to stąd, że w Polsce nie kupuję najtańszych produktów. Smacznego panforte:-)
Pyszka