Arko to niemiecka sieć saloników z czekoladą, oferowaną pod różnymi postaciami.

Liczy sobie kilkadziesiąt placówek w całych Niemczech (w Lipsku – 3 punkty) oraz 4 w Czechach.

Sklepy ulokowane są przeważnie w centrach handlowych albo przy zakupowych promenadach, co tylko potwierdza, jaki klient stanowi target tej marki. Arko to czekoladowa „masówka”, podana w całkiem atrakcyjnej formie. Ilość punktów sprzedaży może świadczyć o jej mocnej pozycji na rynku, chociaż to, co oferuje, wcale nie oszałamia.

Spacerując po Lipsku, zajrzeliśmy do dwóch salonów. W pierwszym dostało nam się za fotografowanie, ale na szczęście sprzedawca po krótkiej tyradzie, że zdjęć robić nie wolno, bo to jego sklep i jego czekoladki (nie kwestionowaliśmy tego faktu ;-) ), odstąpił od żądania skasowania zdjęć z karty.

Wersji czekoladowych łakoci było sporo:

Pralinki klasyczne oraz barwione – w każdym możliwym kolorze, tabliczki duże i małe, batony i batoniki, czekolada w blokach, trufle, czekoladki, płyty CD z czekolady, czekoladowe komórki, owoce i warzywa z czekolady, medale, serca, monety, znaki drogowe, cukierki, a poza tym kawy, niemałe zasoby ciastek i ciasteczek – z czekoladą i bez, etc. Krótko mówiąc, kopalnia czekoladowych prezentów.

Opakowania i formy łakoci przyjemne dla oka, ale kiedy przyszło do próbowania arko-specjałów, okazało się, że zasługują na przymiotnik „przeciętne”. Arko to czekolada klasy Wedla, jaka oferowana jest w wedlowskich czekoladziarniach, czyli można, ale nie trzeba, a może nawet więcej – jeśli jest ciekawsza alternatywa (a jest), zwyczajnie nie warto. Najciekawszy produkt, jaki „na szybko” wpadł nam w oko, to czekolada nadziewana imbirem, który stanowił 35% jej składu.

W drugim obsługa była znacznie sympatyczniejsza i nie miała nic przeciw kilku fotografiom.

Wzięliśmy tam kilka trufli – gorzkie z rumem i cafe latte. O ile gorzkie z rumem były jeszcze w miarę w porządku, dość wytrawne z wyraźnie zaznaczonym dodatkiem alkoholu, tak trufla kawowa to rozczarowanie na całej linii – mdła, zbyt kremowa, całkiem nijaka w smaku, a nut kawowych – zero. Cena trufli – ok. 1 eur (4 zł). Źle wydane euro ;-)

Do domu przywieźliśmy dwie tabliczki – jedną klasycznie gorzką o zawartości 75% kakao (250 g), oraz drugą – nadziewaną, z dodatkiem czerwonego wina (50 g).

Dziś kilka słów o tej ostatniej – o czekoladzie z winem. Kolejna trafi na stół kiedyś tam, z uwagi na długi termin przydatności do spożycia, może w przyszłym roku…

Dawno temu, trafiła w moje ręcę włoska albo hiszpańska winna gorzka czekolada. Prawdziwy majstersztyk. Nie czekolada nadziewana czymś o alkoholowym posmaku, ale jednolita tabliczka z wyraźnym winnym posmakiem, której wyjątkowość i niepowtarzalność na długo zapisała się w pamięci. Nie pamiętam marki, pamiętam natomiast, że od tamtej pory nie trafiłem na nic, co mogłoby się z nią równać. Produkt Arko, niestety, zupełnie nic w tym temacie nie zmienił, ale nie miałem tu także specjalnych oczekiwań.

Arko z winem to zwykła, całkiem przeciętna nadziewana czekolada, z wyraźnym – owszem – alkoholowym posmakiem, który mógłby być jednak wynikiem dodania do nadzienia dowolnego alkoholowego aromatu. Wino „istnieje” tylko na etykiecie i na tym koniec winnych wrażeń. Nadzienia jest sporo, przez co alkoholowy posmak jest dość dominujący. Gruba, solidna, mocno kakaowa warstwa czekolady przyjemnie chrupie pod zębami, kontrastując z kremowym nadzieniem. Ten typ czekolad z winem nie zasługuje na uwagę, chyba, że chodzi nam o coś, co będzie smakować jak alkoholowa pralinka. Wtedy, jak najbardziej, można być nawet usatysfakcjonowanym, a przynajmniej nie rozczarowanym. Czekolada ma batonowy format, przypomina kilka zespolonych ze sobą pralinek. Sprawdziłem, nie żałuję, bo wiem przynajmniej, na przyszłość żałować nie ma czego, ale wracać nie będę. Ocena: 49/100.

Skład: cukier, miazga kakaowa, masło kakaowe, śmietanka, czerwone wino (3%), mleko w proszku, alkohol, syrop glukozowy, odtłuszczone mleko w proszku, dekstroza, lecytyna sojowa i słonecznikowa, ekstrakt waniliowy, aromat. Zgodnie z etykietą, pralinkowe nadzienie zawierające czerwone wino stanowi 25% składu. Zawartość kakao: minimum 50%.

Opakowanie: foliowa powłoka i kartonik
Waga: 50 g
Cena: 1,1 EUR

Podsumowując, w Lipsku zdecydowanie bardziej godne polecenia są choćby sklepy Goethe Schokoladen Manufaktur (o której więcej niebawem):

lub czekoladowe salony firmy z tradycjami, tj. założonej w 1909 r. Leysieffer GmbH & Co. KG.

Tu padł nam aparat, a konkretnie bateria dokonała żywota. Poprzedniego dnia została mocno nadwyrężona na koncercie (relacja), ale co się odwlecze… Leysieffer będzie następnym razem, a jest co pokazać i o czym pisać :-)