SAO MIGUEL Rocha da Relva.
Pozostałe wpisy o Azorach, zebrane w jednym miejscu, znajdziesz tu: AZORY
SÃO MIGUEL Rocha da Relva
Rocha da Relva na São Miguel to kolejny – po Pico da Vara – szlak, na który za pierwszym razem na wyspie nie wystarczyło nam nawet nie tyle czasu, ile dobrej woli. Trasa wydawała się za krótka i nie tak spektakularna, jak inne bardziej kuszące ścieżki w rodzaju opisywanych tu jakiś czasu temu Praia – Lagoa do Fogo (PRC02 SMI) czy Mata do Canário – Sete Cidades (PR4 SMI).
Rocha da Relva przypomina wiele szlaków dostępnych na São Jorge. Najkrócej rzecz ujmując, najpierw schodzimy do fajã (czyli do podnóża klifu) nad sam brzeg oceanu, docieramy do punktu końcowego, robimy spacer między malowniczymi domkami samotników (albo ex-malowniczymi domkami samotników, które dziś są już domkami do wynajęcia dla turystów, jak na przykład na kilku fajãs na São Jorge, choćby w Fajã do Belo), spędzamy trochę czasu kontemplując urodę fajã, ciszę i szum Atlantyku (zobacz), po czym wracamy na górę tą samą drogą. Trasa stanowi też doskonałą okazję do tego, by zobaczyć, jak wygląda jedna z nielicznych na São Miguel fajãs, ukształtowanych ze skał okruchowych (detryt). Panuje tu wyjątkowy mikroklimat, sprzyjający zarówno uprawom, jak i rekreacji. Jest uroczo, zacisznie, słonecznie i ciepło.
Punkt startowy szlaku Rocha da Relva znajduje się bardzo blisko Ponta Delgada, około 7 km, jadąc z dzielnicy Santa Clara, w której mieszkaliśmy. Zrobiliśmy tę trasę rano, ponieważ wtedy część klifu, którą prowadzi szlak, jest położona w jako takim cieniu, a takie podejście latem lepiej pokonać, zanim obleje je słońce. Schodząc do samego podnóża klifu, wprost nad kamienisty brzeg Atlantyku, pokonujemy około 600 metrów różnicy wysokości. Niedużo, ale odczuwalnie. Po drodze mijamy w większości zamieszkałe domostwa i domki letniskowe, maleńkie sady, działki rolnicze (np. poletka ziemniaczane), ogródki warzywne i mikro winnice, niektóre otoczone tradycyjnymi bazaltowymi murkami podobnymi do currais na Pico (to niewysokie i czarne jak grafit kamienne murki z bazaltu, które chronią rośliny przed bryzą morską i zasoleniem, a także zapewniają łagodniejsze środowisko dla upraw). W którymś momencie na ścieżce mija nas nawet lokals na motocyklu, co dowodzi, że da się dojechać na fajã na motorze. Kiedy czegoś bardzo się chce, to można. Z innych stworzeń zamieszkujących klif, warto wspomnieć koty (a jakże, Azory to Portugalia, a w Portugalii koty są wszędzie) oraz osły, które stanowią tu najczęściej „użytkowane” zwierzęta juczne, będące podstawowym środkiem transportu wyrobów wszelakich. Na samym dole, na fajã można skorzystać ze „strefy odpoczynku” (drewniane stoły, ławy, czyste toalety z bieżącą wodą); Rocha da Relva jest także popularną miejscówką do nurkowania.
Choć w sezonie owoce i warzywa w klifowych ogródkach wyglądają bardzo apetycznie, nie można ich zrywać ani zbierać. To prywatna własność, ale najwyraźniej nie dla wszystkich jest to oczywiste, skoro można trafić na tabliczki z informacją w tym temacie. Opis szlaku na oficjalnej stronie Azorów również zawiera wskazówkę/prośbę, by nic nie zabierać z prywatnych działek mieszkańców Relva.
Wspaniale byłoby zadekować się tu kiedyś na cały długi urlop. Szlak jest raczej sporadycznie uczęszczany, mało komu chce się schodzić z klifu tylko po to, by za chwilę wdrapywać się nań z powrotem. Kolonia kolorowych dekorowanych chatek przypomina hippisowską komunę (otoczenie niektórych domów jest nieco creepy), a poza tym cisza, spokój, niczym nieprzysłonięty widok na Atlantyk, czego chcieć więcej? Chyba tylko trzech rzeczy: wolności, czasu i pieniędzy ;)