Azory informacje praktyczne – gdzie zamieszkać, wynająć samochód i cała reszta.
Azory to – obok Islandii – jeden z najpiękniejszych i najbardziej odległych od kontynentu zakątków Europy. Turystyczna perła. Dziewięć należących do Portugalii wysp i wysepek, rozrzuconych na Atlantyku, znajduje się mniej więcej w 1/3 drogi między Europą a Ameryką. Ich onieśmielające piękno, dziewicze krajobrazy, dzika i nieokiełznana przyroda, soczysta zieleń, niezwykle przyjaźni i gościnni mieszkańcy po raz kolejny przypomniały nam, co tak naprawdę najbardziej kochamy w podróżach. Niestety, nie jesteśmy jedyni. Turystyczna popularność Azorów rośnie z każdym rokiem, co w dłuższej perspektywie przyniesie zapewne więcej szkody niż pożytku, ale… o tym już było (tutaj), a dziś o Azorach – a konkretnie o Sao Miguel, czyli największej wyspie archipelagu – praktycznie. Gdzie wynająć dom/mieszkanie i samochód, kiedy najlepiej zaplanować wyjazd i garść innych przydatnych informacji.
Czytaj też:
- Wszystko, co warto wiedzieć o trekkingu na Azorach
- Lagoa do Fogo
- Porto Formoso – plantacje herbaty na Azorach
- Restauracje i kawiarnie – gdzie zjeść na São Miguel
- Mercado da Graça – targ w Ponta Delgada
- Azory: 15 rzeczy, które warto zjeść
- Co przywieźć z Azorów?
- Co zobaczyć w Ponta Delgada
- Ponta Delgada w obiektywie
- Azory i ich zmory
- Quinta da Jardinete czyli wino na Sao Miguel
- Jak zapakować wina do samolotu?
- Sprzęt fotograficzny – co zabrać w podróż?
Archipelag Azorów jest położony ok. 1500 km od wybrzeża Portugalii. Składa się z wysp wulkanicznych, cudnie zielonych, mało plażowych, za to stworzonych m.in. do trekkingu i innych outdoorowych przyjemności. Sao Miguel i pozostałe wyspy pokryte są niesamowicie rozbudowaną siatką szlaków, które – w co chwilami naprawdę trudno uwierzyć – w znacznej mierze świecą pustkami. Każda wyspa to unikalne krajobrazy, odmienne tradycje, kultura, kulinaria, liczba mieszkanców… Każda może też stać się miejscem docelowym, tak wiele mają do zaoferowania. Tak naprawdę tylko wtedy, gdy spędzi się na nich więcej czasu można powiedzieć, że Azory faktycznie się poznało. Przebieżka po kilku wyspach w tydzień pozwoli je co najwyżej zaliczyć, ale nic ponadto, dlatego uznaliśmy, że pierwsze dwa tygodnie na Azorach poświęcimy tylko na Sao Miguel, a pozostałe wyspy zostawimy na kolejny dłuższy urlop. Po pierwszym pobycie wróciliśmy do domu bogatsi o wiele rozmów z lokalsami i ich bezcenną wiedzę, którą będzie okazja wykorzystać następnym razem. Azorów nie da się odwiedzić raz i tak po prostu o nich zapomnieć. To zaczarowany świat :-)
Poniżej: Lagoa Azul (Lagoa das Sete Cidades)
Poniżej: Lagoa Empadadas
São Miguel: Ilha verde czyli zielona wyspa
Odkrywać Azory zaczęliśmy standardowo, czyli od São Miguel. To najczęściej odwiedzany i największy z Azorów, gdzie siłą rzeczy jest też najwięcej do zobaczenia. São Miguel nazywany jest zieloną wyspą ze względu na obłędnie zielone krajobrazy, urzekające wulkaniczne pagórki otaczające kraterowe jeziora i przebogatą roślinność, której różnorodność i urodę zapewniają częste, przelotne opady deszczu i łagodna aura. Na Azorach panuje klimat najlepszy z możliwych, czyli wieczna wiosna. Więcej o pogodzie w dalszej części wpisu.
I. Gdzie zamieszkać i dlaczego nie ma to większego znaczenia
Sao Miguel, choć największa ze wszystkich 9 Azorów, wciąż jest niewielką wyspą. Jeśli wynajmiemy samochód – a bez własnego auta trudno tu choćby o sensowny trekking, ponieważ docierać do punktów startowych szlaków trzeba wcześnie, a schodzi się z nich późno – przemieszczanie się z jednego krańca wyspy na drugi zajmuje bardzo niewiele czasu. Sao Miguel w najszerszym punkcie liczy ok. 80-85 km, a w najwęższym 15-20 km. Jak widać, w jeden dzień w węższym punkcie można przejść na drugi brzeg Sao Miguel i wrócić z powrotem :-) Na tak małej powierzchni zamieszkać można wszędzie – zarówno w maleńkim Mosteiros, zacisznym Sete Cidades, jak i w Ponta Delgada. To bez znaczenia o tyle, że nieważne, skąd wyruszymy, i tak szybko dotrzemy do dowolnego celu.
Z tego względu lokum wynajęliśmy w Ponta Delgada – stolicy Azorów. Przylecieliśmy tu głównie dla trekkingu, ale też po to, by wieczorem, po powrocie ze szlaku bez problemu móc pójść na fajną kolację, napić się dobrego wina i niekoniecznie odwiedzać dzień w dzień tę samą restaurację. A w Ponta jest wszystko – i kawiarnia specialty coffee, i dobre restauracje, i świetnie zaopatrzona enoteca, i trasy spacerowe. Zresztą, stolica to wielkie słowo – Ponta Delgada jest małym, ładnym miastem zamieszkałym przez ok. 45 000 mieszkańców (dla porównania, populacja Sao Miguel liczy ok. 150 000 osób, całego archipelagu – 250 000, a np. najmniejszą wysepkę Azorów – Corvo – zamieszkuje na stałe ok. 500 osób). To labirynt urokliwych zakamarków i wąskich brukowanych uliczek z chodnikami w nieskończonej ilości wzorów, małe kolorowe kamieniczki, jedne dopieszczone, inne w ruinie, a do tego kawiarnie i restauracje, w których jest do zjedzenia i wypicia bardzo wiele dobrego, i o których więcej przeczytasz w tym wpisie.
Nasza baza w Ponta to dwupoziomowe mieszkanie w kamienicy położonej na uboczu, w Santa Clara, tuż nad Atlantykiem, niespełna 100 m od oceanu. Znajduje się w odległości ok. 1,5 km od lotniska João Paulo II (z jednej strony) oraz ok. 1,5 km od centrum (z drugiej strony), czyli od Portas da Cidade, tj. popularnego punktu odniesienia dla podawania lokalizacji mieszkań i domów wakacyjnych w Ponta. Z domu na targ (Mercado da Graça) piechotą mieliśmy ok. 2 km. Dodatkowym plusem jest pobliski duży, otwarty, bezpłatny parking położony dosłownie kilkadziesiąt metrów od domu. Wolnych miejsc było aż nadto, żadnych problemów z parkowaniem, co w dość małym i ciasnym Ponta Delgada wcale nie jest standardem.
Chatka nazywa się Em Canto de Santa Clara i jest pod każdym względem godna polecenia. Jak dla nas – idealna. Doskonale położona (przy Travessa da Igreja 135 F), przestronna i wygodna, ładnie urządzona, z czymś na kształt wewnętrznego ganku (gdzie znalazło się nawet miejsce na trzy kosze na śmieci do segregowania odpadów, za co duży plus), na który można wyjść przez otwartą kuchnię, choćby po to, by sprawdzić poziom zachmurzenia nieba. Do dyspozycji mieliśmy przestrzeń dzienną na parterze i sypialnię na piętrze, dwie łazienki (małą na dole i większą z prysznicem, na górze), dobrze wyposażoną kuchnię (drylownica do ananasa jest), pralkę, lodówkę z zamrażarką i wszystko inne, czego potrzeba do płynnego wejścia w stan urlopowy. Na dzień dobry – butelka lokalnego wina, woda mineralna i pomarańcze.
Właścicielem Em Canto jest Maria. Kolejny raz mieliśmy szczęście do portugalskiego hosta. Była niezwykle pomocna, poleciła nam kilka pięknych, całodniowych wyczerpujących tras (wpis trekkingowy już się pisze), cierpliwie odpisywała na emaile, które dostawała od nas praktycznie codziennie m.in. z prośbami o potwierdzenie tych czy innych informacji albo o rezerwacje restauracji na kolacje, ponieważ te miejsca, w których naprawdę warto zjeść, wieczór w wieczór notują komplet gości, a wiele osób nieświadomych tego faktu odbija się w nich od drzwi.
W bezpośrednim sąsiedztwie Em Canto (dosłownie 50 m od domu) działa fajna restauracja, supermarket i do bólu lokalna kawiarnia pełna przesiadujących w niej od rana miejscowych. Jeśli chodzi o supermarket, a właściwie szerzej – wszelkie podobne mu supermarkety na Azorach – nie są to dobre miejsca do kupowania czegokolwiek do jedzenia. Prawie nic sensownego w nich po prostu nie ma. Podobnie bywa zresztą w kontynentalnej Portugalii. Po jedzenie chodzi się na targ. Asortyment w supermarkecie, który mieliśmy tuż obok domu, wołał o pomstę do piekieł. Nic lokalnego, tylko marna przetworzona żywność w dyskontowym stylu, jeśli jogurty – to wyłącznie słodzone. Jeśli sery – to tylko globalnych producentów. Owoce – smutne, zmęczone i importowane. Podsumowując, do marketu można iść po zapas wody mineralnej. I tyle. Po prawdziwe jedzenie, takie, na widok którego aż chce się jeść, trzeba się wybrać na świetnie zaopatrzony targ Mercado da Graça oraz do dwóch małych sklepów (O Rei dos Queijos oraz O Principe dos Queijos), które zasługują na miano lokalnych delikatesów. To tam zaopatrzyliśmy się m.in. w chyba wszystkie dostępne lokalne sery (z różnych wysp archipelagu), którym poświęcimy odrębny wpis, wina i inne dobre rzeczy.
Przy okazji, domki i mieszkania do wynajęcia objęte oficjalnym portugalskim rejestrem oznaczone są tabliczką Alojamento Local (AL). Zwiedzając Sao Miguel można na nie trafić w wielu miejscach, niektóre są wspaniale położone, znaleźliśmy np. fajny dom ze sporym pięknym ogrodem tuż nad brzegiem Lagoa das Furnas. Wybór miejsca należy do Was, opcji jest wiele. Wszystko uzależnione jest od budżetu, ilości osób, długości pobytu i planowanego sposobu spędzania czasu.
Poniżej: Em Canto de Santa Clara
Poniżej: zakamarki Ponta Delgada
II. Gdzie wynająć samochód
Opcji wypożyczenia samochodów na Azorach jest sporo, a warunki wynajmu są bardzo różne. Najkorzystniej jest wziąć auto w małej lokalnej firmie. My wypożyczyliśmy samochód na 11 dni we Flor do Norte (pierwszych kilka dni spędziliśmy w Ponta, więc auto od pierwszego dnia nie było nam potrzebne), która współpracuje z drugą godną polecenia firmą – Ilha Verde (może wkrótce się połączą?).
Warunki wypożyczenia: bez karty kredytowej, bez kaucji, bez cyrku, z akceptem dla 2 kierowców, pełnym ubezpieczeniem (w razie szkody udział własny – do 100 EUR). Autko (Ford Ka+) nowe, kupione w lutym, z 3000 km przebiegu. Koszt wynajmu – 35 EUR/dzień. Płatność gotówką przy odbiorze. GPS kosztuje 5 EUR/dzień, ale my dostaliśmy go za free. Urok osobisty? :-) Cała transakcja przebiegła totalnie bezproblemowo: auto podstawione pod dom punktualnie co do minuty, umowa, kluczyki, uścisk dłoni, uśmiech, do widzenia. Odbiór tak samo, punktualnie o ustalonej godzinie, w umówionym miejscu, kontrola stanu auta – 30 sekund. Miły starszy Pan nie sprawdził nawet, czy GPS jest w aucie. Pewnie za dobrze nam z oczu patrzy :P
Dodatkowy plus jest taki, że we Flor do Norte oraz Ilha Verde można wskazać wyspę, na której chcemy odebrać i odstawić samochód (w kilku innych firmach też). W razie przemieszczania się między wyspami promem, auto w okresie obowiązywania umowy może podróżować z nami. Nie jest to konieczne, ale możliwe, jeśli np. mamy tyle bagażu, że wolimy używać wszędzie raz pożyczonego auta. Samochód można też wynajmować na każdej wyspie oddzielnie.
Cena benzyny w maju 2019: 1,41 EUR/litr (95), 1,55 EUR/litr (98)
I ostatnia ważna rzecz, jeśli chodzi o auto: jeżeli zależy Wam na dobrych warunkach i szerokim wyborze, warto wynająć je możliwie wcześnie. Samochód we Flor do Norte wynajęliśmy na 3 miesiące przed przylotem. Im mniejsza firma, tym mniejsza flota, a chętnych coraz więcej.
Nie będziemy Wam polecać przemieszczania się po wyspie autobusem, ponieważ ćwiczyliśmy to na Sardynii i wniosek jest jeden: taka strategia to na dłuższą metę tylko droga przez mękę. W ten sposób traci się mnóstwo czasu, który można poświęcić na poznawanie wyspy i pomykanie po pustych szlakach. Nie po to leci się 4000 km w jedną stronę, żeby tkwić na przystankach.
III. GPS, google maps czy klasyczna mapa
GPS (Garmin) dostaliśmy z Flor do Norte za free, ale na Azorach GPS generalnie w akcji sprawdza się średnio. Przy większym zachmurzeniu albo wietrze całkiem gubi zasięg i nie lokalizuje auta na mapie. Znacznie lepiej radzi sobie ipad z takim pakietem internetu LTE, który pozwala bezproblemowo korzystać z Google maps. Ipad (ten większy, z lepszymi parametrami) doprowadzał nas w każde miejsce, które przekraczało możliwości GPS. I przeważnie łapał zasięg także tam, gdzie iPhone’y nie dawały rady (szlaki w lasach, z dala od głównych dróg, szlaki na graniach, puste przestrzenie z dala od miast). Najlepsze rozwiązanie? Klasyczna mapa, do kupienia za kilka EUR w kioskach z prasą i pamiątkami – mogłaby być bardziej szczegółowa, ale przynajmniej nic nie waży i działa offline. Zawsze.
Z uwagi na ginące zasięgi i planując dłuższe trekkingi warto zaopatrzyć się też w lokalne numery emergency calls. Nasz host, wiedząc, że mamy w planach zapuszczać się w bardziej dzikie rejony, podesłał nam odpowiednie namiary w jednym z pierwszych emaili. Tak czy owak, wyspa jest mała, więc idąc cierpliwie przed siebie w końcu i tak dotrze się do jakiejś osady. Często pada, więc wody nie zabraknie ;-)
IV. Komórki
Azory to Portugalia, co oznacza, że rozmowy i internet w roamingu rozliczane są tak samo jak w UE. Korzystnie. Przy dobrym pakiecie z LTE można używać smartfona/ipada tak samo, jak w każdym innym unijnym kraju. Na luzie.
V. Zakupy
Dobrej jakości, świeże, lokalne produkty najprościej kupić na targu w Ponta Delgada i w przylegającym do niego butiku O Rei dos Queijos (Rua do Mercado Da), a także w nieco oddalonym bliźniaczym i nowszym sklepie O Principe dos Queijos przy Rua dos Mercadores 50, który od Króla różni się w głównej mierze tym, że ma w ofercie nieco mniejszy wybór serów, ale za to więcej innych produktów, np. pyszne jogurty bio w szklanych słoikach z wysepki Flores. Ceny żywności są normalne (1 kg portugalskich truskawek – 4 EUR, 1 kg pomarańczy na sok – 1 EUR, 1 ananas – 5 EUR, organiczny jogurt naturalny – 1,20 EUR, sery w zależności od typu od kilku do 30 EUR). O targu Mercado da Graça, o zakupach i o tym, co z Azorów trzeba przywieźć będziemy pisać w oddzielnym tekście. Poza Ponta warto zaopatrywać się w żywność we frutariach (warzywniakach). Wybór jest skromny, ale daje radę.
VI. Parkowanie
Parkowanie w samym centrum Ponta Delgada jest proste i tanie. Miejsc nie brakuje, koszt to 1 EUR/godzina (parkometry są usiane gęsto). Parkowanie w innych rejonach wyspy również nie stwarza żadnych problemów. Bezpłatne parkingi są wszędzie tam, gdzie być powinny, choć czasem bywają zbyt małe i ciasne, a wtedy przy nadmiernym obłożeniu trzeba kombinować. Generalnie widać, że turyści nie pieszczą się nadmiernie z autami z wypożyczalni.
VII. Pogoda
Mówi się, że pogoda na Azorach to trudny temat, a tymczasem… pogoda na Azorach to temat po prostu nieistotny, dlatego nie warto się nią przejmować :-) W słońcu jest pięknie, we mgle i deszczu też – tylko inaczej. Nisko wiszące chmury i kłęby mgły przeganiane przez wiatr wymagają jedynie odpowiednich ciuchów, chroniących przed ewentualnym zimnem i wilgocią (żeby tego doświadczyć, trzeba ruszyć w teren, a najlepiej wejść gdzieś wyżej). Aura zmienia się kilka razy dziennie, często pada, ale zwykle przelotnie, czyli nie dłużej niż kilka godzin. Po każdym deszczu wychodzi słońce i odwrotnie. Nie ma powodu dramatyzować. Studiowanie prognoz pogody i planowanie pod nie dnia to strata czasu, ponieważ co do zasady prognozy na Azorach się nie sprawdzają. W każdym momencie może się nagle rozchmurzyć albo zachmurzyć. Położenie Azorów sprawia, że co jakiś czas kumulują się nad nimi chmury, po czym niespodziewanie znikają. Poza tym, często w tym samym czasie pogoda w różnych częściach wyspy jest zupełnie inna. Przemieszczając się z punktu A do B samochodem można ewentualnie na bieżąco decydować, że wybieramy rejon bez chmur, warto jednak pamiętać, że 1-2 godziny później sytuacja może się zmienić nie do poznania. Azory to środek Atlantyku. Niestabilną pogodę najlepiej po prostu zaakceptować i zawsze mieć ze sobą lekką kurtkę przeciwdeszczową – na wszelki wypadek. Parasoli chyba nikt na wyspach nie używa. Przez dwa tygodnie spotkaliśmy 2 ludzików z parasolami w dłoniach, turystów oczywiście.
VIII. Przelot na Azory z kontynentu
Nie będziemy Wam polecać żadnej konkretnej linii, ponieważ każdy wie najlepiej, co mu pasuje, na co go stać i z jakiego miejsca w Polsce lub na świecie zorganizuje sobie podróż. Napiszemy tylko, jak polecieliśmy sami (z Warszawy).
Naszym zdaniem, z Wawy najwygodniej dolecieć na Azory via TAP Portugal. Bilety można kupić na trasach Warszawa – Ponta Delgada, Warszawa – Terceira lub Warszawa – Pico. Wszystkie loty do Ponta Delgada realizowane są z przesiadką w Lizbonie, czasem również z dodatkową przesiadką w innym europejskim porcie po drodze (my lubimy lotniska, więc w razie czego nie mamy z przesiadkami problemu, szczególnie jeśli cała podróż realizowana jest na jednym bilecie). Loty TAPu na Terceirę i Pico to – najczęściej – dodatkowa przesiadka w Ponta Delgada, choć zdarzają się przeloty bezpośrednie Lizbona – Terceira.
Przy lotach międzykontynentalnych (a lot z Polski na Azory w TAP do takich się zalicza) linia dodatkowo oferuje Stopover. To usługa polegająca na tym, że w ramach jednego biletu z miejsca A do B (np. Warszawa – Ponta Delgada) można zrobić sobie przerwę w podróży, czyli przystanek w Lizbonie lub Porto (do wyboru) i spędzić tam do 5 dni, po czym kontynuować lot do miejsca docelowego. Nie korzystaliśmy z tego, ponieważ obydwa miasta znamy i szkoda nam było tracić urlop przeznaczony na Azory, ale dla niektórych może być to opcja warta rozważenia. TAP oferuje też przy tej okazji zniżki na wybrane hotele. Na mieszkania wakacyjne niestety nie.
Druga opcja to Azores Airlines (SATA Air Açores), które latają na wyspy z głównych portugalskich portów (Lizbona, Porto, Faro w kontynentalnej Portugalii oraz Funchal na Maderze). Poza tym, są jeszcze m.in. loty czarterowe z biur podróży oraz tanie linie. Wszystko możecie wygooglać sobie w Google flights lub gdziekolwiek indziej. Do wyboru, do koloru.
IX. Loty między Azorami
Loty między wyspami archipelagu obsługuje SATA, ale siatka lotów w danym momencie roku zależy od warunków atmosferycznych; bywają okresy, w których część lotów jest zawieszana ze względu na niesprzyjającą pogodę (burze, sztormy, etc.).
Dodatkowo warto zajrzeć tu. SATA oferuje też darmowy przelot na dowolną z 9 wysp archipelagu dla tych podróżnych, którzy odwiedzają Azory przylatując z (lub odlatując z Azorów do) któregoś z trzech ww. portów w kontynentalnej Portugalii oraz w Funchal. Tutaj są dostępne do wypełnienia wnioski o darmowe loty w obydwu wariantach (dla przylotów i odlotów).
Z wyspy na wyspę można przemieszczać się również promami Atlanticoline. Kursują w sezonie, który co do zasady rozpoczyna się w połowie maja (w tym roku nieco później, bo 23 maja) i trwa – w zależności od warunków pogodowych do września lub początku października.
X. Kiedy lecieć?
Jak najszybciej, póki jeszcze Azory są prawie tak samo piękne, jak wtedy, gdy stworzyła je natura.
Klimat Azorów to całoroczna wiosna (zimą – jak wczesna wiosna, latem – jak późna). Temperatury oscylują w granicach od 10 do 15 stopni w dzień w okresie od listopada do marca, i od 15 do 25 stopni w dzień od kwietnia do października. Co do zasady, w nocy temperatury nawet w zimie nie spadają poniżej 10 stopni, latem nocne minimum to ok. 15 stopni. W chłodniejsze dni różnica temperatur się spłaszcza, w dzień i w nocy jest prawie tak samo ciepło/chłodno (w zależności od perspektywy). Przez większą część roku występują regularne, choć przelotne opady deszczu. Latem dni deszczowe zdarzają się rzadziej, ale nie znikają całkowicie, więc zawsze może się zdarzyć, że nawet w czerwcu czy lipcu, szczególnie przy krótkim pobycie, trafimy akurat na tydzień z kiepską pogodą. Taki urok Azorów. Warto pamiętać, że to właśnie ten specyficzny klimat i częste opady zapewniają niezwykłą intensywność zieleni i różnorodność roślinności na wyspach.
Tak czy owak, sezon turystyczny na Azorach rusza pełną parą na przełomie maja i czerwca. Trwa do przełomu sierpnia i września. Statystyki wskazują, że w tym czasie słonecznych dni jest najwięcej, opadów najmniej, a pogoda ogólnie rzecz biorąc jest najbardziej stabilna. Kiedy przygrzeje, temperatura może skoczyć nawet do 30+ stopni, odczuwalna jest jeszcze wyższa, ale nie trwa to długo. Co do zasady, od maja do września/października kursują też promy Atlanticoline między poszczególnymi wyspami.
Spędziliśmy na Sao Miguel dwa tygodnie (ostatni tydzień kwietnia + pierwszy tydzień maja) i w tym czasie pogodę mieliśmy naprawdę niezłą. Sporo słonecznych dni, przyjemnie ciepło nawet w momentach z deszczem. Zmienna aura nie zdezorganizowała nam żadnych planów, a w kilka pięknych, bardzo słonecznych dni w ciągu dnia robiło się naprawdę gorąco. Kwietniowo-majowa aura na Azorach chwilami przypomina lato w Zakopanem. W mieście padasz na nos z upału, a w tym samym czasie na graniach w Tatrach Wysokich może wiać, lać, a odczuwalna temperatura nie przekracza 5-8 stopni. Na Azorach jest podobnie. W miasteczkach, w słońcu bardzo ciepło, a w wyższych partiach szlaków takich jak np. podejście do Lagoa do Fogo, Lagoa das Furnas czy Sete Cidades – nagła mgła, deszcz, wietrznie i dość zimno. Trzeba o tym pamiętać, mieć odpowiednie ciuchy i zaakceptować realia. Czas od października do marca jest – teoretycznie – najbardziej ryzykowny pogodowo, ale bywa różnie. Na Azorach, podobnie jak w Portugalii, może się zdarzyć, że w grudniu, lutym czy marcu pogoda będzie zdecydowanie lepsza niż w lipcu. Bliskość Atlantyku daje gwarancję jednego – niepewności prognoz i kapryśnej pogody. Z tego względu żmudne kalkulacje proporcji dni słonecznych do deszczowych nie mają większego sensu. Decydując się na wyjazd w konkretnym terminie można oprzeć się ewentualnie na ogólnym założeniu, że pora letnia to większa szansa na dobrą pogodę niż zimowa, ale na tym koniec.
Co jeszcze?
Taksówki
Taksówka wzięta z lotniska do domu (późnym popołudniem), a później z domu na lotnisko (zamawiana przez Marię telefonicznie na 5 rano) kosztowała nas za każdym razem tyle samo – 10 EUR. Dość sporo, biorąc pod uwagę odległość (mniej niż 2 km).
Strefa czasowa
Standardowa strefa czasowa Azorów to GMT -1 w okresie obowiązywania w Europie czasu zimowego, oraz GMT (UTC +0) w okresie obowiązywania czasu letniego, czyli od kwietnia do października. Oznacza to, że na Azorach względem polskiej strefy czasowej (GMT+1 w zimie, GMT+2 latem) przestawiamy zegarki o 2 godziny do tyłu. Kiedy na Azorach w czerwcu jest godzina 20:00, w Polsce jest już 22:00. Lecąc na Azory już na starcie zyskujemy dwie godziny życia. Wracać się nie opłaca.
W praktyce ta niewielka zmiana czasu nie jest szczególnie odczuwalna. Z uwagi na napięty grafik codziennie kładliśmy się spać po północy, najpóźniej o 1:00 w nocy, a wstawaliśmy o 6:00 rano. Średnia dzienna przechodzonych na szlakach kilometrów to 20 (w praktyce czasem 25-30, a innym razem 10-15 km). Choć w PL jesteśmy wiecznie zapracowani i niedospani, na Azorach taki schemat nie kosztował nas wiele wysiłku. Urlopowa energia i ogólne szczęście wynikające z bycia jak najdalej od wszystkiego robi jednak swoje :-)
Schengen, czyli bez paszportu
Azory to Portugalia (zamorskie autonomiczne terytorium Portugalii z własną administracją), więc wyspy należą do strefy Schengen, co oznacza, że w podróż można ruszyć z dowodem osobistym, pod warunkiem, że nie lecimy z przesiadką np. w Szwajcarii (część lotów TAP Portugal ma interlanding na przykład w Genewie).
Waluta
Taka sama jak w Portugalii, czyli EUR.
Komunikacja po angielsku
Dzięki położeniu Azorów na trasie pomiędzy Europą i USA oraz częstej emigracji zarobkowej lokalnych mieszkańców do Stanów, komunikacja po angielsku w większości miejsc nie stanowi najmniejszego problemu. Pod tym względem jest nawet lepiej niż miejscami w Lizbonie.
Bezpieczeństwo
Co do zasady, jest czysto (gdzie nie jest – pisaliśmy tutaj) i bezpiecznie. Nocą można bez stresu spacerować po mieście, wracać z kolacji do domu piechotą grubo po północy. Drogi po zmroku są jeszcze bardziej puste niż za dnia. Kto oglądał Stories, ten wie. Nawigacji w samochodzie nie trzeba chować do schowka, nic się nie dzieje. Publiczne toalety, np. przy punktach startowych szlaków, są zaskakująco czyste i wyposażone we wszystko co trzeba (mydło, woda, papier toaletowy, ręczniki). Albo taki standard albo mieliśmy wyjątkowe szczęście.
Co zobaczyć, gdzie trekkingować, co i gdzie jeść, co i gdzie kupować oraz co przywieźć z Azorów – te i kilka innych tematów zostawiamy do oddzielnych wpisów, ponieważ materiału mamy aż nadto. We wpisie o jedzeniu będzie o wszystkim, tylko nie o cozido czy bolos levedos. Kuchnia Azorów to na szczęście coś znacznie ciekawszego niż opisywane wszędzie drożdżowe bułki i wulkaniczny gulasz.
tbc.
Super poradnik. Podoba mi się podejście do deszczu, mam tak samo-olewam:) Z jakim wyprzedzeniem kupowaliście bilety w TAP? I z jakim maksymalnym można u nich kupować?
Otóż to. Z cukru nie jesteśmy:-) Tym razem 4 miesiące wcześniej, czasem nawet na rok do przodu. Maximum to właśnie 12 miesięcy.
Mam Azory w planach od pewnego czasu, ale wciàż nie wiem, czy to kierunek dla mnie? Nie lubię deszczowych wakacji
Gosia, Szymon, opisujcie proszę szybko szlaki i zakupy, lecę pod koniec sierpnia, potrzebuję danych!:)
Zakupy już są: https://www.facetikuchnia.com.pl/azory-co-przywiezc-przewodnik-zakupowy/ A pierwszy wpis trekkingowy też już prawie gotowy:-)
podaj namiary na chatkę w PDL, lecę przełom octubra i novembra, regards
Adres podaliśmy w treści;-)
Travessa da Igreja 135 F, Ponta Delgada
Piękne zdjęcia, zazdroszczę wyprawy i czekam na więcej!
Rewelacyjny pakiet danych, praktycznie i bardzo szczegółowo, wielkie dzięki. Miotam się między decyzją „lecieć” i „nie lecieć” od kilku lat, a narzekania innych, głównie na pogodę, nie ułatwiają mi życia. Widzę, że nie każdemu przeszkadza deszcz, co jest już jakąś wytyczną. Teraz muszę się zastanowić, czy jestem z gatunku tych wrażliwych, którzy pierwszego dnia obrażą się na pogodę mimo najszczerszych chęci podołania wyzwaniu, czy zakocham się w Azorach od pierwszego wejrzenia, jak jak Państwo. Bo mam wrażenie, że tak właśnie się stało:) Zakochaliście się w tej deszczowej zieleni, prawda? Czytam ten wpis i między wierszami, co drugie zdanie, widzę „kochamy te wyspy takimi jakie są”:) Fajna sprawa, fajne nastawienie, pozdrawiam serdecznie.
Świetnie opisane, przeczytałam od deski do deski i przyznaję, mam wielką ochotę spędzić tam urlop. Dobrze zaplanowany, nie na szybko, tak jak u Państwa. Dziś lub jutro wyślę email z dodatkowymi pytaniami, z góry dziękuję za odpowiedzi:) Pozdrawiam serdecznie, Ania
Mam pytanie o plecaki LowePro? Naprawdę takie wygodne, w sensie, że po całym dniu dźwigania fotoszpeju plecy nie bolą? Pytam Małgorzatę, bo rozumiem, że sama dźwiga?:-)
Azory to moje wielkie marzenie, wciąż do zrealizowania. Wpis świetny, mnóstwo konkretów, czekam na więcej i pozdrawiam serdecznie!
PS. Sernik z malinami to mega sztos:D piekłam już 3 razy!!!
Super przydatny wpis, skorzystam już niebawem.
Dzień dobry, planuję przyszłoroczny wyjazd na Azory (lot na Sao Miguel lub Terceirę) i zastanawiam się nad majem (majówka) albo sierpniem (połowa miesiąca, ok. 15, żeby zaoszczędzić trochę urlopu). Jak Państwo uważają, który termin będzie lepszy? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź. Praktycznie codziennie sprawdzam loty, zależy mi na dobrej ofercie z pełnym bagażem, bo kiedy patrzę na te Państwa zakupy… Ech, jak podróżować tanio, kiedy takie wspaniałości tam na mnie czekają:) Pozdrawiam serdecznie:)
Dzień dobry,
reprezentuję firmę wykonującą sklepy i strony internetowe i chciałabym dowiedzieć się czy są Państwo zainteresowani takimi usługami? Mamy siedemnaście lat doświadczenia, wykonaliśmy ponad 3200 serwisów, oferta i ceny są dostosowane do możliwości jednoosobowych działalności, małych i średnich firm. Działamy sprawnie, wyręczając klienta w wielu kwestiach.
Nie chciałabym tracić Państwa czasu, jeśli udało mi się Państwa zainteresować proszę o odpowiedź (najlepiej podając numer telefonu kontaktowego) – skontaktuję się i przedstawię szczegóły naszej oferty.
Zachęcam do kontaktu.
Marta Barg
tel.: 792-519-647
Drodzy Państwo, pod wpływem wiosennych materiałów wybrałam się na Azory, a konkretnie na Sao Miguel, na przełomie sierpnia i września, wróciłam do Poznania tydzień temu pewna, że powrócę na te piękne wyspy najszybciej jak to możliwe, mam nadzieję, że już w przyszłym roku. Wszystkie porady bardzo się przydały, żałuję tylko, że nie doczekałam się wpisu o restauracjach, ale i tak czekam nań z niecierpliwością, chętnie porównam swoje wybory z wyborami moich ulubionych blogerów:) Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych szaleństw w Piemoncie!:)
Bardzo nam miło, trzymamy kciuki za realizację planów:-)
Piękne wyspy, byłem raz na kilkudniowej objazdówce z biurem, ale chciałbym powtórzyć tak jak Wy – by my self. Świetny post, mnóstwo pożytecznych danych, ale i tak wysłałem email z kilkoma pytaniami, dzięki z góry za odpowiedź, pozdrawiam, Mateusz.
Odesłaliśmy odpowiedzi:-), pozdrawiamy
Azory to będzie moja podróż poślubna i już korzystam z tych porad:) A przepis na ciasto śliwkowe ciotki Eli jest po prostu cudowny:) Pozdrawiam serdecznie!
Love it!
Wszystko wskazuje na to, że rok 2020 będzie tym, w którym wreszcie zrealizuję swoje marzenie o Azorach. Bardzo pomocny wpis, a dodatkowe pytania pozwalam sobie przesłać emailem. Będę wdzięczna za odpowiedź do końca listopada:) pozdrawiam serdecznie, Agata
Jak Państwo myślą: czy ma sens lecieć tam w marcu? Rozważam Sao Miguel, na pierwszy raz, 7-10 dni.
To zależy. Tak jak napisaliśmy, kiedy plany uwzględniają przemieszczanie się promem pomiędzy wyspami (jest taniej niż samolotem), najlepszy czas to letnie miesiące (kalendarz rejsów co roku jest z grubsza podobny). W innych przypadkach marzec będzie prawie tak samo dobry, jak maj czy październik. W marcu może trochę więcej padać, ale nie musi. Pogoda na Atlantyku jest mało stabilna, a śledzenie prognoz na Azorach nie ma większego sensu, ponieważ sprawdzają się sporadycznie:-)
Od tej zieleni aż bolą oczy ??
Zachwycające!
Niesamowite, mam nadzieję, że kiedyś i mnie będzie dane:)
Czy za wynajem auta płaciliście z góry?
Podoba mi się sposób w jaki piszesz :).
Dziękujemy, ten tekst pisała akurat moja żona:-)
Hej,
Mam pytanie odnoście ukształtowania terenu i dróg. Czy dużo jest niebezpiecznych podjazdów – stromych bez barierek (jak np. na Majorce) czy raczej poruszanie się samochodem należy do miłych czynności? :)
Każda wyspa jest inna, ale generalnie w porównaniu z Maderą na Azorach stromych podjazdów praktycznie nie ma. Nie ma również tuneli typowych dla Madery, a dodatkowo drogi są przeważnie puste, ruch samochodowy jest naprawdę niewielki. Ja lubię jeździć wszędzie, ale Azory nie powinny stresować nawet wrażliwych kierowców:-)