Herbata z Azorów – plantacja herbaty Porto Formoso.
Herbata z Azorów
Pola herbaciane po horyzont to jedna z popularniejszych atrakcji największej wyspy azorskiego archipelagu – São Miguel. Herbaciany paradoks Azorów polega na tym, że choć mieszkańcy wysp od lat mają pod nosem wspaniałej jakości herbatę, nie potrafią należycie wykorzystać jej potencjału. Ale po kolei.
Dwie najstarsze – choć już nie jedyne (Szkocja!) – europejskie plantacje herbaty, tj. Porto Formoso i Chà Gorreana (tuż obok punktu startowego pięknej Rota do Chà) – funkcjonują do dziś na Azorach, w północnej części Sao Miguel, w regionie Ribeira Grande. To dwie ostatnie manufaktury z działających pierwotnie na wyspie czternastu. W latach świetności, tj. w połowie XIX wieku, uprawy azorskiej herbaty zajmowały powierzchnię około 300 hektarów, z których pozyskiwano 250 ton herbaty rocznie. Plantacje zaczęły popadać w ruinę po I wojnie światowej, kiedy wskutek zmiany polityki celnej bardziej opłacalne stało się sprowadzanie herbaty z portugalskiej kolonii – Mozambiku.
Jeżeli masz ograniczoną ilość czasu i musisz zdecydować się na wizytę w jednej z dwu manufaktur, odwiedź Porto Formoso. To plantacja bardziej kameralna i nieporównanie fajniejsza niż Gorreana, choć dla pełni obrazu warto zajrzeć do obydwu. Za Chà Gorreana przemawia fakt, że jest to najstarsza w Europie manufaktura herbaty, działająca nieprzerwanie od 1883 roku, Porto Formoso wygrywa jednak lokalizacją, piękniejszą panoramą, tarasem widokowym i spokojniejszą, a nawet nieco senną atmosferą spowodowaną zdecydowanie mniejszą liczbą turystów, których większość odwiedza marketingowo sprawniejszą Cha Gorreana. W Porto Formoso doświadczysz uroku ciszy i piękna zieleni, a przy okazji kupisz świetną herbatę i pamiątkowe ceramiczne filiżanki. W Chà Gorreana przy odrobinie dobrej woli osiągniesz z grubsza to samo, pod warunkiem, że zajrzysz tam w środku tygodnia, w deszczowy dzień, na kwadrans przed zamknięciem albo wcześnie rano ;-)
Skąd herbata na Azorach?
Pierwszym hitem eksportowym Azorów były pomarańcze. Od końca XVII do początku XIX wieku sady pomarańczowe zajmowały większość terenów uprawnych na wyspach, a główny rynek zbytu owoców stanowiła Wielka Brytania. Gaje pomarańczowe były w owym czasie tak powszechnym elementem krajobrazu Azorów, jakim dziś są hortensje, bonanza skończyła się jednak równie nagle, jak się zaczęła. W latach ’60 XIX wieku wyspy nawiedziła plaga, która w ciągu zaledwie kilku lat bezpowrotnie zniszczyła sady owocowe, wykańczając tym samym biznes pomarańczowy. Nadzwyczajna zmiana okoliczności wymusiła na mieszkańcach i lokalnej władzy zmianę perspektywy oraz szybkie poszukiwanie nowych źródeł przychodu. W ten oto sposób, w rezultacie sadowniczej katastrofy, na Azorach rozpoczęto uprawę chińskiej herbaty Camellia Sinensis. Z czasem, część sadów pomarańczowych przekształcono też w winnice.
Z pomarańczową zarazą, stanowiącą wstęp do herbacianego okresu w dziejach Azorów, wiąże się jeszcze jedna ciekawa historia. Gdy azorskie sady pomarańczowe rok po roku zaczęły masowo chorować i wymierać, a wyspiarze stanęli w obliczu malejących zbiorów i braku źródeł utrzymania, władze Azorów za winowajcę nagłej, ówcześnie niezrozumiałej rolniczej katastrofy uznali Priolo – gila azorskiego (zwanego też gilem z Sao Miguel). Co więcej, ogłoszono, że za każdego martwego ptaka wypłacana będzie nagroda. Pech niedużego puszystego Priolo, dziś zagrożonego wyginięciem i zaliczanego do endemicznych gatunków Sao Miguel, polegał na tym, że jako miejsce siedlisk upodobał sobie właśnie sady pomarańczowe. Natura ludzka ma to do siebie, że w stanie zagrożenia irracjonalnie i desperacko poszukuje wroga, a symbolicznym wrogiem azorskich pomarańczy stał się właśnie bogu ducha winny gil. Zubożali wyspiarze, zachęceni perspektywą łatwego zarobku w amoku wystrzelali większość populacji Priolo, który był celem tym łatwiejszym, że na wpół oswojonym. Późniejsze badania dowiodły rzecz jasna, że przyczyną sadowniczej zarazy była nieznana wcześniej choroba grzybicza, a nie mały latający puchacz, który po prostu lubił przesiadywać w gajach pomarańczowych. Tak czy owak, dziś ani Priolo, ani plantacje pomarańczy nie tworzą już typowego krajobrazu Azorów.
Chińska herbata została sprowadzona na Azory w drugiej połowie XVIII wieku okrężną drogą, bo z Brazylii. Stało się tak dlatego, że pierwsze nasiona herbaty, które król Portugalii Joao VI – rezydujący ówcześnie w Brazylii – otrzymał w prezencie od cesarza Chin, zasadzono w Rio de Janeiro. To właśnie stamtąd sprowadzono na Azory pierwsze sadzonki Camellia Sinensis. Początkowo rośliny te traktowano głównie jako ozdobne. Dopiero w roku 1878, z inicjatywy Sociedade Promotora da Agricultura Micaelense, sprowadzono na Sao Miguel dwóch chińskich ekspertów z Macao, których zadaniem było nauczyć lokalsów tajników uprawy i przetwarzania herbacianych liści na skalę przemysłową.
A Fábrica de Chá Porto Formoso
Manufaktura Porto Formoso ulokowana jest na porośniętym herbacianymi krzewami soczyście zielonym wzgórzu schodzącym ku malowniczej zatoce. Fabryka rozpoczęła działalność w roku 1920; przetrwała do lat ’80 ubiegłego wieku, kiedy to zamknięto ją z przyczyn finansowych. W 1998 roku herbaciana posiadłość zmieniła właściciela, który dokonał kompleksowej rewitalizacji terenu, wznowił produkcję i w roku 2001 udostępnił manufakturę do zwiedzania turystom. Od tego czasu faktoria Porto Formoso stara się kreować wizerunek marki tak, by postrzegać ją nie tylko jako fabrykę herbaty, ale też miejsce niejako upamiętniające herbaciany dorobek Sao Miguel.
Od 2001 roku, w każdą pierwszą sobotę maja, Porto Formoso organizuje Início de Colheita – wydarzenie o charakterze kulturalnym i turystycznym. To coroczne, uroczyście oficjalne rozpoczęcie sezonu, w ramach którego odtwarzany jest tradycyjny rytuał ręcznego zbioru herbaty. W herbaciany event angażowanych jest wówczas przeszło stu „aktorów”, odzianych w stroje z epoki i wyposażonych w wiklinowe kosze. Jak powiedział nam sympatyczny pracownik Porto Formoso, celem tej inicjatywy jest przybliżyć zarówno miejscowym, jak i turystom zwyczaje i doświadczenia mieszkańców Azorów z czasów, w których herbata odgrywała istotną rolę w życiu gospodarczym i społecznym regionu.
Zbiory herbaty trwają – w zależności od pogody – mniej więcej od końca kwietnia do połowy września, w czasie mniejszego natężenia opadów deszczu, który skutkuje wolniejszym wzrostem herbacianych pędów. Po zbiorach liście trafiają do manufaktury, w której przetwarzane są w pełni naturalnie, z użyciem tradycyjnej maszynerii. Proces produkcji herbaty „from leaf to cup”, ze względu na delikatność i wrażliwość surowca po zebraniu liści trwa bardzo krótko. Poszczególne etapy to więdnięcie, przesiew, oksydacja (utlenianie) lub fermentacja (w przypadku zielonej herbaty – w Chà Gorreana) i suszenie, po których następują jeszcze sortowanie, ocena sensoryczna dokonywana przez herbacianego kipera i pakowanie.
Chà znaczy herbata
Oferta produktowa Porto Formoso obejmuje cztery rodzaje herbaty: orange pekoe, pekoe, broken leaf oraz home blend, czyli mieszankę trzech ww. rodzajów. Najszlachetniejsza i najbardziej wyrazista w aromacie i smaku jest orange pekoe, uzyskiwana ze szczytowego pąka i pierwszego listka pędu. Zaraz za nią plasuje się pekoe – z drugiego liścia pędu. Trzecim rodzajem jest wyraźnie słabsza w smaku broken leaf – z trzeciego liścia i cząstek z pozostałych liści. Home blend to z kolei herbata z pierwszego zbioru w danym roku, która zawiera wszystkie listki pędu. W Porto Formoso powiedziano nam, że mieszkańcy Azorów najczęściej piją słabsze herbaty, czyli właśnie home blend oraz broken leaf. To wiele tłumaczy, o czym więcej za chwilę.
Wstęp na teren plantacji, zwiedzanie herbacianej manufaktury z pracownikiem-przewodnikiem, który w szczegółach opowiada o historii azorskiej herbaty oraz procesie jej pozyskiwania i przetwarzania, jak również powitalna/pożegnalna filiżanka herbaty serwowana na koniec wizyty są bezpłatne, choć naszym zdaniem byłoby lepiej, gdyby przyjęto inną strategię. Może gdyby zrezygnowano z wariantu free of charge, dopracowano by kilka szczegółów? Może herbata byłaby wówczas parzona należycie, z najlepszych a nie najtańszych liści, a odwiedzający fabrykę mieliby okazję przekonać się o jej walorach? Bo azorskie herbaty są naprawdę wspaniałe. Mają delikatny smak, wolny od natrętnej herbacianej goryczki tak typowej dla wielu innych – teoretycznie dobrych – czarnych i zielonych herbat różnych odmian. Goryczka nie pojawia się nawet wtedy, gdy herbatę przetrzyma się w zaparzaczu dłużej niż przepisowe kilka minut. Herbata z Azorów nie wysusza śluzówki, nie zawiera barwników (więc nie farbuje filiżanek), nie jest w żaden sposób inwazyjna. Jest idealna, ale docenią ją tylko ci, którzy w herbacie szukają niuansów, a nie rasowego jebnięcia w stylu reklamowanej w telewizorni „herbaty” z marketu. Jakby tego było mało, uprawy herbaty Porto Formoso są organiczne, wolne od jakichkolwiek środków ochrony roślin, ponieważ klimat Azorów wyjątkowo sprzyja uprawie herbacianych krzewów, a na wyspach nie rozwijają się żadne zarazy, które wymagałyby chemicznej ingerencji w plantacje.
Problem polega na tym, że mieszkańcy Azorów – podobnie jak Portugalczycy z kontynentalnej części kraju – co do zasady nie należą do wielkich entuzjastów herbaty i niestety nie potrafią jej ani zaparzyć, ani wyeksponować. To, co podają jako lokalną herbatę zarówno w Porto Formoso, jak i w Chà Gorreana nie smakuje nawet w połowie tak dobrze, jak te same liście odpowiednio zaparzone w domu. W teorii niby wiedzą, co i jak. Dwie łyżeczki herbaty na jeden litr wody wysokiej jakości (zaznaczam – mineralnej, nie kranówy; my wszystkie kawy i herbaty parzymy na odpowiedniej wodzie mineralnej, być może nie dla każdego to takie oczywiste), ale w praktyce po prostu im to nie wychodzi. Pekoe, orange pekoe i pozostałe mniej szlachetne liście powinny być parzone dłużej aniżeli sugerowane trzy-cztery minuty. Herbata z Azorów nabiera mocy po co najmniej 10 minutach parzenia, my często parzymy je nawet kwadrans, a jednocześnie po takim czasie nie pojawia się nawet cień goryczki. Żadnych zgrzytów, tylko pełny, naturalny smak, ale by to osiągnąć, trzeba spełnić kilka podstawowych warunków. Kluczowe są proporcje herbaty do wody, jakość wody i czas. Przy odpowiedniej metodzie parzenia wyraźnie czuć różnice między pekoe, orange pekoe, broken leaf i home blend, ale nawet ta ostatnia smakuje naprawdę dobrze. A zaparzona w ramach darmowej wizyty niestety nie oszałamia. Oznacza to jedno: niezależnie od herbacianych doznań w manufakturze, herbaty warto kupić na zapas i cieszyć się nimi w domowym zaciszu. Nam przypadły do gustu tak bardzo, że po wykończeniu pokaźnych zapasów z podróży, kilka miesięcy temu zamówiliśmy kolejną wielką paczkę online z wysyłką z Terceiry.
Adres:
A Fábrica de Chá Porto Formoso
Estrada Regional 24
9625-413 Porto Formoso
Czytaj też:
- Azory – zestaw praktycznych informacji w jednym wpisie
- Co zobaczyć w stolicy Azorów
- Ponta Delgada w obiektywie
- Wszystko, co chcesz wiedzieć o trekkingu na Azorach
- Lagoa do Fogo – zamiast wjechać, wejdź
- Co jeść na Azorach?
- Mercado da Graça
- Co warto przywieźć z Azorów?
- Dlaczego turysta to zło, czyli Azory i ich zmory
- Quinta da Jardinete – winnica na Sao Miguel
- Jak zapakować wina do samolotu?
Biedne ptaki. To tak, jakby dziś w Polsce ogłoszono, że super roznosicielem koronawirusa są wiewiórki, a za każdą unicestwioną sztukę obywatel dostanie 100 zł. Co by się działo? Lepiej nie myśleć. A tak poza tym, świetny wpis!