Jak spakować wina – krok po kroku.
To jest post, który powinien powstać bardzo dawno temu. A powstał ledwie tydzień wstecz, w Sewilli.
Czytaj też: co przywieźć z urlopu?
Jak spakować wina?
Nie jest tak, że kiedy lecisz na wakacje samolotem (zamiast toczyć się pojazdem czterokołowym) to nie możesz przywieźć żadnych win ani w ogóle nic płynnego. Możesz, wystarczy tylko chcieć :-)
Uprzedzając ewentualne uwagi, to nie jest wpis o tym, że najlepiej transportować samolotem trunki w rodzaju porto i sherry, bo – jak twierdzą niektórzy – wino średnio znosi takie podróże. Samopoczucie wina jest ważne, ale my jeszcze gorzej znosimy polskie marże na winie. I takie – niestety powszechne – zagrania jak na przykład sprzedawanie naprawdę bardzo średnich porto po 400 zł za butelkę w sytuacji, gdy za granicą zdecydowanie lepsze można kupić za 150-200 zł. A często nawet taniej, i to na lotnisku. To samo dotyczy choćby riojy. Dobrych sherry praktycznie u nas nie ma, więc tu przynajmniej sytuacja jest klarowna.
Limity
W przypadku podróży po Unii samochodem sprawa jest prosta: możesz kupić i przywieźć do kraju 90 litrów wina. To dokładnie 120 butelek :-) Francja, Włochy, Hiszpania, Portugalia, Niemcy, Węgry, Morawy czekają na zmotoryzowanych… ;-) W przypadku win musujących (szampan, cava) limit wynosi 60 litrów, czyli 80 butelek. Ogranicza Cię wyłącznie pojemność bagażnika i zasobność portfela. No i zdrowy rozsądek ;-)
W przypadku podróży autem poza Unię limity są odpowiednio (kilkukrotnie) niższe, ale pytanie, czy ktoś to w ogóle sprawdza w przypadku zwykłych – takich jak my – ludzików? Kiedy w zeszłym roku byliśmy w Szwajcarii, przy zakupach trzymaliśmy się limitu butelek, mieliśmy rachunki etc., ale przy wyjeździe na granicy pies z kulawą nogą nie zwrócił na nas uwagi, więc… Może trzeba było pakować, ile bagażnik pomieści? Jeśli ktoś ma jakieś ciekawe doświadczenia, niech odezwie się w komentarzu.
Przywieź sobie sam
Przy podróżach samolotowych jest trudniej, ale nie ma dramatu. Nawet mieszcząc się w limicie 23 kg bagażu rejestrowanego na osobę, bez dopłat za nadbagaż bez problemu można przywieźć 6-7 butelek w jednej walizce. Jeżeli podróżujesz w parze, ot tak, bez nadzwyczajnej kombinatoryki możesz być na plusie o kilkanaście świetnych butelek wina. Takich, których do Polski nikt nigdy nie sprowadzi, a jeśli nawet – będzie usiłował je sprzedać z 200-400% marżą.
Wybór jest prosty: być sobie naiwnym jelonkiem albo sterem-żeglażem-importerem, który wie, jak spakować wina i przywieźć je we własnym zakresie. Bez pośredników.
Ktoś być może napisze, że przecież można wysłać kurierem. Kto tak myśli, zapewne nigdy sam nie próbował. Wino to towar wrażliwy, a w cennikach kurierów za granicą Polska wciąż jest w grupie „kraj trzeciego świata”, w związku z czym limity dla butelek są marne, a stawki wysokie. Z Polski nawet zamawianie win online do łatwych nie należy. Vinologia, słynny wine bar w Porto, który ma w portfolio wiele dobrych i niszowych marek, do Polski nie wyśle nic. Na pocieszenie sympatyczna ekipa V dała nam złotą radę: zamówcie sobie paczkę do znajomych z Niemiec, a oni niech wyślą do Was. Nawet jeżeli ten czy inny sklep wysyła cokolwiek na dziki wschód, asortymentu nie da się porównać z tym, co można kupić w ojczyźnie tego czy innego wina.
A teraz do rzeczy, czyli jak spakować wina krok po kroku:
(najpierw opis, a po nim obrazki)
Po pierwsze,
wybierając się na urlop walizki spakuj tak, by w każdej o limicie 23 kg (to ta średnia) mieć co najmniej 10-12 kg zapasu. Im więcej, tym lepiej.
Po drugie,
namierz dobry sklep z winami tam, gdzie spędzasz urlop. Nie jakiś tam market z butelkami za 2 EUR, ale przyzwoity butik z pełnym asortymentem podzielonym na regiony i kompetentną obsługą, która w razie czego służy wiedzą i wsparciem w wyborze. Dodatkowy plus jest taki, że w dobrym sklepie z winami zakupione butelki ładnie opakują Ci w bąbelki. To nie jest konieczne, ale przyspieszy pakowanie.
Po trzecie,
pakując się z powrotem, zyskasz dodatkowo nawet do 3 kg dzięki zużytym na urlopie kosmetykom. W razie potrzeby bez żalu możesz zostawić inne pierdoły, np. zniszczone trampki albo najbrzydsze t-shirty ;-) (po przejściu jednego dnia całego szlaku Cinque Terre rozpadły nam się kiedyś – odpowiednio – Conversy i Campery).
Po czwarte,
przed pakowaniem zaopatrz się w: rolkę papierowego ręcznika i odpowiednią ilość plastikowych torebek; mogą być reklamówki po zakupach albo worki na śmieci, oczywiście brand new ;-) W miarę możliwości bezzapachowe, w przeciwnym razie trzeba będzie wietrzyć walizki. Jeżeli mieszkasz w wynajętym lokum wakacyjnym, ręczników papierowych i worków na śmieci w każdym rozmiarze masz zwykle pod dostatkiem. Zapachowych i bez.
Po piąte,
w ostatnią noc urlopu, kiedy będziesz się pakować (dlaczego my zawsze pakujemy się w nocy?), naszykuj tyle użytych na wakacjach t-shirtów, ile masz butelek + 2 razy tyle toreb lub worków foliowych + papierowy ręcznik.
Po szóste,
przygotuj butelki. Ustaw wszystkie razem, żeby o niczym nie zapomnieć. Te, które są w finezyjnych opakowaniach rozbierz z pudełek lub drewnianych skrzynek. Zawsze trochę tego szkoda, bo wino w pełnym rynsztunku wygląda jakby bardziej godnie, ale z czasem… idzie się przyzwyczaić ;-) Kiedyś składaliśmy kartony i wciskaliśmy do walizek, bo to przecież mało waży, ale sensu w tym tyle co nic. Zresztą, są i takie pudełka, których nawet złożyć się nie da, jak na przykład poniższy Burmester i jeszcze bardziej pancerny Cockburn’s.
Porto ze zdjęcia kupiliśmy na lotnisku w Lizbonie lecąc do Sewilli, bo wszystkie loty TAP mają tam międzylądowanie i przesiadkę. Czasu było sporo, w drodze powrotnej miało być mniej, więc… Poza tym, w Lizbonie – jak na lotnisko – mają świetnie zaopatrzone sklepy i wina w normalnych cenach. Marży jest może ćwierć promila. W Lizbonie wszystko jest tak jak trzeba, cudne miasto :-)
I po siódme, do dzieła, czyli:
- szyjkę butelki z korkiem owijasz papierowym ręcznikiem
- taki pakunek owijasz w foliową torebkę
- dalej, owijasz w t-shirt – technika dowolna, po pierwszej serii będziesz wiedzieć, jak to zrobić dobrze
- znów torebka foliowa i układamy w walizce. Torebki są zdublowane na wszelki wypadek. Tylko raz rozszczelniły nam się polskie wódki wiezione do Francji na prezent. Korkowane wino trzyma się lepiej, ale nigdy nic nie wiadomo
- wina lądują na dnie, ładnie mieszczą się w rowkach na waleta (większość walizek ma rowki)
- dopiero na elegancko spakowanych butelkach układamy inne rzeczy
- ważne: walizki muszą być dobrej jakości. To nie znaczy, że firmowe za 2000 PLN, ale dobre. U nas: Delsey, Samsonite i no name z francuskiego carrefoura za 50 EUR, bo zabrakło kiedyś miejsca na zakupy z Hellfestu – no name dobrze służy już prawie 10 lat, Delsey jeszcze dłużej
- kwestia subiektywna: jeżeli w spakowanych po harcersku walizkach mamy dużo dobrych win, których – w razie niepowodzenia operacji – byłoby nam bardzo szkoda, korzystamy z opcji pakowania waliz w folię na lotnisku. Wtedy, nawet jeśli ktoś z obsługi naziemnej postanowi poskakać po naszym bagażu albo łupnie nim gdzieś w rewanżu za ciężar, walizka będzie do wymiany, ale bagaż pozostanie na swoim miejscu. Standardowa cena pakowania na europejskich lotniskach – 10 EUR za walizkę, można płacić kartą, czynne przez większą część doby albo 24h
To wyrzucamy:
W to pakujemy:
Wolne przestrzenie przy rantach izolujemy chusteczkami ;-)
Później tylko paciorek przy odprawie i fru ;-)
A tak poważnie, diabli wiedzą, jak to działa, ale niezależnie od tego, czy wciśniemy do walizki 5 czy 7 butelek, na lotnisku waga zawsze pokazuje 19,5 kg. Może raz było 20,5. Sabotaż jakiś, ale że ludzki, to nie mamy nic przeciw. Każda rezerwa zapewnia spokój ducha.
Skoro już wiesz, jak spakować wina – na zdrowie, owocnych zakupów i powodzenia!
Na poniższym zdjęciu jest sklep, który mieści się akurat nie w Sewilli, a w Belem. Większość z Was pewnie trafi tam z powodu ciastek ;-) więc może traficie i tu:
Jak spakować wina – cdn.
Pięknie opisane! Tego tekstu się nie czyta, ten tekst sam płynie! Jak wino;-)
Bagaże są kontrolowane wybiórczo przez służbę celną. To oni decydują który lot sobie „prześwietlą” i dlaczego. Mam za sobą sprawę karną za przemyt ze względu na przewożenie nieodpowiedniej ilości takiegoż towaru ;) Podróż była daleka, jedno lokalne lotnisko, przesiadka w dużym porcie lotniczym o zaostrzonym rygorze a dostało mi się po łbie po wylądowaniu na lotnisku Chopina :) Procedura niezbyt przyjemna, parę godzin przesłuchiwania i wypełniania raportów, a następnie 2 lata odwiedzin w sądach. Gra niewarta 2 butelek więcej ;)
Czyli wniosek jest jasny: szalejemy tylko w ramach Unii. Nie ma takiej walizki, do której weszłoby 120 butelek;-) Dzięki za komentarz:-)
My do Portugalii w jedną stronę lecieliśmy tylko z podręcznym. Plan był taki, żeby na powrót kupić oddzielną torbę i do niej zapakować wina po kokardę (cebula mocno :P ) :D Weszło może z 8-9 butelek, akurat pod limit. Torba służy do tej pory i jest jedną z fajniejszych pamiątek z wakacji :D
:D nie wątpię!
W drodze powrotnej z Finlandii przemycalismy nie wino, a lokalne mocniejsze specjaly. Niestety bagaż okazał się za ciężki i część zdobyczy próbowałam zostawić z odprowadzajacym. Małe lotnisko na północy, niewielu pasażerów. Celniczka, kiedy zobaczyla, że wypakowalam likiery z Koskenkorva stwierdziła, że ona nic nie widzi, patrzy w inną stronę i możemy włożyć te butelki do walizki nadawanej. No to już miałam w nosie czy komuś się wyda za ciężka przy przesiadce w Helsinkach. No ale myślę, że to przypadek jeden na 100 tysięcy. :-)
Może nawet jeden na milion, ale za to jaki piękny!???
A ja mam pytanie o krem:) co to ten biafine?
Krem do rąk, najlepszy:-)
Gdzie można kupić?
Wracaliśmy z Francji przez Szwajcarię. Wcześniej odwiedziliśmy wuja w Niemczech. Wujo pędzi bimber- a potem z niego różności wyciąga( kawowy z pomarańczami jest zacny). Problemem Wuja jest to że nie lubi mocnych alkoholi. Więc na odchodne obdarował swojego bratanka 3x 5 l słój bimbru( do nalewek jak znalazł). We Francji zakupiliśmy nieco butelek i jedziemy. Na granicy miła ale bardzo surowa pani celnik prosi o deklaracje. Przyznaliśmy się do wszystkich win i calvadosów. Zadowoleni wypełniliśmy jakiś kwitek. Pani poprosiła o otwarcie bagażnika- i w tym momencie przypomniał nam się bimber- 15 l mocnego alko bez akcyzy. Elegancko w 5 l szklanych butlach stające w bagażniku. Zajrzała. I … proszę jechać dalej:). Chyba nie zobaczyła :)
Produkcja na własny użytek, nie na sprzedaż, więc słusznie uznała, że wszystko gra;-)