Co przywieźć z Włoch, a konkretnie z Piemontu. Bra-Pollenzo-Turyn.
Włochy to taki piękny kraj, w którym nawet jeśli na zakupach specjalnie się nie starasz, po powrocie do domu i tak okazuje się, że masz prawie same DOCG. Albo IGP. Albo DOC :-) Włosi cenią jakość, a na punkcie jakości jedzenia mają wręcz obsesję. I to obsesję najlepszą z możliwych, bo jej skutek jest z grubsza taki, że naród włoski – w swojej masie – je naprawdę dobrze. A produkty, które u nas uchodzą za rarytasy i są dostępne w najlepszym razie w wielkomiejskich delikatesach, tam można kupić na co dzień, także w małych miasteczkach, specjalnie się nie nadwerężając. Z polskiej perspektywy pozostaje nam tylko Włochom zazdrościć. I przy okazji bytności w Italii kupować tyle, na ile okoliczności pozwolą :-)
Co przywieźć z Włoch
A konkretnie z Piemontu – lista propozycji we wpisie jest jak zawsze subiektywna. Jak na podróż samolotem wyszło nieźle, chociaż gdyby zamiast lotniczych limitów bagażowych (2 x 23 kg + podręczny) ograniczał nas tylko bagażnik, win i serów z pewnością byłoby dużo, dużo więcej :-)
Wino
Barolo, Barbaresco, Barbera, Langhe, Gattinara, Gavi, Dolcetto, Moscato d’Asti… Końca nie widać, dla każdego coś miłego. Dobre i bardzo dobre butelki można kupić od 20 EUR wzwyż. Jeśli ktoś woli, tańsze też można, ale biorąc pod uwagę ogólną (zajebistą!) relację jakości do ceny przy zakupach win we Włoszech i jednocześnie marże nakładane na podobne wina w Polsce, lepiej wydać więcej i po powrocie do kraju cieszyć się z tego, co się ma, bardziej. Schemat jest zawsze ten sam: im droższe wino we Włoszech, tym wyższa marża w Polsce. Proste. I od lat nic się nie zmienia. Tanie Barolo może zrobi wrażenie na znajomych, ale nie dostarczy Wam przyjemnych winnych wrażeń, warto więc założyć sobie wyższy budżet na zakupy.
W Bra polecamy sklep z winami prowadzony przez Sergio (Abrate Sergio, Via Umberto I 24), a w Pollenzo – butik z winami w La Banca del Vino.
Miody
Od kilku lat tak się jakoś składa, że miodów z różnych miejsc przywozimy niewiele mniej niż win. Takie miody rzemieślnicze smakują jak niebo, są intensywne, wyraziste i przede wszystkim przeważnie inne niż te dostępne w Polsce. Wystarczy tylko dobrze poszukać i kupować te, które w naszej szerokości geograficznej nie występują. Pszczoły niegnębione, które produkują miody w sposób naturalny, zapylając rośliny rosnące w danym regionie, z poszanowaniem bioróżnorodności wytwarzają miody tak doskonałe, że po prostu żal nie kupić ich w ilości hurtowej. Świetnie nadają się też na prezenty.
Wszystkie miody ze zdjęcia – za wyjątkiem jednego – kupiliśmy w Bra podczas Cheese 2017. Każdy – obok znaku chronionego pochodzenia – ma dodatkowo certyfikat slow food. Najfajniejsze miody na festiwalu były z Sycylii – od czarnej pszczoły (ape nera). Miodów z Sardynii – co ciekawe – albo nie było wcale, albo w natłoku straganów ich nie znaleźliśmy.
Jakie smaki? Limonkowy w dużej ilości, bo na prezenty (miele di limone), migdałowy (mandorlo), miód z nieśplika (nespolato), liliowy (asfodelo) i spadziowy (miele di melata). Ceny – od 10 do 14 EUR za słoik. Mały za 3 EUR.
Jeden miodowy odszczepieniec to słoik corbezzolo trafiony w Turynie – genialny gorzki miód, który jest jednym z ważniejszych jadalnych cudów Sardynii. W zeszłym roku przywieźliśmy trochę corbezzolo z Cagliari, ale został zjedzony tak szybko, że nawet nie było kiedy się nim nacieszyć. W Turynie znaleźliśmy corbezzolo w jednej z kawiarni/herbaciarni w centrum. Kiedy okazało się, że to ostatni słoik, kupiliśmy bez zastanowienia. Nie był tani (14 EUR), ale to nieważne. Etykiecie przyjrzeliśmy się później i okazało się, że gorzki miód z Turynu pochodzi z …Hiszpanii! Zawsze przywozimy stamtąd miody tymiankowe i pomarańczowe, a tu okazuje się, że w Walencji też są pszczoły, które pracują na chruścinie – zielu dającym gorzki miód!
Sery
Nie wozić serów z Włoch to zbrodnia. Rozgrzeszeni są tylko weganie i alergicy. Całe Włochy to niewyczerpane źródło serowych wspaniałości. A w Bra podczas serowego festiwalu od nadmiaru wszystkiego można po prostu oszaleć. Jakby tego było mało, wszystkie sery tym razem były niepasteryzowane, czyli wytwarzane tak, jak to drzewiej bywało (z surowego mleka i bez sztucznych dodatków). Mleko, sól, podpuszczka (roślinna, np. z karczochów, też).
Więcej szczegółów na temat Cheese 2017 już wkrótce, a dziś o jednym tylko zaskoczeniu. Spodziewaliśmy się powszechnego pakowania próżniowego, a tu nic z tych rzeczy. Jeśli stragan sprzedawał sery na wagę niezapakowane, nie było opcji trwale ich zafoliować, by łatwiej dowieźć towar do domu. Tak czy owak, nie warto się przejmować :-) Dobrze zapakowany ser można wnieść na pokład samolotu bez żadnych problemów. Dobrze, czyli tak, żeby nie śmierdział… nie rozwinął pełni bukietu ;-)
Na obrazku: zdobyczny 40-miesięczny Parmigiano Reggiano z mleka czerwonych krów, serowy biały kruk czyli Castelmagno d’alpeggio z zimowego wypasu (był też letni, łagodniejszy w smaku), piemoncki pecorino (owczy, certyfikowany przez Slow Food), toma z owczego mleka i absolutnie niesamowita, bardzo słona Ricotta di alpeggio stagionata z owczego mleka. Niżej norweski Brun Undredal z koziego mleka o smaku solonego karmelu (Sognefjord Artisanal Geitost) i owcza bryndza z rumuńskich Karpat. A poza tym m.in. pecorino kawowy, pecorino z winogronami szczepu Cabernet, irlandzki farmerski ser z twardawą złotą skórką i jaśniejszym miękkim środkiem (Durrus), burrata di bufala, ricotta di bufala, pieczona ricotta, różne sery twarożkowe…
Octy balsamiczne
Jeśli octy balsamiczne, to tylko oryginały z Reggio nell’Emilia i z Modeny. Najlepsze są te najgęstsze, z czystego moszczu gronowego długo dojrzewającego w drewnianych beczkach (ich imitację stanowią popularne w Polsce glassy o składzie, który woła o pomstę do piekieł). Fajnym nabytkiem z tego wyjazdu jest balsamico z miodem (tylko 2 składniki, bez żadnych dodatków – włoski miód akacjowy i ocet balsamiczny IGP z Modeny).
Czekolady
Jeśli Piemont, to Domori, której siedziba znajduje się w None nieopodal Turynu. Czekolady Domori (70% kakao) składają się wyłącznie z kakao i cukru (tylko 2 składniki). Poza tym, można kupić Venchi, warto jednak czytać składy. Są tabliczki, które pod względem składnikowym niestety rozczarowują. Praliny Venchi rozczarowują składem jeszcze bardziej. Lody są smaczne, choć te niesorbetowe – trochę za tłuste. Ciemna czekolada z piemonckimi orzechami laskowymi i organiczna setka Venchi (samo kakao, bez cukru) nie zawiodą nawet tych bardziej marudnych / wybrednych.
Makarony
Niektórzy może się zdziwią, ale Włochy to autentyczny raj dla bezglutów. Nawet w mniejszych miasteczkach, takich jak właśnie Bra, są gfree sklepy (i to jakie), restauracje i piekarnie. Włoska administracja rządowa rozumie problem i chorym na celiakię dofinansowuje zakup żywności do kwoty 120 EUR miesięcznie. Sklepy z żywnością bezglutenową działają we Włoszech na zasadach zbliżonych do aptek.
Do koszyka trafiły między innymi: makaron z groszku, makaron z czarnej fasoli i jajeczne pappardelle.
no pewnie… zawsze robię takie zakupy
Sama prawda?Zawsze z podróży tacham trunki w dużych ilościach
Ale wino zmienia smak… mogą to poświadczyć moje kubki smakowe…wino wypite tutaj we Włoszech, traci na smaku, pijąc je w Polsce…
Corbezzolo to chruścina jagodna – tak mówi internet, a także przewodnik WiŻ po Sardynii. Nespolato to pewnie z nespoli – nieśplika japońskiego.
O corbezzolo wiemy – pisaliśmy o tym tu: https://www.facetikuchnia.com.pl/index.php/co-przywiezc-z-sardynii-zakupy-na-urlopie/, ale za nieśplika wielkie dzięki. Super owoc, zawsze jemy je w Portugalii:-) nie wiedziałem, że robią z niego miód.