Dwie ciemne czekolady z mięsem: jedna z winem i wieprzowymi okruszkami, druga ze skwarkami bekonu, nugatem i cynamonem. Zaskoczenie dla podniebienia?

Etykiety obydwu tabliczek pełne są obietnic. Połączenie czekolady z mięsem musi mieć w sobie coś wyjątkowego. W teorii. W praktyce już niekoniecznie…

Lektura składu, i wynikająca z niej świadomość co do faktu, że tabliczka, którą mamy przed oczami, zawiera wieprzowinę albo bekon, mniej odważnych wyeliminuje już na etapie samego kontaktu z „papierkiem”. Zupełnie niepotrzebnie, okazało się bowiem (niestety), że z dużej chmury (tj. deklaracji) był mały deszcz (czyt.: spodziewanych osobliwych wrażeń smakowych brak).

Jako pierwsza trafiła na stół ciemna czekolada z winem i kruchymi drobinkami wieprzowiny, które zgodnie z informacją od producenta, zajmują w składzie pozycję nie do zlekceważenia. Nie jakiś tam marny 1%, ale konkretna 1/5 całości.

Po pierwsze, aromat. Bardzo intensywnie czekoladowy, z wyraźnie zaznaczoną dodatkową nutą alkoholowego, aromatycznego nadzienia. Później, przy pierwszym kęsie, alkoholowe „wrażenia” zapachowe ulatniają się dość szybko, pozostaje natomiast głęboki aromat słodkiego kakao. Po drugie, struktura. Tutaj bardziej zwarta, twardsza i jednolita w zestawieniu z recenzowanymi poprzednio Zotterami (tj. recenzja nr 1, recenzja nr 2). Nie znajdziecie tu warstw w takiej ilości i odmianach, jakie z łatwością dały się wyróżnić np. w tabliczce z marshmallows, chociaż tutaj można wyodrębnić jakby dwupoziomowe nadzienie. Po trzecie, smak. Przyjemnie nieskomplikowany, pralinkowy, ale zwłaszcza na początku odbierany (przez nasze kubki smakowe) jako w gruncie rzeczy dość nijaki, płaski, zaskakująco banalny. Pierwsze smakowe skojarzenie to swojskie, krajowe „michałki” ;-), przede wszystkim ze względu na strukturę (kremowość) i orzechowy posmak. Po chwili smak czekolady rozwija się w nieco ciekawszym kierunku, dają się wyczuć fajne, korzenne nuty, dzięki którym czekolada zyskuje charakteru. Pojawiają się też delikatne, słone nuty, zarówno w nadzieniu, jak i w warstwie pokrywającej go czekolady. Sól najwyraźniejsza jest w obecnych w nadzieniu jasnych drobinkach, dość wyraźnie odznaczających się na tle jednolitego, kakaowego środka.  Te chrupiące i skrzypiące pod zębami drobinki to wieprzowe okruszki; sprawiają wrażenie kandyzowanego lub karmelizowanego dodatku. Pozbawione są jakiegokolwiek mięsnego posmaku, jedyne, co po sobie pozostawiają, to dość trwały słony smak na języku.

Generalnie, można odnieść wrażenie, że to, co miało przykuć uwagę z zewnątrz (umieszczona na etykiecie wzmianka o wieprzowinie), wewnątrz zostało zakamuflowane, rozmyte, ukryte pośród innych dodatków, trochę jakby ktoś w międzyczasie przestraszył się własnego pomysłu, czy może raczej reakcji, z jaką produkt finalnie może spotkać się ze strony adresatów tej czekoladowej propozycji. Wyraźne, dobrze zaznaczone aromaty cynamonu i gałki muszkatołowej to zdecydowane zalety tej tabliczki, które dodają jej pazura. Poza tym, czekolada, choć niewątpliwie całkiem smaczna, niczym szczególnym nie zaskakuje, a szkoda. Przywodzi na myśl klasyczne pralinki z orzechowym nadzieniem, przy których bez sprawdzenia na pudełku składu czekoladki nie sposób odgadnąć, co właściwie wypełnia jej wnętrze.

Podsumowując, tym razem Zotter więcej obiecuje, niż oferuje. Taki sam rezultat można by osiągnąć, dodając do czekolady np. karmelizowane drobinki soli morskiej, ale wówczas nie dałoby się jej sprzedać jako czegoś bardziej innowacyjnego. Plus za to, że słony posmak jest całkiem trwały i zaznaczony na tyle mocno, że nie sposób go nie zauważyć. Wzmianka o dodatku wieprzowiny jest natomiast  na wyrost – ten, kto nie będzie miał tego świadomości, raczej nie domyśli się obecności mięsnego składnika. Mięso występuje tu wyłącznie w charakterze wabika dla poszukiwaczy nowych smaków, ma podkreślić swoiście ekstremalny charakter produktu, ale w praktyce okazuje się, że czekolada do ekstremalnych nie należy. Nie ma się czego bać, tradycjonaliści mogą konsumować ją bez obaw i oporów, a nawet – czemu nie – wykorzystać ją do przełamania wizerunku czeko-tradycjonalisty. Nie lubisz wynalazków, wybierasz zwykle tradycyjnie kakaowe łakocie, a tu bez stresu i niepotrzebnych wyrzeczeń możesz afiszować się z faktem, że niestraszna ci tabliczka z mięchem! ;-) Szoku wynikającego z konsumpcji czekolady z wieprzowiną z pewnością nie będzie.

Skład: surowy cukier trzcinowy, masa kakaowa, masło kakaowe, orzechy laskowe, porto, słodkie wino, drobinki wieprzowiny, syrop fruktozowo-glukozowy, rodzynki, odtłuszczone  mleko w proszku, masło, sól, cynamon, kminek, trzcina cukrowa, grappa, kardamon, gwiazdki anyżu, wanilia, emulgator: lecytyna sojowa.

Druga tabliczka, tj. ciemna czekolada z karmelizowanymi skwarkami bekonu, zamkniętymi w nugacie z orzechów laskowych (37%) z dodatkiem cynamonu, okazała się jeszcze bardziej przeciętna od poprzedniej.

Aromat – słodki, typowy dla czekolad o wysokiej zawartości cukru. Tym razem, wypełniające czekoladę nadzienie było, o ile to w ogóle możliwe, jeszcze bardziej pralinkowe niż w poprzedniej, a przy tym lekko ciągnące. Struktura wypełnienia miękka, zdecydowanie bardziej jednolita, nadzienie pozbawione warstw i przełamane jedynie widocznymi tu i ówdzie – wyraźnie jaśniejszymi, prawie białymi – drobinkami. Kolor jednowarstwowego nadzienia budzi skojarzenia z kakaowym albo orzechowym wypełnieniem pralinek. Kruche, bardzo delikatnie, właściwie ledwie słonawe, białe okruszki były zapewne skwarkami bekonu, ale gdyby przyszło komuś konsumować tę tabliczkę bez etykiety, nie wierzę, że zidentyfikowałby je inaczej, niż tak jak w przypadku czekolady opisanej tu w pierwszej kolejności – to jest jako kryształki soli, albo może, w poszukiwaniu nieco mniej sztampowych skojarzeń – jako solone, pieczone ziemniaki lub inne solone warzywa? Albo starannie rozdrobnione orzechy z dodatkiem soli? Mięsnego posmaku w każdym razie próżno tutaj szukać. Kruchych bekonowych kawałeczków jest w czekoladzie naprawdę sporo, dzięki czemu w każdym kęsie fajnie skrzypią pod zębami, a przy okazji stanowią dobry kontrast dla kremowego i jedwabistego nadzienia. Pralinkowy środek pokrywa delikatna, raczej cienka powłoka o łagodnym smaku mlecznej czekolady. Opis z etykiety wskazuje na czekoladę gorzką, ale w smaku daje wrażenie całkiem przeciwnie. Warstwa czekolady smakuje jak mleczna, jest słodka i kremowa.

Czekolada ta, jak większość (przez mnogość smaków nie można napisać, że wszystkie…) czekolad Zottera, dosłownie rozpływa się w ustach. W smaku króluje słodka kremowość, zarówno samej czekoladowej powłoki, jak i wypełniającego ją środka. Ekstremalnych smakowych przeżyć, na które można by się szykować, mając na uwadze dodatek bekonowych „okruchów”, niestety zabrakło. Mięsny posmak jest tu zupełnie niewyczuwalny, brak nawet jednoznacznej słoności, którą nasze kubki smakowe bez trudu wychwyciły w pierwszej „mięsnej” tabliczce, opisanej wyżej. Podsumowując, smak zdecydowanie nierewolucyjny. Ten słodki czekoladowy baton to powiększona wersja typowej, klasycznej pralinki, którą zamknięto w ramy płaskiego, czekoladowego prostokąta.

Z tego właśnie względu, zestawienie obydwu czekolad wypada na korzyść tej z winem i wieprzowiną. Nawet, jeśli atrakcyjność czekolady z wieprzowiną kończy się na (dość odważnym) pomyśle, a na etapie realizacji idea gdzieś zdążyła się rozmyć, to jednak trzeba jej przyznać, że przez wyraźny, słony posmak kruchych wieprzowych drobin oraz przyjemne korzenne nuty, ma w sobie coś interesującego. Dla jasności: obydwie tabliczki są smaczne, zwolennicy tradycyjnych smaków, pozbawionych zbędnych udziwnień, być może uznaliby nawet, że bardzo smaczne, ale naszym zdaniem druga (z bekonem i nugatem) to zupełnie przeciętna czekolada, którą równie dobrze można byłoby opatrzyć etykietą typu „tabliczka z nadzieniem o orzechowo-truflowym albo truflowo-kakaowym posmaku, ubogaconym orzechowymi drobinkami”, i nie uczyniłoby to większej różnicy. Przyjemnie kremowa i jedwabista, ale nic ponadto.

Skład: masa kakaowa, surowy cukier trzcinowy, masło kakaowe, orzechy laskowe (16%), karmelizowane i prażone skwarki bekonowe (7%), masło, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, sól, cynamon, kardamon, wanilia, emulgator: lecytyna sojowa. Zawartość kakao w czekoladzie gorzkiej: min. 70%. Może zawierać śladowe ilości różnych rodzajów orzechów i mleko.

Poza tym, obydwie tabliczki to Zotterowa klasyka: bean to bar, bio & fair trade, przyjemny dla oka design etykiet, koncentrująca uwagę konsumenta formuła składu, batonowy format i jednolita faktura bez podziału na kostki.

Ocena:

Dla pierwszej za smak i pomysł 70/100, natomiast za zgodność wrażeń smakowych z etykietą 55/100 (plus za to, że na poziomie realizacji udało się dodać czekoladzie ciekawszego rysu – przez słone akcenty i korzenny aromat).

Dla drugiej 48/100 – za to, że smakowa koncepcja nie udała się nawet w części. Tabliczka była smaczna, ale w zestawieniu z etykietą – rozczarowująca. Spróbować można, ale nie trzeba. W razie większego wyboru, zdecydowanie lepiej dać szansę jakiejś innej, która może stanowić ciekawsze doznanie.

Dane o każdej z tabliczek:

Producent: Zotter Schokoladen Manufaktur GmbH (Austria)
Gdzie kupić: Sekrety Czekolady
Cena: ok. 17 zł
Waga: 70 g
Opakowanie: papierowa obwoluta, a wewnątrz „złotko”