- 200-250 g świeżego makaronu pappardelle
- 8 cienkich plasterków prosciutto
- paczka (250 g) świeżego szpinaku baby
- 1-2 ząbki czosnku
- pieprz
- pół łyżeczki masła
To ulubione makaronowe danie mojej żony. Sam ten fakt stanowi już wystarczający powód, by regularnie do niego wracać, ale niemniej ważne jest i to, że przyrządza się go bardzo szybko i łatwo (choć przydaje się nieco czujności). Połączenie smaków, mimo użycia zaledwie trzech składników, jest wyjątkowe. A wszystko dzięki prosciutto – głównemu bohaterowi potrawy.
Zagotujcie osoloną wodę na makaron i opłuczcie szpinak. Świeże papardelle, którego zazwyczaj używam, gotuje się zaledwie trzy minuty, co istotnie skraca czas przygotowania posiłku. Na głębokiej patelni, na niewielkiej ilości oliwy podsmażcie plasterki prosciutto. Nie róbcie z nich skwarek, wystarczy, by wytopiło się trochę tłuszczu, a plasterki nieco się podpiekły. Zdejmijcie szynkę z patelni, na której zostało to, co najważniejsze, czyli niesamowicie aromatyczny tłuszcz, na którym będzie dusić się szpinak. Smażone prosciutto przybiera bardzo esencjonalny, mięsny posmak, który decyduje o smaku całego dania.
Wrzućcie makaron do gotującej się wody i gotujcie zgodnie z informacją na opakowaniu (w tym przypadku 3 minuty). W tym samym czasie na patelni podduście szpinak. Jeśli nie zmieści się od razu w całości, dokładajcie go partiami i mieszajcie. Dodajcie wyciśnięty czosnek i nie żałujcie pieprzu. Starajcie się nie trzymać szpinaku zbyt długo na patelni. Jego objętość redukuje się błyskawicznie, wystarczą do tego trzy minuty, w czasie których gotował się makaron. Dodajcie na patelnię prosciutto, a następnie odcedzony makaron. Zamieszajcie wszystko porządnie, zdejmijcie z ognia i dodajcie trochę masła, dzięki któremu danie zyska kremową strukturę, a smaki idealnie się połączą. Po prostu pyszności.
Oj niestety nie jestem mięsożerna, ale połączenie szpinaku z dobrym makaronem kocham. W sumie mój jest podobny jak ten ponad, tylko zamiast szynki wpada trochę pomidorków suszonych i eksperymentalnie różne, różne sery. Zawsze można próbować czegoś innego!
No, ale uśmiechnęłam się do przepisu (;
Tu akurat najwazniejsze jest wlasnie prosciutto, ktore na cieplo smakuje genialnie :-)