Trudno zliczyć, ile to już razy Anathema zawitała do Polski.
25 października Brytyjczycy kolejny raz przekonali się, że nad Wisłą zawsze mogą liczyć na gorące przyjęcie.
Polska publiczność kocha Anathemę, Anathema zaś przy każdej okazji komplementuje polską publiczność. Nic dziwnego, bowiem fani, którzy tłumnie zgromadzili się w Progresji, kolejny raz zgotowali kapeli entuzjastyczne powitanie, żywiołowo reagując na płynące ze sceny dźwięki, a kiedy trzeba – ochoczo śpiewając fragmenty tekstów. I to pomimo faktu, że formacja intensywnie promująca ostatni album „Distant Satellites” (w setliście znalazło się aż 7 utworów z tego krążka), obecnie częściej niż to kiedyś bywało prezentuje swe łagodniejsze oblicze. Nie zabrakło także interesująco brzmiących elektronicznych fragmentów. Ci jednak, którzy zjawili się na koncercie kierowani głównie sentymentem względem starszych dokonań grupy, mogli poczuć się nieco niedopieszczeni.
Jak zwykle znakomicie zabrzmiały utwory z albumu „A Natural Disaster” (z 2003 r.) – „Closer” oraz etatowy wyciskacz łez w postaci utworu tytułowego, ale na tym – jeśli chodzi o starsze kawałki – koniec. Nie licząc oczywiście największego hitu, czyli zamykającego koncert „Fragile Dreams” z „Alternative 4”. Tym razem zabrakło nie tylko reprezentantów niedocenianego „A Fine Day to Exit”, ale niestety również i „Judgement”. Nie wspominając o jeszcze starszym materiale, ale tak głębokich wycieczek w przeszłość pewnie i tak nikt się nie spodziewał.
Pełny tekst relacji i galerię zdjęć znajdziesz na TEJ STRONIE.
Tekst: FiK
Foto: FiK-owa (zdjęcia zostały wykonane sprzętem Canon)
:)
Dali radę :D
Anathema to moja miłość na równi z Bruce’em Springsteenem:) Byłam raz na ich koncercie i było przecudownie. Teraz miałam jechać do Krakowa, ale mnie szpital dopadł:(
Także zazdroszczę! :)
Zdjęcia świetne!
Byłam na tym koncercie, Anathema dała fantastyczny występ. Jak zawsze :)
Uwielbiam braci Cavanagh
Nie było mnie w Warszawie, a tak chciałam iść…
DOBRZE BYŁO
Byłam :)