Azores Wine Company – Pico Restaurant

Azores Wine Company – Pico Restaurant.

Na przepięknej wyspie Pico w archipelagu Azorów warto zrobić co najmniej dwie rzeczy. Po pierwsze, wspiąć się na szczyt wulkanu Montanha do Pico (Piquinho) i przenocować w kraterze najwyższej góry Portugalii, kontemplując tym samym w ramach jednej trasy zarówno niezapomniany zachód słońca, jak i – kilka godzin później – magiczną poranną zorzę. I po drugie, zjeść w niezwykłej restauracji Azores Wine Company, za którą stoją Filipe Rocha i Antonio Maçanita. Ten ostatni, najwyraźniej znużony sukcesami w Douro i Alentejo, postanowił szukać wyzwań na Azorach. I dobrze! Azores Wine Company najpierw zainaugurowała na Pico najnowocześniejszą na wyspie winnicę, a chwilę później – jesienią 2021 – uruchomiła w rzeczonej winnicy fine diningową restaurację i butikowy hotel z 6 apartamentami.

Restauracja oferuje menu degustacyjne w czterech wariantach, które inspirowane jest lokalnymi produktami z lądu i oceanu. Dwie podstawowe opcje do wyboru to kolacja przy stole z panoramicznym widokiem na okalające budynek mozaikowe winnice i bazaltowe currais, Atlantyk oraz wyspy Sao Jorge i Faial oraz chef’s table (dinner at the counter). W ramach kolacji przy stole oferowane jest 6-daniowe lub 7-daniowe menu degustacyjne z różnymi opcjami wine pairingu, w których dobór win przesądza o finalnym koszcie kolacji; potrawy w każdym menu są tożsame, ewentualnie różnią się jednym daniem (w wariancie 6 lub 7 potraw). Szczegóły możesz sprawdzić tutaj. Goście, rezerwując kolację, nie znają poszczególnych dań z menu; jeżeli zamówią wersję z wine pairingiem, poznają tylko listę win, które zostaną im podane. Tak właśnie było w naszym przypadku. Przy rezerwacji zamówiliśmy 6-elementowe Rock & Raw menu, zastrzegając tylko, że prosimy o potrawy bezglutenowe, oparte o ryby, owoce morza oraz warzywa. Otrzymaliśmy zestaw dopracowanych pod każdym względem dań, umiejętnie sparowanych z winami Azores Wine Company (Verdelho, Vinha Centenaria, Canada do Monte, Tinto Vulcanico).

Młody (26 lat), choć już solidnie doświadczony, sporo podróżujący po świecie (od Azji po Skandynawię), utalentowany i bardzo obiecujący szef kuchni José Diogo Costa (z Madery) oraz jego mały zespół (sous-chef Diogo Gonçalves i Ufuk Turkman) doskonale wiedzą, co jest esencją współczesnego happy fine diningu. Nie ma tu białych obrusów, jest za to jeden piękny stół z kamienia lawowego, przy którym mieści się max. 7-8 osób, do tego gra świateł zachodzącego słońca, a przede wszystkim: serwis na najwyższym poziomie i znakomita kuchnia, która już dziś dorównuje ambitnym jednogwiazdkom Michelin, a te bardziej przeciętne wyraźnie przebija. Szef kuchni bierze też pod uwagę wszelkie alergie, nietolerancje, etc., co na Pico wciąż nie jest powszechną praktyką. W restauracji Pico Azores Wine Company wszystko chodzi jak w zegarku, dzięki czemu spędzony tam wieczór z czystym sumieniem możemy uznać za wielką przyjemność.

Z uwagi na to, że menu nie jest drukowane, a poszczególne potrawy pojawiają się na stole opatrzone tylko zwięzłym komentarzem chefa, nie jesteśmy w stanie opisać w szczegółach tego, co zjedliśmy. Podany na kamieniu lapas jest serwowany z dodatkiem popularnych na wyspach pysznych azorskich glonów patinha. Ryba to z kolei enchareu (striped jack mackerel). Danko z marchewką i jarmużem jest w pełni roślinne, a poza tym pojawiały się również takie składniki, jak na przykład niezwykły suszony Butternut made in Japan (dyniowe Katsuobushi) czy suszone starzone żółtko albo chleb z lokalnym karmelizowanym masłem. José Costa to młody artysta, a jego skromność i dystans do samego siebie mają szansę wysoko zaprocentować w przyszłości.

Poniżej nie talerzyk z menu, a prezentacja kilku składników: suszone i starzone żółtko, suszona biała ryba i bottarga

Podsumowując, Filipe Rocha i Antonio Maçanita, ojcowie założyciele Azores Wine Company, dobrze wiedzą, że w życiu – a na Pico w szczególności – nic samo się nie zrobi. Koncentrują się na celu, ignorując wszelkie przeszkody, a my – winopijcy i amatorzy fajnego jedzenia – możemy z tego korzystać . Przez trzy lata trzydziestu krzepkich facetów budowało od zera ogromną – jak na azorskie warunki – mozaikową winnicę z kamienia lawowego, która pełnię możliwości rozwinie za kilka lat, a i tak już dziś ma sporo do zaoferowania. Wspaniała restauracja, butikowy hotel i dobrze przemyślany wine tasting w kilku wariantach to póki co najciekawsza oferta gastronomiczna Pico, której – zwiedzając Azory – nie wypada pominąć. Na naszych oczach kształtuje się nowa gastronomia Azorów. Wyjątkowy wieczór, do zobaczenia następnym razem!

RACHUNEK