Monforte d’Alba to miłość od pierwszego wejrzenia.
Monforte d’Alba to miłość od pierwszego wejrzenia. Ma wszystko, czego dusza zapragnie, dlatego – obok La Morra i Serralunga d’Alba – tworzy świętą trójcę naszych ulubionych piemonckich miasteczek. To jedna z najcenniejszych perełek Langhe (Langa), czyli usianej zielonymi wzgórzami tej części prowincji Cuneo w Piemoncie, która rozciąga się na wschód i południe od rzeki Tanaro. Langhe słynie z przepięknych kameralnych winnic porośniętych Nebbiolo i dających światu magiczne Barolo. Z maleńkich, magicznie kolorowych, zabytkowych miasteczek. Z niezwykłych panoram, urzekającej przyrody i wspaniałej kuchni. Szczerej, prostej, na wskroś lokalnej i niezmiennie hołdującej lokalnym tradycjom.
Technicznie rzecz biorąc, Monforte d’Alba leży na skraju Langa, krainy Barolo. Gminę Monforte zamieszkuje około 2 tysięcy ludzików; już tylko przez to można poczuć się tu jak w raju. Samo Monforte d’Alba to urocze kieszonkowe miasteczko o zaskakująco bogatej historii. Jego początki sięgają czasów rzymskich. Wieść niesie po lesie, że dzisiejsza nazwa Monforte pochodzi od frazy Mons Fortis, co oznacza „silny punkt strategiczny”. Ulokowana na wzgórzu i dumnie górująca nad okolicą twierdza Monforte przez stulecia stanowiła przedmiot sporów pomiędzy lokalnymi możnymi a libero comune di Alba (Wolna Gmina Alba). W średniowieczu Castello di Monforte najpierw stał się bezpieczną przystanią i siedzibą Càtari (tj. Katarów, manichańskich heretyków), po czym w XI wieku, po rozgromieniu i spaleniu Càtari na stosach, przeszedł we władanie Ariberto d’Intimiano – arcybiskupa Mediolanu. W czasach późnego Średniowiecza Monforte d’Alba należało między innymi do markiza Cortemilia, Alby, rodu Visconti z Mediolanu i markiza Del Carretto. Dziś zamek, od początku XVIII wieku wielokrotnie przebudowywany, stanowi siedzibę markiza Scarampi del Cairo.
Piemonckie miasteczka swój urokliwy klimat zawdzięczają między innymi zagranicznym, np. skandynawskim, prywatnym inwestorom. Trzy poniższe zdjęcia przedstawiają kamienicę, w której (na pierwszym zdjęciu) po prawej mieści się sielankowo zaaranżowany butikowy hotel, a na wprost mieszkają jego właściciele – wiekowi Szwedzi. Kolejna kamienica za rogiem – jeszcze w ruinie – oznaczona jest tabliczką z nazwiskami i nazwą spółki inwestorów. Za 2-3 sezony przybędzie nowych miejscówek ?.
Castello i borgo castello, czyli otaczające zamek podzamcze tworzą górną, historyczną, najstarszą i najpiękniejszą część miasteczka, na którą składają się zamek markiza Scarampi, rzymska dzwonnica, schodzący spod zamku Piazza Antica Chiesa (Starożytny Plac Kościelny) i ex-Chiesa, czyli niedziałający już kościół, który dziś pełni między innymi funkcję galerii. Pod koniec lat ’80 Piazza Antica Chiesa przekształcono we wspaniale ulokowane audytorium pod gołym niebem (Auditorium Miecio Horszowski), poświęcone pianiście, który zainaugurował je w roku 1986. W lipcu odbywa się tu coroczny festiwal jazzowy.
Spod dzwonnicy przy Piazza Antica Chiesa roztacza się niezwykła panorama na porozrzucane niżej kolorowe kamieniczki uroczego Monforte d’Alba, pokrywające okoliczne wzgórza winnice i sąsiednie miasteczka pochowane wśród pagórków Langhe. Przy dobrej pogodzie, daleko w tle malowniczego obrazu dopełniają Alpy. Sceneria jak z bajki i niesamowity widok, którym trudno nasycić oczy. To jedno z tych miejsc, do których przyjeżdża się na chwilę, a chciałoby się zostać w nich na zawsze. Jesienią, w październiku i listopadzie, intensywna zieleń górzystych krajobrazów Langhe przechodzi w purpurowo-rdzawe odcienie. Poranne mgły tylko dodają tej okolicy magii i niezwykłości. Tak samo zresztą jak pierwszy śnieg, który przemienia ojczyznę Barolo w zimową krainę czarów. Tutaj pięknie jest zawsze, o każdej porze roku.
Jak zwiedzać Monforte?
Monforte d’Alba jest świetnie położone – w centralnej części Langhe, skąd wszędzie jest blisko, nawet do Turynu. La Morra, Barolo, Serralunga d’Alba, Castiglione Falletto, Bra, Cherasco, Dogliani, Alba (stolica Langhe), wszystkie najważniejsze miejscówki są w zasięgu ręki.
Zaparkuj samochód i po prostu przejdź się po miasteczku wszerz i wzdłuż. Jest tak małe, że wystarczy poświęcić mu kilka godzin, w międzyczasie rezerwując stolik na kolację. Na Piazza Antica Chiesa, przy dzwonnicy, zaczekaj na złotą godzinę i pozachwycaj się zachodem słońca :-) Bardzo dobrych restauracji jest tu kilka, a każda z nich jest zamknięta przez co najmniej 1-2 dni w tygodniu. Grafiki mają zwykle ustawione tak, że nie wchodzą sobie w paradę. Jeżeli jedna zamyka się we wtorki i środy, inna będzie nieczynna w poniedziałki lub czwartki. Warto mieć to na uwadze, planując wizytę.
Gdzie na kawę i jedzenie?
Piemont to nieskończone źródło adresów z doskonałą lokalną kuchnią, opartą na najlepszych produktach z regionu. Od trzygwiazdkowej Piazza Duomo w Albie pod wodzą Enrico Crippa, przez różne fajne lokale w Turynie, po małe i duże rodzinne trattorie na prowincji, często przycupnięte przy prowadzonych od kilku pokoleń, również rodzinnych, winnicach.
W Monforte d’Alba działa parę restauracji godnych polecenia i uwagi. To na przykład Osteria La Salita, Osteria dei Càtari, La Case della Saracca czy Ristorante Felicin stanowiąca część butikowego 4-gwiazdkowego hotelu w sercu miasteczka. Dni i godziny otwarcia poszczególnych lokali sprawiają, że o tym, gdzie zjemy decydują za nas okoliczności. W czwartkowy wieczór jemy w tradycyjnej rodzinnej Osteria dei Càtari przy Vicolo Solferino 4, która rozpoczyna wieczorny serwis o 20:00. Mieniąca się kolorami kamienica, w której mieści się Osteria i przylegający do niej przytulny ogródek ukryte są w zakamarkach najstarszej części miasteczka, przez co nie rzucają się w oczy od razu, ale kiedy już je zauważymy, trudno się nie zatrzymać. Mamy szczęście, ponieważ zjawiamy się pod Osterią ok. 18:00, spotykamy pod drzwiami chefa i robimy rezerwację na wieczór. Nawet po sezonie, tj. na przełomie września i października, bez rezerwacji trudno tu o wolny stolik. Menu jest proste i krótkie (zdjęcie poniżej), a takie zawsze rokują najlepiej. Kilka opcji w antipasti (6), podobnie z primi (5) i secondi piatti (4) oraz dolci. Dań gluten free nie ma w karcie zbyt wiele, wybieramy więc z tego, co jest: Risotto Carnaroli alla Barbera d’Alba i talerz ośmiu znakomitych piemonckich serów z robioną na miejscu konfiturą z moszczu gronowego z Nebbiolo. Sery dostarcza Osterii butik Franco Parola z Saluzzo. Do tego butelka Langhe Nebbiolo – wina, które w Piemoncie najlepiej uosabia „great value for money”. Na start, na stół trafia jeszcze amuse bouche: dobrze przyprawiony zielony jarmużowy mus z kleksem pikantnego dyniowego sosu. Cucina povera :-) Proste pomysły, lokalne sezonowe składniki, cała przyjemność po naszej stronie.
Osteria dei Càtari to jedna z tych restauracji, w których czas mija niepostrzeżenie i z których naprawdę nie chce się wychodzić. Wszystko jest tu takie, jakie być powinno. Szeroki wybór piemonckich win, autentyczna lokalna kuchnia, otwarta i przesympatyczna obsługa pełna zrozumienia dla kulinarnych zachcianek. Przytulne wnętrza i ciepła, otulająca, wręcz kojąca atmosfera. Rachunek za 2 x risotto (24 EUR), talerz serów (14 EUR), butelkę Prunotto Occhetti (22 EUR) i dwie czarne americano (6 EUR) wyniósł 66 EUR. Opłaca się.
Dla szukających innych opcji: Osteria La Salita i La Case della Saracca również mieszczą się w obrębie Borgo Castello, w odległości kilkuset metrów od dei Càtari.
Typowych kawiarni, którymi można by się zachwycać, właściwie w Monforte nie ma, dlatego chwilę po przyjeździe wpadliśmy na kawę do pierwszej z brzegu Grappolo d’Oro przy Piazza Umberto I. Kawę podają tu bardzo średnią, a lody są raczej bez smaku (fior di latte i pistacjowe smakowały praktycznie tak samo). Tak czy owak, w upalny dzień lepiej zamówić takie właśnie combo, ponieważ nawet nijakie lody są w stanie sprawić, że najbardziej niepijalna kawa stanie się pijalna ;-)
W Monforte d’Alba najbardziej urzeka jedno: luz. Luz i unikalny charakter. Miasteczko nie jest nawet w połowie tak zmanierowane i zdominowane przez turystów-staruszków z Niemiec i Skandynawii, jak Barolo, choć tak samo jak ono słynie ze świetnych win. Różnice widoczne są na każdym poziomie, nawet Barolo z winnic Monforte smakuje inaczej. Jest bardziej dzikie i nieokiełznane, mniej idealne, bywa że bardziej wymagające w odbiorze, dlatego trudno zestawiać je choćby z butelkami z okolic La Morra czy Barolo. Wystarczy pojeździć po piemonckich winnicach tydzień, dwa czy trzy, by zrozumieć, że nie istnieje coś takiego, jak wino – Barolo. O słynnym piemonckim winie powinno się mówić właściwie wyłącznie jako o „Baroli”, ponieważ Barolo to trunek tak zróżnicowany, że sprowadzanie go do jednego wspólnego mianownika jest nieco absurdalne. A wracając do samego Monforte… Senne wrześniowe Barolo zamiera po zmierzchu, uliczki niepokojąco pustoszeją tam chwilę po 20:00, natomiast Monforte nie śpi do późnej nocy. Około północy wciąż jest tu głośno i wesoło, w barach i restauracjach tętni życie, jest gwar i muzyka, bywa, że na żywo. Tam, gdzie jest dobre wino, powinna być zabawa i na szczęście Monforte d’Alba spełnia ten warunek. Średnia wieku turysty, który tu dociera, nie jest bez znaczenia.
Zwiedzając Piemont nie wypada do Monforte nie zajrzeć, najlepiej od razu na kilka dni. My tym razem bazę wypadową mieliśmy w Savigliano, ale przy kolejnej okazji stawiamy na Mons Fortis (chyba, że jednak na Serralungę…). To miejsce ma wszystko, czego zmęczonemu ludzikowi trzeba do relaksu. Lokalizację, wino, jedzenie, a przede wszystkim ludzi, dzięki którym Langhe jest takie, jakie jest. Totalnie wyjątkowe :-)
Poniżej: Osteria dei Càtari
Poniżej: Grappolo d’Oro
Poniżej: Ristorante Le Case della Saracca, tego dnia akurat zamknięta
Monforte d’Alba zajmuje w moim sercu szczególne miejsce, ponieważ to tam – właśnie w Osteria dei Catari, która istnieje od 1998 roku – 17 lat temu oświadczył mi się mój ukochany mąż. Od tamtej pory nie było nas w Piemoncie, ale niewykluczone, że 20 rocznicę ślubu spędzimy właśnie w tej części Włoch. I powspominamy, jak to było być pięknym i młodym;) pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tę niespodziewaną sentymentalną podróż w czasie:)
pieknie tam , musze się w te strony wybrać
Naprawdę warto!