Jak się ma zestaw z McDonald’s po 34 dniach od zakupu?
Poprzednie wpisy, z bardziej szczegółowymi danymi na temat naszego fastfoodowego eksperymentu, znajdziecie tu:
wpis III – LINK
wpis II – LINK
wpis I – LINK
Na początek zdjęcia, a po nich krótki komentarz.
1. Frytki
2. Bułka
Bułka, tj. hamburger w podstawowej wersji, oraz frytki zostały kupione w McDonald’s 21 stycznia br. Przechowywane są w kuchni, z dala od grzejników i innych źródeł ciepła, w otwartym kartonowym pudełku, w temperaturze ok. 20 stopni i przy wilgotności na poziomie ok. 30%.
Zestaw konsekwentnie nie poddaje się pleśni, ale wyraźnie wysycha. Frytki z każdym tygodniem sprawiają wrażenie chudszych i nieco bardziej poskręcanych, zachowują jednak swój charakterystyczny, złocisty kolor. Bułka, choć obchodzimy się z nią czule i nie sprawdzamy jej stanu częściej niż raz na tydzień, rozpada się na części: spodnia połówka to – póki co – 2 kawałki, na wierzchniej widać natomiast pogłębiające się pęknięcia; poza tym, buła jest twarda jak kamień. Kotlet jest twardy i suchy, przypomina starą, wysłużoną, skórzaną podeszwę. Oddzielna uwaga należy się plasterkowi ogórka – trzyma się nieźle, a wygląda trochę jak inkluzja w bursztynie :-)
Żaden z elementów zestawu nie wydziela już zapachu. Pełną dokumentację zdjęciową, aktualizowaną co tydzień, znajdziecie na naszym FANPAGE. Ciąg dalszy za tydzień – na facebooku, a kolejny wpis na blogu – za mniej więcej miesiąc.
Życzcie bułce i frytkom wszystkiego dobrego, niech będą z nami jak najdłużej ;-)
Ogórek to mój idol ;)
Inkluzja w bursztynie – urocze skojarzenie ;)