Placki zero waste.
Zero waste
Zero waste to trend, który w najpopularniejszym – i niestety często bezmyślnym – wydaniu, budzi w nas mieszane uczucia. Świadome zakupy i rozsądne gospodarowanie żywnością w taki sposób, by nie gromadzić niepotrzebnych nadwyżek i nie wyrzucać dobrych produktów, którym nic nie dolega i bez ryzyka można przyrządzić z nich posiłek to jedno, a fiksowanie się na jedzeniu odpadków za wszelką cenę to drugie. Czy zastanawianie się, do czego użyć obierków po ziemniakach albo skórek z bobu ma jakikolwiek sens? Otóż, nie ma. Jasne, że po dodaniu do czegoś z definicji niesmacznego i niejadalnego – jak np. ziemniaczane obierki, pestki po musie z malin czy często robaczywe bobowe skórki – dużych ilości jajek, mąki, przypraw, cukru i innych składników, które przytłumią istnienie głównego bohatera całej operacji, coś tam z tego wyjdzie, ale… Czy naprawdę warto tracić na to czas? A co najważniejsze – na końcu jeszcze to jeść? W czasach, w których w naszej szerokości geograficznej nadmiar przyswajanego jedzenia stanowi wciąż większy problem niż głód, bo przecież mimo wszystko nie doskwiera nam – jako społeczeństwu – ogólne niedożywienie, a wręcz przeciwnie – nadwaga?
Zero waste jak najbardziej ma sens, ale nie w takiej formie. Warto dzielić się jedzeniem z tymi, którzy go potrzebują. Oddawać nadwyżki tam, gdzie się przydadzą. A przede wszystkim nie kupować na zapas, nie zwozić do domu ton żarcia z supermarketu, jakby jutro miała wybuchnąć trzecia wojna światowa. Nauczyć się korzystać z listy zakupów, uodpornić się na promocje, które zwykle są nic niewarte, i przestać być niewolnikiem terminu przydatności do spożycia. To, że jogurt przeterminował się o 1 czy 2 dni wcale nie znaczy, że musi trafić do śmietnika. Sprawdź, zanim wyrzucisz, czy cokolwiek mu dolega. Zwykle jeszcze przez kilka dni po magicznej dacie z wieczka nie dolega mu absolutnie nic.
Placki z warzyw po bulionie
Placki zero waste to efekt uboczny przepisu na wyjątkowe risotto. I pomysł, który przyda Ci się za każdym razem, kiedy staniesz przed dylematem: co zrobić z warzywami po gotowaniu bulionu? W żadnym razie nie należy ich wyrzucać, ponieważ są pełne smaku! Można je po prostu zjeść albo zrobić z nich coś prostego, co może stać się podstawą pełnowartościowego posiłku. Na przykład warzywne placki, czy jak kto woli – kotleciki. Wystarczy dodać jajko, nieco mąki, przyprawy i można smażyć.
Świeżo usmażone placki są dość delikatne (podobnie jak placki z bobu), dlatego warto obchodzić się z nimi ostrożnie. Po wystudzeniu tężeją. Smakują znakomicie, a ziołowy jogurt tylko dodaje im uroku. Jeżeli wolisz, zamiast sosu jogurtowego możesz podać do placków klasyczne tzatziki.
Placki zero waste – SKŁADNIKI na ok. 20 placków w zależności od ich wielkości:
Warzywa pozostałe po gotowaniu bulionu:
- 2 marchewki
- 1 duża pietruszka (albo 2 mniejsze)
- pół korzenia selera
- 1 duża szalotka albo 1 biała cebula
plus
- 6 łyżek mąki z ciecierzycy (albo dowolnej innej)
- 1 jajko
- garść listków tymianku
- sól
- czarny pieprz
- olej do smażenia
Do podania:
- jogurt naturalny (lub labneh – kremowy serek z jogurtu, który łatwo zrobisz w domu)
- duża garść listków mięty (lub innych ziół)
- garść listków kolendry wietnamskiej (lub innych ziół)
- 1 łyżka listków tymianku (lub innych ziół)
- 1 łyżeczka czarnego pieprzu
- 1 łyżeczka białego pieprzu
- 1 łyżeczka czerwonego pieprzu
- 1 łyżeczka zielonego pieprzu (opcjonalnie)
Placki zero waste – PRZEPIS:
- Ostudzone warzywa po gotowaniu bulionu (ZOBACZ) przełóż do misy robota kuchennego Magimix. Dodaj mąkę, jajko, tymianek, przyprawy i zmiksuj na gładką masę (ZOBACZ). Zajmie to maksymalnie 2 minuty.
- Na lekko natłuszczonej patelni z nieprzywierającą powłoką smaż niewielkie placki z dwóch stron, nakładając porcje ciasta łyżką (ZOBACZ).
- Przygotuj sos jogurtowy: przełóż jogurt do miski, dodaj posiekane zioła i rozgnieciony w moździerzu pieprz. Wymieszaj.
- Placki podawaj z jogurtem – na gorąco albo na zimno, w obu przypadkach są bardzo smaczne.
- Możesz przechować je w lodówce do następnego dnia.
Placki na pewno smaczne i chrupiące. Co do trendu- jeśli mam wybrać świeże na wygórowane, później ponownie smażone- zapewne pozbawione już witamin jedzenie, byle by się tylko resztki nie zmarnowały, wybieram jednak pierwszą opcję☺
Chrupiące akurat zupełnie nie są, to nie ziemniaki;-)
Korzystam i z czystym sumieniem mogę polecić – rewelacyjna jakość produktów;-)
Pyszne!