Ręka w górę, kto śledząc dowolny odcinek aktualnie wyświetlanego na kanale kuchni.tv programu „No Reservations”, nie zapragnął być na miejscu Anthony’ego Bourdaina.

Gość zarabia na życie, zwiedzając świat i jedząc, co nie bez znaczenia ;-), za darmo. W zamian musi jedynie znieść wszędobylskie oko kamery, czasem pewnie powtórzyć jakieś ujęcie, i tyle. Krótko mówiąc, bajka. Tym bardziej, że, jak zauważa sam Bourdain w wydanej na polskim rynku w ubiegłym roku książce „Świat od kuchni. W poszukiwaniu posiłku doskonałego” (która dopiero teraz trafiła do mnie do recenzji):

„Zawodowe gotowanie to ciężka robota. W porównaniu z tym podróżowanie po świecie, próbowanie tego i owego, pisanie i kręcenie programu telewizyjnego jest dość proste. Chyba nawet prostsze niż przygotowanie drugiego śniadania.”

Teraz wstawcie w miejsce słów „zawodowe gotowanie”, cokolwiek, czym na co dzień zajmujecie się dla pieniędzy, a poziom zazdrości, wywołanej z jednej strony nieskrywanym przez Bourdaina szczęściem z telewizyjno-podróżniczej fuchy, z drugiej zaś naszą niedolą, szybko i niebezpiecznie wzrośnie.

Nie ulega wątpliwości, że Anthony to po prostu szczęściarz. Na dodatek, szczęściarz cholernie utalentowany. I akurat niekoniecznie mam tu teraz na myśli jego kulinarny warsztat; chodzi mi raczej o to, z jaką łatwością przychodzi Bourdainowi pisanie o kuchni i o jedzeniu, czy może szerzej – o czymkolwiek. Nic dziwnego, że może bez obaw pozwolić sobie na nieco arogancji, wulgaryzmów czy zwyczajnego luzu w sposobie bycia. W końcu, już w wydanej wcześniej polskiej edycji jego książkowo-kulinarnego debiutu z roku 2000, zatytułowanego „Kitchen Confidential” (u nas jako „Kill Grill”), przedstawił swą zawodową drogę od zera do szefa kuchni w nowojorskim Les Halles w taki sposób, jakby chodziło o losy topowego rockmana (tym też zresztą zazdroszczę, ale to nie miejsce na tę opowieść), a czytelnik z miejsca zaczyna żałować, że nie wybrał zawczasu innej zawodowej ścieżki.

Nic dziwnego, że szybko pojawiła się opcja na kolejne książki i już rok później na amerykański rynek trafiła „A Cook’s Tour”, czyli właśnie „Świat od kuchni”, która polskiej wersji doczekała 10 lat po zaoceanicznej premierze. Pomysł był prosty – autor odwiedza różne, mniej lub bardziej egzotyczne miejsca, je, co tylko może, po to, by odnaleźć ten jedyny, magiczny, doskonały posiłek, a wszędzie towarzyszy mu ekipa telewizyjna. Tym sposobem, Bourdain odwiedził Portugalię, Hiszpanię, Francję, Wietnam, Kambodżę, Rosję, Maroko, Japonię, Meksyk, Wielką Brytanię, a także Napa Valley, gdzie gościł w słynnej restauracji French Laundry. Z udokumentowanych przeżyć, związanych z tymi wojażami, powstała książka oraz wyprodukowany przez Food Network program telewizyjny, emitowany w 2001 i 2002 roku. Na marginesie warto dodać, że kilka lat później ten sam format Bourdain powtórzył we wspomnianym wyżej „No Reservations”, zrealizowanym już dla innej telewizji, jednak z wykorzystaniem niemal identycznie skrojonego scenariusza. W rezultacie, niektóre spośród opisanych w książce sytuacji (np. scenki z Rosji) bardzo przypominają odcinki właśnie tego programu.

Byłoby jednak zbyt prosto i banalnie, gdyby „Świat od kuchni” poświęcony został wyłącznie jedzeniu. Owszem, autor szczegółowo i z pasją opisuje wszystko to, co w trasie przyszło mu konsumować. Dla równowagi, by nie było zbyt sympatycznie i monotonnie, Anthony od czasu do czasu musi trafić na coś paskudnego, częściej jednak zazdroszczę mu (znów!) możliwości spróbowania większości smakołyków z różnych, mniej lub bardziej egzotycznych, kuchni. Kiedy zaś czytałem opis składającego się z dwudziestu dań posiłku w prowadzonej przez Thomasa-prawdopodobnie najlepszego szefa kuchni w całej Ameryce-Kellera, French Laundry, z trudem powstrzymałem się od natychmiastowej rezerwacji biletu lotniczego do Stanów (zanim dotarło do mnie, że przecież, jak zwykle, jestem pod kreską…).

Jednocześnie, zgodnie z formatem książki, w gruncie rzeczy podróżniczej, Bourdain sporo uwagi poświęca spostrzeżeniom, dotyczącym elementów kultury charakterystycznych dla miejsc, które odwiedza, albo też sytuacji społeczno-politycznej w danym kraju. Dokładny opis ceremonii zarzynania świni w Portugalii sąsiaduje zatem z uwagami na temat „Nowych Ruskich”, a praktykowana przez Tuaregów procedura pieczenia jagnięcia w całości – na pustyni, z podszytymi poczuciem winy refleksjami na temat wojny w Wietnamie i jej wciąż odczuwalnych skutków. Przybliża grozę i ponury klimat Kambodży (jako „najgorszego miejsca na ziemi”), gdzie odwiedza m.in. opanowane przez Czerwonych Khmerów miasto Pailin, jak również opowiada o restauracyjnym boomie w Anglii, krytykując przy okazji J. Olivera („to obrzydliwie bogaty gość, który udaje, że śmiga na vespie„) i innych telewizyjnych kucharzy z Ainsleyem Harriottem na czele, rzucając trochę uwag o biuście Nigelli, czy wreszcie zachwycając się Gordonem Ramsayem.

To, rzecz jasna, ledwie kilka przykładów, bowiem „Świat od kuchni” aż skrzy się od podobnych, mniej i bardziej poważnych opowieści, dzięki którym od lektury tego wydawnictwa trudno się oderwać. A wszystko zaserwowane zostało z dużą dawką czarnego humoru, sarkazmu i niepokornego spojrzenia na świat („Okazało się też, że amerykańskie kawały o Polakach i wieśniakach sprawdzają się równie dobrze w warunkach pustynnych – wystarczy tylko zastąpić ich Libijczykami”). Moim zdaniem, rzecz obowiązkowa.

Szymon Kubicki

Anthony Bourdain – „Świat od kuchni. W poszukiwaniu posiłku doskonałego”
Wydawnictwo Carta Blanca Sp. z o.o.
Warszawa 2011
Tłumaczenie: Jacek Środa