Soul Kitchen Bistro – recenzja.

Tym razem FiK popisał się klasycznym manewrem wyprzedzającym i odwiedził Soul Kitchen Bistro chwilę przed Maciejem Nowakiem.

IMG_5692

Do działającego przy ul. Nowogrodzkiej 18A Soul Kitchen Bistro wybraliśmy się dokładnie 28 sierpnia br., we czwórkę – wspólnie z Państwem z I love nature.

Nasza wizyta z założenia nie miała stanowić kolejnej części cyklu Facet śledzi Nowaka. Niestety, nadmiar obowiązków i chroniczny deficyt czasu sprawił, że od rzeczonego sierpniowego wieczoru upłynęło już sporo czasu, a ja wciąż nie znalazłem chwili, by podsumować nasze wrażenia z wizyty. Poślizg ten bezczelnie wykorzystał Mr. Nowak również odwiedzając, i przy okazji chwaląc, Soul Kitchen. W ten oto sposób – choć niezamierzenie – FiK-owy serial dorobił się piątego odcinka (wszak zostały spełnione ku temu wszelkie przesłanki, w tym przede wszystkim – oddalając ewentualne późniejsze zarzuty kumoterstwa – sami, jak zwykle, opłaciliśmy rachunek), a Szef Wit doczekał się tekstu. Dobrze też, że okazał wyrozumiałość i mimo wszystko się nie obraził, choć kto go tam wie… ;-)

IMG_5699

Do rzeczy. Wita Szychowskiego poznaliśmy, kiedy gościliśmy dość dawno temu w nieistniejącym już Gryzę i połykam (RECENZJA). Już wtedy, choć Gryzę miało bliżej do kameralnego, sympatycznego bistro niż do restauracji, bardzo spodobała nam się filozofia gotowania Wita, a przede wszystkim jego autentyczna kulinarna pasja, zauważalna od razu i widoczna w każdym daniu. Później Wit pracował tu i tam (po drodze był między innymi Kaskrut), by w końcu objąć panowanie w Soul Kitchen Bistro, w którym – wszystko na to wskazuje – ma wreszcie okazję bez przeszkód szefować i realizować swe gastronomiczne wizje.

IMG_5694

Menu Soul Kitchen podzielone jest wedle bardzo prostej i klarownej metody. Pod hasłem mała miska kryją się przystawki, duża miska to dania główne, desery zaś figurują w kategorii słodka miska.

Czy zatem dania podawane są w miskach? Owszem, są. Może nie w każdym przypadku w miskach, a po prostu w głębokich talerzach, ale wszystko wskazuje na to, że płaskie sztampowe formy tutejszego szefa kuchni raczej nie cieszą. Cieszą za to – i to bardzo – ceny, jak na Warszawę niezwykle atrakcyjne (przystawki: 10-18 zł, dania główne: 23-33 zł, desery: 13-14 zł, woda: 5 zł, espresso: 6 zł, sok: 9 zł), zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę jakość i prezentację posiłku. Trudno bowiem o lepszą relację ceny do przyjemności płynącej z próbowania potraw w Soul Kitchen. Jestem przekonany, że podobne dania w wielu innych miejscach miasta stołecznego kosztowałyby znacznie więcej.

IMG_5693

Ciepłe w wystroju, nieprzesadnie pojemne Soul Kitchen Bistro mieści się w podziemiu kamienicy, w związku z czym tego upalnego sierpniowego dnia panowała wewnątrz prawdziwie gorąca atmosfera; gasiliśmy ją znakomitym, świeżo przyrządzonym napojem (lemoniadą) z arbuza (12 zł za 0,5 l) – przygotowanym bez zbędnych ceregieli, czyli zblendowanym wraz z pestkami, bez cukru. Świetny i bardzo skutecznie orzeźwiający pomysł.

IMG_5695

Czas jednak coś zjeść. Na początek małe miski.

Kaczka / pasternak / klon / kolendra (18 zł)

IMG_5696

Zdaniem Macieja Nowaka, „najcenniejszym klejnotem” powyższego dania jest pieczony korzeń pasternaku. Choć przepadam za – bardzo u nas niedocenianym – pasternakiem, to jednak zdecydowanie nie można tu zapomnieć o różowej w środku, soczystej piersi z kaczki, która pięknie komponowała się ze słodkawym sosem.

Raki / fasolka szparagowa / por / koperek (17 zł)

IMG_5697

Nowak, wykazując się zupełnie niezrozumiałą z mojego punktu widzenia powściągliwością radzi jedynie, by potrawy tej nie przegapić. Ja natomiast polecam koniecznie jej spróbować (nawet jeśli trzeba by wykorzystać w tym celu wehikuł czasu – w tej chwili bowiem (listopad) w karcie raki występują już w całkiem innej konfiguracji). Ileż tu smaków, których nośnikiem jest świetny sos (zwłaszcza, jeśli chodzi o pyszną fasolkę), aromatów i struktur (chips z pora). Poezja!

Gravlax halibut / biała rzodkiew / rzodkiewka / kapary / oliwki (14 zł)

IMG_5698

Wtajemniczeni wiedzą, że gravlax wcale nie musi być przygotowywany wyłącznie z łososia. Sam, z bardzo dobrym skutkiem, robiłem też gravlax z jesiotra, a Szef Wit udowodnił, że świetnym wyborem jest tu również halibut. Danie wypadło już z karty; być może dlatego, że dla niektórych gości, w tym dla Macieja Nowaka, gravlax okazywał się… zbyt słony. Cóż mogę rzec, poza banalnym spostrzeżeniem, że przecież na tym polega wynikająca ze sposobu przyrządzania uroda i istota gravlaxa, który po prostu słony być musi. Czepiać się słonego smaku gravlaxa to tak, jakby dyskredytować słodycz miodu albo kwaśność cytryny. Do znacznie cięższych przewinień, związanych z tym daniem, których nie wszystkim warszawskim lokalom udaje się uniknąć, należy choćby przesuszenie i serwowanie całkowicie pozbawionej wilgoci ryby. Tymczasem gravlax w Soul Kitchen Bistro był dokładnie taki, jak trzeba – odpowiednio słony i wyjątkowo delikatny – delikatnością, której nie zapewni żadna inna obróbka ryby, czy to smażenie, czy to pieczenie czy wędzenie. Towarzystwo rzodkiewki tylko tę delikatność podkreślało.

Orkiszotto / ser pleśniowy / buraki / por / świeże zioła (24 zł)

IMG_5700

To jedno z nielicznych w karcie Soul Kitchen dań „glutenowych”, dlatego mogę podzielić się w tym przypadku tylko nie swoimi spostrzeżeniami, a ekipy I love nature, która je zamówiła: było bardzo dobre i odpowiednio kremowe.

Duszone poliki wołowe / czarna soczewica / papryka (30 zł)

IMG_5701

W dniu naszej wizyty było to danie spoza karty, obecnie zagościło już – na szczęście – w menu na stałe. I nic dziwnego! Zawsze sam dziwię się własnej miłości – choć jestem przecież umiarkowanym mięsożercą – do duszonych policzków wołowych. W idealnie miękkim, kolagenowym, rozpadającym się ledwie pod naciskiem widelca, niezwykle esencjonalnie mięsnym daniu – tu podkreślonym równie esencjonalnym, mocno zredukowanym sosem – jest bowiem coś magicznego. Czarna soczewica, prażona, a nie rozmiękła od gotowania oraz papryka stanowią świetne uzupełnienie całości. W mojej ocenie to jeden z hitów Soul Kitchen. To samo przyznał w swej recenzji Maciej N.

Morszczuk / kiszona kapusta / omlet / biała rzodkiew / siemię lniane / kolendra (27 zł)

IMG_4248

Kolejne danie rybne i kolejny hit (wciąż obecny w karcie, więc nie traćcie czasu i pędźcie spróbować). Świetnie przygotowana ryba i omlet do pary to zestaw idealny, a ich harmonii wbrew pozorom wcale nie zakłóca nieco dziwny – mogłoby się wydawać – dodatek kapusty. Co więcej, całości towarzyszy przepyszny sos tahini z… siemienia lnianego (co wychwycił również Maciej Nowak i za co należą mu się słowa uznania). Moim zdaniem, właśnie takie połączenia najlepiej oddają filozofię kulinarną Wita – zarówno jego podejścia do gotowania, jak i ciągłego poszukiwania nowych smaków. A to wszystko za, przypominam, 27 zł!

Jesteśmy umiarkowanie deserowi, ale słodkie miski okazały się zbyt kuszące, by je zignorować. Tym bardziej, że towarzyszył im anonsowany chwilę wcześniej przez szefa kuchni rokitnik, użyty tu najprościej jak się da. Obydwa desery (14 zł) pochodziły spoza karty.

Lody śmietankowe z tonką i rokitnikiem to synonim prostoty. Wspaniale uniwersalna pieprzno-waniliowa tonka to wręcz idealny dodatek do lodów (i do mnóstwa innych dań, zarówno słodkich, jak i wytrawnych). Do tego miękkie owoce rokitnika w słodkim sosie. Czego chcieć więcej? Chyba tylko drugiej porcji;-)

IMG_5704

Lody pistacjowe pojawiły się w bardziej wyrafinowanym towarzystwie łódek z marynowanego na słodko ogórka z rozmarynem, wypełnionych granitą z jasnych winogron z dodatkiem kolendry oraz sosu z ogórka i wanilii. Brzmi zachęcająco, czy nie tak?

IMG_5703

Pomysł na potrawy serwowane w Soul Kitchen jest zatem dość prosty, choć proces jego realizacji najeżony jest rafami, na których rozbijają się całe zastępy innych stołecznych restauracji. Weźcie prawdziwą pasję i kunszt szefa kuchni, dodajcie proste, sezonowe, dobrej jakości i naturalne składniki, a całość pomnóżcie przez cieszącą oko, dopracowaną, ale nienapuszoną prezencję dań. W tym równaniu nie ma miejsca na rozbójnicze windowanie cen, krępujące sztywniactwo towarzyszące lokalom z tzw. wyższej półki, przydętą atmosferę rezonującą wielkim jak Stadion Narodowy ego szefa kuchni i patrzących na gości z góry kelnerów, próbujących wcisnąć im przynoszące największe profity alkohole z najwyższą możliwą marżą. Soul Kitchen Bistro to bardzo adekwatna nazwa, bo to po prostu fajne miejsce z duszą.

IMG_4144

IMG_4249

Za kolację + kawę dla 2 osób zapłaciliśmy łącznie 132 zł.

IMG_5702

Soul Kitchen Bistro, Nowogrodzka 18A, Warszawa