- 200 g makaronu (tu: fusilli)
- 2 bakłażany
- pęczek bazylii
- parmezan
- oliwa extra vergine
- sól, pieprz
Opisany poniżej przepis trafił do mnie za sprawą zamieszkałego w Polsce Toskańczyka z krwi i kości – Pana Antonio Guarino.
Danie bardzo dobrze oddaje esencję włoskiej kuchni – w nieskomplikowany sposób oraz przy użyciu zaledwie kilku składników uzyskuje się świetny rezultat. Dopuściłem się kilku drobnych odstępstw od oryginału, to jest, przede wszystkim, utarłem bazylię w moździerzu wraz z oliwą, trochę tak, jak przygotowuję pesto, bo po prostu lubię moździerz :-)
Poza tym, sugerowany przez Antonio długi makaron, zastąpiłem tu fusilli. Mam jednak nadzieję, że duch oryginalnej receptury został zachowany.
1. Bazylię podgotujcie w osolonej wodzie przez ok. 5 minut i przełóżcie do miski z zimną wodą (tj. wypełnioną kostkami lodu) na ok. 10 minut. Zostawcie kilka najmniejszych listków bazylii do dekoracji.
2. W tym czasie pokrójcie bakłażany na kawałki i gotujcie je w osolonej wodzie, aż zmiękną (ok. 10 minut).
3. Odcedźcie i osuszcie bazylię, a następnie utrzyjcie ją w moździerzu wraz z oliwą na gładki sos (można użyć malaksera).
4. Ugotowane bakłażany zmiksujcie w malakserze na sos, doprawcie pieprzem.
5. Przełóżcie bakłażanowy sos na patelnię, dodajcie 3/4 sosu z bazylii, wymieszajcie i duście na małym ogniu przez ok. 10 minut.
6. W tym czasie ugotujcie makaron.
7. Przełóżcie makaron na patelnię (możecie dodać trochę wody, w której się gotował), dodajcie sporo świeżo startego parmezanu (najlepiej tego, o którym pisałem TUTAJ) i jeszcze trochę oliwy extra vergine. Dokładnie wymieszajcie.
8. Porcje makaronu polejcie resztą sosu bazyliowego i udekorujcie parmezanem oraz listkami bazylii.
Smacznego!
Sosu z bakłażana jeszcze nie robiłam, czas spróbować