10 rzeczy, które musisz zjeść w Lizbonie.
Jesteś w Lizbonie i zastanawiasz się, co zjeść? Poniżej subiektywna lista 10 rzeczy, które musisz zjeść w Lizbonie.
Weź z niej co chcesz, im więcej tym lepiej. Dla Ciebie :-)
1. Sery
Odmówić sobie dobrowolnie delektowania się portugalskimi serami byłoby zbrodnią niewyobrażalną. Są wyjątkowe, w większości wytwarzane z surowego (niepasteryzowanego) owczego i koziego mleka. To serowa ziemia obiecana, tym cudowniejsza, że dla wielu wciąż nieodkryta. Serów portugalskich nie sprowadza się do Polski w ogóle, dlatego naprawdę warto:
a) próbować ich na miejscu tak często, jak to możliwe,
b) przywieźć choć kilka do domu.
Ser widoczny na zdjęciu poniżej to queijo de Azeitão z owczego niepasteryzowanego mleka. Charakteryzuje go twardsza od miąższu skórka o wyrazistym smaku i kremowy środek. Ser je się tak: ścinamy pokrywkę, po czym najpierw jemy łyżeczką płynny środek, a na koniec zjadamy skórkę.
May the CHEESE be with You!
2. Pimientos de Padron
To słynne – i naprawdę doskonałe – hiszpańskie zielone papryczki. Smażone na oliwie i hojnie oprószone solą Padrons podadzą Wam w większości barów tapas w Hiszpanii jako cudowne w swej prostocie tapa (np. w Bar Celta Pulperia w Barcelonie), ale na szczęście można je zjeść również w Portugalii. A nawet kupić na portugalskim targu – od Porto, przez Lizbonę, po Faro – i usmażyć samodzielnie w domu. Przyjemność z tego jest zawsze. My nawet nie próbujemy powstrzymać paprykowego uzależnienia i jemy Pimientos de Padron przy każdej nadarzającej się okazji, ostatnio na Mercado de San Miguel w Madrycie (Gdzie jeść w Madrycie?). Pięć miesięcy to jest bardzo DAWNO TEMU.
3. Owoce, czyli nieśplik japoński i truskawki (świeże i suszone)
Nieśpliki widać i na targach, i na drzewach (wiosną). To intensywnie pomarańczowe owocki, rozmiarem przypominające nasze śliwki-węgierki. Mają śmieszne ciemne pestki-układanki, złożone z kilku cząstek. Owoce są lekko cierpkie, kwaskowate i bardzo orzeźwiające. To znakomity owoc na upały. Można jeść je saute albo dodać do sałatki, np. z truskawkami i śliwkami.
Portugalskie truskawki smakują zaskakująco dobrze, a Portugalczycy są z nich bardzo dumni i niekoniecznie rozumieją, dlaczego turysta (z Polski) zachęcany do zakupu truskawek na targu, zerka tylko od niechcenia i wybiera ze skrzynek całkiem inne rzeczy.
Truskawka w Portugalii – podobnie jak malina – to owoc dość egzotyczny i raczej luksusowy. Warto jednak się skusić, ponieważ są soczyste i pełne smaku (w przeciwieństwie do tych, które przeznaczone są na inne rynki), chociaż polskich i tak oczywiście nie przebiją. Suszone truskawki (kandyzowane) podawane są jako przekąska albo np. dodatek do deski serów, obok orzechów i migdałów – tak jak w Queijaria.
4. Tremoços, czyli łubin
To popularna przekąska. Łubin smakuje zajebiście dobrze, ale gwoli ścisłości trzeba dodać, że jedni go uwielbiają, a inni nienawidzą. Żółte fasolki na pierwszy rzut oka przypominają bób. Kształt mają w zasadzie identyczny. Można je wciągać nosem albo do czegoś dorzucić, np. do sałatki takiej jak ta, kolorowej i bardzo wiosennej: Groszek cukrowy z tremoços i owczym twarogiem.
5. Sardynki, inne rybki i owoce morza
W puszkach. Było o tym już wiele razy, będzie jeszcze raz: portugalskie zapuszkowane rybki i owoce morza słynne są na całym świecie. Możesz zjeść je prosto z puszki (czytając uprzednio skład na etykiecie – produkty najlepszej jakości powinny zawierać wyłącznie rybki lub owoce morza, oliwę i przyprawy) albo wybrać się gdzieś, gdzie na bazie takich puszek przyrządza się proste tapas. Polecamy klimatyczny bar Sol e Pesca (przy Pink Street) lub restauracyjną część Mercado da Ribeira, gdzie za grosze można zjeść np. takie smażone sardynki z warzywami:
6. Kasztany pieczone na ulicy
Nie ma lepszego streetfoodu pod warunkiem, że kasztany są świeże, a w Portugalii nigdy nie trafiliśmy źle. W Hiszpanii czy we Włoszech z tak pieczonymi kasztanami bywa różnie, a w Portugalii zawsze TRAFIONY I ZJEDZONY.
7. Bacalhau à Brás
To lizboński klasyk, który najbliżej miałby do naszej swojskiej jajecznicy, gdyby w standardzie dodawało się do niej solonego dorsza i ziemniaki. Świetny Bacalhau à Brás zjesz np. na Mercado da Ribeira, a więcej informacji na temat samego dania i jego pochodzenia znajdziesz w przepisie na jedną z moich wersji à Brás. Druga to wariant wiosenny – ze szparagami. Jedliśmy to danko przy różnych okazjach co najmniej kilkanaście razy. Nie ma prawa się znudzić :-)
8. Presunto
Portugalska szynka wieprzowa. Podobnie jak prosciutto, czysta (tylko mięso i sól) i pyszna. Można kupić młodą albo dojrzewającą. Ważne, żeby kupić, spróbować, poznać, docenić i zapamiętać, że warto.
9. Kawa (lub ciastko i kawa) w Café A Brasileira albo…*
Ciastko w najbardziej kultowej kawiarni w Lizbonie po prostu musisz zjeść, jeśli gluten Ci niestraszny.
A jeśli jesteś autentycznym, nieudawanym bezglutem, który naprawdę nie je pszenicy/jęczmienia/żyta, a nie tylko wtedy kiedy ich nie widzi :P – zamiast ciastka zjedz np. coś takiego: figa lub daktyl dosłownie wypchane orzechami włoskimi albo migdałami (szukam zdjęcia, dodam jeśli znajdę :-) ).
Fajne, słodkie, proste, bez zbędnych dodatków i szalonych pomysłów w stylu dopakujmy tu jeszcze miód, krem czekoladowy, marshmallows i co tam wpadnie nam w łapczywe rączki. To najlepszy 100% naturalny deser, który dodatkowo łatwo odtworzysz sobie po urlopie w domu. Dobry dla amatorów jedzenia czystego i naturalnego (jak my), dla wegan i bezglutów, dla podniebień nieprzepalonych cukrem i dla wszystkich tych, którzy zanim zjedzą – pomyślą, czy warto ;-)
10. Miody
A zwłaszcza jeden: tymiankowy. Portugalia nie ma może tak fantastycznych miodów jak Sardynia (i jej boski gorzki corbezzolo!), ale też ma powody do dumy. Portugalski miód tymiankowy (pod warunkiem, że craftowy, kupiony od babuleńki na targu czy innym straganie) jest tak niesamowicie aromatyczny, wyrazisty i ostry (aż szczypie na podniebieniu), że grzechem byłoby go nie zjeść. Jeśli kupisz mały słoik, zjesz go zanim zdążysz wrócić z urlopu. Sprawdzone ;-)
11. A na koniec coś EXTRA
Picie to forma jedzenia, tyle że wyższa ;-) dlatego w Lizbonie musisz napić się wina (i porto też). Ale – uwaga – nie pij byle czego ani byle gdzie. Okaż sobie nieco szacunku i nie kupuj tanich masowych butelek w supermarketach. Takie same znajdziesz pewnie w Polsce (od czego mamy portugalskie dyskonty). Ani to przyjemne, ani sensowne. Dobrego wina napijesz się w wielu miejscach, np. w Queijaria albo na Mercado da Ribeira pod warunkiem, że potrafisz odróżnić dobre od gorszego. Winne zakupy zrób natomiast w sklepach Garrafeira Nacional. A jeśli wino nawet w myślach wymawiasz przez wielkie W –> leć do Porto. Tam jest winna mekka.
Czytaj też:
- 12 rzeczy, które musisz zrobić w Lizbonie
- Gdzie jeść w Lizbonie
- Lizbona – jak wynająć mieszkanie na wakacje (Bairro Alto i Alfama)
- Porto – krótki kurs o słynnym winie
- Co kupić w Portugalii
- Gdzie jeść w Porto
- Porto – 17 miejsc, które warto odwiedzić
- Tavira 1, Tavira 2
- O Tonel – recenzja
- Portugalia – wszystkie wpisy
*Amatorzy słodkich wypieków na pewno dodaliby jeszcze do tej listy obowiązkowe (dla niektórych) ciacho w Belem (Pastéis de Belém), o którym zatrąbi Ci każdy przewodnik i kolega z pracy, który w Portugalii na wczasach już był i wszystko wie ;-) To babeczka z kremem, która podobno smakuje tak, że wynagradza w dwójnasób niedogodność stania po nią w długiej kolejce, a później pospiesznego jedzenia przy kawie w zatłoczonym zwykle lokalu, gdzie inni też przecież czekają, żeby PRZEŻYĆ TO SAMO.
Więcej bieżących wydarzeń, nie tylko z podróży, znajdziesz na FiKowym facebooku lub instagramie.
Sery, owoce morza i wino – oto prawdziwe skarby Portugalii. Odwiedziłem Portugalię rok temu, również Lizbonę i kraj ten zrobił na mnie doskonałe wrażenie. Sery są naprawdę tanie a do tego mega pyszne. Owoców morza nadałem się na cały rok ( z moją ulubioną osmiornicą na czele). No i wina. 12 butelek przyleciało w walizkach a po powrocie zamówiłem kolejne 15 wprost z Porto.
Pozdrawiam
Tylko 12? Kup sobie nowe walizki, delsey i samsonite mieszczą więcej!?
W Portugalii wszystko jest tanie, między innymi dlatego tak bardzo chce się tam wracać i wspierać radośnie ich gospodarkę? Nie tylko przemysł winiarski???
Co do zamówień w Porto, dobrze, że quintas wysylają paczki do PL, ale Vinologia nie – najbliżej można zamówić paczkę do Niemiec, a to Vinologia właśnie ma najciekawsze, krótkie serie win trudno dostępnych na rynku. Wciąż wspominamy San Leonardo.
Z ciekawości, gdzie zamówiłeś i co??
Vinha.co.uk, z siedzibą stacjonarną w Rua Correia de Sá, 103, 4150-228 Porto. Zamówiłem głównie wytrawne wina z Douro, które tak uwielbiam a w Polsce są po prostu niedoceniane. Do tego parę win z Alentejo, eleganckie w stylu wina z Dao i z Bairrada. Jeżeli Fik chce mogę podać konkretne pozycje, musiałbym tylko dokładnie zerknąć do piwniczki. Na pewno mogę polecić Quinta do Portal, oprócz Porto ( mam ich Vintage z 2011) robią doskonałe czerwone np. Reserva i Grande Reserva. A ponadto mało znane nawet osobom związanym z winem- wzmacniany Moscatel do Douro Reserva. W Douro powstaje nie tylko wzmacniane Porto ale także wspomniany Moscatel, którego grona uprawia się na wzgórzach, parcelach usytuowanych wyżej w stosunku do rzeki dla lepszej kwasowości. Ten Moscatel ma doskonałą równowagę owej kwasowości i słodyczy. Quinta do Portal starzeje go 4 lata w beczce, jest jego najlepszym producentem, mam u siebie rocznik 2004, a tak między nami to wina Quinta do Portal importuje do Polski importer Pinot. Jest obecny też z tego co mi wiadomo stacjonarnie w Warszawie.
Portugalia ma doskonałe wina, ale jeszcze nie wszyscy o tym wiedzą, mały kraj ale tak różnorodny pod względem klimatycznym co znajduje odzwierciedlenie w winach z określonych regionów. Na każde 10 portugalskich win zgłoszonych do międzynarodowych konkursów średnio aż 8 zdobywa nagrody. To o czymś świadczy ?
FiK jest zainteresowany, sprawdził nawet wpisy na Twoim blogu, ale chyba nic z tego nie opisywałeś?
Tak, o Moscatel mówił nam nasz gospodarz wynajmujący mieszkanie w Porto, ale jakoś nas nie zmotywował, może następnym razem. Portugalia ma doskonałe wina, true, to samo powtarzamy gdzie tylko się da, ale nie wyznajemy wiary w medale. Konkursy to handel „trofeami”, nic więcej. Renoma wytwórcy, wieki praktyki, rekomendacje lokalsów – to są twarde argumenty.
Zgadza się, jeszcze nic nie odpisywałem na blogu gdyż są to wina które czekają na swój odpowiedni moment, wiele z nich ma jeszcze spory potencjał. Oprócz Quinta do Portal( Reserva, Grande Reserva, Moscatel do Douro, Moscatel Galego) zakupiłem m. in. Quinta de la Rosa, Quinta dos Murcas, Quinta do Crasto, Quinta do Vallado, Bioma Tinto, Redoma Tinto i Branco, Quinta do Vale Meao, Quintas dos Carvalhais, Casa de Santar, Herdade do Peso, Dalva, Manoella, Baga – Luis Pato, Esporao, Quinta Cabriz, Quinta do Vesuvio, Foz Douro, Beira Foz Arouce. A poza tym jak Fik wspomniał, zawsze należy słuchać lokalsów, często wiedzą co dobre. Też wyznaję tą zasadę
Wiedzą najlepiej. Dziewczyna z Vinologii tak zachwycała się Carvalhas, że kupiliśmy duuużo butelek. Im droższe tym lepsze, ale to najlepiej wydane pieniądze:-) Kilka pojawiło się już we wpisach, ale na szczęście trochę nam jeszcze zostało:-) W Foz i de la Rosa byliśmy w Pinhao, a w de la Rosa trafiliśmy dodatkowo na degustację. Było mega kameralnie, tylko my i małżeństwo z Kalifornii. Ciekawe co powiesz o winach Rosa, część była bardzo średnia (to w dużej mierze tanie trunki), ale trafiło się też kilka niezłych. A jeśli chodzi o potencjał butelek odkładanych na później, np. białe porto de la Rosa, które smakowało nam podczas degustacji, wypite w Polsce po 1,5 roku od zakupu zrobiło znacznie gorsze wrażenie… Wrzuć jakieś zbiorcze zdjęcie butelek chociaż na insta, chętnie zerkniemy na etykiety.
Kocham portugalskie sery, ale nie przyszło mi do głowy, żeby wpakować kilka do walizki i cieszyć się nimi już w domu. Dzięki FiK, kopalnio inspiracji! ❤️??
Jakąś fotkę kiedyś wrzuciłem, widać tam kilka etykiet
https://www.instagram.com/p/BV93PaHAV77/
Dzięki! ???
Uwielbiam to miasto tak samo jak ty;)