Moje Tatry – jedyny taki pensjonat pod Tatrami.
Korzystając z dobrodziejstw home office i wolnego czerwcowego czwartku, na cały ubiegły tydzień przenieśliśmy się w Tatry. Odpoczęliśmy jak nigdy! Jako bazę wypadową wybraliśmy Moje Tatry w Białym Dunajcu. To pensjonat-rodzynek, który od innych podobnych mu przybytków w okolicy odróżnia się tak bardzo, jak to tylko możliwe, ale: po kolei.
Moje Tatry to na pozór pensjonat jakich wiele, a w praktyce miejsce zupełnie niezwykłe. Szczere i uczciwe. Co je wyróżnia? Wspaniała lokalizacja tuż pod najpiękniejszymi polskimi górami, luz i swoboda jak we własnym domu plus świetne jedzenie z naturalnych składników, jakiego próżno szukać w innych podobnych podhalańskich miejscówkach.
Pensjonatem, w tym kuchnią niepodzielnie rządzi tu niezrównana Ela, która z przyjemnością karmi swych gości nie tylko bezglutenowo, ale i wegańsko, każdego dnia udowadniając, że roślinna kuchnia pod Tatrami nie tylko jest możliwa, ale ma się bardzo dobrze :-) Ela – wulkan energii i człowiek od wszystkiego – nie chodzi na skróty, wsłuchuje się w potrzeby gości i spełnia ich kulinarne życzenia. Albo raczej, w jakiś magiczny sposób trafnie je odczytuje. I widać, że sprawia jej to autentyczną frajdę. Jest różnorodnie, zdrowo, a przede wszystkim pysznie. Do szczęścia potrzebujesz góry warzyw i lokalnych serów? Proszę bardzo! Marzy Ci się spaghetti z cukinii? Już się robi! Albo bezglutenowe ciasto z owocami lub sernik? Już się piecze! Niebezpiecznie robi się w chwili, kiedy dobra dusza Moich Tatr dostrzeże, że coś przypadło Ci do gustu szczególnie. W taki właśnie sposób przebojem każdego naszego śniadania stał się urzekający w swej prostocie bakłażan z ziołami z ogrodu, podsmażony na suchej patelni i marynowany w oliwie, a do tego prawdziwy wiosenny owczy bundz i wytwarzane po sąsiedzku kozie sery. Autentyczne, lokalne, z gospodarstwa za rogiem, w 100% z koziego mleka. Czego chcieć więcej? Chyba tylko zostać tu jeszcze chociaż kilka dni…
Oto Ela, te roześmiane oczy mówią same za siebie :-)
Warto tu przyjechać na weekend, na tydzień, na miesiąc. Z rodziną albo bez. Ze zwierzakiem albo z rowerem. I korzystać z kuchni roślinnej, bezglutenowej lub tradycyjnej, ponieważ Ela nie tylko doskonale gotuje, ale też myśli o wszystkich – o tych stęsknionych za pierogami i mięsiwem też! Cieszyć się iście domową atmosferą, wygodnymi pokojami, ogrodem, bliskością Tatr, a zarazem ciszą i spokojem, gwarantowanymi przez niewielką, acz bezpieczną odległość od Zakopanego. Z drugiej strony, na tatrzańskie szlaki oraz do stolicy Tatr dostać się z Moich Tatr jest łatwiej niż łatwo. Samochód, autobus lub pociąg, 10 km, kilka chwil i jesteś na miejscu. Sporo łaziliśmy po górach, sprawdzone.
Także tak, jeżeli siedzenia w domu masz już serdecznie dość, a plany urlopowe wciąż niesprecyzowane, powiem tyle: w Tatrach zielono i ciepło, pogoda piękna, szlaki wzywają, tłumów – póki co – nie ma, więc na co jeszcze czekasz? Moje Tatry to najlepsza miejscówka dla tych, którzy cenią sobie luz, wygodę i pyszne jedzenie, szykowane z sercem i podawane naprawdę od serca :-) Spróbujesz tu prawdziwego podhalańskiego bundza, który najlepiej smakuje właśnie o tej porze roku, świeżego koziego mleka i serów, które powstają z tego mleka codziennie. Takich warunków ze świecą szukać w innych pensjonatach. Wiem, co mówię, ponieważ przez lata spędziliśmy wiele dni nie tylko w tatrzańskich schroniskach, ale i w różnych podhalańskich gościńcach. Bywało różnie, a w Moich Tatrach wreszcie mieliśmy okazję poczuć się jak w domu ❤️ A właściwie nawet lepiej, bo z dala od wyzwań dnia codziennego i pod czułym okiem Eli.
A, jeszcze jedna rzecz: na początku wakacji, między 1 a 3 lipca, planujemy w Moich Tatrach warsztaty z bezglutenowej kuchni wegańskiej. Komplet szczegółów znajdziesz tutaj ??? Warsztaty potrwają tak długo, jak będzie trzeba. W założeniu – co najmniej 4-5 godzin, by wystarczyło czasu na pogaduchy o dobrym jedzeniu oraz ugotowanie i zjedzenie bezglutenowych i wegańskich potraw, które razem przyrządzimy. Bez presji i pośpiechu, bo wakacyjne miesiące są przecież właśnie po to, by zwolnić tempo i przestać nerwowo zerkać na zegarki.
Szczegółowo obfotografowane pokoje (ultra czyste, wygodne, wszystkie z prywatnymi łazienkami) i inne zdjęcia z wnętrza znajdziesz tutaj, a szczegóły oferty na tegoroczne wakacje tutaj. Rezerwacji możesz dokonać emailowo lub telefonicznie.
MOJE TATRY
Gdzie: Krajowe 20, Biały Dunajec
Dojazd: łatwy, wprost z Zakopianki
Lokalizacja: świetna – cicho i zielono
Pokoje: wygodne i ciche (!), nie słychać żadnych oznak aktywności z sąsiednich pomieszczeń (spaliśmy w Zbójnickim)
Wi-fi: jest – zarówno w Moich Tatrach, jak w domku na Brzyzku
Poza pokojami w pensjonacie Moje Tatry, do wynajęcia jest też nowiutki drewniany domek z bali w stylu podhalańskim – ulokowany na górce, z piękną panoramą Tatr (parter i piętro, 69 m2, dla 2 – 6 osób, szczegóły znajdziesz tutaj). Bookując się w domku, możesz szykować posiłki samodzielnie we własnej kuchni albo wykupić wyżywienie po sąsiedzku – u Eli w Moich Tatrach.
Poniżej: sery z czystego koziego mleka wytwarzane w gospodarstwie w Białym Dunajcu można zamówić z dostawą do pensjonatu i zabrać do domu. Taki ser nie ma nic wspólnego z oszukaną masówką z Krupówek. Gospodarstwo Marii i Franciszka Gutów (SERGUT) ma 100 kóz, co daje 100 litrów świeżego mleka dziennie, a sery w kilku wersjach (czysty, z czarnuszką, z czosnkiem niedźwiedzim, etc.) wyprzedają się na pniu. Smakują tak dobrze, że nie ma się czemu dziwić :-)
I jeszcze przykładowe jedzonka: