Garść instagramowych slajdów o tym, jak Facet i Kuchnia odkrywa Rygę.
Zanim pojawi się kilka bardziej szczegółowych wpisów z krótkiego FiK-wego wypadu do łotewskiej stolicy, których publikacja – mam nadzieję – tym razem zajmie nam mniej niż kilka miesięcy;-) zabieram Was na insta-spacer po tym fajnym mieście.
Po krótkim, niespełna godzinnym locie…
…FiK wylądował w bardzo przyjemnym hotelu.
Nie było jednak czasu do stracenia…
…więc po przeglądzie hotelowych atrakcji
wyruszył w miasto.
Przeszedł ryską Starówkę niejeden raz wzdłuż i wszerz
Starówkę zabytkową…
…pełną kontrastów…
…piękną zarówno w dzień…
…jak i w nocy.
Nawet łotewski sejm (nie wierzę politykom, nie!) wyglądał naprawdę elegancko
FiK nie musiał nikogo pytać o drogę…
…posłuchał za to muzyki (ponieważ w Rydze wszędzie gra muzyka),
…a nawet spotkał na swej drodze całkiem liczną ekipę ślimaków-gigantów.
Sympatyczne ślimaki zdradziły mu w wielkim sekrecie, gdzie zaopatrują się w najlepszy ser (na pierogi!)
oraz w ryby (tak, ryskie ślimaki jedzą ryby, bo niby czemu miałyby nie jeść?)
Owym miejscem okazał się Rigas Centraltirgus, czyli największy targ handlowy w Europie…
…ulokowany w pięciu hangarach, w których na początku XX wieku stacjonowały Zeppeliny
Pokrzepiony hotelowym śniadaniem…
…albo kremem z marchewki…
…a przede wszystkim takimi rarytasami jak na przykład wędzony trewal prosto z targu…
…skonsumowany w piękny słoneczny dzień na ławce przy nadrzecznym bulwarze…
…obserwując przepływające statki i stateczki…
…a także niezwykłego surfującego wikinga…
…FiK poczuł niespodziewanie zew odległej ryskiej wieży telewizyjnej. Stare legendy i miejscowe podania mówią, że wieży nie byle jakiej, bo najwyższej w Europie.
Nie zląkł się więc ani długiej drogi do wieży, biegnącej wzdłuż brzegu Dźwiny…
…ani świecącego pustkami tajemniczego mostu…
…pilnie strzeżonego przez różne groźne potwory…
…ani nawet postapokaliptycznego otoczenia…
…i budzących grozę czarnych chmur na niebie.
W zamian za męstwo i odwagę wieża nagrodziła go pięknym widokiem.
By zrzucić z siebie urok wieży, FiK wziął udział w seansie czarnej magii…
…po czym odważnie przeciął drogę symbolowi Rygi we własnej osobie czyli kotu czarnemu jak smoła (znanemu tu, w Rydze, jako melna kaka)
wzmocnił się procentami…
Procenty nie pasują do tej bajki? OK, w takim razie pokrzepił się kawą…
…i jak na osobnika beznadziejnie uzależnionego od tego cudownego napoju przystało…
…szybko polubił kolejne łotewskie słowo
Zaraz, a co tam widać na horyzoncie?
Uważaj, to nie chmury…
To Pałac Kultury… A przynajmniej bardzo do niego podobny, bo jednak wyraźnie mniejszy i bardziej przysadzisty…
FiK-owi niestraszna była również nietuzinkowa pod każdym względem ryska dzielnica Maskavas Forštate…
w której króluje równie malownicza, co mocno zaniedbana drewniana architektura
Tu wszystko jest inne…
…bo Maskavas jest prawie jak wieś w centrum miasta.
Nie zabrakło i autentycznego urwania chmury…
…ale znalazło się na to rozwiązanie…
…bo przecież czekały jeszcze na FiK-a kościoły wyznań wszelakich…
…mniej lub bardziej ortodoksyjnych…
…nastrojowe parki…
…i piękne fontanny
Pamiątki? Chyba jednak niekoniecznie
Opera? W bojówkach nie wpuszczają…
Czekolady? Czemu nie!
Wino? Zawsze! Co za pytanie…
Wino i winyle? Jeszcze lepiej!
Uff, przydałby się jakiś dobry transport…
…a jeśli nie motor to przynajmniej rower…
W końcu jednak, po wszystkich przygodach, czasem dziwnych…
…czasem mrocznych…
FiK mógł wreszcie nieco odpocząć
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Po trzech intensywnych dniach trzeba zrobić małe zakupy tego, co w Rydze najlepsze…
…i wracać na lotnisko…
gdzie czekał już nie ten samolot co trzeba…
…który ciężkim lotem koszącym, przy nieustającym wtórze ryczących silników…
w końcu szczęśliwie dostarczył FiK-a bezpiecznie do domu.
The end:-)
Więcej o Rydze już wkrótce. Do zobaczenia tu, na FiK-owym FANPAGE albo na INSTAGRAMIE.
Super, czekam na relacje z targu
Byłam w tym roku w Rydze i jestem zachwycona tym miastem! :)
Wcale mnie to nie dziwi:-) Ryga ma to co „coś”
Fajnie napisane, w takim jakby komiksowym stylu:)
Piękne zdjęcia!
Nigdy nie byłem w Rydze ale po lekturze tego wpisu dochodzę do wniosku, że czas się wybrać :D
Piękne miasto i super fotki :)
Dzięki :)
Widok z wieży jest naprawdę piękny. Niesamowita panorama.
Zazdroszczę wycieczki, FiK bardzo fajnie spędził w Rydze czas:)
Będzie odrębny wpis o tym targu mam nadzieję? ;)
Będzie, będzie :-)
You are incredible!
Melna kaka, jest moc! :D
Love it!
:-)
Fajne zdjęcia, insta ma swój urok:). Jakoś nigdy dotąd nie brałam pod uwagę Rygi jako celu wycieczki, ale widzę, że warto :)
Ryga to fajne miasto, spędziłam tam pół roku z okazji wymiany studenckiej. Czasem nawet tęsknię…
Też tak chcę…
Maskavas to niesamowite rejony. Niezbyt bezpieczne, ale zdecydowanie warte zobaczenia.
Byłam w Rydze kilka miesięcy temu i mam ochotę na więcej. Zaskoczyło mnie to miasto, w bardzo pozytywnym msensie, ma swój klimat.
O, Elektryczne Gitary ;)
;-)
Uśmiałam się, ładna opowiastka :D
Świetne shoty:D
Świetny wpis, pozdrawiam, Kasia
Te zabawki w hotelu to pewnie dlatego, że Ryga to europejska stolica seksu :P
Niewykluczone:-)
Zazdroszczę wycieczki!! Super zdjęcia, instagram rządzi!;)
Fajnie opisane ;)
NIce trip
Fajnie. A ja nie mam w tym roku wakacji buuuu
Od dłuższego czasu planuję Gruzję, ale kasy ciągle brak. Może zamiast tego wybrać się bliżej, np. właśnie do Rygi? Ze zdjęć miasto wygląda bardzo ciekawie.
Cudne widoki! Aż chce się jechać, zwiedzać i okupować sklepy z serami, winami, rybami i czekoladami :)
Warto się wybrać:-)
Kiedyś na pewno:) Bardzo mnie cięgnie do Chorwacji i na północ. Może w podróż poślubną ;)
Mnie wszędzie ciągnie, byle z dala od szarej codzienności. Na poślubna chyba lepiej na południe, słońce sprzyja miłości;-) ale z drugiej strony Skandynawia tez jest mega:-)
My jesteśmy zimowe ludki, co to przed słońcem się wzbraniają:) Dostarczamy sobie słońca tyle ile trzeba, by nie popaść w depresję:) Ciepłe kraje tylko w okresie wiosny i jesieni:)
Skoro tak, to faktycznie lepiej Norway niż Italy;-)
Fajna Ryga :)
Nigdy nie byłam w Rydze, ani nawet nigdzie na Łotwie, ale na Twoich zdjęciach to miasto wygląda przepięknie. Cudna starówka i chyba całkiem sporo do zobaczenia. To w gruncie rzeczy dość bliska odległość, muszę więc namówić męża, zaplanować i zrealizować podobny wyjazd. Jeśli będę mieć jakieś pytania, pozwolę sobie wysłać maila :) Pozdrawiam, Asia
Byłam w Rydze w maju. Zakochałam się w tym mieście. I rzeczywiście słychać tam muzykę na każdym kroku. Ja mam takie wspomnienie – szliśmy starówką, grał jakiś zespół ulicznych grajków i kiedy usłyszeli, że rozmawiamy po polsku, zaczęli grać polski hymn. Niesamowite to było. Ludzie z naszej grupy stanęli, mężczyźni zdjęli czapki, kobietom się łezki zakręciły w oku. Mało która nacja nas Polaków lubi, a z tego, co nam opowiadał łotewski przewodnik, Łotysze są w tej życzliwej nam mniejszości i właśnie tym hymnem to pokazali :)
Świetny wpis, jadę za3 dni:)
Ryga wygląda na zaskakująco fajne miasto:-)