Semana Santa w Sewilli – instrukcja obsługi.
Pytanie nie brzmi, czy warto jechać do Sewilli, ale – kiedy najlepiej to zrobić?
Odpowiedź jest oczywiście jedna: zawsze (!) ale… są takie momenty w roku, kiedy to „zawsze” znaczy więcej niż zwykle. Jednym z nich jest właśnie Semana Santa. Sewilla nie musi dostarczać powodów, by regularnie do niej wracać, bo być w tym niezwykłym mieście to zawsze wielka przyjemność, ale tak się jakoś składa, że to hiszpańskie obchody przedświątecznego Wielkiego Tygodnia – a niedługo po nich kolorowa Feria, którą mamy w planie w tym roku – ściągają do stolicy Andaluzji tłumy. I Hiszpanów z innych regionów, i turystów z całego świata, a przede wszystkim lokalnych mieszkańców, dla których to, co wówczas odbywa się w mieście ma wymiar głównie religijny. Tak czy owak, niezależnie od przywiązania do katolickich ceremoniałów, z punktu widzenia emocjonalnego doświadczania Sewilli Semana Santa to jeden z bardziej fascynujących okresów w roku. W tym czasie w mieście mnóstwo się dzieje, a życie toczy się całkiem innym trybem. Jakim? Warto przekonać się o tym na własne oczy.
Czytaj też:
-
Przewodnik kulinarny po Sewilli
-
Sewilla – co zobaczyć w 14 dni
-
Sewilla na weekend
-
Mieszkanie wakacyjne w Sewilli – namiary
-
Sewilla – co przywieźć?
Semana Santa
Hiszpańskie obchody Semana Santa, poprzedzające Wielkanoc, są niewiarygodnie widowiskowe, a przez to tak bardzo odmienne od tego, jak wygląda to choćby u nas. W Polsce przedwielkanocny tydzień mija niemal niezauważony, a w Sewilli jest całkiem na odwrót – na nieco ponad 7 dni życie miasta zostaje całkowicie podporządkowane programowi Semany. Ogranicza się ruch samochodowy (od razu czuć to w powietrzu!), zamyka ulice w centrum, skraca godziny otwarcia historycznych obiektów. Od razu widać, które religijne święto ma tu status najważniejszego w roku. A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że imponujące procesje stanowiące główny punkt programu Semana Santa są warte zobaczenia także dla tych, którzy nie czują szczególnych związków z wiarą katolicką. Duchowy wymiar sewilskich wydarzeń – niezależnie od religii – i tak dosięga wszystkich, i właśnie to jest piękne. Co takiego jest w procesjach? Są nieopisanie fotogeniczne i mają w sobie coś magicznego. Obok kroczących w dwurzędowym szyku nazarenos w tradycyjnych strojach, budzących tyleż powszechne, co nietrafione skojarzenia, chyba nikt nie jest w stanie przejść obojętnie.
Tradycyjne przedświąteczne procesje w ramach Semana Santa odbywają się w różnych częściach świata, jak choćby na Malcie, na Sycylii czy w hiszpańskojęzycznych państwach Nowego Świata, jak Meksyk, Gwatemala, Kolumbia czy Honduras. Nie ulega jednak wątpliwości, że najsłynniejsze na świecie są obchody Semana Santa w samej Hiszpanii, gdzie kultywowane są w całym kraju, ale w szczególności na południu. W Andaluzji, gdzie prym wiodą m.in. Sewilla, Malaga, Granada i Kordoba, w Murcji, w Galicji oraz w prowincji Castilla y León (m.in. Zamora czy Salamanca, gdzie btw wytwarza się też wspaniałe sery). Wśród nich szczególnie imponujące i bez dwóch zdań największe – choćby z racji najliczniejszej grupy bractw pokutnych – są obchody Semana Santa w Sewilli.
Początki
Nie wiadomo dokładnie, kiedy w Hiszpanii rozpoczęły się procesje w ramach Wielkiego Tygodnia w takim kształcie, w jakim znamy je dziś, ale na podstawie dostępnych źródeł przyjmuje się, że miało to miejsce już w połowie XIV wieku. Dwa stulecia później w Sewilli istniała spora grupa świeckich bractw religijnych (cofradia), które uczestniczyły w pochodach z okazji Semana Santa. I uczestniczą do dzisiaj, wciąż bowiem istnieje niemała liczba zakonów, które mogą poszczycić się wielowiekową tradycją.
Są to m.in. La Macarena (Hermandad de la Macarena, założony w 1590), La Soledad (Hermandad de la Soledad de San Lorenzo, założony w 1549 roku), La Trinidad (Hermandad de la Trinidad, 1507), El Santo Entierro (Hermandad del Santo Entierro, 1570), La O (Hermandad de la O, 1566), La Carreteria (Hermandad de la Carretería, 1550), La Esperanza de Triana (Hermandad de la Esperanza de Triana, 1418), El Gran Poder (Hermandad del Gran Poder, 1431) czy autentyczni rekordziści pod egidą El Silencio (Hermandad del Silencio) i Los Negritos (Hermandad de los Negritos) zawiązani – odpowiednio – w latach 1340 i 1393 roku. Dziś liczba bractw pokutnych w całej Sewilli przekracza 70, a około 25 spośród nich powstało w XVI wieku lub wcześniej. Dla porównania – w Maladze bractw jest ok. 40. Warto przy okazji dodać, że nie wszyscy członkowie bractw (hermanos) biorą udział w procesjach jako nazarenos.
Poniżej: nazarenos z El Silencio
Tunicas y capirotes
Nie wiadomo również, skąd wziął się najbardziej charakterystyczny element wizerunku nazarenos, tj. powłóczysta szata ze szpiczastym kapturem czy też kapeluszem (zwanym capirote) zasłaniającym twarz i wyposażonym jedynie w małe otwory na oczy. Większość teorii wiąże ów strój z hiszpańską Świętą Inkwizycją, która w XVI wieku – a więc w momencie formowania się wielu bractw – była u szczytu potęgi. Domniemanych grzeszników skazanych przez trybunały Inkwizycji ubierano w sanbenito, czyli płócienną szatę, której zwieńczenie stanowił szpiczasty kapelusz zwany coroza. Upokorzeni w ten sposób nieszczęśnicy, uznani za winnych, wędrowali w pochodach, które w wielu przypadkach kończyły się spaleniem na stosie. Trudno nie dostrzec u nich podobieństw do stroju nazarenos, tym bardziej, że udział w procesjach Semana Santa i praktyki w rodzaju ukrywania twarzy interpretuje się jako mające służyć szczeremu wyznaniu grzechów, wyrażeniu żalu oraz pokucie.
Jakie by jednak nie było pochodzenie charakterystycznych szat nazarenos jedno trzeba im przyznać: to właśnie one przesądzają o nie do końca niezamierzonej, a niewątpliwie mrocznej i spowitej aurą tajemniczości atmosferze obchodów. Istotną rolę w powszechnym odbiorze Semana Santa odegrało też z pewnością podobieństwo do Ku Klux Klanu. Wizerunek klansmana w białych szatach i szpiczastej czapce to jeden z archetypów amerykańskiej historii (a konkretnie jej czarniejszej strony), który kojarzony jest szeroko także poza granicami Stanów Zjednoczonych. Tymczasem, wystarczy pamiętać, że tradycja Semana Santa zakorzeniła się w iberyjskiej kulturze kilka wieków wcześniej nim amerykańskie półgłówki postanowiły zawijać się w prześcieradła (fun fact: na samym początku, po wojnie secesyjnej, członkowie KKK przywdziewali stroje – uwaga – pożyczone od żon, a wizerunek, który utrwalił się później i który znamy do dziś wykształcił się podczas drugiej fali KKK). Wracając jednak do Semana Santa i pozostając przy białych strojach – nie wszyscy nazarenos noszą się właśnie na biało. Różniste barwy tunik i capirote są jednym z elementów wyróżniających poszczególne bractwa. Paleta kolorów jest całkiem szeroka – od bieli przez różne odcienie niebieskiego i fioletu po biskupią purpurę, zieleń, czerwień, brązy, złoto i czerń.
Viernes de Dolores
Uroczyste wielkotygodniowe procesje rozpoczynają się w Sewilli w piątek poprzedzający Niedzielę Palmową, czyli w święto Viernes de Dolores (Matki Bożej Bolesnej). Od tego dnia procesje przemierzają ulice miasta codziennie aż do niedzieli wielkanocnej – Domingo de Resurrección. W tym dniu maszeruje już jednak tylko jedno bractwo, o nazwie adekwatnej do obchodzonego wówczas wydarzenia – Hermandad de la Resurrección. Im bliżej Wielkanocy, tym procesji przybywa, a ich apogeum przypada w Wielki Piątek. W tym dniu pochody rozpoczynają się o północy (w nocy z czwartku na piątek) i trwają aż do wczesnego popołudnia kolejnego dnia (do około 14). Tę część – najbardziej widowiskową i o największym znaczeniu – określa się mianem La Madrugá. Ale to nie koniec wielkopiątkowych wydarzeń – Viernes Santo rozpoczyna się już dwie godziny później i trwa aż do trzeciej w nocy w Wielką Sobotę. A chwilę po południu ruszają pochody sobotnie. Uff…
Podczas Semana Santa w Sewilli dzieje się naprawdę wiele. Jak to ogarnąć? W sukurs przychodzi na szczęście mały drukowany i dostępny w całym mieście magazyn 20 minutos, a właściwie jego specjalna edycja Sevilla Semana Santa. Ta niepozorna książeczka pomaga uporządkować zarówno wiedzę o trasach i godzinach pochodów w poszczególne dni tygodnia, jak i o bractwach czy kolorach ich strojów. Trochę szkoda, że pomocnik dostępny jest tylko w wersji hiszpańskiej, ale i tak jest naprawdę przydatny. A że mamy XXI wiek, obok książeczki dostępna jest darmowa smartfonowa aplikacja Paso a Paso (Sevilla) – ZOBACZ.
Nie trzeba dodawać, że podczas punktów kulminacyjnych świątecznych wydarzeń centrum miasta (w tym w szczególności okolice Catedral de Sevilla) jest po brzegi wypakowane ludźmi. Wiele ulic zostaje całkowicie lub częściowo wyłączonych z ruchu kołowego, swobodny ruch pieszy jest mocno ograniczony, wszędzie obecna jest policja i inne lokalne służby pilnujące porządku i strzegące nienaruszalności tras wędrówek nazarenos, a pochody toczą się niespiesznie, po obydwu stronach otoczone szpalerem ochrony, widzów i przypadkowych przechodniów, którzy chcąc nie chcąc co jakiś czas utkną tu czy tam. Jeżeli podczas spacerów po mieście natraficie na kolejną procesję – a nie jest o to trudno – najlepsze, a przeważnie jedyne wyjście to cierpliwie czekać, aż pokutnicy zrobią przystanek lub przejdą (co może zająć nawet kilkadziesiąt minut) albo ewentualnie próbować ominąć ją bokiem.
Wpychanie się na siłę w kroczących w skupieniu pokutników nie jest dobrym pomysłem, tym bardziej, że ich cierpliwość ma swoje granice. Nie wszyscy turyści mają świadomość powagi procesji, a skutek jest taki, że można zarobić cios zwrotny od nazareno. Późnym wieczorem w Wielką Sobotę, nieopodal Las Setas, przy Calle Cuna byliśmy świadkiem takiej sytuacji. Ktoś wparował prosto pod nogi rosłego nazareno, który w rewanżu bezceremonialne odepchnął intruza z powrotem między gapiów. Tłum zamruczał głośno, wyraźnie wyrażając niezadowolenie, ale jednocześnie nieco się uspokoił, więc może chociaż niektórzy wyciągnęli wnioski. Jakby nie było, warto mieć na uwadze, że Hiszpanie, dla których Semana Santa to pełne powagi religijne święto, nie potrzebują rozbrykanej widowni, często pod wpływem sherry i w stanie ogólnej urlopowej euforii. Wystarczy im świadomość, że przez turistas traktowani są trochę jak cyrk.
Wyzwolić się z objęć Semany nie jest łatwo. Jeżeli w trakcie Semana Santa zdarzy Wam się zarezerwować stolik w restauracji w samym sercu Sewilli, a jesteście w innym punkcie miasta, uwzględnijcie szczególne okoliczności. W przeciwnym razie może się okazać, że dotrzecie na miejsce mocno spóźnieni lub nie dotrzecie tam wcale. Albo zjecie kolację w przypadkowym miejscu, kryjąc się w środku przed wszechobecnym tłumem i kolejną niemiłosiernie zatłoczoną nadciągającą procesją. My właśnie w ten sposób w wielkopiątkowy wieczór trafiliśmy do El Pinton (recenzja tutaj), który co do zasady notuje 100% obłożenie, ale akurat tego dnia tuż po otwarciu znalazł się dla nas wolny stolik. Dzięki temu spędziliśmy miły wieczór przy akompaniamencie procesji za ścianą. Szczególne wrażenie wywierają klimatyczne nocne pielgrzymki oświetlone m.in. blaskiem okazałych gromnic (czyli wielkich woskowych świec) niesionych przez nazarenos. Będąc w tym czasie w Sewilli nie można ich przegapić (La Soledad – zobacz VIDEO).
Jueves Santo
Jeżeli chodzi o nas, „świętowanie” rozpoczęliśmy w Wielki Czwartek (Jueves Santo) pod murami Catedral de Sevilla, gdzie od wczesnych godzin porannych trwało rozstawianie krzeseł dla części widzów. Katedra odgrywa w Semana Santa szczególnie istotną rolę, ponieważ znajduje się na trasie każdej z procesji wyruszających z siedzib poszczególnych cofradias, umiejscowionych w kaplicach lub kościołach rozsianych po całym mieście. Niektóre kościoły mogą być przy tym siedzibą kilku bractw. Kręcąc się po okolicy co jakiś czas dało się zauważyć samotnych nazarenos albo kobiety w tradycyjnych świątecznych strojach (zwanych la mantilla) podążających ku katedrze lub swoim bractwom. Wreszcie, odpowiednio wcześniej, zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na rozwój wydarzeń. W związku z tym, że tłum oczekujący na procesje pod katedrą błyskawicznie gęstnieje, później byłoby to już po prostu niemożliwe.
Tego dnia katedra jest niedostępna dla zwiedzających w standardowym trybie. Ochrona wpuszcza do środka kiedy powiemy, że chcemy uczestniczyć w mszy, ale sprzedaż biletów jest wstrzymana, nie ma wstępu ani na Giraldę ani na dach katedry.
Poniżej: nazarenos spieszący do swojego bractwa.
Niektórzy uczestniczą w procesji boso, w ramach narzuconej sobie dodatkowej pokuty. Albo tylko w skarpetkach, może w ramach kary nałożonej przez rodziców? ;-)
Ten mały słodziaczek to świeżo upieczony nazareno z koszyczkiem pełnym smakołyków dla pokutników ;-)
Tuż obok nas na swoją zmianę czekali costaleros, czyli siłacze noszący ogromne, bardzo ciężkie i szalenie zdobne platformy (zwane pasos) z figurami świętych, będące elementem procesji poszczególnych cofradias. To właśnie costaleros, niewidoczni, bo ukryci pod platformami, wykonują najcięższą fizyczną robotę, dlatego co jakiś czas muszą być zmieniani na trasie pochodu. Zwróćcie uwagę na pasy usztywniające kręgosłup oraz jutowe worki po kawie na głowach.
Młodzi nazarenos z bractwa Los Negritos czekają na dołączenie do swojej procesji.
Wreszcie nadchodzi procesja bractwa Los Negritos. Hermandad de los Negritos to drugie najstarsze bractwo w Sewilli założone w 1393 roku. Ma siedzibę w kaplicy Nuestra Señora, której pełna nazwa brzmi Capilla de Nuestra Señora de los Ángeles. Nazwa bractwa jest nieprzypadkowa, bowiem od momentu powstania aż do połowy XIX wieku zrzeszało ono wyłącznie czarnoskórych mieszkańców Sewilli. Później proporcje znacząco się odwróciły, choć wciąż wśród braci jest sporo czarnoskórych. Dziś Los Negritos liczą 2 400 hermanos, w tym 900 nazarenos.
Podobnie, jak w przypadku pozostałych procesji, wszystko odbywa się tu zgodnie z ustalonym porządkiem i harmonogramem. Na początku kroczą nazarenos z gromnicami oraz religijnymi insygniami.
Jak widać na zdjęciach, nazarenos są w bardzo różnym wieku, a poza tym – wbrew określeniom „bractwo” czy „bracia” – w procesjach uczestniczą także kobiety. Dzieje się tak prawdopodobnie od wieków, ponieważ strój członków cofradias wybitnie sprzyjał zachowaniu anonimowości. Chociaż oczy, postura, lżejszy krok, a nawet obuwie mogły zdradzać, kto krył się pod tuniką.
Co skrywają koszyczki niesione przez niektórych nazarenos? Proza życia, nic wielkiego, na przykład butelkę wody albo kanapki, którymi duzi nazarenos raczą się sami lub częstują swoje latorośle.
Poprzedzona grupą akolitów z odkrytymi głowami, trzymającymi pojedyncze kandelabry, zbliża się pierwsza plaforma bractwa.
Pierwszą platformę Los Negritos wykonał w roku 1922 w neorenesansowym stylu Salvador Domínguez Gordillo. Zbudował ją z mahoniu, a jej cechą charakterystyczną są cztery lampiony ze świecami. Zwieńczenie platformy stanowi z kolei rzeźba ukrzyżowanego Jezusa (Cristo de la Fundación). To prawdziwy zabytek, który wyszedł spod ręki Andresa de Ocampo w 1622 roku.
Następnie kroczy grupa penitentes, czyli nazarenos, których zadaniem jest nieść drewniane krzyże. Od pozostałych nazarenos odróżnia ich przede wszystkim nakrycie głowy. Choć ich twarze są wciąż ukryte, jako jedyni nie posiadają szpiczastego kaptura.
Kolejna grupa nazarenos z gromnicami, a po nich akolitów, poprzedza drugą platformę bractwa zaprojektowaną przez Juan Miguel Sáncheza.
Bogato zdobiona platforma z mnóstwem świec i baldachimem niepokojąco trzęsącym się z każdym krokiem costaleros kryje rzeźbę Virgen de los Ángeles wykonaną przez nieznanego autora.
Chwilę później rozpoczyna się kolejna procesja. Tym razem bractwa La Exaltación (Hermandad de la Exaltación), którego początki sięgają połowy XVI wieku. Siedziba tego cofradia mieści się w jednym z najstarszych kościołów w Sewilli, San Román, wybudowanym w 1356 roku. La Exaltación liczą sobie 1650 hermanos, w tym 600 nazarenos.
Centralną postacią platformy Cristo de la Exaltación jest rzeźba ukrzyżowanego Chrystusa pochodząca z 1687 roku. Ponadto, znajduje się na niej dwójka rzymskich centurionów na koniach, a także postaci Dobrego i Złego Łotra czyli Św. Dyzmy i Gestasa – dwójki skazańców, którzy towarzyszyli Jezusowi na Golgocie.
Drugą platformę bractwa La Exaltación wieńczy Virgen de las Lágrimas, czyli płacząca Maryja Dziewica wyrzeźbiona przez nieznanego autora w XVIII wieku.
Pochód zamyka orkiestra marszowa Banda de Música Municipal de Arahal.
W trakcie Semana Santa tego rodzaju procesji, niezwykle widowiskowych i niemających końca, przetacza się przez Sewillę aż 70. A jakby tego było mało, pomykających przez miasto nazarenos można spotkać niemal wszędzie. Są nawet na t-shirtach, w sklepach z pamiątkami, w postaci magnesów na lodówkę i w cukierniach, gdzie pilnie strzegą lokalnych wypieków.
Przedwielkanocną Sewillę wypełnia mocny aromat pomarańczy rozsiewany przez wszechobecne owocujące drzewka pomarańczowe oraz zapach kadzideł, a ziołowe kadzidłowe mieszanki o nazwach nawiązujących do cofradias można kupić niemal na każdym rogu.
Co jeszcze warto wiedzieć?
Może to, że na czas Semana Santa ceny wynajmu mieszkań wakacyjnych w Sewilli znacząco rosną (to samo dotyczy hoteli), dlatego lokum warto zabukować z dużym wyprzedzeniem. Jeżeli zależy Wam na wygodzie i świetnej lokalizacji, polecamy tę miejscówkę przy Calle San Vicente; żeby nie było – w tym roku zatrzymujemy się tu ponownie, co tylko dodaje mocy tej rekomendacji :-) Planowania wymagają także rezerwacje w restauracjach, w których – choć trudno to sobie wyobrazić – jest jeszcze tłoczniej niż zwykle.
Podsumowując, Semana Santa to naprawdę fascynujące wydarzenie. Tak bardzo, że warto chociaż raz stać się jego częścią, nawet jeśli ostatnim razem byliście na mszy w dniu własnego chrztu ;-)
Wydarzenie stworzone do fotografowania z drona. Musicie zainwestować;)
Niesamowity klimat, te szaty i cała reszta robią swoje.
Och, zazdraszczam bardzo, to musiało być niezwykłe przeżycie. Mnie póki co odstraszają ceny noclegów, ale kiedyś chciałabym zobaczyć to na własne oczy. Zdjęcia super, pod katedrą mieliście chyba wygodną miejscówkę? Wygląda, jakby nie było tłoku, a to przecież niemożliwe;)
W chwili rozpoczęcia wymarszu procesji z katedry tłok był niemiłosierny, ale miejsca zajęliśmy grubo przed południem, nim nadciągnęły tłumy. Odpowiednia strategia to podstawa;-) Czekaliśmy pół dnia, wymarzliśmy się w cieniu katedry, ale było warto. Obserwowanie rytuałów Semana Santa z bliska, pośród Hiszpanów, zapewnia wrażenia jedyne w swoim rodzaju.
W czasie Semana Santa nie czuc juz zapachu cytrusow – i to juz od kilku tygodni. To co musiales czuc to zapewne wszedobylskie (i nie tak bardzo sie rozniace) Pitosporum. Zeby poczuc zapach kwiatow azahar trzeba przyjechac w lutym-marcu :) Aktualnie cytrusy andaluzyjskie zajmuja sie masowo mlodymi owockami z opadlych kwiatow, zdjecia na zyczenie :)
Drzewka pomarańczowe i cytrusowe to nie pitosporum. Uwierz, że zarówno wzrok, jak i węch mamy wciąż w świetnej kondycji i pod kontrolą;-)
To nie była nasza pierwsza wiosna w Hiszpanii, a (uwaga, łamiąca wiadomość;-)) drzewka cytrynowe, pomarańczowe, etc. pachną (mocno!) również podczas owocowania. Ile pomarańczy i cytryn owocuje w kwietniu możesz obejrzeć w kilku wpisach tej serii: https://www.facetikuchnia.com.pl/tag/sewilla-co-zobaczyc/. Zdjęcia mamy własne:-)
Ja mam trochę inne pytanie. Czy czuliście się tam bezpiecznie, w takim tłumie? W tym roku pojawiła się niepokojąca wiadomość o (udaremnionej na szczęście) próbie zamachu.
Całkowicie bezpiecznie, procesji strzegą tabuny policji i ochroniarzy, nie byliśmy świadkami jakichkolwiek niepokojących incydentów.
Mieszkam tam od lat wiec nie przekonasz mnie :)
Nie mam ambicji przekonać Cię do czegokolwiek, tylko stwierdzam fakt. Zamiast szerzyć mity warto obserwować świat, szczególnie, że – jak twierdzisz – masz ku temu sposobność. Można wtedy przy okazji zauważyć, że fakty przeczà teorii:-)
Być w Sewilli w ten przedwielkanocny czas to niezwykłe przeżycie. Warto poczuć emocje związane z procesjami Semana Santa na własnej skórze.
To prawda, żaden opis nie odda pełni wrażeń:-) Tam trzeba być!
Otóż nie jedyny – podobnie settimana santa obchodzą mieszkańcy apulijskiej Francavilla Fontana.
Przed dodaniem komentarza warto przeczytać komentowany tekst ze zrozumieniem. Dla ułatwienia cytujemy odpowiedni fragment:
„Tradycyjne przedświąteczne procesje w ramach Semana Santa odbywają się w różnych częściach świata, jak choćby na Malcie, na Sycylii czy w hiszpańskojęzycznych państwach Nowego Świata jak Meksyk, Gwatemala, Kolumbia czy Honduras. Nie ulega jednak wątpliwości, że najsłynniejsze na świecie są obchody Semana Santa w samej Hiszpanii, gdzie kultywowane są w całym kraju, ale w szczególności na południu. W Andaluzji, gdzie prym wiodą m.in. Sewilla, Malaga, Granada i Kordoba, w Murcji, w Galicji oraz w prowincji Castilla y León (m.in. Zamora czy Salamanca, gdzie btw wytwarza się też wspaniałe sery). Wśród nich szczególnie imponujące i bez dwóch zdań największe – choćby z racji najliczniejszej grupy bractw pokutnych – są obchody Semana Santa w Sewilli”.