Tallin – gdzie jeść i pić? Najlepszy przewodnik.
Gdzie jeść w Tallinie?
Gdzie jeść to jedno z pierwszych i najbardziej podstawowych pytań, jakie każdy zadaje sobie przybywając do nowego, odwiedzanego po raz pierwszy miejsca.
Czytaj też:
Tallin to turystyczna perełka północnej Europy
Wiedzieliśmy, że czarodziejska aura tego miasta przyciąga jak magnes i uzależnia na dobre, ale wiedzieć to jedno, a doświadczyć tego na własnej skórze – to coś całkiem innego.
To, co w Tallinie zaskakuje chyba najbardziej, to fakt, że rezerwacje w restauracjach trzeba robić ze sporym wyprzedzeniem, choć nie ma tu ani jednego gwiazdkowego lokalu. W niektórych udało nam się zjeść tylko dlatego, że zabukowaliśmy stolik na 6 tygodni przed wylotem, a i tak już wtedy okazało się na przykład, że niektóre terminy (piątkowe i sobotnie wieczory) są zarezerwowane na 3-4 miesiące do przodu. Warto mieć to na uwadze, planując harmonogram restauracyjnych wizyt. Grafik domknęliśmy m.in. dzięki temu, że spędziliśmy w Tallinie nieco ponad tydzień. Przy krótszych wizytach lepiej zaplanować lunche czy kolacje wcześniej – im mniej dni do wyboru, tym pole manewru skromniejsze. A po co skazywać się na jedzenie w przypadkowych miejscach, skoro Tallin ma tyle dobrego do zaoferowania? Druga rzecz, to malunki i podzięki na rachunkach. Małe, a cieszy :-)
Dodatkowa uwaga:
W prawie wszystkich restauracjach, które odwiedziliśmy, w menu bardzo czytelnie oznaczone były potrawy wegańskie oraz zawierające alergeny, w tym gluten.
Poniżej lista sprawdzonych przez nas miejsc, które polecamy z czystym sumieniem:
I. ViniRestoran Dominic
Gdzie: Vene 10
Dominic to przede wszystkim winiarnia. I świetne miejsce dla miłośników alkoholi wszelakich. Lista win nie ma końca, a sam lokal zachęca do wejścia hasłem: The best wine list in Estonia. Coś w tym musi być. Samych porto mają tu przeszło 20 do wyboru, a poza tym calvados, pineau, pommeau, jerez, ratafia, madeira, sporo brandy i sherry…
Karta dań jest dość krótka (8 starterów, 6 dań głównych, 5 deserów) i zawiera potrawy w stylu fusion, nawiązujące szczególnie do kuchni francuskiej i włoskiej (nie ma tu zbyt wielu nawiązań do estońskich smaków, nawet deska serów ogranicza się w Dominicu do Francji i Włoch). Karta win – wręcz przeciwnie, to właściwie książka! O tym, że wina są tu najważniejsze, świadczyć może też udział Francuzów w ogólnej liczbie gości – kiedy przyszliśmy na obiad, spora grupa zajmowała duży stół tuż przy wejściu. Chefem w Dominicu jest Allar Oeselg, sommelierem Imre Uussaar.
Nasza wczesnopopołudniowa wizyta była spontaniczna – nie mieliśmy rezerwacji, a że dzień wcześniej przez majową śnieżycę LOT – zamiast do Tallina – dostarczył nas do Helsinek, i przepadła nam oczekiwana kolacja w Restoran MOON (na szczęście udało się to nadrobić kilka dni później), uznaliśmy, że niezależnie od zaplanowanej na wieczór kolacji trzeba jakoś zrekompensować sobie straty dnia poprzedniego i lotnicze przygody. A przede wszystkim zrelaksować się przy dobrym winie.
Jedzenie w Dominicu jest proste, klasyczne, bardzo smaczne i ładnie podane.
Zamówiliśmy:
Maślane przegrzebki, krabowe risotto z orzeszkami piniowymi, brokuł – 18 EUR
Przegrzebki idealne – miękkie, jędrne i soczyste, risotto delikatne i kremowe z lekko chrupkimi piniolami, kruchy blanszowany brokuł.
Filet z kaczki, czarna porzeczka, rillettes z kaczki, migdałowy ziemniak i jarmuż – 16 EUR
Delikatne mięso i kremowe rillettes, dobrze dobrane dodatki i przepyszny rozpływający się w ustach ziemniak migdałowy (to gatunek popularny w Skandynawii). Dlaczego nie mogę ich namierzyć w Warszawie, której ziemniaczane horyzonty kończą się na irdze i irysie?
Do tego Aqua Panna (3 EUR), a jako aperitif Prosecco Montelvini Superiore DOCG (2 kieliszki – 10 EUR).
Po nim apelacja Maury i Mas Amiel Maury Vintage (2 kieliszki – 16 EUR).
Na deser porto (Maynard’s 10 Tawny – 2 kieliszki za 16 EUR) + americano (2 x 2,50 EUR).
II. Rataskaevu 16
Nazwa lokalu to jednocześnie jego adres. To tutaj w połowie marca zarezerwowane były wszystkie piątkowe godziny wieczorne aż do końca czerwca. Lokal jest bardzo popularny, ponieważ serwuje proste, bardzo smaczne i ładnie podane jedzenie z dobrej jakości składników i w dobrych cenach. Sięga też do lokalnych tradycji kulinarnych, dzięki czemu można tu zjeść np. mięso z renifera czy łosia albo spróbować deski estońskich serów.
Jedliśmy w Rataskaevu 16 dwukrotnie i za każdym razem mieliśmy okazję obserwować, jak od drzwi odbijają się kolejni goście, liczący na niezapowiedziane wejście z ulicy, bez rezerwacji. W ten sposób można ewentualnie próbować wbić się tu w godzinach lunchowych, ale wieczorem raczej nie ma na to szans.
Koszt kolacji z butelką wina to wydatek rzędu 65-80 EUR, w zależności od ilości przystawek. Pełna recenzja Rataskaevu 16 pojawi się wkrótce, poniżej kilka z zamówionych dań:
III. Vegan Restoran V
Gdzie: Rataskaevu 12 (tuż przy opisanym wyżej Rataskaevu 16)
Jak wskazuje nazwa, Vegan Restoran to restauracja w 100% wegańska. I to taka, która pozwala odzyskać wiarę w sens istnienia tego rodzaju lokali. Wegańskich jadłodajni nie brakuje, ale tych, które z przekonaniem i bez zgrzytu można nazwać restauracją jest niestety jak na lekarstwo.
Na szczęście Vegan Restoran to kompletne przeciwieństwo ryskiej Raw Garden. Mają tu fajne, zmienne, pomysłowe menu i dania przygotowane z głową – pełne smaku, kreatywne i ładnie podane. To wszystko sprawia, że spokojnie odnajdą się tu również nie-weganie; pod warunkiem, że mają otwarte umysły i potrafią nie potępiać czegoś w czambuł tylko dlatego, że jest inne od tego, co wyznają na co dzień. Nie trzeba być weganinem, by mieć satysfakcję z lunchu czy kolacji w Vegan Restoran, a my – gdyby tylko czas na to pozwalał – przyszlibyśmy tu z przyjemnością kolejny raz.
Podsumowując, dobre jedzenie w jeszcze lepszych cenach, dobre wina, jest tu nawet całkiem niezły Muscadet Sur Lie. Najbardziej smakował nam wytrawny twarożek z nerkowców wypełniający plasterki lekko marynowanych buraków – jak widać nerkowce to dobry materiał nie tylko do słodkich wegańskich serników.
Rezerwacja stolika (jest ich tylko 8) na kolację w godzinach wieczornych jest niezbędna.
Ceny:
Buraczane ravioli z twarożkiem z nerkowców – 4,90 EUR
Curry z kalafiora i ciecierzycy z ryżem basmati – 8,20 EUR
Pikantne tofu z quinoa i batatem w sosie pomidorowo-kokosowym – 10,30 EUR
Muscadet (butelka) – 19 EUR
Butelkowana niegazowana woda mineralna 0,70 – 4,50 EUR
Buraczane ravioli z twarożkiem z nerkowców
Pikantne tofu z quinoa i batatem w sosie pomidorowo-kokosowym
Curry z kalafiora i ciecierzycy z ryżem basmati
IV. DM Baar
Gdzie: Nunne 4
DM Baar to czynny do późnych godzin nocnych bar pod wezwaniem Depeche Mode. W głośnikach hity DM, na ekranie klipy DM, w karcie drinki nawiązujące do utworów DM. Jeśli jesteś fanem DM i przylecisz do Tallina – musisz tu przyjść. Ja jestem, więc musiałem :-) Drinki nie są może najtańsze, ale za to barman dba o to, by po zamówieniu z głośników popłynęła piosenka odpowiadająca wybranemu trunkowi :-)
Poniżej: porto i The Perfect Kiss
Poniżej: Enjoy The Silence
V. Platz
Gdzie: Rotermanni tee 5-7
To miejsce namierzone przez nas przypadkiem podczas spaceru po Rotermanni, interesującym szczególnie z architektonicznych względów. Powinni tu przyjść wszyscy ci, którym Tallin kojarzy się tylko – z przepiękną skądinąd – średniowieczną starówką.
Wystarczyła pobieżna lektura menu wystawionego na zewnątrz, by w mig stało się jasne, że musimy tu zjeść. I zjedliśmy dwukrotnie.
Oferta Platz zaskakuje ilością prostych, pełnych warzyw, naturalnie bezglutenowych i wegańskich dań. Burger z portobello zamiast bułki, ze świetnym ostrym sosem pomidorowym, makaron z cukinii, pieczone warzywa, w 100% roślinne mini naleśniki z gryki (bez mleka i jajek – smażę takie w domu), sorbet malinowy to tylko kilka przykładów. Bezglutenowe pieczywo w pakiecie, nawet jeśli się o nie nie prosi ;-). Z drugiej strony mięsa również tu nie brakuje. Do tego bardzo smaczne americano, niezły wybór win, rozległy zalany słońcem ogródek i przyjemne wnętrze. Lokal dla każdego i na każdą pogodę. Czego chcieć więcej?
Ceny:
Americano – 2 EUR/filiżanka
Portobello burger z pikantnym sosem pomidorowym – 9,50 EUR –> mój PRZEPIS
Sauvignon Blanc – 4 EUR/kieliszek
Makaron z cukinii (jako danie główne) – 8,50 EUR
Naleśniki gryczane z sorbetem malinowym – 4 EUR
Porcja grillowanych warzyw – 3 EUR
Makaron z cukinii (jako przystawka) – 3 EUR
Grillowane żeberka wieprzowe + coleslaw – 11 EUR
VI. Restoran Ö (fine dining)
Gdzie: Mere puiestee 6E
Tallin nie doczekał się jeszcze restauracji z gwiazdką Michelin, ale takie lokale jak Restoran Ö mają na to wyróżnienie szansę. Ö znaczy po szwedzku wyspa, a menu Restoran Ö nawiązuje wprost do smaków typowych dla największej estońskiej wyspy Saaremaa. Pochodzą z niej dwaj szefowie kuchni Ö – Ranno Paukson i Martin Meikas.
Kolacja w Ö była dla nas bardzo pozytywnym kulinarnym doświadczeniem. Jeśli chodzi o jedzenie, wyszliśmy stąd w pełni usatysfakcjonowani, jeśli chodzi o obsługę – jest jeszcze nieco do nadrobienia, ale w gruncie rzeczy lekko spięty z początku kelner nie stanowi aż takiego problemu, szczególnie jeśli z każdym kolejnym dankiem kruszeją lody i robi się coraz sympatyczniej. To przez ten północny chłód i zakodowany dystans … ;-) Ogólnie rzecz biorąc, zdecydowanie warto tu przyjść, nie tylko dla szpanu :-) i rewelacyjnych lodów z chrzanu i gryki.
Rezerwacja jest niezbędna. Pełna recenzja –> Restoran O, a poniżej kilka przykładowych elementów menu.
Jagnięcina, korzeń pietruszki, dzikie jabłko
Lody gryczane (u dołu) i chrzanowe (u góry)
Chlebki gryczane wypiekane na miejscu z wyrabianym – również na miejscu – masłem w dwu smakach
Ekipa restauracji – w akcji:
VII. Restoran MOON
Gdzie: Võrgu 3 (w bezpośrednim sąsiedztwie dystryktu Kalamaja, niedaleko wybrzeża)
Moon to estońskie spojrzenie na rosyjską kuchnię w nowoczesnym wydaniu. Lokal istnieje od 2009 r. Stoi za nim grupa młodych ludzi, których zasadniczą ambicją jest tworzyć restaurację możliwie normalną – czyt.: dla każdego, z niezobowiązującą, swobodną atmosferą i smacznym jedzeniem z prostych składników, nawiązującym do najlepszych tradycji kuchni rosyjskiej (z jednej strony) i nordyckiej (z drugiej). Jak sami o sobie mówią, realizacja tak określonego celu może stanowić większe wyzwanie niż samo tylko przyrządzanie znakomitych potraw, mających wywrzeć wrażenie na gościach restauracji.
MOON proponuje kuchnię prostą, uczciwą i szczerą. Mamy tu lokalne składniki, szacunek do natury, sporo wyraźnie nordyckich inspiracji, dużo ryb, sezonowe warzywa, prostotę i umiar w kompozycji dań. Jedyne, do czego można się przyczepić, to ceny win. Marże są niepoważne, ceny najtańszych butelek zaczynają się od 26-30 EUR, a wina w tej kategorii – delikatnie rzecz ujmując – nie oszałamiają.
Rezerwacja jest konieczna. Pełna recenzja wkrótce, poniżej kilka przykładowych dań:
Kiszone ogórki z miodem i kwaśną śmietaną
Pieczona sieja ze smażoną kapustą Savoy, kremem z karczochów i buraczanym pesto
VIII. Kohvik Komeet
Gdzie: Estonia puiestee 9
Kohvik Komeet to bardzo sympatyczna kawiarnia i restauracja w jednym, działająca na najwyższym piętrze centrum handlowego Solaris (Solaris Keskus), z ładnym widokiem na miasto. O kawiarnianym obliczu Komeet przeczytasz we wpisie o kawiarniach w Tallinie. Można tu również zjeść coś bardziej sensownego niż ciasto. Komeet oferuje sporo prostych i bardzo smacznych danek, które zadowolą każdego, dla kogo mają znaczenie jakość i zdrowotne walory posiłków. Jest sporo potraw naturalnie bezglutenowych i wegańskich z kaszą gryczaną, komosą ryżową i warzywami w roli głównej.
Obsługa jest sympatyczna, pomocna, kompetentna i wychodzi naprzeciw oczekiwaniom gości. Jedno z zamówionych przez nas dań wypadło z karty, ale wciąż było obecne w menu dostępnym online. Kelner zerknął i stwierdził, że bez problemu mogą je przygotować. Luźna atmosfera, dobre jedzenie – świetne miejsce na spontaniczny posiłek w ciągu dnia, w przerwie od zwiedzania.
Rezerwacja nie jest potrzebna.
Ceny:
2 x butelka wytrawnego estońskiego cydru Mull – 10 EUR
Sałatka z komosy ryżowej marynowanej w oleju kokosowym, z dynią piżmową, szpinakiem, czosnkiem i kolendrą. Do tego awokado, kiełki, prażone nerkowce i dressing z tahini – 11,50 EUR
Śledzie zapiekane z warzywami – 10,50 EUR
Chemex (0,5 litra) – 6 EUR
IX. DEPOO TURG
Gdzie: Telliskivi 62
Depoo Turg przy odrobinie optymizmu można porównać do stołecznej Burakowskiej, choć Burakowska na tle Depoo wypada dość blado, smutno i drętwo.
Depoo to poprzemysłowy teren zabudowany zespołem industrialnych hal, rewitalizowanych i oddanych do powszechnego użytku w 2016 r. Odbywa się tu m.in. targ spożywczy, ale Depoo to także liczne sklepy z antykami, galerie, kawiarnie, bary, restauracje, czynne mniej lub bardziej okazjonalnie foodtrucki i inne atrakcje. Można tu sympatycznie spędzić cały dzień, nie nudząc się ani chwili. O działających na terenie Depoo Rude Rats i Renard Coffee Shop / Renard Speed Shop przeczytasz więcej w poprzednim wpisie nt. Tallina.
X. Arizona Saloon
Gdzie: Viru, Stare Miasto
To jeden z tych barów, do których wchodzi się nie wiadomo czemu ;-) Majówka w Tallinie była mroźna, w nocy temperatura spadała nawet do zera, a nam – choć było już po 23, nie chciało się jeszcze wracać do hotelu. Przez okno na ekranie podwieszonego w Arizonie telewizora zobaczyliśmy transmisję finałowego meczu World Snooker Championship (Mark Selby vs. John Higgins), uznaliśmy więc, że nie zaszkodzi wejść i trochę się pogapić. W hotelu to nie to samo.
Ekipa baru sprawiała dość podejrzane wrażenie. My – sądząc po ukradkowych spojrzeniach z ich strony – wydawaliśmy się im podejrzani jeszcze bardziej. Co dobrego można myśleć o zbłąkanych stworach, które w środku nocy wpadają na oglądanie snookera i zasypiają jak dzieci w miękkich, ultra wygodnych fotelach po kilku łykach porto? ;-)
Dwa kieliszki jedynego dostępnego tu Calem Ruby – 10 EUR.
cdn.
Fachowy zestaw, dziękujemy, wybieramy się już we wrześniu. Mam nadzieję, że wtedy jeszcze zima do Estonii nie zawita.
Czyli, tak żeby się upewnić, bezglutenowiec nie umrze z głodu w Tallinie? A jak w sklepach z artykułami bezglutenowymi? Jedzenie to dla mnie od kilku lat zawsze największe wyzwanie na wyjazdach..Pozdrawiam!
Zdecydowanie nie umrze z głodu. Po pierwsze, świadomość alergii w tamtejszych restauracjach jest wyższa niż w Polsce. Po drugie, jest sporo targów i delikatesowych hal targowych, gdzie można kupować także świeżą żywność. Jeśli chodzi o sklepy, robiliśmy zakupy także w delikatesach Rimi, których w centrum jest co najmniej kilka. Są bardzo dobrze zaopatrzone, mają też wydzielone regały z jedzeniem gfree (tak samo jak w Rydze, gdzie działa ta sieć). Sery warto kupować np. w sieci butików Juustukuningad. Tallin to cywilizacja, a podejście do bezglutenu w naszym hotelu i restauracjach było na wyższym poziomie niż w Polsce. Tam nikt nie postrzega tego jako fanaberii. Estonia ma blisko do Skandynawii i w Tallinie wyraźnie to widać.
Bezglutenowe wakacje trenujemy już 6 rok i na razie nie mamy powodów do narzekań. Na pewno trzeba wykazać się zapobiegliwością i ostrożnością, ale nie jest to w żaden sposób dolegliwe. A przy okazji, Helsinki są jeszcze bardziej oswojone z beglutenem i weganizmem niż Tallin:-)