Licznik Faceta i kuchni na facebooku przebił kolejny magiczny próg, pora zatem na drugą odsłonę „Satan contest”.
WYNIKI:
Piwa otrzymuje Benek (komentarz na blogu z 28 września), gratulacje :-)
Nagroda jest nieduża, ale godna uwagi: do wzięcia są dwie butelki bardzo dobrego belgijskiego piwa SATAN (Gold i Red) browaru DE BLOCK, które w naszym kraju przyjęło się umiarkowanie, ale jakimś cudem mimo wszystko ciągle w sklepach jest ;-)
Kto chce zawalczyć o belgijskie browary, ten powinien:
1. Należeć do grona fanów Faceta i kuchni na facebooku, oraz
2. Pod postem o konkursie (jak kto woli – na facebook’u lub na blogu) napisać, na co zwracacie uwagę przy zakupie piwa. Czy np. etykieta ma znaczenie?
Dodając komentarz pod wpisem na blogu, nie przejmujcie się komunikatem o spamie. Żaden komentarz nie zginie i po zaaprobowaniu przeze mnie zostanie opublikowany na stronie.
Konkurs trwa od niedzieli 23 września do soboty 29 września do końca dnia. Rozstrzygnięcie – 30 września br.
Nie, nie zwracam uwagi na etykietkę. Zasadniczo mój wzrok przyciąga ciekawa nazwa, kształt i kolor butelki. Lubię też piwa smakowe :) Np. czekoladowe :D
to tak konkursowo – przede wszystkim na to czy już piłem dane piwo czy nie, z jakiego jest browaru i na ile jest popularne (lub nie jest bo nie widziałem go nigdzie wcześniej)
przy wyborze piwa dla Męża patrzę na:
1. z jakiego browaru pochodzi
2. czy jest pasteryzowane, filtrowane
3. czy jest to piwo dolnej czy górnej fermentacji
4. ceną – promocjami – przy tym sprawdzam również datę przydatności do spożycia.
A najważniejsze i najlepsze jest samemu uważyć sobie piwko jakie się lubi i po kilku miesiącach leżakowania cieszyć się niepowtarzalnym smakiem i gęstą pianką :)
Ja tutaj powiem tak – ja nie piję piwa . Natomiast mój brat tak . Nie często . Zauważyłam, że lubi butelkowe . Lepiej smakuje – odpowiada . Ostatnio miał urodziny i nic mu nie kupiłam . Na pewno gdyby do niego takie przyszło byłby zadowolony . :)
Przede wszystkim zwracam uwagę na kraj, z którego pochodzi piwo – najbardziej smakują mi piwa czeskie i właśnie belgijskie. Poza tym często urzeka mnie konkretna nazwa piwa i stwierdzam, że muszę go spróbować – np. chorwackie Ożujsko: trudno powiedzieć, dlaczego, ale bardzo podoba mi się brzmienie tej nazwy.
(na facebooku śledzę jako Kat Lipska :)
Na zawartość alkoholu! ;)
Ja kieruję się gatunkiem piwa ew. krajem pochodzenia.
PS. Polecam Koźlaka pszenicznego lodowego.
/Jacek
Kiedyś zwracałam uwagę przede wszystkim na to, czy piwo jest ciemne i słodkie. Teraz często wybieram piwa niepasteryzowane z małych browarów, lubię różne wynalazki. Zwracam także uwagę na ekstrakt. Etykieta odgrywa sprawę drugorzędną, ale potrafi przykuć moją uwagę na tyle, że kupię piwo tylko ze względu na nią.
Z racji tego, że bardzo lubię piwo, najchętniej chcę przetestować jakieś nowe, takie których jeszcze nie piłam. Etykieta jakieś znaczenie ma, ale najbardziej interesuje mnie browar i gatunek. Ale czasami także nazwa potrafi sprawić, że kupię konkretne piwo np. na ostatnich Chmielakach moim sercem zawładnęło piwo o nazwie „Atak chmielu” ;) A tego konkursowego jeszcze nie piłam, chętnie poznam, bo nazwa i etykieta intrygująca, a i piwo belgijskie lubię.
Mając w mieście taki wybór jaki mam czyli prawie żaden ;) sięgam po te piwa które zawsze najbardziej mi smakują. Są to przeważnie te w zielonych butelkach ;) Gdybym zobaczyła na półce piwo z taką etykietką z pewnością załadowałabym je do koszyka bo wszystkie piwa które były dostępne w sklepach które odwiedzam już wypróbowałam :)
Często biorę z półki piwo, którego nie znam a nazwa lub kolor etykiety mnie przyciągnął. Lubię próbować nowych smaków bez względu na inne „parametry” ale musi to być butelka bo piwa z puszki po prostu nie lubię :)
Nie chcę wyjść na pijuskę, ale przy wyborze piwa kieruję się, aby było jak największe :)
kupujac piwo chetnie siegam po nowosci oczywiscie ze zwracam uwage na etykiete musi byc taka aby zachecila do zakupu.
Kobiety lecą na to „co sie świeci” więc ładna, rzucająca się w oko etykieta mocno przyciąga uwagę. Czytam zawsze wszystko co jest na niej napisane ale raczej nic mnie nie jest w stanie odstraszyć jeśli już jestem zdecydowana je kupić :)
przy kupnie nowego przede wszystkim czy to gatunek piwa na ktory mam ochote (bo sprobowac mozna wszystkiego)
Hmm. Kształt butelki, często nazwa, etykieta. A że lubię piwa smakowe, zwracam uwagę na to, czy zawiera przyzwoity procent naturalnego soku. Sama chemia odpada.
Często kieruję się ciekawością ;)).
Piwo kupuję nieczęsto, ponieważ mój mąż należy do umiarkowanych piwoszy. Ale zakupami zajmuję się ja. Jeżeli więc kupuję piwo dla niego lub gości kieruję się przede wszystkim etykietą, tak po kobiecemu. Podoba mi się etykieta to dopiero dalej czytam co na niej napisane, skąd to piwo pochodzi, jaka jest zawartość %, smak, itd. Uważam też, że
postawić piwo z elegancką etykietą to jest pewna kompozycja zastawy i to jest ważne.
Zakup piwa to kaprys. Kaprysy są nieobliczalne, nieprzewidywalne, pojawiają się jak radziecki czołg – znienacka. Kaprysy dzielą się na kilka podstawowych typów. 1) Mam ochotę na piwo – polega on na tym, że udaję się do sklepu z zamiarem nabycia złocistego; oglądam i czekam aż patrząc na któreś z nich usłyszę odgłos uderzającego pioruna; 2) Mam nieuświadomioną ochotę na piwo – od poprzedniego różni się tym, iż odgłosy pioruna są co najmniej dwa – pierwszy pojawia się, gdy robiąc zakupy, albo przechodząc obok dobrego sklepy znienacka słyszę grzmot – co on oznacza, wiadomo. Drugi jest już naturalna konsekwencją pierwszego. 3) Jest dobra okazja, by kupić piwo (grill, ognisko, impreza) – ruszam na łowy w dobrze znane rejony występowania złocistej zwierzyny i poszukuję czegoś, czego jeszcze nie miałem w paszczy, a pasuje czy to do kiełbasy, czy to do makaronu, czy to zwyczajnego przytulenia się z podłogą. 4) Kaprys konkursowy – czaję się na wszelkie możliwości zdobycia piwa w konkursach – tu egzemplifikacja: Szatana nie piłem jeszcze, miałem jedynie konszachty z Lucyferem (też z Belgii). Chciałbym bardzo, stąd komentarz.
Przede wszystkim, zachowuję w pamięci te piwa, które szczególnie mi smakowały. Żeby było łatwiej, zostawiam sobie puste butelki. Nazbierało się już sporo… Poza tym, szukam nowości, dlatego etykieta – jako źródło informacji o browarze – zdecydowanie ma znaczenie. Strona wizualna też na pewno robi swoje – jeśli coś wygląda interesująco, wyróżnia się na półce i zwraca uwagę. Satan na pewno mieści się w tej grupie :-) Pozdrawiam
Przy zakupie piwa ulubione kupuje i czasami nowości smakuje co promocją przyciągają i ładnie wyglądają.
Jako kobieta mało znam się na piwach,
Ale mam takich kolegów co buszują po sklepach.
Oni zawsze coś dobrego i nowego wyszukają,
Na ciekawych smakach dobrze się znają.
Więc sama nie kupuję teraz żadnego piwka,
Ale piszę błagalnego sms-a do Jacka lub Mirka.
Oni znają moje podniebienie delikatne i kobiece,
Wiedzą dokładnie co kupic na wspólne posiedzenie.
Nie ma przed nimi tajemnic piwo jasne ani ciemne,
Czy jakieś niepasteryzowane w ciekawej butelce.
Nawet sami ostatnio zaczęli produkować piwo,
Jest przepyszne i calkiem inne niż te tradycyjne.
Nie mogę do niczego porównac tego smaku ani barwy,
Narazie wymyślamy etykiety i jakieś śmieszne nazwy.
Bo oni produkują,ale chcemy rozdawać znajomym,
Taki prezent to super sprawa i lepsze to Żywiec.
Bo piwa z koncernów piwnych tak samo smakują,
Wszystko doprawiane jest ohydną jakaś chemią.
A my delektujemy się pysznym piwkiem domowym,
A gdy jedziemy gdzies to pytamy o lokalne specjały.
Czasami trafiamy na naprawdę wyśmienite piwa,
Najlepsze smaki są takie z małych browarów,gdy jakiś moloch się ich nie ima.
Tak wiec temat piwo to wielka i pyszna jest rzeka,
Ale nie mlekiem i miodem płynąca,lecz pieniacym się płynem piwnego złota…
Gdy człowiekowi pić się niemiłosiernie chce,to najlepiej mu wchodzi zimne piwko,które kupiła mu według telefonicznej instrukcji jego ukochana kobieta.Do obiadku takie piweńko wchodzi wprost koncertowo,lubię poszukać jakiegoś nowego smaku lub składu,czytam uwaznie etykiety.Nie przepadam za puszkowanymi piwami,bo to zbrodnia lać taki boski napój do aluminium,ale każdy ma swój gust.Moja ukochana zna moje upodobania i niekiedy bedac na zakupach pisze,że oto znalazła ,,bączki” Gniewosz ciemne,a ja na to jak na lato.Lubimy skosztować czegoś nowego,choć cenowo raczej odstraszaja do większych zakupów,ale raz na jakiś czas pozwalamy sobie na piwne szaleństwo.W wiekszych miastach można znależć takie specjalistyczne sklepy z piwami z całego świata,tam moje serce i dusza wyje z radości,bo chciałbym kupić wszystkie rodzaje do domu.Lubie dużo wiedzieć o pochodzeniu i składzie piwa,a w takich sklepach czasami sprzedawcy mają ogromna wiedzę i tyle można się dowiedzieć ciekawego.Ja nawet z takiego sklepu potrafie wyjść z kilkoma prezentami dla najbliższych kumpli piwoszy,na urodziny każdy dostaje jakieś egzotyczne piwo.To świetny patent na podarunek i ile przyjemności dla obu stron,a takie piwa rozlewane w naszych wielkich koncernach moga dla mnie nie istnieć.Wystarczy mi chemii w żywności,a piwo to ma być prawdziwe piwo ze smakiem,inaczej nie biore tego do ust.